Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

poza lekkimi problemami z bezsennością, lekką skłonnością do rozdrażnienia, jest już stabilnie. cud.

co prawda obiecałam sobie, że jeszcze kolejna górka (a na pewno będzie, bo one są od początku mojej choroby) i idę po tą depakinę.

 

trochę są lęki, ale to może dlatego, że gwałtownie zmniejszyłam wenlę, teraz wracam na 150, obserwując siebie zarazem i liczę na to, że ogarnę jakoś rzeczywistość, bo mimo że bywa bardzo niestabilnie, jakoś tam funkcjonuję w tle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę poprosić Was o radę. Przyjmuję lamotryginę 50 mg i wenlafaksynę 262.5 mg. Trawi mnie depresja, co któryś dzień przepłakuję ciągiem całą dobę i nie mogę w ogóle spać, nawet na zolpidemie. Kolejno wydarzają się trudne rzeczy w moim życiu. Ciężka choroba u najbliższej osoby, realna perspektywa utraty mojej pracy i lęk o brak sił na szukanie innej, to jedne z wielu. Otoczenie daje mi jednak sygnały, że zbyt mocno reaguję na wszystko, co się dzieje, nawet na małe problemy czy złe wiadomości. Jest na tyle źle, że rozważam na poważnie samobójstwo. Czy podniesienie lamotryginy do 100 mg może zmniejszyć u mnie tę nadmierną emocjonalność, silne reakcje na problemy? Mimo obiektywnie trudnych zdarzeń, które aktualnie mają miejsce w moim życiu, dostaję cały czas feedback od tzw. normalnych ludzi o tym, że nie rozumieją, jak można tak mocno coś przeżywać i tak się koncentrować tylko na problemach, nawet jeśli to terminalny stan najbliższej osoby. Często próbuję wytłumaczyć, że przy umierającej bliskiej osobie trudno zachować równowagę ducha i nie być tak emocjonalnym. Oczekują jednak ode mnie stoickiego spokoju w pracy, a ja nie jestem w stanie temu w żadnym stopniu sprostać. Mówią mi, że pogarszam swoją sytuację. Nawet w pracy zdarzyło się, że wybuchłam płaczem, którego nie mogłam powstrzymać przez kilka godzin.

Co radzicie? Zwiększyć lamotryginę? Zmienić wenlę na inny antydepresant, bo nie widać, by dostatecznie pomagała? Podnieść wenlę do 300?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o lamotryginę, to co Ci szkodzi spróbować, 50 to mała dawka. Nikt nie jest w stanie przewidzieć czy to pomoże, ale lamo stabilizuje na poziomie antydepresyjnym, więc zwiększenie chyba ma sens. Wenla moim zdaniem jest już na kosmicznej dawce. A poza tym od ustawiania leków jest lekarz. Jeśli leki nie działają, to powinien próbować czegoś innego. Sama się pogubisz, zwłaszcza że bierzesz co najmniej dwa leki. Może przydałaby się terapia.

A jak długo bierzesz wenlafaksynę? Nie ma żadnej różnicy odkąd bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o lamotryginę, to co Ci szkodzi spróbować, 50 to mała dawka. Nikt nie jest w stanie przewidzieć czy to pomoże, ale lamo stabilizuje na poziomie antydepresyjnym, więc zwiększenie chyba ma sens. Wenla moim zdaniem jest już na kosmicznej dawce. A poza tym od ustawiania leków jest lekarz. Jeśli leki nie działają, to powinien próbować czegoś innego. Sama się pogubisz, zwłaszcza że bierzesz co najmniej dwa leki. Może przydałaby się terapia.

A jak długo bierzesz wenlafaksynę? Nie ma żadnej różnicy odkąd bierzesz?

 

Dzięki za feedback. Chodzę na terapię, ale nie mam wrażenia, że ona cokolwiek mi daje. Wenlafaksynę zaczęłam przyjmować w lutym i po kilku tygodniach w dawce 150 mg naprawdę pomogła, czułam się dobrze. Jednak przestała działać gdzieś we wrześniu, zaczęły się stany, o których pisałam wyżej. Wtedy lekarz zaczął zwiększać mi dawkę aż do 262.5 mg, ale to pomogło już tylko w minimalnym stopniu.

 

Jeśli Ty refrenie, i/albo ktokolwiek inny, jesteście w stanie coś mi doradzić, będę wdzięczna. Wszystko przedyskutuję z lekarzem, bez obaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monster6, dzięki wielkie za wsparcie :)

 

 

Haha ja dalej się śmieję nawet sama do siebie jak ten lekarz aż nie mógł się skupić przy wypisywaniu recepty i się mnie pyta czy ja się nie męczę tyle mówiąc :D mam przyjść za 2 tygodnie już i zobaczyć. Najbardziej boję się senności, ale i tak mnie denerwuje, że dalej bywam trochę jak na speedzie.

 

Dużo słyszę o tyciu. Tyje się przez większy apetyt? Bardzo zwiększa? Bo ja brałam mirtazapinę i apetyt był po niej spory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o lamotryginę, to co Ci szkodzi spróbować, 50 to mała dawka. Nikt nie jest w stanie przewidzieć czy to pomoże, ale lamo stabilizuje na poziomie antydepresyjnym, więc zwiększenie chyba ma sens. Wenla moim zdaniem jest już na kosmicznej dawce. A poza tym od ustawiania leków jest lekarz. Jeśli leki nie działają, to powinien próbować czegoś innego. Sama się pogubisz, zwłaszcza że bierzesz co najmniej dwa leki. Może przydałaby się terapia.

A jak długo bierzesz wenlafaksynę? Nie ma żadnej różnicy odkąd bierzesz?

 

Dzięki za feedback. Chodzę na terapię, ale nie mam wrażenia, że ona cokolwiek mi daje. Wenlafaksynę zaczęłam przyjmować w lutym i po kilku tygodniach w dawce 150 mg naprawdę pomogła, czułam się dobrze. Jednak przestała działać gdzieś we wrześniu, zaczęły się stany, o których pisałam wyżej. Wtedy lekarz zaczął zwiększać mi dawkę aż do 262.5 mg, ale to pomogło już tylko w minimalnym stopniu.

 

Jeśli Ty refrenie, i/albo ktokolwiek inny, jesteście w stanie coś mi doradzić, będę wdzięczna. Wszystko przedyskutuję z lekarzem, bez obaw.

 

Mogę tylko powiedzieć, że brałam 200 lamo razem z SSRI przez dwa lata i jest stabilnie, choć mniej energii zimą.

Jeśli we wrześniu Ci siadło, to może być sezonowe, spróbuj się suplementować witaminą D, jeśli tego nie robisz, jakieś spacery w dzień jak jest jasno, jeśli możesz, wcześniej wstawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zaburzenie jest straszne... W jednej chwili masz cudowny nastrój, zaraz potem zjazd. I to może być kwestia minut, albo dni... Jeden dzień do bani, mimo, że nic złego się nie wydarzyło, a kolejne super tak jakby świat padł do stóp... Koszmar-marzenie, 0 i 1, niczym kod binarny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim :) u mnie po połowie ciąży. Huśtawki nastrojów dalej nie odpuszczają, choć jest zdecydowanie lepiej niż w I trymestrze. Mam dużą nadzieję że przetrwam bez leków do końca ciąży. Wypełniłam sobie trochę czas i co drugi, trzeci dzień jeżdżę do pracy zająć się papierami. Mąż wspiera ile może, więc generalnie nie mogę narzekać. Im więcej czytam Waszych i innych wypowiedzi tym bardziej jestem świadoma że dla dobra mojej rodziny po ciąży zacznę się leczyć. Tej choroby bez leków nie da się kontrolować, natomiast prawidłowe leczenie daje chociaż nadzieję. Nawet krytyczne opisy bliskich osób chorujących dotyczą przede wszystkim ludzi którzy wcale się nie leczą bądź leczą się nieregularnie. Każdy ma wybór, ja wolałabym umrzeć niż świadomie niszczyć męża i to maleństwo które we mnie rośnie. Jeden ma raka i nie ma wyboru albo leki albo śmierć. W chad pozorny wybór jest albo leki albo wegetacja. Piszę oczywiście ogólnie bo każdy z nas choruję inaczej. Życzę Wam wszystkim Wesołych świąt a przede wszystkim zdrowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukrowana, też tak miałam, bardzo dlugi okres. Wreszcie jest u mnie dobrze. :D Bralam depakine i nie mam milych wspomnień.

no wiem, pisałaś, że dupakina średnia dla Ciebie była. chyba ciężko ogólnie z tymi stabilizatorami, bo nie ma ich aż tak dużo, a wiele ma skutki uboczne, czy przymula mocno. Wierzę jednak, że będzie znośnie, bo już nie chcę się bawić w zmienianie leków.

 

p.s. zamierzasz wracać do pisania bloga? miło mi się go czytało ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukrowana, próbowałaś lit? Ja polecam. Mnie jakimś cudem względnie ustabilizował. Co do bloga, to postaram się wrócić. Postanowienie noworoczne, że będę pisać. Chociaż jak będę się dobrze czuła, to nie będę miała za bardzo o czym. Nudno się będzie czytać blog chadowca, kiedy autor nie odpierdala. :twisted:

 

nie, nie próbowałam ;) brałam tylko lamo, którą średnio wspominam :P miałam podobnie jak Ty, że intelektualnie kosiło.

Nie mam takich poważnych manii, więc może dupakina mi wystarczy, akurat tycia się nie boję, bo schudłam za dużo przez poprzednią depresję.

 

A jak wspominasz szpital? W sensie jest tak tragicznie? Traktują lekarze każdego jak wariata i szprycują mega dawkami leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim :) u mnie po połowie ciąży. Huśtawki nastrojów dalej nie odpuszczają, choć jest zdecydowanie lepiej niż w I trymestrze. Mam dużą nadzieję że przetrwam bez leków do końca ciąży. Wypełniłam sobie trochę czas i co drugi, trzeci dzień jeżdżę do pracy zająć się papierami. Mąż wspiera ile może, więc generalnie nie mogę narzekać. Im więcej czytam Waszych i innych wypowiedzi tym bardziej jestem świadoma że dla dobra mojej rodziny po ciąży zacznę się leczyć. Tej choroby bez leków nie da się kontrolować, natomiast prawidłowe leczenie daje chociaż nadzieję. Nawet krytyczne opisy bliskich osób chorujących dotyczą przede wszystkim ludzi którzy wcale się nie leczą bądź leczą się nieregularnie. Każdy ma wybór, ja wolałabym umrzeć niż świadomie niszczyć męża i to maleństwo które we mnie rośnie. Jeden ma raka i nie ma wyboru albo leki albo śmierć. W chad pozorny wybór jest albo leki albo wegetacja. Piszę oczywiście ogólnie bo każdy z nas choruję inaczej. Życzę Wam wszystkim Wesołych świąt a przede wszystkim zdrowych.

 

super to słyszeć :) nie chciałabym jeszcze być mamą, ale w przyszłości, bo na razie bezlekowe okresy się już źle kończą dla mnie gdzieś nawet po dwóch miesiącach. A 9 miesięcy bez leków to zdaje mi się mission impossible. Ale dobrze słyszeć, że da się na tyle ustabilizować, żeby móc jako tako żyć ten czas, bo ulotki do stabilizatorów potrafią przerazic jeśli chodzi o ciąże, np taka dupakina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim :) u mnie po połowie ciąży. Huśtawki nastrojów dalej nie odpuszczają, choć jest zdecydowanie lepiej niż w I trymestrze. Mam dużą nadzieję że przetrwam bez leków do końca ciąży. Wypełniłam sobie trochę czas i co drugi, trzeci dzień jeżdżę do pracy zająć się papierami. Mąż wspiera ile może, więc generalnie nie mogę narzekać. Im więcej czytam Waszych i innych wypowiedzi tym bardziej jestem świadoma że dla dobra mojej rodziny po ciąży zacznę się leczyć. Tej choroby bez leków nie da się kontrolować, natomiast prawidłowe leczenie daje chociaż nadzieję. Nawet krytyczne opisy bliskich osób chorujących dotyczą przede wszystkim ludzi którzy wcale się nie leczą bądź leczą się nieregularnie. Każdy ma wybór, ja wolałabym umrzeć niż świadomie niszczyć męża i to maleństwo które we mnie rośnie. Jeden ma raka i nie ma wyboru albo leki albo śmierć. W chad pozorny wybór jest albo leki albo wegetacja. Piszę oczywiście ogólnie bo każdy z nas choruję inaczej. Życzę Wam wszystkim Wesołych świąt a przede wszystkim zdrowych.

 

super to słyszeć :) nie chciałabym jeszcze być mamą, ale w przyszłości, bo na razie bezlekowe okresy się już źle kończą dla mnie gdzieś nawet po dwóch miesiącach. A 9 miesięcy bez leków to zdaje mi się mission impossible. Ale dobrze słyszeć, że da się na tyle ustabilizować, żeby móc jako tako żyć ten czas, bo ulotki do stabilizatorów potrafią przerazic jeśli chodzi o ciąże, np taka dupakina.

Mi lekarz mówił że chad w okresie ciąży łagodnieje co by się u mnie właściwie zgadzało. I trymestr był bardzo ciężki ciągle spałam i miałam non stop obniżony nastrój. II trymestr to przypływ energii ale takiej fajnej, wszyscy mi mówią że wyglądam bardzo kwitnąco i że ciąża mi służy. Jeżeli wierzyć statysty kom czeka mnie silna depresja poporodowa, ale wtedy już można zacząć brać leki. Ja też nie wyobrażałam sobie jak przetrwam bez leków chociaż I trymestr jednak jestem bez nich nadal a to już przeszło połowa. Dla mnie to maleństwo to największe marzenie, ale gdyby nie wsparcie męża to chyba bym nie dała radę. Ja wiem na pewno że po ciąży muszę się leczyć i słuchać rad lekarza. Poznałam wiele kobiet które świadomie pomimo chad zdecydowały się zostać matkami i z różnym skutkiem są dobrymi matkami. Jeżeli marzysz aby zostać kiedyś matką nie rezygnuj z tego tylko z powodu choroby. Twój partner musi być jednak świadomy twojej choroby i wszelakich konsekwencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się bardzo. Chyba tego boję się najbardziej, jednak ryzyko dziedziczenia wynosi 15% a 85% szans że jednak dzidziuś tego mieć nie będzie. Oprócz genów ważne są też inne czynniki typu używki, stres, ciężkie dzieciństwo, a na to już mam wpływ. U mnie w rodzinie nikt nigdy nie miał chad a ja pomimo tego zachorowałam. Wiele chorób ludzie przekazują pokoleniom w genach jednak nie każdy choruje. Carica dziś nie masz instynktu, ale nie wiesz czy za kilka lat nie poznasz kogoś komu będziesz bardzo pragnęła dać dziecko. Jeszcze dobrych kilka lat temu dzieci były mi obojętne i nie wyobrażałam sobie że instynkt macierzyński będzie silniejszy niż troska o siebie. Bardziej zależy mi na tym maleństwie niż na własnym zdrowiu i życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdiagnozowananie wiedziałam o tym, że chad łagodnieje w czasie ciąży, myślałam, że jest na odwrót, bo wariuje się, wahania nastroju, zmiany w organizmie, lęk przed nieznamym, brak leków. I myślałam, że prawdopodobieństwo odziedziczenia jest wysokie bardzo, niemal pewne.

 

Masz rację, ja sama kiedyś nie chciałam za nic dzieci mieć, skojarzenie ciąża to od razu usunięcie. A teraz zmieniam zdanie, tylko muszę ustabilizować trochę siebie i życie. Dużo pomaga też właśnie poznanie odpowiedniej osoby, która czujemy, że otacza nas opieką i nie zostawia nawet jak mamy odpały.

-----

Depakina przymula bardziej niż lamo :P mam schizę, że po 3 tabletce wypadło mi więcej włosów dziś rano niż zwykle. Ale postaram się sobie nie wkręcać tego, bo jednak wolałabym zostać na leku a nie bawić sie w odstawianie i wchodzenie na nowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carica Milica, Ciesz mnie to co piszesz-o facecie ;)

W Psychaitryku byłem-nie polecam-chociaż warunki były dobre.

Mnie po prostu dojeba..ło że jaki taki ogarnięty człowiek tam trafiłem/ Dlaczego kurva właśnie Ja?/

40 lat dobrego zdrowego życia-w tym wieku rozjeba..ła mnie CHAD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monster6, Też byłem za kratami,leczony wyrokiem sądu ;)

Też uchodzę za bardzo inteligentnego faceta.

Z tego co zauważyłem wielu ,,tu,, inteligentnych ludzi jest ;)

a że podobno ,,wariaci,, no cóż :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monster6 świetnie to ująłeś pod koniec wpisu, naprawdę :) że jesteśmy wyjątkowymi ludźmi, dużo czujemy, widzimy. Ta nasza wrażliwość do pewnego stopnia jest ekscytująca, potem staje się przekleństwem, które trudno wyłączyć. Masz rację z tymi zdolnościami. Znam jedną osobę z chad, też bardzo zdolna. Ja też byłam zdolną osobą, co prawda do teraz jestem, ale widzę sporą różnicę jak rzucę leki na trochę, nawet antydepresanty, a jak je biorę... już w liceum po zachorowaniu uczyłam się skrajnie, w zależności od nastroju. A gdyby nie te doły, czy problemy koncentracji, to mogłabym coś tam osiągnąć, a tak to co jakiś czas się rozwalam i zajmuję zbieraniem siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gadanie o naszej wyjątkowości mnie rozpierdala. Serio, ja to całe chadowe odczuwanie świata oddam, skoro to takie wyjątkowe. Wolałabym mieć zdrową głowę.

 

Masz rację, też wolałbym mieć zdrową głowę i wszystko odczuwać tak jak normalni ludzie. Gadanie o naszej wyjątkowości jest dużym błędem. Większość chorych na czad nic nie osiągnie. Będzie się męczyć przez całe życie. I gdzie tu ta wyjątkowość? Część popełni samobójstwo lub będzie krzywdzić inne osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Święta i już po. Co do tego że jesteśmy wyjątkowymi ludźmi specjalnie uzdolnionymi dalej się nie zgadzam. Podczas 4-krotnego pobytu w szpitalu napatrzyłem się na chorych na czad i było mi ich żal. Dwójka mężczyzn dobrowolnie się ubezwłasnowolniła. Byli żonaci, lecz w manii bili żony. Każdy ich atak kończył się powiadomieniem policji i lądowali nie za kratami, lecz w psychiatryku. Mieli przyznane renty i żony nadal były z nimi. Nie mogli robić długów itp. rzeczy.

Widziałem też bardzo piękne dziewczyny w manii. To co wyprawiały w szpitalu nie mieści się w głowie, miały tylko jedno na myśli i z uporczywością godną innej sprawy ciągle to realizowały. Chyba nie były w pełni świadome co robią.

Dziękowałem Bogu że nie mam takich manii. Widziałem facetów płaczących bez powodu lub takich co ciągle spali w wyrku. Długo mógłbym opisywać moje wspomnienia ze szpitala. Dla mnie chorzy na czad w tym szpitalu nie byli jakimiś wybitnie uzdolnionymi ludźmi.

Mam nadzieję, a raczej pewność że to był mój ostatni pobyt w szpitalu. Intensywnie poddałem się mojemu hobby, założyłem oranżerię. Latem wyprawy do egzotycznych krajów. Oczywiście ciągle na stabilizatorach i zero alkoholu, który był przyczyną moich dwu ostatnich hospitalizacji. Od ośmiu miesięcy nie miałem go w ustach i myślę że tak pozostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też uważam że nie można wszystkich pakować do jednego wora. W końcu każdy z nas inaczej choruje, inaczej reaguje na leki itd. Świadomość choroby i dobrowolne leczenie wiele zmienia. Mam koleżankę z chad która miewa dość silne manie. Potrafiła narobić sobie wiele problemów. Po ostatniej manii kiedy przyszła silna depresja i wylądowała w szpitalu zrozumiała że musi się leczyć. Przestała sama kombinować po swojemu z lekami i od około roku prowadzi w miarę stabilne życie to dowodzi tylko jak ważne jest świadome leczenie, bez używek. Wiele osób na własne życzenie niszczy innych nie lecząc się. Mój lekarz "pocieszał" mnie że ma mnóstwo pacjentów z chad którzy dzięki właściwemu leczeniu są wstanie pracować i mieć rodziny. Nawet ty mentorze piszesz że dwie ostatnie hospitalizacje były z powodu alkoholu i że cały czas jesteś na stabilizatorach. Więc sam przyznajesz że musisz się leczyć i unikać używek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różne wypowiedzi tu są i wszystkie je trzeba uszanować.

Ja choruję od 4 lat w listopadzie 2013 trafiłem do szpitala-wyszedłem w styczniu 2014 niby ustabilizowany,ale rozwalony diagnozą i świadomością tego co mnie spotkało.Świadomością że choroba jest nieuleczalna i do końca życia.

Po szpitalu poszłem do psychiatryi powiedziałem że chcę zdolność do pracy-lekarz powiedział mogę to dla pana zrobić i życzę panu powodzenia i wierzę że pan sobie poradzi.

Od lutego 2014 pracuję na pełny etat-wróciłem po prostu do pracy i raczej sobie poradzę /chociaż mam pokorę dla tej choroby/

Miałem w tym okresie 2 hipomanie-aktualnie jestem w 3 hipo- tłumię się lekami i Ją kontroluję żeby nie odlecieć.

Żyję w miarę normalnie, kontynuuję swoje pasje,chociaż życie rodzinne i osobiste leży w gruzach/z wielu powodów/

Przede mną nowy rozdżiał w życiu......Dostałem takiego wkurwa że raczej podołam /dobry wkurw skutecznie niweluję lęki i niepokój/ Miałem lęki i niepokój lekarka chciała mi dołożyć kwetę na stałe,ale przyszedł wkurw i czas uporządkowania życia i o dziwo: lęki i niepokój znikneły :).

Co do alkoholu-piję alkohol ale nie nadużywam- zdarzają mi się jednak grube imprezy-wtedy nie biorę dziennej dawki leków.

Mam zażywać Depakine Chrono i Lamotryginę ,ale ;) biorę tylko 200mg Lamo-Depakine odpuszczam.

Żyję pomimo niekończących problemów.

Czy jestem szczęśliwy- raczej NIE-może trzeba czasu-podobno goi rany...........

Tak więc nie ma reguł i każdy CHAD jest inny

Trzymajcie się ludzi w miarę w pionie tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×