Skocz do zawartości
Nerwica.com

moja depresja/historia/objawy


neurosis78

Rekomendowane odpowiedzi

Nie przejmuj sie tym ze zmienialas pracodawce tyle razy - to jest normalne tam gdzie jestes.

Co do miejsca pracy - doskonale wiem o czym piszesz, tak wlasnie traktuja polakow, bo polacy w strachu o prace beda milczec i nic nie powiedza. Ale nie daj sie! Jesli sie dasz beda cie ignorowac caly czas i coraz bardziej wykorzystywac i znow bedziesz nieszczesliwa.Masz swoje prawa, nie zapominaj o tym. Praca jest wszedzie, wiesz o tym. Moze to londyn cie tak przytlacza? Wyjedz do mniejszej miejscowosci, to napraqwde dziala. Pamietam jak koszmarnie nieszczesliwa bylam w Dublinie, a potem Cork okazalo sie oaza spokoju.

Nie mysl o powrocie do polski jako o porazce osobistej. To wcale nie jest porazka - przeciez powrot nie oznaczalby ze sobie nie poradzilas, tylko ze po prostu bylas nieszczesliwa za granica. A do tego masz pelne prawo. A radzisz sobie i to swietnie! Przetrwalas tyle zmian i stresow w obcym kraju, pomysl ze z takim doswiadczeniem mozesz dokonac wszystkiego! Wybierz sie do lekarza tam, nie wiem jak w anglii, ale w irlandii pomimo ze standardowa opieka medyczna jest platna, opieka psychiatryczna jest za darmo. Dowiedz sie, moze u ciebie tez tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosba do osob bedacych w londynie o namiar na pomoc psychologiczna (najlepiej bezplatna a wiem ze takich tam sporo np. przy polskich kosciolach)

 

tak na piechote znalazlem cos takiego mysle ze to dobre miejsce aby zapytac gdzie sie skierowac:

 

 

http://londynek.net/wydarzenia/event?ev_id=2156736

i moze jeszcze ...

http://www.polonia-uk.com/content/view/281/166/

 

z namiarem na[/color] : http://naszedzieci.co.uk/sites/ppr.php

 

komercyjne(nie mam wiedzy na temat jakosci pracy wymienionych psychologow -sprobuj tez poszukac lub/i zweryfikowac na forach w w UK np.:[/color] http://www.polonia-uk.com , and http://www.gbritain.net/forum/viewforum.php?f=15&sid=f2b921c1d3c8baf42dbecd3eeec918a0

 

http://www.geocities.com/a2zcounselling/polska

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się tu wszyscy mają racje z ta zmiana pracy ;) ja kiedyś w radiu słyszałam o kobiecie to znaczy to była jakas audycja gdzie ludzie dzwonili dzwoniła jakas kobieta, ktora opowiadała że została zwolniona z pracy az 21 razy :D i wiesz co nie poddawała się ostatnia jej praca okzała się ta właściwą gdzie osiaga sukcesy Tobie tez sie uda zobaczysz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Na forum trafiłam przypadkiem i piszę do Was z nadzieją, że pomożecie mi uporać sie z problemem. Od pewnego czasu jest ze mną psychicznie nie najlepiej - właściwie jest beznadziejnie. W ostatnim czasie strasznie dużo się w moim życiu zmieniło i pokomplikowało - rozstanie po wieloletnim związku, cała masa komplikacji, choroby i mnóstwo trudnych do zaakceptowania wydarzeń. Nie chcę się teraz rozpisywać na temat szczegółów - dość, że zabrnęłam w jakiś zaułek i nie bardzo wiem, jak się z niego wydostać. Patrzenie w przeszłość jest potwornie bolesne, a przyszłości sobie nie wyobrażam - tak mi się pogmatwało. Ogólnie jestem w stanie jako tako funkcjonować, kiedy nie myślę - ale jakakolwiek myśl o własnej sytuacji wpędza mnie w otchłań beznadziei. Nie potrafię podjąć żadnej decyzji, każda wydaje mi się beznadziejna. Co chwila mam napady płaczu. Chcę bardzo odzyskać dawną radość życia.

Wiem, że przydałaby mi się terapia, ale sama pozbawiłam się tej możliwości. Podjęłam decyzję o wyjeździe za granicę, bo wydawało mi sie, że to pomoże mi wrócić do dawnej równowagi. A tu - zonk. Nie jest lepiej, myśli dalej sie kłębią i przybijają mnie. Tam, gdzie teraz będę mieszkać, nie ma polskich terapeutów, a nie bardzo wyobrażam sobie terapię w obcym języku. Ostatnio zastanawiałam się nad poradami internetowymi - niektórzy psychoterapeuci oferują taką formę pomocy. Czy ktoś z tego korzystał? Myślicie, że to coś daje? Czy mogłabym się tą drogą śmiało "wyspowiadać"? Jakby taki list wpadł w niepowołane ręce, to przecież byłaby porażka na całej linii.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotny widać że chyba jednak coś sie dzieje.. starasz sie wyjśc do ludzi, a to już dobry znak.. teraz tylko trzymać sie leków.. konsultować wszystkie Twoje odczucia z psychoterapeutką :] po jakimś czasie.. mam nadzieje bedzie lepiej ;) Ten brak odczuwania uczuć związany jest z depresją.. to chyba normalne.. nie wiem nie choruje na nią.. ale z tego co widze po zachowaniu mojej mamy.. to jest to objaw depresji. Staraj sie zmieniać najpierw małe rzeczy.. a później dojdziesz do wielkich efektów :] trzymaj sie :] oby było lepiej.. i daj znać jak bedzie dobrze.. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

staram się na to nie zwracać uwagi trzeba się odciąć od przeszłości i nie zadręczać się myślami natrętnymi i analizą

samotny, aby móc odciąć się od przeszłości, trzeba się jednak z nią uporać. W przeciwnym wypadku, ona będzie nadal miała wpływ na Twoje obecne życie.

Twój stan przypomina mi zaburzenia afektu - obecnie przez to przechodzę i mam podobne odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotny bralem ten sam lek co ty i dal mi ostro popalic. przez tydzien sie zastanawialem czemu moja depresja sie poglebila, kto mnie moze ocalic,

czemu czuje izolacje od ludzi jakbym byl w innym swiecie, do tego jeszcze irytacja i pewien rodzaj bolu - cierpienia - chcialem sie wyrwac z tego stanu ale nie moglem. wszystko przez ten lek. mam nadzieje ze juz go rzuciles i nigdy wiecej nie uzyjesz.

 

 

p o z d r o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem nawet jak mam to nazwać, czy problem tkwi we mnie i tylko we mnie czy to życie jest takie zagmatwane i ciężkie ? Mam 32 lata jestem po rozwodzie, z dwójką dzieci, bez pracy, bez perspektyw z cholerną depresją, nerwicą nawet już nie potrafię tego nawać , nie potrafię podejmować dobrych decyzji, nic już nie potrafię; Mam za sobą traumatyczne przezycia, były mąż znęcał się nade mną stosując przemoc fizyczną, psychiczną, ekonomiczną i emocjonalną. Trzy lata straciłam na tułaczkę po Sądach, od sprawy do sprawy, od awantury do awantury, walka o dzieci,mieszkanie, udowadnianie winy rozpadu małżeństwa itd. Kolejny rok straciłam na "dochodzenie do siebie" , ale kiedy wydawałoby się, ze wszystko już tylko może być lepiej, że teraz uwolnię się od koszmaru, że zapomnę o lękach,biciu ,zacznę nowe życie ...nie potrafię zapomnieć, mój organizm zwariował. Poszłam do pracy i pojawiły się inne dolegliwości fizyczne , moje ciało sztywniało , czasem taka niemoc mnie ogarniała, że nie mogłam chodzić, sztywnienia karku, bóle głowy, bóle kości, mięśni , drętwienia, mrowienia. Pojawiły się zaburzenia hormonalne, pokarm w piersiach, krwawienia. Jeszcze bardziej stałam się agresywna, nerwowa ,niedostępna. Kolejny rok biegałam po lekarzach, liczne badania neurologiczne,reumatyczne ,na tarczyce, tomograf i rezonans magnetyczny niczego nie wykazał .Straciłam pracę , przez te dolegliwości nie mogłam pracować , ciągłe paniczne lęki,że nie podołam, że nie dam rady, strach mnie paraliżował dosłownie i w przenośni . Teraz boję się kazdej kolejnej pracy że nie dam rady....Próbuję zapomnieć o koszmarze, ale mój były mąż nie daje mi o sobie zapomnieć ,znów zaczął mnie szantażować i zastraszać kolejnymi sprawami , próbuje zburzyć mój spokój , zburzyć mój nowy związek ,kartą przetargową są dzieci próbuje nimi manipulować, nastawiać przeciwko mnie itd. A ja nie wiem już czy nie potrafię już normalnie żyć czy wogóle kiedykolwiek będę potrafiła, odcięłam się od ludzi,od swiata, siedzę ciąglę w domu pogrążona w myślach, w smutku, przed partnerem staram się ukryć mój stan, ale nie potrafię uśmiechać się na siłę kiedy mnie wsystko boli, moje ciało i moja dusza . Najgorsze są poranki kiedy muszę stawić czoło kolejnemu dniu, problemom finansowym ,dzieciom , brakiem perspektyw i sama z sobą, ze swoim przerażającym smutkiem ;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ghia, nie napiszę Ci co powinnaś w takiej sytuacji zrobić, bo nie wiem. Powiem Ci tylko, że jesteś bardzo silną kobietą i każdy materiał - również człowiek - ma swoją wytrzymałość. Trudne czasy są po to, aby przekonać się jak silni naprawdę jesteśmy. Bez takiego testu nie możemy nic o sobie powiedzieć. Cierpienie również ma swój sens - ukryty, enigmatyczny i niezrozumiały, ale po coś się to wszystko się dzieje. Najważniejsze nie kryj tego w sobie, powiedz to, ulży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eligojot dziękuję za słowa otuchy, najgorsze jest to, że ja nie potrafię teraz o tym już mówić jak kiedyś ...kiedyś słowa same wylewały się ze mnie a teraz unikam rozmów na ten temat, wydaje mi się że ludzie nie rozumieją mnie i potępiają za odejście od byłego męża ,mieszkam w małej miejscowości gdzie wszyscy o wszystkim wiedzą i niczego nie da się ukryć... (zupełnie jakbym to ja była pierwsza, która uwolniła się z toksycznego związku), teraz wolę unikać ludzi, tak jest bezpieczniej po prostu;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie są chamscy.. skąd ja to znam.. wiadomośc obiegają wszystkich z prędkością światła.. i do tego wredne komentarze.. ale sama widzisz ile masz siły.. tyle przejśc? naprawdę jestes silnym czlowiekiem.. Wydaje mi się, że może powinnaś zwrócić się o pomoc do psychologa, albo zapisac sie na terapię by móc lepiej znosić efekty Twojego trudnego życia.. Najlepiej opowiedz partnerowi co się dzieje.. nie duś tego w sobie.. to nic nie da.. tylko może pogorszyć sprawe.. w trudnych chwilach powtarzaj sobie, że masz dzieci, masz po co żyć.. a jeśli już znajdziesz nową pracę.. podejdź do tego spokojnie.. hmm chociaż wiem, że to tylko słowa.. a tak naprawdę trudno opanowac emocje.. ale Twoje nastawienie może naprostowac psycholog, który doradzi Ci jak sobie radzić z lękami itp. Trzymaj się ciepło i pamiętaj że nie wolno nigdy się poddawac ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś silna i dasz radę. Tyle w życiu przeszłaś i się nie poddałaś, to teraz tym bardziej musisz walczyć o szczęście. Pomyśl że niedługo może wszystko się ułoży i będzie tak jak tego chcesz.

Co do mieszkania w małej miejscowości to dobrze cię rozumiem, bo mieszkam na wsi, gdzie wszyscy wszystkich znają i więdzą więcej o człowieku niż on sam. A jeszcze do tego wiedzą lepiej od ciebie co powinnaś zrobić, a co nie. Mnie też to bardzo męczy.

Trzymaj się cieplutko, jestem z Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lezac w lozku, placzac, spiac, wyobrazajac sobie siebie skaczaca z mostu, nie cieszac sie niczym, nie dajac sie cieszyc innym i unikajac ludzi doszlam do sedna,do wniosku: jezeli nawet mam depresje, to jest ona tylko efektem ubocznym powazniejszej sprawy:

 

mimo swoich 20 lat jestem zgorzkniala,zazdrosna, zawistna, na niczym (ani na nikim) mi nie zalezy, nie ma we mnie uczuc, wszystko mi obojetne, i pojawia sie z tego wszystkiego nienawisc: najpierw do swojego zycia, potem do siebie (ze nie umiem go zmienic), potem do innych -czyli jakbym nie byla czlowiekiem tylko jakims potworem.

 

Niestety w moim przypadku depresja to wlasnie skutek takiego myslenia-zdegenerowanego. skupionego tylko na przezywanych przeze mnie stanach, rozpaczy, ciaglego porownywania sie i zazdrosci.

 

Bo jak czytam tutejsze posty, to ludzie,mimo ze strasznie zdolowani, to kogos kochaja (dobrze,moze nie w glebokiej depresji, ale prznajmniej kiedys kochali), STRACILI zainteresowania , co nie oznacza z NIGDY ICH NIE MIELI (jak w moim przypadku-ok, robilam rozne rzeczy-nawet duzo, ale bez jakiegos stosunku emocjonalnego do nich), maja jakies marzenia, cos im pomaga, cos pogarsza stan-COS SIE Z NIMI DZIEJE: REAGUJA.

A ja nie: martwica serca i mozgu.

 

Czemu ja nie pamietam przeczytanych ksiazek? Czemu mam problem z powiedzeniem co mysle o wlasniej rodzinie, zawodzie sekretrki, skokach na bungee, kosciele, latach w liceum, molach ksiazkowych czy czymkolwiek innym? Czemu bylam 3 lata z chlopakiem przy ktorym sie krepowalam? Czemu jestem na studiach ktore w ogole mnie nie interesuja?

 

Wspolna czescia odpowiedzi na te pytania jest: BO MAM WSZYSTKO GDZIES, NIE OBCHODZI MNIE TO.

 

Wiem skad moglo sie wziac takie myslenie. Tylko szkoda ze ten fakt ani mnie nie usprawiedliwia, ani uswiadomienie go sobie nie pomaga zmienic podejscia do zycia. Wiec, takie myslenie moglo sie wziac od tego, ze cale zycie juz od poczatkow podstawowki,bylam dominowana w "zwiazkach" . Kazda przyjazn (abo wiekszosc), zwiazek z chlopakiem (jedyny jaki mialam) czy wkraczanie do jakiejs nowej grupy ( duzo ich bylo) to bylo meczenie sie, bo druga strona zawsze mnie dominowala, byla lepsza, musialam do niej rownac do gory. I przez to stracilam (albo nigdy nie wyksztalcilam) swoja osobowosc , poglady. Cale zycie sie dostosowywalam.

 

Znam siebie "sprzed depresji" i wiem ze wtedy tez mi wszystko wisialo, tez nie mialam swojego zdania... a jedyne co to umialam to w miare ukryc pod warstewka zywiolowosci, energicznosci , spontanicznosci (bo taka jestem w lepszych okresach)???Aha jeszcze jedna "roznica": zamiast uciekac przed ludzmi tak jak teraz, probowalam 'gorszych' zdeptac,a przed 'lepszymi' sie plaszczyc i probowac zdobyc ich uznanie...nie napawa to optymizmem aby walczyc ze swoim terazniejszym stanem wiedzac jak zalosne i marne jest moje maksimum (to normalne zyci, w lepszym nastroju)

 

Mowi sie ze czlowiek nie wyjdzie z depresji dopoki sam tego nie bedzie chcial. Wlasnie. That's it. Jak maja mi pomoc inni ludzie jezeli ja sama mam to gdzies i sama sobie nie chce pomoc ?? Jezeli nie ma we mnie wiary na poprawe?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:14 am ]

chcialoby sie powiedziec: CIESZCZIE SIE TYM ZE CIERPICIE-PRZYNAJMNIEJ COS ODCZUWACIE, bo ja nie bardzo..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety w moim przypadku depresja to wlasnie skutek takiego myslenia-zdegenerowanego. skupionego tylko na przezywanych przeze mnie stanach, rozpaczy, ciaglego porownywania sie i zazdrosci.

 

Znam siebie "sprzed depresji" i wiem ze wtedy tez mi wszystko wisialo, tez nie mialam swojego zdania... a jedyne co to umialam to w miare ukryc pod warstewka zywiolowosci, energicznosci , spontanicznosci (bo taka jestem w lepszych okresach)???Aha jeszcze jedna "roznica": zamiast uciekac przed ludzmi tak jak teraz, probowalam 'gorszych' zdeptac,a przed 'lepszymi' sie plaszczyc i probowac zdobyc ich uznanie....

 

żadna, a może się mylisz? Może jednak jest na odwrót, to nie depresja jest skutkiem takiego "zdegenerowanego" myślenia, tylko to myślenie jest skutkiem depresji? Zbyt łatwo tak surowo siebie oceniasz, daj sobie szansę, nie chce mi się wierzyć, że jesteś taką wedną osobą, jak to opisujesz. No i zacznij się leczyć, piszesz, że masz to gdzieś, ale to, że pojawiłaś się na forum świadczy, że wcale tak do końca nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mowi sie ze czlowiek nie wyjdzie z depresji dopoki sam tego nie bedzie chcial. Wlasnie. That's it. Jak maja mi pomoc inni ludzie jezeli ja sama mam to gdzies i sama sobie nie chce pomoc ?? Jezeli nie ma we mnie wiary na poprawe?

skaś to znam takie myslenie a skad sama tak mysle chyba. Nie wiem czy to związek z depresją ja się porostu czuję samotna. Przyczyną mojej choroby chyba było rozstanie a moze to przelalo czare goryczy? od kad pamiętam tylko zawsze moje mysli były czarne tzn ja zawsze miałam takie przeswiadczenie że "zycie to syf bez względu na lokalizaje" nie przeszło mi to nastu latach wcale. Zawsze byłam zamknęta w sobie czułam się gorsza czułam się wręcz odpychana od innych juz w szkole podstawowej tak było. Panie miały swoich pupilków ze się tak wyraze a ja wiecznie odsunieta bo nie mialam samych piątek :roll: cięzko mi było. ale ja przeszłam w zyciu i rozwód rodziców i potem ta szamotanine pt" nie bede płacił na dzieci" brak zainteresowania nami... itp. Mało tego mając 15 lat a moze 14 nie wiem nie pamietam wojek jesli morzna go tak nazwac taka daleka rodzina powiedział mi ze moja siosra jest ładniejsza ode mnie w tym wieku b mnie to zabolało. Całe zycie czulam się gorsza od innych i to tego z przeświadczeniem ze brzydsza... Teraz sytuacja sie odwrocila ale nie wazne, chce powiedziec ze od zawsze było mi źle i nie wierze ze coś co kolwiek mogło by to zmienić. Nigdy nie byłam wesoła kochajacą zycie osobą naprawde nigdy. Sporo ciężkich przezyć ktore mi nie pomagały wcale pokochać zycie. Wrecz odwrotnie wszystko mnie dobijało koileznaki były wredne faceci albo wykorzystywali albo umierali :cry: jak po tym wszystkim mozna kochac zycie ???? całe zycie samotna prawie takie chwile kiedy z kimś z jakas "paczką przyjaciłół" sie zadawałam to były epizody. Ogolnie wszystko mi zwisa, mam juz wszystkiego dosyć zlewa mnie totalnie !!!!!!!!!!!!! i gdzies w głowie brzęcza mi słowa matki nie idz akurat do tej szkoły bo sobie nie poradzisz :cry: całe zycie takie zakichane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczyłam się jak miałam 17 lat na coś, co określałam zanikiem uczuć, nie czułam kompletnie nic smutku, zadowolenia, lekarze, psycholodzy rozkładali ręce poderzewając schizofrenię. Zwoływali się lekarze kilka razy i debatowali nad moim dziwnym przypadkiem. W końcu się poznali dziwna diagnoza była, nerwica z natręctwami, bo ja przez cały czas mówiłam i skupiałm się na tym, czy coś czuję czy nie, to było takie dziwne natręctwo, połączone z zanikiem uczuć, będącym wynikiem blokady. Zablokowałam się po prostu wtedy, jak zepsuty zegarek. Czasem możemy zablokowywać się stopniowo, czasem następuje to nagle. Polecam długotrwałą psychoterapię indywidualną u dobrego psychologa, to też może być także psychoterapia rozwojowa, bo mówisz tu o problemach z wypowiadaniem własnego zdania. Powiem Ci, że ze swojego doświadczenia wiem, że tamta postać nerwicy była okropna ale teraz miewam silne stany lękowe, a to jest sto razy gorsze niż zanik uczuć. Po prostu to boli, odczuwam ból fizyczny, to najgorsze przeżycie, uczucie lęku. Powodzenia, jestem pewna że na 100% z tego wyjdziesz, idź koniecznie do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Moja pani psychiatra mówi mi że to na co choruje to jest depresja. Nie chce podważac jej kompetencji tylko trudno jest mi uwierzyć w to że moje objawy są to objawy depresji a są to :dretwienie rąk i nóg , bóle zębów, uczucie wykręcani a nerwów w zębach, uczucie rozsadzania głowy i szczęki,tracenie czucia w rekach,uczucie rozsadzania w kolanach, takie wrażenie jakby mi przechodziły impulsy elektryczne przez głowe no i dosyc czesto czuję jakbym miał głowe z waty .Od niedawna też uczucie lekkiego niepokoju. Z tymże nie mam obniżonego nastroju i staram się nie denerwować i mieć dobry nastrój bo wiem że mi to pomaga. Mam też bardzo obniżona odporność na stres. Kiedy się denerwuje to wszyskie moj dolegliwości mocno sie nasilają.Powinienem jeszcze dodac że biorę leki . Do niedawna były to

 

Rano Wieczorem

Klozapol 0 2

sulpiryd 2 0

finlepsin 0,5 1

asertin 0 1

 

Teraz od czasu kiedy mam to uczucie niepokoju biorę

 

Rano Wieczorem

Klozapol 0 1

finlepsin 0,25 0,5

fluanxol 1 0

 

Prosze was o jakies opinie i porady jak z tego wyjść. Jeśli ktoś ma podobne objawy to niech napisze albo jeżeli choruje na taka postac depresji która nie objawia sie uczuciem przygnebienia. Dodam jeszcze że funkcjonuje normalnie jezdze na uczelnie wychodzei z domu itd. Prosze o jakies porady i opinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak dla mnie to Ty masz nerwice. nie wiem w jak duzym stopniu to odczuwasz. moze poczytaj o nerwicy lękowej, nerwica niekiedy sie przejawia w depresje, ale Ty jej raczej nie masz.

 

dziwne masz te objawy. dobrze ze pytasz, bo lekarze Ci nie zawsze wszytsko wyjasnia i nie zawsze dobrze zdiagnozuja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eszz nie wiem sama..troche mnie pociesza to co mowisz Ewawe,że miałaś coś tekiego: dzięki że to opisałas.

 

Ja teraz jestem na takim etapie ze od 2 tyg.biore leki(wellbutrin) ktore zdaja sie dzialac (wreszcie!) poniewaz od kilku dni pierwszy raz od 2 miesiecy nie plakalam, umiem odnalezc energie na wstanie z lozka (choc nie zawsze), troszke sie czyms ucieszyc, troszke przejac..ale

 

1.mam swiadomosc ze to jest stan sztuczny osiagniety dzieki lekom

2. zniknela taka czarna czarna rozpacz,pojawily sie jakies tam niesmiale plany dzialania, ale zauwazylam ze jak na razie ciezko cokolwiek pchnac dalej-tak jakby po tych "czarnych czarnych myslach" pozostala pustka-nie umiem jej wypelnic.Bo przyzwyczailam sie ze prawie nie wychodze z domu,ze sie boje ludzi, ze nie mam o czym z nimi rozmawiac, oduczylam sie tych kontaktow tak bardzo je ograniczajac w najgorszym okresie choroby(?). Przywyklam do swojego lozka laptopa na kolanach nieodbierania telefonow...

 

niestety tutaj konczy sie zadanie lekow (zwalczanie dolujacych mysli) i zaczyna wlasna praca-zapelnianie pustki po tych myslach, zainteresowanie sie czyms, rozwoj, zadbanie o realcje z ludzmi...i to jest dopeiro trudne, bo wymaga naszego wysilku.Skoro juz mam sile wstac z lozka, nie wybucham placzem kilka razy dziennie: pora ruszyc! Ale dalej trwam bezczynnie...

 

przepraszam ze ten post taki chaotyczny-o wszystkim i o niczym :? ale chcialam sie calosciowo "wyproznic" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bójcie się korzystać z leków, to żadna ujma czy powód do wstydu, jeśli się z nich korzysta. Przecież same widzicie, jak ciężko się żyje z depresją. Dlatego korzystajcie z pomocy wszystkiego, co przybliża Was do wyzdrowienia.

 

I róbcie wszystko małymi kroczkami. Jak niemowle uczące się chodzić.

Ono równiez zapewne ma chęci, by od chwili narodzin poznawać świat przemierzjąc go na własnych nogach. Ale nie stanie się to z "dnia na dzień". Zmysł równowagi musi nauczyć się reagować na wszelkie wychylenia, muszą się rozwinąć mięśnie, istotna jest pomoc bliskich zachęcających do stawiania każdego kolejnego kroku itd.

Tak samo i chory na depresje z czasem uczy się ponownego nawiązywania (zerwanych najczęsciej) kontaktów z ludźmi, czerpania frajdy na nowo z przebywania z nimi, radości z samodzielnie wykonywanych czynności/pracy itd.

Zacznijcie wręcz od zmuszenia się np. do wyjścia do sklepu czy na spacer i chwalcie same siebie za każdy kolejny (choćby najmniejszy) sukces, w końcu same wiecie ile dla każdej z Was taki "mały kroczek" znaczy. Jednocześnie nie strofujcie się, gdy czasem coś się nie uda. W niezliczonych analizach tego, co się zdarzyło, szukajcie tego, co się Wam udało ;)

Wiem, że łatwo się daje takie rady, ale przy pewnym wysiłku (najtrudniej zacząć) sukces murowany ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi to wcale nie wyglada na depresje ale nie jestem lekarzem, wyudaje mi sie ze to raczej nerwica byc moze nerwica depresyjna jezeli juz-ale to tylko moje odczucia.

 

Natomiast nie rozumiem jednego po co ci tylew lekow??????

i co wszystkie je lykasz???

przeciez powinienes dazyc do tego by wyeliminowac problem a lekami tego nie zrobisz lekami tylko zaleczysz dolegliwosci a tak na prawde powinienes udac sie do jakiegos psychoterapeuty z ktorym znajdziecie przyczyne tych dolegliwosci bo jesli bedziesz tylko lykal proszki to problem zostanie zaleczony ale nie wyleczony- wiec z czasem on wroci bop tylko go uspisz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×