Skocz do zawartości
Nerwica.com

moja depresja/historia/objawy


neurosis78

Rekomendowane odpowiedzi

Długi naprawde ci to przeszlo. Ile lat to trwało. Starałem sie trzymać z całych sił i nie przejmować sie tymi dolegliwościami, ale nie wychodzi za bardzo mnie to torturuje. Dzisiaj rano czułem jakby coś chcialo mi głowę rozsadzić. Moja pani psychiatra powiedziała że jak nie bedzioe problemów z psychika to te moje dolegliwoaści tez sie skonczą . Ale ja nie bardzo w to wierze , boję sie ze to sie nigdy nie skonczy, czuje ze za mocno mnie to przezarło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko,że ja znam przyczynę mojego stanu. Za pierwszym razem jak wpadłem w depresje (z ktorej leczylem sie kruciytko okolo miesiąca czasu) to bylo to spowodowane tym że pojawiły sie u mnie szumy uszne . Mam taki ciagły pisk w głowie. No ale żeby wyjsc z depresji musiałem przestac sei denerwowac no i po pewnym czasie nawet sie przyzwyczailem do tego szumu No i puzniej pojawiło sie cos co sie nazywa mety w ciele szkistym czyli takie farfocle w oku. Widze to jako takie ciemne punkciki i kuleczki latajace mi między oczami. Może nałożyło sie tez na to że kiedy dostałem po raz drugi moich dolegliwosci depresyjnych to zaczynala sie jesen. No i teraz nie przeszkadzaja mi ani szumy ani te punkciki i kreski przed oczami . jedyna na czym mi zależy to to zeby sie pozbyc mojej depresji ale nie wiem czy juz nie jest za pouzno bo jestem w takim tragicznym sanie ze juz niem moge tyh dolegliwosci wytrzymac.A gdybym nie brał lreków to byłbym w jeszcze gorszym stanie . Przeciez sam ich sobie nie przepisuje tylko robi to moja psychiatra a ja jaj ufam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie kazdemu lekarzowi sie ufa ja no amienialam z 5 razy lekarza bopotrafil mi wtykac jakies leki a nie na tym rzecz polega!

 

druga sprawa ja jestem prawie pewna ze masz nerwice czy lekarz mowil ci ze prawdopodbnie to nerwica?? od jak dawna chodzisz do swojego lekarza i czemu nie chodzisz na terapie? nie licz na to ze leki za ciebie wszystko zalatwia poraz kolejny pisze ze tylko uspia dolegliwosci , muisz znalezc przyczyne swojej nerwicy a wtedy latwiej pokonasz obie "choroby" .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ja sie pani psychiatry wprost pytałem czy to jest nerwica no i odpowiedziała mi ze to jest depresja. A w wielu miejscach czytałem ze podstawowym sposobem walczenia z depresja jest farmakoterapia.Nierozumie ty uwazasz ze powinienem odstawic leki . Przeciez wtedy dopiero nie wem co by sie zew mna stało .A o przyczynach mojego stanu pisalem wyżej .Uważam że juz nie mam tego problemu bo sie tymi rzeczami(szumy , mroczki) nie przejmuje .To było tak że przez cale 2 miesiace starałem sie zyc jak najspokojniej sie dało , niczym zupełnie nieczym sie nie przejmować a moje dolegliwisci tylko sie pogorszyły . No i nie wytrzymalem i prez 3 ostatnie dni poprostu zaczalem sie zamartwiac pojawily sie mysli samobojcze itd.. no i jest jeszcze gorzej. nie wiem co mam robic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nierozumie ty uwazasz ze powinienem odstawic lek

nie nie nie ja tylko sugeruje ze leki to dodatek a tak na prawde powinienes walczyc z tym paskudztwem za pomoca lekow i terapii !!

 

druga sprawa moi poprzedni lekarze stwierdzali u mnie: nerwice natrectw , zaburzenia osobowosci borderline, mowili ze to tylko stan depresyjney a jak sie okazalo ja mam nerwice depresyjna z zaburzeniami osobowosci - i wcale ci nie wmawiam chorob tyylko uwazam ze niektorzy lekarze nie sa z powolania i czesto sie myla ale ok pozostan przy tym co uwazasz za sluszne zeby nie bylo ze ja cie namawiam do czegos gdyz tylko sugeruje.

 

to jest twoj pierwszy lekarz? wiec jesli stwierdzil u ciebie depresje(pozostanmy przy tym) to dziwi mnie to czemu az tyle lekow ci przepisal...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochwale się, że niektóre z moich dolegliwosci a mianowicie bóle zębów znikną . Okazało sie że mam dosyc pokażne dziury w zębach i to w cale nie były dolegliwości nerwicowe ani deporesyjne Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing z czego jestem bardzo zadowolony.

 

Też tak chcę, załatać dziury i po sprawie. Zazdroszczę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Mozliwe, ze niektorzy mnie pamietaja... Zalozylem kiedys temat:

 

http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=9492&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=

 

Minelo troche czasu od tamtej rozmowy i chcialem zlozyc raport.

 

Otoz, mysli samobojcze mam tylko wtedy gdy jestem w domu i nie mam nic do roboty. Jednak tez jak przyjdzie mi pojsc na silownie to trace motywacje. Jednak zauwazylem, ze kiedy jestem w szkole, to zupelnie nie panuje nad tym co robie. Tak jakbym mial druga osobowosc. Po pewnych sytuacjach dochodzi do mnie, ze cos takiego zrobilem. Np. jestem teraz chyba az nad to pewny siebie, podczas gdy jeszcze jakis czas temu bylem bojacy sie. W szkole np. podchodze do kazdej dziewczyny ktora mi sie podoba i zawsze wychodzi z tego jakas mila rozmowa. Po zakonczeniu tej rozmowy dochodzi do mnie ze ja w ogole cos takiego zrobilem i ze w ogole potrafilem rozmawiac. Gdy jestem w miejscu gdzie moge nawiazywac kontakty po prostu staje sie zupenie pozbawiony uczuc i emocjii. Robie cos czego tak na prawde nie mialem w zwyczaju robic. To moze dla was smieszne ale obejrzalem film Fight Club i od dawna zaczalem nasladowac postac Tylera Durdena. Jego styl poruszania sie, ubieraania, styl bytu, charakter itp. Teraz ja juz nad tym nie panuje. Jestem Tylerem jak jestem w szkole albo w innych miejsach np. restauracje to zaczepaiam kelnerki albo w sklepie z odzieza tez zaczepiam sprzedawczynie. I po rozmowie jestem w szkoku ze cos takiego mialo w ogole miejsce i ze nie ja to robilem. To dziala jakos podswiadomie. Nie wiem co takiego sie stalo ale od czasu gdy robie sobie fryzure jak Brad Pitt w Fight Clubie, elegancko sie ubieram i poruszam w charakterystyczny spobo(oczywiscie nie kontroluje juz tego...), widze jak pelno ladnych dziewczyn sie na mnie gapi. Czuje sie w centrum uwagi czasem nawet... Jakies malolaty z gimnazium mnie nawet zaczely podrywac.... Z ta moja druga osobowoscia mam same korzysci. Jednak mi chodzi o zwiazek. Po prostu boje sie wejsc w zwiazek bo nadal ma DDA. Ide na terapie. I chodze jeszcze na jedna nei zwiazana z DDA tylko z ogolnymi problemami.

 

Co myslicie o tym moim "nie panowaniu" nad soba??

Mam nadzieje ze to was nie smieszy i zapewniam, ze to prawda co mowie...

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naśladowanie popularnych osób według mnie nie jest złe, ale nie możesz być kilkoma na raz. Jeśli udając kogoś innego odnosisz większe korzyści niż jak jesteś normalny, to wiesz co powinieneś wybrać. Trochę jednak niepokoi mnie to, że w jednym miejscu czujesz się tak, a w innym jesteś zupełnie kimś innym. Pogadaj o tym lepiej z lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie! Od pewnego czasu obserwuje to forum i szukam podobnego przypadku do mojego...na razie bez skutecznie.

Moje problemy zdrowotne zaczely się ok. 4 lata temu. Bylam osoba bardzo aktywna-absolwentka Awf-u, trenująca zawodowo, mająca wielu przyjaciół , szcześliwa osoba w ciągłym biegu itd. Nagle praktycznie z dnia na dzien zaczelam czuc się ciagle zmeczona, ospoala co najdziwniejsze zaczelam puchnac, twarz ,rece ,brzuch. tak jakby gromadzila się woda w organizmie ,nie wiedzilam co się dzieje, znajomi zaczeli zwracac uwage ze się zmieniam , ze tyje (ok. 8 kg w ciagu miesiaca praktycznie na glodzie) mimo tego caly zcas zylam jak wczesniej. Zaczela się moja batalia po lekarzach, co jeden to inna diagnoza a to niedoczynnosc tarczycy, a to jajaniki policystyczne, zaburzenia neurologiczna , podejrzenie guza mozgu. To był koszmar, nigdy nie chorowalam a tu nagle cos takiego. Faktycznie milam pewne zaburzenia hormonalne, jak podwyzszony kortyzol ale nawet gdy wyniki były dobre ja nadal czulam się zle. Caly zcas wydawalo mi się ze jestem chora na jaksa powazna czorobe a mój stan psychiczny jest spowodowany zlym sampopoczuciem.

Robilam wszystko, odpoczywalm, zajezdzalam się fizycznie, zwolnilam się z pracy, zaczelam unikac znajomuch przyjaciol, każdy probowal mnie pocieszac,sami wiecie jak to jest w koncu wyjechalm za granice nie żeby zarobic lecz się schowac i zyc bez obciazania tym co się ze mna dzieje moich bliskich- zwlaszcza mamy. Z daleka jest latwiej udawac ze wszystko jest w porzadku. A Ci których poznajemy nie znaja nas z przeszlosci wiec nie widza roznicy.Niestety przed tym nie ma ucieczki.

Minelo wiele czasu, nadal czuje się zle, zwlasza fizycznie nauczylam się jakos z tym zyc ale nigdy tego nie zaakcaptowalam, i nie zaakceptuje to wiem na pewno.

Dopiero ok. miesiac temu trafilam do psychiatry mój endokrynolog mi to zalecil mowiac ze zaburzenia hormonalne wynikaja nie ze zlego funkcjonowania organow lecz z psychiki.

Od trzecz tygodni boire effectin, na razie jest ciezko, nie czuje poprawy, z reszta sam nie wiem czy to depresja czy nie, ale nie mam innego wyjscia tylko zaufac lekarzowi.

 

Może ktos z Was spotkal się z takim przypadkiem lub sam tego doswiadczyl i moglby mi jakos pomoc. Bardzo Was proszę.

P.S. Zycze Wam zdrowia i mam nadzieje ze to co przezywamy kiedys minie i będziemy mogli cieczyc się wszystkim podwojnieJ

Neena

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Nena,

 

nie chce nic wyrokowac, ale u mnie historia byla podobna, wczesniej pelen zycia lubiacy cwiczyc i wogole ruch a nagle ni stad ni zowad zaczesly sie problemy, lazenie po lekarzach i myslalem ze jestem na cos chory ... nigdy nie zaakceptuje swojej niemocy i tego ze nie mam sily lub checi , nawet jesli mi sie tak wydaje ze stanu psychicznego. Nie mam sily juz marudzic nikomu, ale udawac ze wszystko jest ok tez nie jest latwo ciagle sie usmiechajac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Nena,

poki co zaciskam zęby i probuje zyc normalnie. U dziewczyny jest to jeszcze mniej 'dolujace' mi sie wydaje, ale jak chlopak opada z sil i z zeskiego goscia robi sie flak to juz jest bardziej wydaje mi sie rzucajace w oczy. Oprocz objawow nerwicowo-depresyjnych mam tez troche innych takich neurotycznych o ktorych nie bede narzekal. czekam jeszcze na ten lek ktory teraz biore - Cital, jak nic nie pomoze (poki co padaczka - 14dni brania), to bede myslal o innym leczeniu... Podobno w Krakowie jest swietny specjalista od depresji i zaburzen takich wlasnie jak my mamy, wiec zobaczymy... poki co zyje wiarą. pozdrawiam Cie goraco Nena i ... faktycznie sprobuj jakiegos leczenia - moze cos z farmakologii na Ciebie podziala. Trzymam goraco kciuki !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki ze założyłaś ten wątek. Mój przypadek nie pasuje ani to klasycznej nerwicy lękowej ani do depresji.

ja mam zdiagnozowaną nerwice depresyjną i osobowość neurotyczną.

Polecam książkę Karen Horney "Neurotyczna osobowość naszych czasów".

 

podobno w Krakowie jest swietny specjalista od depresji i zaburzen takich wlasnie jak my mamy

 

Podaj namiary, co? Plis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam takich objawów jak Neene, (może poza zwolnilam się z pracy, zaczelam unikac znajomuch przyjaciol) chodziło mi o to że wątek jest okej. Mam tylko bóle brzucha (ogólnie z brzuchem) i szczękościsk czasem. Tak, ruszyło się. Mój poprzedni terapełta był kiepski i jakieś analizy mi robił zamiast zdiagnozować porządnie.

Teraz, jak wiem co mi jest dokładnie i mam wyniki testów przed oczami to czuję pewien komfort psychiczny. Z tymi wynikami testów pójde do psychoterapełty i on mi powie dokładniej co mam robic. A łykanie pigół (setaloft, sulpiryd) mi pomaga puki co nie mam szczękościsku i zjazdów nastroju silnych tylko (sorki) rozwolnienie czasem mam, ale to efekt uboczny.

 

Podaj namiary na specjaliste z Kraka bo ja w kraku siedze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja ci powiem bakus taką jedną rzecz, dziwną, khe, ale mi sie taka nie wydaje. No po pierwsze to naśladowanie znanych osób, to raczej wiesz, że to jest norma. Bardzo dużo osób tak robi. Jak nie wiedzą, co zrobić, to naśladują kogoś. A jak tym 'kimś' okaże się jakiś aktor, czy ktoś znany - tak przypadkiem - to go naśladują i szlus.

 

Ale ty tak jakby naśladujesz jedną osobę. No to ci powiem: hmm, no jakby to ładnie ująć, cobyś zrozumiał. Ten Tyler to byłeś ty, zanim go żeś naśladować zaczął. Hje, zabrzmiało to jakoś dziwnie?

 

To niech to otłumaczę: otóż, gdybym ja se umyslila np naśladować Marlenę Dietrich na ten przykład. Będę powtarzać jej ruchy słowa i takie tam. Generalnie: nie udałoby mi się być nią, gdybym jakichś tam jej cech uprzednio w sobie nie miała. Czy to brzmi dla ciebie logicznie, czy niezbyt?

 

Ty po prostu miałeś w sobie taką osobowość: bardziej towarzyską, bez zahamowań, bez lęków jakichś, tyle, że żeś zwyczajnie przez lata wybrał inną drogę. Wychowanie/otoczenie/rodzina itepe cię nauczyło innych, dodatkowych cech, a tamte jużeś miał w sobie, mówiąc na chłopski rozum. Czyli co ci chcę powiedzieć: ty siebie jakoś wielce nie zmieniałeś naśladując go. Inaczej twoja przemiana nie trwała by przez masakrycznie krótki czas bodajże 6 miesięcy, tylko by ci to zajęło lata całe! Wiem, o czym mówię, bo sama siebie próbowałam zmieniać wbrew sobie: a trwało to i trwało, a jeszcze się nie zakończyło. Ogółem parę dłuuugich lat. Bo zmuszałam się do rzeczy wbrew sobie, niezgodnych z moim charakterem. Ja mam taki charakter, że cholernie lubię mieć po swojemu wszystko, zawsze i wszędzie, a se umyśliłam nauczyć się cech negocjatorskich w sumie. Owszem, jasne, przydają się takie rzeczy - ja tam nie żałuję, że tego spróbowałam. Ale o co mi chodzi: gdyby to było zgodne ze mną, to by mi ta przemiana poszła z płatka, a nie jak po grudzie i jak ten syzyf z tym musiałam wojować.

 

Tak więc mówiąc w skrócie, aby nie przedłużać: ty nie jesteś kimś innym, nie przybrałeś jakiejś maski. A to, że ci się po fakcie wydaje, że to jakby ktoś inny zrobił - to dlatego, bo jesteś nadal przyzwyczajony do patrzenia na siebie "a, bo ja jestem nieśmiały do bab' albo tam 'ja tego nie zrobię, bo się obawiam tego' - czy inne takie. Wciąż masz taką projekcję o sobie, więc tym bardziej się dziwisz, że może być inaczej.

 

Ja uważam, że tak się sprawy przedstawiają. Dziękuję za uwagę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo zastanawiałam się, jak zacząć pisać... Może tak...

Odkąd tylko pamiętam, że mam jakieś nastawienie do życia, to było ono zawsze sceptyczne, trącące egzystencjalizmem. Nie wierzę w miłość po grób, altruizm to pojęcie abstrakcyjne, nie wierzę z Boga, a życie jest generalnie bezsensownym procesem, bo i tak skończy się, a potem już nic nie ma. Kiedy się nad tym zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że od paru lat robię pewne rzeczy na siłę.

 

Na siłę byłam przez prawie 4 lata ze swoich chłopakiem, zerwałam z nim nagle, rok temu w sylwestra, bo miałam dość, nagle wielka pierwsza prawdziwa miłość zmieniła mi się w prawdziwą niechęć. Powiedziałam mu "to nie ma sensu" i zamknęłam drzwi. Nie widujemy się.

 

Na siłę chodziłam do szkoły. To dziwne, bo jestem typem mola książkowego - mnóstwo czytam, uwielbiam to. Ale szkoła mnie nie pociągała. Trochę wagarowałam, w granicach rozsądku oczywiście, klasówki zaliczałam w ostatnich terminach, jak już widmo porażki nabierało ostrości, do matury przygotowywałam się na tydzień przed. Zdałam, dostałam się na studia. Pedagogika wieku dziecięcego -uwielbiam dzieci, chciałabym mieć córeczkę.

 

Nie mam hobby, pasji. Kiedyś, w gimnazjum, grałam na gitarze i śpiewałam, nawet nieźle mi szło, miałam świetnego opiekuna, ideał nauczyciela. Uczył mnie grać, uczył śpiewać, mobilizował, wysyłał na konkursy. W liceum go zabrakło. Już nie gram, gitara się kurzy. Nie śpiewam, głos się zastał, z dawnych umiejętności zostało wspomnienie, chociaż sprawiało mi to radość, przyjemność.

Pisałam wiersze, robiłam zdjęcia - nic z tego nie zostało prócz około 150 wierszy, (które na popularnych forach zostały ocenione w miarę dobrze, a o mnie pisano, że mam talent i rozwijam go w dobrą stronę) czy kilkudziesięciu odbitek w albumie i kurzącego się Kodaka.

 

Nie utrzymuję stałych kontaktów ze znajomymi. Nie spotykam się z przyjaciółmi z ogólniaka, nie chodzę na imprezy z ludźmi z roku.

 

A teraz?

Teraz są studia, pierwszy rok, też mi się nie chce. Chronicznie mi się nie chce. Niby dostałam się na ten kierunek, na który chciałam, bez zbędnych problemów, studia mam łatwe, lekkie, mało zajęć, proste i zrozumiałe, a to chyba mnie jeszcze bardziej demotywuje, niż gdyby były ciężkie i gdybym całe dnie spędzać miała na uczelni. Zbliża się sesja, jest już naprawdę blisko, a ja nie umiem się zmobilizować do nadrobienia kilku zaległości, które rzecz jasna musiałam sobie narobić.

 

I nie chce mi się. Nie chce mi się. Nie mam w sobie jakiejś siły, żeby wstać rano z uśmiechem, zebrać się w sobie, zjeść śniadanie, ubrać się, uczesać, umalować i jechać na zajęcia. Jeśli mi się uda, to jadę. Jeśli nie to na wpół ubrana, ze łzami w oczach zostaję w domu. I co robię? Nic. Siedzę, besztam się za swoją głupotę, czasem się uda i wpadam na zajęcia lekko spóźniona, a czasem nie i zostaję w domu. Zaczynam czytać, puszczam muzykę i próbuję nie myśleć o tym, że znów "dałam dupy". Nie chce mi się sprzątać, ogarniam, jako taki porządek i wracam do "nicnierobienia". Nie imprezuję, nie piję, nie palę, nie ćpam.

 

Notatki na najbliższe ważne kolokwium leżą obok mnie prawie nieruszone, patrzę na nie i nic z nimi nie robię. Gdy próbuję zmusić się do nauki, to nie mogę skupić się na niczym.

 

O co chodzi? Mam 20 lat. Niecałe. Czasem czuję się, jakby nic w życiu mnie nie czekało. To co jest do cholery? choroba? głupota? nieprzystosowanie?

 

Jeśli ktoś przeczytał dziękuję za cierpliwość, jeśli ktoś odpowie - dziękuję za zainteresowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieciństwo...

Ja sama oceniam je dobrze, a moment, w którym się skończyło to inna rzecz.

 

Nie pochodzę z rodziny patologicznej, moi rodzice są młodzi (mama miała niecałe 20 lat, jak mnie urodziła, tata 22). To były już ostatnie podrygi socjalizmu w Polsce, z tego okresu nic nie pamiętam. Mieszkaliśmy na przedmieściach łodzi, w stuletniej prawie willi, nie na bogato, w jednym pokoju w 3, potem w 4 osoby, jak urodził się mój brat. Dom był piękny, z ogromnym ogrodem, mama nie pracowała, opiekowała się mną i bratem całymi dniami.

Moi rodzice to buntownicy tamtych czasów, tato jak miał te 17-19 lat chodził w czerwonych włosach, słuchał Depeche Mode, Duranów i The Cure - dzięki temu to całe dzieciństwo miałam ukształtowane na nasze czasy (w przeciwieństwie do koleżanek, wychowujących się na disco polo) - współcześnie. A przy tym prawie wiejski klimat przedmieścia, spokojna okolica, lasy, pola.

Do przedszkola nie chodziłam - mama nie pracowała, miałam wspaniałą koleżankę w sąsiednim domu, byłyśmy papużki nierozłączki.

Wspaniali dziadkowie od strony ojca, od strony mamy mniej kontaktów (ich własne problemy rodzinne + alkoholizm dziadka).

Wakacje na wsiach.

 

Jak miałam 4 latka urodził się mój brat.

 

W podstawówce byłam wzorową i szóstkową uczennicą, na tyle dobrą, że proponowano mi przeniesienie do drugiej klasy po pierwszym semestrze.

 

Od trzeciej klasy dużo się zmieniło - przeprowadziliśmy się do mieszkania po babci na zwykłym szarym blokowisku. Mama zaczęła pracować coraz więcej. Jak miałam 12 lat moi rodzice rozstali się pierwszy raz, ojciec zdradził moją mamę i wyprowadził się. Nie wiem czemu do siebie wrócili, matka chyba nie chciała dać mu rozwodu no i odwieczne "dobro dzieci".

Jak miałam lat 14 rozwiedli się na dobre i całe szczęście, bo takie życie jest nie do zniesienia.

 

Mama kupiła mieszkanie i przeprowadziliśmy się z bratem do niej. Wtedy to następuje koniec dzieciństwa, a zaczyna się wychowywanie młodszego brata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×