Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Stark, jeśli masz uczucia nie ograniczaj ich. To cząstka życia, dla której właśnie warto żyć. I jest to słabość ale bez niej nie bylibyśmy ludźmi. Sam miałem długi okres kiedy nie odczuwałem uczuć i to z mojej obecnego punktu widzenia jest straszne. Narodziny dziecka, śmierć najbliższych członków rodziny....oczywiście docierało do mnie, cieszyłem się lub smuciłem ale jakoś tak sztucznie, nie pełnią siebie. I też na długi czas komputer był dla mnie priorytetem, nie jestem w stanie powiedzieć czy przez to taki byłem, czy wręcz przeciwnie i dzięki temu oderwaniu od rzeczywistości przetrwałem tak długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię,lub ciężko rozmawia się ludźmi na żywo,czuje się dziwadłem,karaluchem,

Stark, wiesz jak dużo jest karaluchów? To istna plaga! Nie sądzę zebyś był bardziej dziwny niż większość ludzi na tej planecie :D

Wychodzi, że jestem nieciekawym gościem, bo i jestem.

zatracony, no ja się nie zgodzę, mnie już zaciekawiłeś i jestem Ciebie ciekawa jeszcze bardziej!!! :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukałem takiego demotywatora o komputerach i nie znalazłem. Ogólnie chodziło o to że kiedyś do różnych rzeczy używaliśmy różnych przedmiotów, TV, notatnik, kalkulator, wieża, gazeta itd. Teraz jako all-in-one mamy komputer i przez to tyle się siedzi. Z resztą kiedy siedzę taki zamulony to tylko komputer nadmiarem bodźców jest w stanie mnie pobudzić, tak że czuję się na cyfrowym haju.

 

A wyżalić się mogę na ten temat, że np. robię postępy w szachach, drobne ale są i na to mam wpływ, gorzej że takimi drobnymi kroczkami nie potrafię wpływać na samopoczucie. Z resztą o szachach pewnie coś jeszcze napiszę, bo szukałem sobie jakiegoś zajęcia żeby się czymś na dobre zaabsorbować i chyba znalazłem. Więc to jakiś plus, no i trochę wzrosła samoocena, bo się okazuje że coś z tego mojego mózgu można jeszcze wykrzesać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam na imię Tomasz. Gdy miałem 14 lat moi rodzice się rozwiedli, ja zamieszkałem z ojcem i jego nową żoną. Moja macocha ma na imię Ania, mieszkaliśmy razem prawie 12 lat. W tym okresie wielokrotnie cierpiałem na depresję. Uświadomiłem sobie, że jestem w Ani bardzo zakochany, pragnąłem akceptacji z jej strony. Nigdy w dzieciństwie nie zaznałem prawdziwej miłości od swoich rodziców, dlatego tak bardzo zabiegałem by czuć się kochany, akceptowany przez moją macochę. Moje uczcie trwa po dziś dzień. Ania wie co czuję, jak ją bardzo kocham, mimo tego ona chce byśmy byli przyjaciółmi, czasami się spotykamy, rozmawiamy. To uczucie wywołuje we mnie ogromny ból i żal, jest mi z tym bardzo źle. Najgorsze w tej sytuacji jest to, że Ania zaczęła wykorzystywać to co do niej czuję, często prosi mnie o pieniądze, wie, że jej nie odmówię. Czuję się obdarty z godności, nie potrafię jej odmówić, bo boję się, że stracę ją na zawsze. Nie mam w sobie siły, by zerwać z nią kontakt i spróbować żyć normalnie. Często mam napady lęku, obniżony nastrój, nic mnie nie cieszy. Nie mam przyjaciół, żyję samotnie, już chyba nie potrafię rozmawiać z ludźmi, unikam z nimi kontaktu zamykając się w sobie coraz bardziej. Już od ponad roku zaczęły mnie prześladować myśli samobójcze, właściwie codziennie myślę o swojej śmierci. Nie jestem już zdolny do dalszego życia, nie mam w sobie siły by się podnieść. Piszę o tym wszystkim, ponieważ chciałbym z kimś porozmawiać, znaleźć wsparcie i zrozumienie. Często słyszę, że mam się wziąć w garść, że inni mają gorzej etc. To mnie jeszcze bardziej dołuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam życia. Zamiast się uczyć "w praktyce", siedzę tylko i wypełniam kolejne godziny rozkminami nad tą porąbaną psychiką, daję się zamknąć starym w domu, wysłuchuję, jakie to wszystko jest złe cokolwiek nie zrobię, analizuję, analizuję, grzebię w podręcznikach psychologicznych, a życie przecież nie ma je*anej próby generalnej i zanim będę "gotowa" na nie, to będzie już za późno. A jak już staram się coś zrobić, to lęki, lęki, lęki, nie moge z niczego czerpać radości. Mam 17 lat, zero pasji, psychę ograniczoną do lęku i analizowania, parę znajomości internetowych, zero działania... Jestem żałosna. Nawet poćwiczyć porządnie nie mogę, bo kuracja tak osłabia mi organizm. Ach, no i leki ciągle, zapomniałam... Jak patrzę na to z boku, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Kurwa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest fatalnie, zabrałam mojego chłopaka do rodziny w małej miejscowości daleko od mojego miasta. Było tak jak zapamiętałam, bieda, syf rodziny, sąsiedzi bez wykształcenia podstawowego, melina i pijaństwo , było mi wstyd, mój chłopak widział w jakim syfie żyje moja rodzina, jak brzydkie miasteczko, jaka melina mieszka dookoła. Pomyślał napewno że kiedyś z jego życiem zrobię to samo, czuję że po tym weekendzie coraz bardziej będzie się oe mnie odsuwał. Po co ja go tam zabierałam.. Przecież i tak widzi jaka jestem beznadziejna, nie potrafię nic zrobć, we wszystkim jestem najgorsza, nie potrafię nawet zaliczyć egzaminu i przez to doszczętnie spiepsze wakacje. Mam ochotę umrzeć, nie potrafię rozmawiać ze starymi koleżankami.. Nie mam już o czym rozmawiać, nie wiem co powiedzieć. Czuję się tak przeraźliwie głupia.. Chcę umrzeć... Moje życie jest do dupy, nie mam ochoty już patrzeć w lustro i zastanawiać się co robić, patrzeć godzinami w ścianę i zastanawiać sie dlaczego nie mogę zmusić się do wstania z łóżka. Coraz więcej wysiłku kosztuje mnie udawanie przed moim chlopakiem że wszystko jest wporządku, liczę przy nim parzystą ilość skurczów mięśni w łydkach i ramionach, to już nie pomaga. Czuję że mnie przejrzy, zobaczy jaka jestem słaba. Boję się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję że mnie przejrzy, zobaczy jaka jestem słaba. Boję się.

Nawet jeśli, to może będzie to jakiś punkt zwrotny w waszym związku- mi się wydaje, że na tym polega głębsze uczucie, by żyć z daną osobą i kochać ją wraz z jej wszystkimi słabościami, wadami, nawet jak wszystkie maski spadną. Tylko kto to mówi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego moje życie jest tak paskudne? Tak paskudne wewnątrz? :( Jak by coś wyssało ze mnie duszę. Wydaje mi się jak bym umarła bezpowrotnie w wieku 8, czy tam 10 lat, zgubiła siebie i już nie wróciła. :why: Chyba tęsknię za prawdziwą mną. Tylko jaka ona była? Gdzie ja się kończę, a gdzie zaczynam? Czy kiedyś się dowiem? :(

 

Czym więcej mam do stracenia, tym jest gorzej. Coraz mniej siebie rozumiem. Nie chcę już ranić swoich bliskich. Za co? Za to, że są niedoskonali? Za to, że popełniają błędy, jak każdy? Niczym na to nie zasłużyli.

 

Znowu narzekam. Nienawidzę tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyślał napewno że kiedyś z jego życiem zrobię to samo,

A ja mysle jagoda123, ze jest pelen podziwu, ze udalo Ci sie z tego syfu wyrwac.

 

Chyba tęsknię za prawdziwą mną. Tylko jaka ona była? Gdzie ja się kończę, a gdzie zaczynam? Czy kiedyś się dowiem? :(

zapewne.. o ile zdecydujesz sie poszukac pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba tęsknię za prawdziwą mną. Tylko jaka ona była? Gdzie ja się kończę, a gdzie zaczynam? Czy kiedyś się dowiem? :(

zapewne.. o ile zdecydujesz sie poszukac pomocy

Chodzę na terapię. Z tym, że narazie jest tylko coraz gorzej. Wlaściwie nic do mnie nie dociera. Lęk przed zmianą? Nie wiem. Albo podniosę się po raz kolejny, żeby upaść mocniej. Krótka terapia pewnie nie postawi mnie na długo na nogi - zawsze kiedy jestem zdeterminowana i wszystko niby jest ok, udaję silną, to spadam z wielkim hukiem, bo czuję, że coś w środku jest nie tak, coś nie daje normalnie żyć, cieszyć się normalnością. I tak w kółko. Nastawiam się na długą terapię, ale ile wytrwam? Nie wiem, czy to moje złe postrzeganie, czy moja terapeutka już teraz ma mnie dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym, że to rozpadanie się co chwilę chyba nie jest związane z terapią (wcześniej też tak było, ale nie w takim stopniu (?) ). Ale mogę się mylić. Czytając ostatnio moje wpisy w pamiętniku zdałam sobie sprawę, że mogłabym dostać nagrodę za oszukiwanie siebie, więc może dopiero później dojdę do wniosku, który będzie w miarę logiczny :lol: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×