Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Najadłam się dzisiaj jak jakiś bęcwał słoik masła orzechowego, dwie babeczki z czekoladą i orzechami, połowę snickersa, dwa kawałki chałwy i czekoladowe płatki śniadaniowe. Z racji tego że nie preferuję wymiotów, coby przypadkiem moich zębów nie zwymiotować z przyzwyczajenia, postanowiłam iść na basen. Cieszyłam się z tego! Wyszłam z domu, popływam, endorfinki się wytworzą i tak pięknie będzie, no i doszłam i k***a mac basen zamknięty bo wody nie ma. Akurat dzisiaj. Wczoraj czynny. Jutro czynny. Jestem nieudacznikiem i pechowcem. Mam pecha i pewnie pecha przynoszę też innym. Kiedyś spalono by mnie na stosie :( Chce mi się płakać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej.dziś miałam straszny dzień w pracy.chyba nerwica i depresja się nasiliły.Nie umiałam się odgonić od negatywnych myśli.Z każdą minutą czułam się coraz gorzej.Dopiero pod koniec pracy trochę lepiej.Boję się jutra .Mam tak już od jakiegoś czasu.Nie chcę iść spać bo wiem ,że rano się obudzę i od nowa to samo.Łapię fazę i jest lipa.Ale najgorszy jest brak nadziei.na początku myślałam ,że to chwilowe załamanie itd.Ale dobrych okresów jak kot napłakał.A leki ktore biorę od depresji to chyba bardziej mi szkodzą niż pomagają.Nerwica mi się od nich nasila.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie często wszystko wkurza :twisted:

Nie przejmujcie się! Starajcie się myśleć pozytywnie. Nie bujać za bardzo w obłokach, tylko myśleć co zrobić w danej chwili a będzie dobrze ;)

Łatwo się gada, ale trzeba to ćwiczyć. Musimy się koncentrować, nad tym co chcemy zrobić, co robimy, co zrobimy. Trening , trening i jeszcze raz trening koncentracji. Trenuję, ale o wiele za mało, ponieważ zapominam. Trzeba zamknąć oczy, na 30min wyciszyć się, pomyśleć o czymś przyjemnym, przed przygodami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie denerwuje, że mam jakieś dziwne objawy. Ostatnio dostaje szału jak ide do czarnoksiężnika, bo doszło do mnie, że oni nic nie potrafią i jestem zdany sam na siebie i na koncerny farmaceutyczne. Poczułem się jakoś taki samotny. Jak pomyśle ile mnie karmili paro, przy tych skutach ubocznych i żaden nie widział, że to skutki paro! Szarlatani i konowały. Powinni skasować tą specjalność lekarską bo ci ludzie i tak nic nie wiedzą! Ja bym powierzył leczenie internistom, nie jeden ma większą empatie. Zostańcie z Bogiem kochani :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej.dziś miałam straszny dzień w pracy.chyba nerwica i depresja się nasiliły.Nie umiałam się odgonić od negatywnych myśli.Z każdą minutą czułam się coraz gorzej.Dopiero pod koniec pracy trochę lepiej.Boję się jutra .Mam tak już od jakiegoś czasu.Nie chcę iść spać bo wiem ,że rano się obudzę i od nowa to samo.Łapię fazę i jest lipa.Ale najgorszy jest brak nadziei.na początku myślałam ,że to chwilowe załamanie itd.Ale dobrych okresów jak kot napłakał.A leki ktore biorę od depresji to chyba bardziej mi szkodzą niż pomagają.Nerwica mi się od nich nasila.

 

Jeśli leki nie działają lub powodują skutki uboczne należy rozważyć ich zmianę. Ja na fluoksetynie miałem wysokie ciśnienie i lęki. Na mirtazapinie miałem koszmary i ogromny apetyt, na elicea trzasły mi się ręce i pociłem się bardzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza
Ważę 57 kilo, ja pier****. :hide: Teraz to już wyglądam jak te rozlazłe wieloryby w programów o fetyszystach grubych bab. :hide:
uwolnić orkę 6 :D ale nie przeciez Ty niska nie jesteś :D

Mam, 1,63m. Wysoka bym była, gdybym miała przynajmniej 1,67m. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę żyć, ale nie mam wyjścia. Dobija mnie życie w tej Polsce.

Czasem tak sobie myśle, że może od tych moich masakr psychicznych dostanę jakichś skurczów serca czy skoków ciśnienia i zdechnę. Niestety nic takiego nie ma miejsca. Co do Polski proponuję emigrację, ale w sumie i tak będziemy niewolnikami czy to tutaj czy za granicą... widocznie nam to pisane, ale patrząc na postawę narodu, to czy mnie to dziwi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem od czego zacząć, dlatego dam telegraficzny skrót.

Dzieciństwo miałam dobre, gdyby nie pijący, później wyjeżdżający zagranicę ojciec i pewien epizod z "wujkiem" w wieku 10 lat..

Tydzień przed moimi 18 urodzinami ojciec powiedział przez Skype, że ma kogoś tam gdzie pracuje, odchodzi i tyle. Zostałyśmy na lodzie, bez pieniędzy, ja bez ojca, z którym miałam zawsze lepszy kontakt niż z matką. Przeżyłam to strasznie.

Przez 6 lat byłam w związku z chłopakiem, który ostatnie 2 lata miał depresję. Próbowałam mu pomóc i walczyć, ale przez to rozpadł się nasz związek. Wina obu stron. Poznałam mojego obecnego chłopaka przypadkiem, przy nim odżyłam. To był związek na odległość, ale planowaliśmy wspólne życie. W grudniu zaczęło być ze mną coraz gorzej. Zły nastrój, wywoływanie kłótni z chłopakiem, chorobliwa zazdrość. W styczniu poszłam do psychologa. Ciężka depresja. Były rozmowy o lekach, ale się przeciwstawiłam, bo uważała, że mam silną wolę, by samemu sobie poradzić. Po dwóch miesiącach psychoterapia zamykała się na zdaniu od psychologa pt. "jak się Pani przeprowadzi do chłopaka, to będzie lepiej". I tyle. Trafiał ciągle kulą w płot, bo myślał najpierw, że to z powodu rozwodu rodziców, ale odnowienie i polepszenie kontaktu z ojcem nic mi nie dało. Zrezygnowałam z terapii, bo byłam pewna, że po przeprowadzce wyjdę z tego. Przez jakiś czas było lepiej.

3 miesiące po przerwaniu terapii zostawiłam pracę, wyjechałam do chłopaka, bo to był już dla nas ostatni dzwonek. Początkowa radość szybko uciekła. Obecnie pracuję zdalnie, z domu, nigdzie nie wychodzę. Szukam normalnej pracy, ale nie mam sił na to. Ciężko mi przyszło zaadoptowanie się do nowego mieszkania. Ciężej niż zwykle. Chłopak zawsze mnie wspierał, ale ma dość, bo wykazuję elementy borderline - wywołuję kłótnie, jestem chorobliwie zazdrosna, szukam dziury w całym, nie umiem na luzie podejść do niczego, jak kiedyś, mam kompleksy wielkości Ziemi. Czasami nie wiem co czuję, totalny chaos emocjonalny. On mnie nie poznaje i męczy się, to widać. Miewam dni, kiedy jest ok, ale częściej mam zły humor, jestem nerwowa. Dzisiaj znów taki dzień. Nic nie zjadłam, płaczę dużo, jestem zobojętniała. Jego nie ma, bo pojechał do rodziców na weekend, więc używam na całego swojego "humorku". Czuję się jak niepotrzebne gówno, nie chce mi się nawet oddychać. Wiem, że potrzebuję pomocy, ale myślę, że na nią nie zasługuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×