Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, jestem tu nowa. Żałuję,że wcześniej nie trafiłam na to forum.

Nie chodzę na żadne terapie, a może powinnam. Mam dość swego życia, mam 26 l. a czuję, że się skończyło zanim tak naprawdę się zaczęło. Same złe decyzje podejmuje, brak wsparcia, brak kasy, szukanie pracy kiepsko mi idzie. Czasami rodzina tak mnie rani i dobija, że tylko śmierć wydaje mi się rozwiązaniem, który zatrzyma ten ból. Nawet nie wiedzą jak bardzo mnie ranią ich słowa, nienawidzę ich. Czuję się w domu jak w więzieniu, nie mam dokąd uciec!!!!

Reasumując, brak środków do życia, problemy zdrowotne, brak wsparcia, brak miłości- po co żyć????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak masz tak toksyczną rodzinę najlepiej ją opuścić ale jak, jak się nie ma pieniędzy i błędne koło się zamyka. Znalezienie pracy i kasa by ci może pomogła ale w takim stanie ciężko pewnie zrobić cokolwiek.

 

ŚWIĘTA RACJA

:great:

 

-- 06 lip 2011, 10:28 --

 

niepotrzebnie zjadłam to jabłko..

 

 

:shock::lol::lol::lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a potem myśl żeby iść mnie tak przeraża...

Dominiko, a czy Ty się kiedykolwiek zastanawiałaś co tak konkretnie Cię przeraża w związku z wychodzeniem z domu, z wychodzeniem do ludzi? Co się kryje pod tym lękiem? Bo wiesz, można płakać, trząść się, brać bezno, tylko, że w ten sposób ta bomba się nie rozbroi... Czego się boisz? Domyślam się, że być może pewnie nie wiesz tego (tzn. ja tak miałam przez długi czas), ale właśnie w tym rzecz, aby zacząć to sobie uświadamiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem :/ Szukalem czegos w sieci, ale Google mnie zawiodlo i postanowilem napisac o tym na forum, powiedziec jak sie czuje i w ogole. Moze ktos ma podobne "dolegliwosci". Bedzie mi razniej.

OK, wiec od jakiegos juz czasu czuje, ze moje doznania, odczucia sa... plytkie. Jakby jakis filtr powstrzymywal to, co do mnie dochodzi. W zasadzie nie ma oglnie przyjetego zadnego wzorca zachowania, np. jezeli jestes wesoly to powinienes czuc sie tak a tak, a jezeli smutny, to tak. Ja z kolei czuje, ze czegos mi w zyciu brakuje - sam nie wiem dokladnie czego. Nie odczuwam tak w pelni radosci, smutku, podniecenia, rowniez sex nie sprawia mi tyle przyjemnosci ile powiniem (tak mi sie wydaje, bo jezeli to co czuje w czesie stosunku to maksimum doznan, to ja dziekuje za takie cos). Musi byc cos wiecej! Moze przez cale zycie sie oszukiwalem, ale dopiero teraz zobaczylem, ze ten problem narasta. Moze nie zwracalem na to uwagi, bo caly czas za czyms gonilem, a gdy teraz zastanawiam sie nad wlasnym zyciem, to dopiero dostrzeglem, ze wszystko co do tej pory czulem bylo niczym.

Nie potrafie sobie z tym poradzic. Gdy slusze, ze ktos jest szczesliwy, skacze z radosci i ma chec nia zarazic innych, to mu zazdroszcze togo uczucia. Cos siedzi we mnie co mnie blokuje. Jakbym ja to nie byl ja. Gdzies w srodku czuje, ze wszystko co czuje powinno wygladac - byc odczuwane inaczej, doglebniej. Zeby podczas radosci kada komorka mojego ciala byla wesola, a w czasie smutku cale cialo lkalo jak male dziecko.

Martwie sie z tego powodu. Trwa to juz dobre pol roku i poglebia sie. Nie ukrywam, ze mam mysli samobojcze i ciekawi mnie, co jest po tamtej stronie. Momentami zycie nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Mam kochajacych mnie rodzicow, dziewczyne, ktora mowi mi, ze jestem najwspanialszym facetem na ziemi i nie wyobraza sobie zycia beze mnie... A jednak to co do mnie dociera, te wszystkie uczucia i doznania, to ich strzepki, jakies ochlapy, ktore po drodze sie rozpadly i tylko znikoma czesc spadla na mnie.

Zycie jest paskudne. Ile razy klade sie spac z nadzieja, ze juz nie obudze sie nastepnego ranka. Ze przed snem smierc uslyszy moje wolanie o pomoc i skonczy sie ten caly koszmar, albo w czasie dnia zablakana kula z pistoletu dosiegnie mnie, a ja poddam sie bez walki o zycie :/

Ktos pewnie mi odpisze, zebym poszedl do psychologa i pogadal. Bylem i to nie u jednego. Oni mnie nie rozumieja, a psychiatra znajac zycie przepisze mi jakies psychotropy (bylem u psychiatry) i tabletkami bede sie oszukiwal, ze jest OK, a nie jest.

No i nie wiem co robic :/ Wiekszosc rzeczy wydaje mi sie prymitywna, nudzi mnie. Co z tego, ze mam scisly umysl. Wolalbym go nie miec, a umiec sobie poradzic z problemami... Zajmij sie czyms - ktos powie. Ha, jezeli w niczym nie widzisz sensu to wez i sie tu zajmij czyms. Glupota :/ Myslalem, zeby sobie zadania matematyczne rozwiazywac. Smieszna nie? Kto o zdrowych zmyslach bedzie calki liczyl lub pochodne. Ale nawet i w tym nie widze sensu, bo rozwiazanie jest jedno, tak jak 2+2 zawsze da 4. Oblicze skomplikowane rownanie, otrzymam wlasciwy wynik i co? OK, udowodnie sobie w tem sposob, ze mam leb, ale nic wiecej.

Nie bede wiecej pisal, bo nawet i to wydaje mi sie juz bez sensu. Moze gdy ktos sie odezwie, to i jak wlacze sie w dyskusje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, ja mam tylko jeden jedyny lęk i mam świadomość tego od zawsze. tzn boję się że zemdleję. a lęk jest uzasadniony bo zdarza mi się to.

 

rozumiem Cię dobrze, bo ja w dzieciństwie bardzo często mdlałam z niewiadomych dla lekarzy wtedy przyczyn (teraz już wiem, że od boreliozy). i potem bardzo się bałam, że znów mi się to przytrafi. tyle, że mi zdarzało się to w przeróżnych miejscach, w tym także i w domu, więc właściwie wszystko jedno... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, mi w domu się zdarza jeśli jest bardzo duszno albo pod prysznicem jak za gorący wezmę, czy po chorobie....ale dla mnie najgorsze jest wybudzanie...najgorsze na świecie i to tego właśnie się boję najbardziej....

 

koszmar ;( to był błąd z tym morzem chyba...jeśli dziś nie pójdziemy w ogóle to się załamię. ;( nie jestem nic warta :(

 

-- 06 lip 2011, 15:59 --

 

mam ochotę wyć z wscieklosci brzradnosci i lekow jak widze slonce za oknem i chce isc a tak sie boje ze lek mnie paralizuje..ta przekleta droga...a jak pomysle ze sprobuje chociaz to pojawia sie lek i w glowie ze nie chce...kurwa ......nie radze sobie dzis, chce do warszawy na co mi to bylo jestem beznadziejna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, ja mam tylko jeden jedyny lęk i mam świadomość tego od zawsze. tzn boję się że zemdleję. a lęk jest uzasadniony bo zdarza mi się to.

A czy te omdlenia mają biologiczną przyczynę? Badałaś to?

 

I co jest dla Ciebie najtrudniejsze w tym, że możesz zemdleć znowu?

 

Wiesz, ja mam koleżankę, która ma napady padaczkowe. Jak bierze leki to te napady są o wiele rzadsze, ale jednak się zdarzają. Efekt jak przy omdleniu - opada z sił, czasem ląduje na pogotowiu (ale teraz już rzadko). Jednak jej to nie powstrzymuje przed tym, aby wychodzić z domu, iść na imprezę, nawet pojechać na narty, na wakacje - bo tak to musiałaby do końca życia zamknąć się w domu ze względu na napady. Jak myślisz jaka jest różnica między Wami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seroxat w takim razie jesli odmawiasz wizyty u psychiatry to psychoterapeuta bedzie lepszym rozwiązaniem,co nie :?::!:

Po co sie męczyć....a leki na jakiś początek tez sa dobrym wyjściem

Pozdrawiam

 

Zastanawiam sie nad Stimulotonem. To cos nowego z grupy SSRI - tzn. nie nowego, bo juz jest na rynku jakis czas, ale nie ma tyle skutkow ubocznych jak klasyczne SSRI - te pierwsze.

W sumie psychiatra nie powie mi nic, czygo bym w sieci nie znalazl lub nie przeczytal w bibliotece w literaturze fachowej.

OK, psychoterapia. ALe wygadam sie w grupie badz indywidualnie i co? Bedziemy po koleii analizowac kazdy szczegol mojej wypowiedzi. To bez sensu. Ile to pieniadzy pochlonie...

A jakies inne pomysly?

Wiecie co mi przyszlo na mysl - moze wybiore sie na pielgrzymke do Czestochowy. Bede mial czas "pogadac" z samym soba w myslach, jeszcze raz to wszystko przetrawic. A slyszalem, ze cuda sie zdarzaja... Kazdy tam idzie w jakiejs intencji. Najgorsze jest to, ze jestem niewierzącym :/ Ale to chyba nie przeszkadza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seroxat dlaczego bez sensy terapia.Wielu naprawdę wielu osobom bardzo pomaga,to nie jest paplanie o niczym ale przez to bardziej poznajesz,rozumiesz, swoje zachowania,swoje myśli .Korzystałes kiedyś ,że tak twierdzisz??Ja do 4 terapeutów chodziłam teraz 3- 4 mies chodzę na NFZ więc na ubezpieczenie zdrowotne nie płacę nic.To moja najlepsza terapeutka jaka miałam :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja od kilku dni nie biorę żadnych leków... po prostu przestałam je brać... są dwa plusy - w końcu żołądek pracuje jak trzeba i jest 100% sprawność seksualna. Ale o wszystko się wściekam, o wszystko beczę... a jak już się rozbeczę, to nie mogę przestać. Muszę/chcę zmienić lekarza, ale nie mam na to siły...? Okazuje się, że jakby źle nie było, człowiek ma nadzieję, że już będzie dobrze, że już będzie ok bez leków (choć i z nimi nie było różowo). Zostałam sama na lodowisku, wokół mnie jest mgła, pada deszcz, a ja nie wiem, w którą stronę mam się skierować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niech mnie ktoś dobije tak dobrze mi szlo leczenie w dziennym ,tak dużo zrozumiałem .

I qwa mogę to stracić przez głupotę i alko ..jestem debilem jakich mało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×