Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć jestem nową -nowicjuszką w Forum na kompie. , ale za to *starym wyjadaczem* z bagażem wielu , wielu doświadczeń w teorii jak i w praktyce - TO nie są przechwałki tj.historia z życia Depresanta .Podstawą zdrowienia choć tylko w małym st. 25% jest WŁAŚCIWY lekarz tzn. że nie taki , który jest przystojny, ładny lub stary *Wygląd nie DAJE zaufania ,ale *TO COŚ * ,czyli podejście do pacjenta -tzn. dobre słowo i SERCE .Ja mam już 3 lekarza , 1 był ponoć dobry jak mówili inni, ale po jakimś czasie bez naszej wiedzy część przerzucili do innego. Ta 1 porozmawiała , ale nie czułam się tak "całkiem na luzie" .Dopiero ten lekarz , którego polecała mi moja pani neurolog od dawna - ale byłoby mi ciężko dojeżdżać samej ze względu na swój stan zdrowia .TERAZ to jest lekarz , który * leczy nawet DOBRYM SŁOWEM *. Na wizycie gdy nawet jestem w niezbyt dobrym stanie , to ta atmosfera to ciepło SERCA jakie daje ,to choć na jakiś czas daje takiego napędu.Wiem , że indywidualna terapia też pomaga lecz nie wszystkim (bo to jest tak jak z tym dobrym lekarzem).. NAJLEPSZE jest wspomaganie w grupach,na mitingach jeśli macie gdzieś w pobliskim mieście. Ja chodzę na mitingi od 2 lat, w tym roku będę prowadziła grupę i dzisiaj na spotkaniu mimo iż było tylko 4 osoby . Chłopcy powiedzieli mi takie słowa "Ja chodzę jeszcze na wiele innych mitingów od dawna i często mam blokadę ,ale TUTAJ jestem TAKI PEWNY SIEBIE) ,czuję się bezpieczny i wyluzowany chciaż przez te 2 godziny. pozdrawiam wszystkich i dziękuję za cierpliwość ,dzisiaj mam dobry dzień na pisanie . Pa! Pa! buziaczki odpiszcie . :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale w tak krótkim czasie i w takiej częstotliwości wizyta sprowadza się to do streszczenia moich przemyśleń które narosły od ostatniego spotkania, a w takim czasie nawet ciężko po łebkach wszystko opowiedzieć. Nie ma już czasu na ruszenie do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę do terapeuty mężczyzny i nie obawiam się chemii - nigdy nie pociągali mnie ludzie z tak dobrze poukładaną głową :lol:

 

:mrgreen: heh

 

Ps.Zachęcam też do wzięcia udziału w dyskusji ,dlaczego ludzie boją się chodzić do psychologa.

 

Jeśli mogę spytać na łamach tego wątku.Piszecie o wielu psychologach ,że sparzyliście się bardzo i potem rodziły się problemy z pójściem dalej w stronę wyleczenia.Co w Was u psychologów najbardziej odpychało,zrażało,powodowało że "mieliście po prostu dość"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza i ostatnia wizyta u psychiatry mocno mnie zniechęciła. Po pierwsze zapisała mnie mama, owszem wcześniej czułam się fatalnie i sama rozważałam jakąś wizytę, ale jak już przyszło co do czego to uznałam że mi przeszło, więc takie odkopywanie "co jest nie tak" zwyczajnie mnie wkurzało. Poza tym się spóźniłam, potem musiałam długo czekać, a jak weszłam do gabinetu to zupełnie odbiegał od moich wyobrażeń, co też mnie jakoś zniechęciło. Zamiast jakiegoś miłego wystroju było biało, sterylnie i świeciły jarzeniówy, jakbym wlazła do szpitalnej izolatki. Kobieta poświęciła mi może 15minut, a jako że strasznie mnie ta cała wizyta zestresowała to moje wypowiedzi kończyły się na tak/nie/nie wiem/może i byłam bliska płaczu, więc tym bardziej nie było co mówić. Zapadło mi w pamięć, że stwierdziła, że "leki uspokajające sprawiają, że świat staje się różowy" - jak wyszłam i po przemyślałam to babka wydała mi się jeszcze durniejsza niż wcześniej, bo palnąć taką głupotę to naprawdę... No, generalnie wystawiła równie idiotyczną diagnozę, przypisała leki których nie kupiłam i kazała zadzwonić po tygodniu i powiedzieć, jak się czuję. Ot i tyle. Bardzo mnie ta przygoda zniesmaczyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę do terapeuty mężczyzny i nie obawiam się chemii - nigdy nie pociągali mnie ludzie z tak dobrze poukładaną głową :lol:

 

:mrgreen: heh

 

Ps.Zachęcam też do wzięcia udziału w dyskusji ,dlaczego ludzie boją się chodzić do psychologa.

 

Jeśli mogę spytać na łamach tego wątku.Piszecie o wielu psychologach ,że sparzyliście się bardzo i potem rodziły się problemy z pójściem dalej w stronę wyleczenia.Co w Was u psychologów najbardziej odpychało,zrażało,powodowało że "mieliście po prostu dość"

A mnie zawsze pociągały mądre kobiety , stąd lubię i psycholog i psychiatrę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

detektywmonk, Cześć ! napisałam w tekście , że indywidualna też pomaga(ale tylko niewielkiej ilości).Dobry lekarz,dobry terapeuta i najważniejsze w tym chęć samo pomagania sobie - czyli PRACA, PRACA nie walka nad sobą ).To jest praca nie na pstryk ,ale trzeba nieraz wielu wielu lat. pozdrawiam :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością to pacjent w przeważającej części odpowiada za wynik terapii. Psychoterapeuta może może jedynie pomóc przełamać opór, podnieść na duchu, wskazywać delikatnie drogę ("tylko" a może "aż"), ale i tak nasza świadomość przyjmie tylko te odpowiedzi, ten wgląd na który będzie już gotowa. Potem chwilowe katharsis, uniesienie, i..... mozolna praca, gdy okaże się że uświadomić sobie to jedno, a przezwyciężyć to drugie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kpi_pl, psycholog nie wskazuje drogi, tej jedynej, skonkretyzowanej.

 

 

Ja nie powiedziałem ,ze jedną skonkretyzowaną .Chodziło mi o to ,że pokazuje różne drogi rozwiązania problemów...

 

-- 23 sty 2012, 00:26 --

 

kpi_pl, masz po części rację.Ale trzeba pamiętać,że terapeuta tez jest człowiekiem i może się mylić.Poza tym pacjent nie musi ślepo wierzyć w to,co mówi terapeuta.Wybór i tak w ostateczności należy do niego.Dlatego przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji,nawet tej zasugerowanej przez terapeutę,trzeba się dobrze zastanowić i przemyśleć wszelkie za i przeciw.Nie należy robić niczego pochopnie...przecież nie trzeba się ze wszystkim i na wszystko zgadzać...

 

Myślę ,że przede wszystkim to... współpraca .To coś w rodzaju takiego biegu do upragnionej mety ,gdzie podczas biegu przyjacile krzyczy : "Dawaj,dawaj,nie poddawaj się.Wstawaj,wstawaj"

Cały czas dopinguje i ewentulanie "podaje wodę" gdy mamy zadyszkę,żebyśmy nie zrezygnowali z dobrze obranego kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×