Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Transfuse, to chyba również zależy od rodzaju terapii.Ja jestem na Gestalt i czasem terapeutka mówi coś o mnie,ocenia ubiór,fryzurę,mówi co do mnie czuje.Czytałam,że przy Gestalt jest taka "otwarta" relacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda osoba wywołuje u mnie takie ograniczania. Wiem, że powinienem być w tym wszystkim bardziej spontaniczny ale... no właśnie. Tu nagle pojawia się myśl jak to zostanie zrecenzowane.

Myślę, że to model wychowania. Mama mówiła "tego nie wypada, co powiedzą ludzie?"

I chcesz jak najlepiej wypaść.

Mam nadzieję, że u mnie będzie podobnie. Przez pół roku non stop wałkowany był temat byłej dziewczyny; od kilku spotkań wygląda to inaczej. Jest w tym wszystkim jakiś ułamek mnie, a nie tylko innych osób.

Czasem jeden wątek omawia się bardzo długo. Albo się do niego wraca.

A czasem zaczyna się inny, żeby uciec przed czymś, co nas trapi i o czym wstydzimy się powiedzieć.

Niby tak, bo teoretycznie wiem co we mnie złego mieszka. Ale trudno mi to wypalić, wyrzucić z siebie.

Bo człowiekowi ciężko przyznać się do swoich słabości.

A nawet jest tak, że ciężko mówić o sukcesach bo nie doceniamy małych rzeczy.

Tak, nawet wtedy. Uważam, że jeśli powiem coś nie po czyjeś myśli to może to być źle odebrane albo może nastąpić konflikt.

Oj, to tak nie wolno. Dobrze jest próbować rozwiązywać konflikty. Konfrontacja jest jak najbardziej pożądana.

Akurat tu się sprzeciwię. Jest mi łatwo się Tobie sprzeciwić, bo nie rozmawiamy twarzą w twarz... nie znamy się. Myślę, że jest to moja porażka... terapeutka najbliższą emocjonalnie mi Kobietą. Chciałbym, żeby był ktoś jeszcze... Jednocześnie boję się, ze trafię na kopię negatywnych zachowań byłych znajomości.

Pewnie terapeutkę traktujesz przeniesieniowo, mama też jest Ci bliską emocjonalnie osobą-kobietą.

Tak ! Chociaż wiem, że ona nie będzie mnie oceniać. Ale może sobie źle o mnie pomyśleć. Jak o człowieku "chorym psychicznie". Nie mam zamiaru nikogo urazić swoją wypowiedzią. Zawsze staram się wypaść jak najlepiej, bardzo poprawnie i grzecznie. Za wszelką cenę staram się być opanowany.

Co do oceniania mnie przez inne osoby: A. cały czas negatywnie się o mnie wypowiadała, mało było pochwał w tym wszystkim. Matka chyba też. W dzieciństwie często powtarzała: "jak Ty się zachowujesz, co sobie ludzie pomyślą, tak być nie może"...

Człowiek nie jest idealny. Ma zalety i wady. Każdy, bez wyjątku.

I dlatego, że Cię krytykowała, teraz możesz mieć tego rodzaju trudności w kontaktach z innymi.

Tak to działa.

Oczywiście to są tylko moje przypuszczenia, a że kompetentna nie jestem, zawsze możesz się odnieść, nawet się ze mną nie zgodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uspiony2, Nie wiem czy jest tak radykalnie jak to opisujesz. Nie raz próbowałem zapytać o opinię, ani razu nie było tematu końca terapii...

 

Laima,

Transfuse, to chyba również zależy od rodzaju terapii.Ja jestem na Gestalt i czasem terapeutka mówi coś o mnie,ocenia ubiór,fryzurę,mówi co do mnie czuje.Czytałam,że przy Gestalt jest taka "otwarta" relacja.

Pierwszy raz spotykam się z takim rodzajem sesji. Z ciekawości poszperam i poszukam więcej na ten temat. Terapeutka odnosi się obiektywnie czy stara się tylko w pochlebny sposób opisywać Ciebie ?

 

*Monika*, Po raz kolejny serdecznie Tobie dziękuję za wyczerpująca i pełną zaangażowania wypowiedz. Znów jest mnóstwo prawdy w tym co piszesz. Tak, model wychowania na pewno ma ogromny wpływ. Czasami trudno mi decydować samemu, pytam mamę o zdanie... kurcze aż głupio mi to pisać, mam 24 lata i jestem "mężczyzną"...

 

Nie chciałbym aby wątek byłej dziewczyny wrócił. Ostatnio wpadło mi w oczy jej zdjęcie z nowym chłopakiem. Wyglądali na szczęśliwych. Dziwne i niezręczne uczucie...

 

Co do terapeutki, to powiedziałem jej jeszcze, że posiłkowałem się opisami mechanizmów w Internecie, że brakuje mi ścisłych definicji moich zachowań w terapii. Zaznaczyłem jeszcze, że w żaden sposób nie chcę przez to podważać jej kompetencji. Głupio było mi o tym mówić...

 

Tak, wszyscy mamy wady, ale staram się tego nie okazywać. Ten mimowolny strach, że przez to ludzie mnie nie zaakceptują.

I powiem jeszcze Tobie Moniko to samo co terapeutce: Nie potrafię się nie zgodzić z twoją opinią. Wszystko zaskakująco dobrze pasuje. Psycholog mówi, że to bardzo dziwne, że na pewno jest coś co odstaje w jakimś stopniu lecz ja nie umiem tego zauważyć...

 

Raz jeszcze dziękuję Wszystkim za wypowiedzi dotyczącej mojego wątku ! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie od jakiegoś czasu nurtuje jedna sprawa, chodzę do psychologa na nfz, ale jak długo taka terapia trwa? Słyszałam, że rok, ale czy po roku psycholog mówi, że to koniec terapii? czy można chodzić dłużej? Jak to wygląda?

 

niestety nfz refunduje tylko rok terapii, później ew. jeśli jest taka możliwość to możesz kontynuować ją prywatnie... jeśli jednak z jakiś powodów Ty lub terapeuta nie będziecie mogli kontynuować terapii odpłatnie to niestety terapia zostanie zakończona bez względu na stan i rezultaty... (uroki przepisów w naszym kraju)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna, to nieprawda co piszesz. NFZ refunduje jakąś tam ustaloną liczbę wizyt terapeutycznych ROCZNIE.

 

tak faktycznie chodzi o liczbę wizyt, natomiast nie jest to liczone rocznie z tego co pamiętam (chyba, że coś się zmieniło)... wiem bo sama w pewnym momencie taki limit wykorzystałam (a było to 2 lata temu mniej więcej) i później przez kolejny rok nie mogłam podjąć terapii na nfz u tej samej osoby, więc chodziłam prywatnie (leczyłam się w NZOZ, więc im to było wsio ryba czy chodzę z nfz czy prywatnie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna,

[quote name="Zarządzenie Nr 57/2007/DSOZ

Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia

z dnia 19 września 2007 r.]Świadczenia opieki psychiatrycznej w warunkach ambulatoryjnych

 

§ 19

[...]

7) sesję psychoterapii indywidualnej - sesja z jednym pacjentem' date=' stanowiąca element ustalonego planu leczenia, nastawiona na przepracowanie podstawowych problemów i trudności pacjenta, prowadzona jest według określonej metody przez psychoterapeutę lub osobę w trakcie szkolenia do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty, z zapewnieniem konsultacji superwizora. Sesja psychoterapii indywidualnej może być realizowana w formie:

a) interwencji kryzysowej (pomocy psychospołecznej) - do 6 sesji w okresie do 2 tygodni;

b) psychoterapii krótkoterminowej - do 25 sesji w okresie pół roku;

c) psychoterapii długoterminowej - do 75 sesji w okresie roku;

d) psychoterapii podtrzymującej (po zakończeniu psychoterapii krótko- lub długoterminowej ) - do 15 sesji w okresie pół roku, jako bezpośrednia forma współpracy z pacjentem polegająca na wspieraniu i utrzymywaniu mocnych cech pacjenta, bez ingerencji w jego zaburzone procesy.[/quote']

 

z tego co liczyłem teoretycznie można chodzić raz na tydzień i wtedy zmieścimy się w tym teoretycznym limicie.

Co innego jeżeli sama poradnia nie ma kontraktu na taką ilość świadczeń.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

*Monika*, Po raz kolejny serdecznie Tobie dziękuję za wyczerpująca i pełną zaangażowania wypowiedz. Znów jest mnóstwo prawdy w tym co piszesz. Tak, model wychowania na pewno ma ogromny wpływ. Czasami trudno mi decydować samemu, pytam mamę o zdanie... kurcze aż głupio mi to pisać, mam 24 lata i jestem "mężczyzną"...

Nie pytaj mamy o te zdanie, zacznij żyć bez jej opinii. Bo to wygląda tak, jakbyś żył dla niej, a nie dla siebie.

Odcinaj się, próbuj.

Jeśli ona się z czymś nie zgadza, więc robisz tak jak ona chce.

Dlatego w stosunku do terapeutki zachowujesz się tak samo.

Czekasz na jej opinię.

A ona nie jest Twoją mamą i nie zamierza nią być.

Pewnie tak samo jest w relacjach z kobietami.

Przypatrz się temu i zacznij pracować nad sobą zmieniając to.

Fakt, niektórzy w wieku 24 lat są już ojcami, mężami. Bez urazy.....

Może spróbuj chociaż jak to będzie, kiedy nie będziesz o wszystko pytał mamy.

 

Nie chciałbym aby wątek byłej dziewczyny wrócił. Ostatnio wpadło mi w oczy jej zdjęcie z nowym chłopakiem. Wyglądali na szczęśliwych. Dziwne i niezręczne uczucie...

Masz ojca?

co do byłej dziewczyny...była kobietą, z którą byłeś związany emocjonalnie. Każda strata jest trudnym doświadczeniem.

Co do terapeutki, to powiedziałem jej jeszcze, że posiłkowałem się opisami mechanizmów w Internecie, że brakuje mi ścisłych definicji moich zachowań w terapii. Zaznaczyłem jeszcze, że w żaden sposób nie chcę przez to podważać jej kompetencji. Głupio było mi o tym mówić...

Robiłam też tak na początku, uwierz, nie trzeba kontrolować terapeutów.

Ponadto każdy przypadek jest inny.

Internet jest dla Ciebie źródłem wiedzy, to dobrze, ale czasem ta wiedza może wyrządzić więcej szkód niż pożytku.

Tak, wszyscy mamy wady, ale staram się tego nie okazywać. Ten mimowolny strach, że przez to ludzie mnie nie zaakceptują.

Ale ludzie też nie są idealni.

Może po prostu nie skupiaj się na tych wadach, a podkreślaj swoje zalety.

I powiem jeszcze Tobie Moniko to samo co terapeutce: Nie potrafię się nie zgodzić z twoją opinią. Wszystko zaskakująco dobrze pasuje. Psycholog mówi, że to bardzo dziwne, że na pewno jest coś co odstaje w jakimś stopniu lecz ja nie umiem tego zauważyć...

Myślę, że kluczowa jest tu właśnie matka i Twoje związanie emocjonalne z nią, niemożność oderwania pępowiny.

Ale spokojnie............dasz radę.

Raz jeszcze dziękuję Wszystkim za wypowiedzi dotyczącej mojego wątku ! :smile:

:D

 

-- 19 lut 2012, 14:07 --

 

*Monika*, dzięki ;)

 

Proszę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, Potrzebna jest duża siła sprawcza abym mógł się skutecznie od tego odciąć. W tym roku kończę studia, w głowie pojawiły się takie myśli, żeby się wyprowadzić, zacząć żyć na własne konto. Może w innym mieście... Obiecuję, że zacznę pracować nad sobą, może częściej gdzieś wychodzić... zachowywać się bardziej spontanicznie, jednocześnie uważając na ludzi.

Nie uraziłaś mnie tym, że niektórzy moi rówieśnicy maja już poukładane życie :)

 

Teoretycznie ojciec żyje ale jest tak jakbym go w ogóle nie miał.

 

Najpierw powinienem się nad swoimi zaletami zastanowić. Może jakoś bardziej ekspresywnie je wyrażać...

 

Nieoceniona jesteś, nie chcę idealizować ale tak uważam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no u mnie było tak, że nagle (przed wakacjami jakoś - czyli w połowie roku) powiedziano mi, że limit ilości spotkań się wyczerpał i że albo mogę chodzić prywatnie albo muszę czekać jakiś czas (nie pamiętam ile), żeby zacząć znowu chodzić na nfz... wtedy wybrałam prywatnie, później w sumie zapomniałam nawet się zapytać czy mogę wrócić na nfz. To wszystko działo się ok 3 lat temu ,kiedy ten nzoz startował, więc może faktycznie były to jakieś ich ograniczenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna, a nie było to czasem pod koniec roku? Wtedy poradnie mają już zazwyczaj wyczerpane limity na dane świadczenia i jeżeli jest to niepubliczny zakład opieki zdrowotnej to może zaoferować wizyty odpłatne do momentu podpisania nowego kontraktu z funduszem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna, ohh niedoczytałem uważnie :oops: ... napisałaś, że to było w połowie roku. W takim razie już sam nie wiem dlaczego skończyły się limity.

 

no jak to czytam to też nie mam pojęcia... z tym, że to był jakiś 2009 rok i może oni mieli problem z interpretacją przepisów... bo wiem, że próbowali coś tam wyjaśniać w nfz, albo jako początkowy nzoz nie dostali limitów rocznych, tylko jakieś procentowe w stosunku do tego kiedy zaczęli działalność... generalnie później nigdy w to już nie wnikałam a oni sami z siebie też nie raczyli mnie poinformować że coś się zmieniło i że mogę już na terapię wrócić nieodpłatnie :evil: (zatem trochę się wkurzyłam, bo kasy w to jednak poszło a ja byłam wtedy w dość cienkiej sytuacji finansowej jako student bez pracy...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi, wynika z tego, że jest różnie, chyba to indywidualna sprawa między terapeutą a pacjentem i zależy od spraw z którymi się przychodzi. Mam nadzieję, że po roku czasu mnie nie wyrzyci i powie, że to koniec :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×