Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

I bylo okay,choc jeszcze nie mielismy prawdziwej terapii-dzis ustalilismy-2 razy w tygodniu,ale żadnych telefonow między sesjami i on już nie da sie wiecej zmanipulowac-żadnych informacji o sobie.Będziemy się przyglądać mnie.Jezeli wyjadę,zrobimy przerwę.A ja już zglupialam.

Bylo i tak trochę inaczej,bo nie moglam go zagadywac o leki,będę teraz miala psychiatrę,ktorą bardzo lubię-i ktora okazala mi wiele serca w szpitalu (!),bo tam ją poznalam.

 

Jednoczesnie się ekscytuję i rozpaczam,bo wiadomo-to jest zbyt dobre by nie mialo zniknąć do jutra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, to teraz szukam psychoterapeuty, mam skierowanie już. (W Krakowie czekam na termin u dr Kozak, nie wiem czy ona dobra jest?). I szukam jakiegoś dobrego. Wierzę, że to zadziała. Przy okazji powiem Wam jak sobie wyobrażam taki gabinet, jak powinien wyglądać - powinien mieć okno na piękny ogród, ładne, spokojne wnętrze i wygodne fotele :) Hehe niestety w NFZ takich chyba nie ma :D

 

A przy okazji, czy "psychoterapia oszukuje nasz mózg, żeby dostosował się do życia w społeczeństwie, zamiast drążyć prawdę", to przyszło mi na myśl coś takiego. Dlaczego ja właściwie teraz, przy depresji, uważam, że widzę szerzej, lepiej, że jestem bliżej poznania prawdy? Czy prawda jest smutna? Nie wiem doprawdy, dlaczego uważam depresję za stan, w którym trzeźwiej, jak na dłoni widać wszelkie wady i całą prawdę. Przecież to stan umysłu dzieci, swego rodzaju szczęśliwe zahipnotyzowanie uważane jest za stan bliższy naturze! Dobre relacje z innymi, zorientowanie na świat, na innych, zamiast na siebie, radość przeplatana smutkiem, emocje, zachcianki. Stan, w którym o wiele lepiej poznajemy prawdę o sobie niż depresja, bo działamy z czystego serca, odruchowo, w instynkcie samozachowawczym. Tak więc, przyszło mi do głowy, że to dzieciństwo, a nie depresja jest bliższe prawdy. Tak jak dla człowieka środowiskiem naturalnym są lasy, łąki i uśmiechnięte buzie, a nie miasto i dekadencka cywilizacja. Dlaczego ludzie "ze wsi" tak często dobrze radzą sobie "w mieście"? Bo prócz tego, że się lansują, gonią w wyścigu szczurów i zabiegają o dobra materialne z galerii handlowych, zachowali w sobie tą naturalną cząstkę człowieka - radość, ciekawość, instynkty. Gdy wyjeżdżają do domów ładują akumulatory w zaciszu mniejszych miejscowości, wsi. W swoim środowisku naturalnym. To jest naprawdę dobre :)

 

 

Hehe wybaczcie mi, musiałem napisać (jak zwykle kiedy piszę ;)). Trochę gadam jak jakiś postrzelony ksiądz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mi dzisiaj smutno... :(

Mam nn. Zaczęłam chodzić na psychoterapię, ale to właśnie ona mnie dobiła. Poczułam się po niej źle... Pod jej wpływem na siłę wyparłam natrętne myśli i o samych myślach już raczej nie myślę, ale powróciło to w postaci jakiejś blokady, smutku, podświadomego strachu.

Oprócz tego doszłam do wniosku, że psychoterapia nie da mi gotowych rad: nie rób tak, nie odpowie mi wprost na pewne pytania. Na psychoterapii trzeba samemu odkryć siebie i w jakiś sposób zawalczyć z natrętnymi myślami. Jednak ja nie wiem czy mam taką siłę w sobie... Tym bardziej, że u psychoterapeuty nie czuję się w pełni zrozumiana, nie umiem odczytywać jego aluzji, skrótów myślowych- bowiem co powie psychoterapeuta mogę interpretować w wieloraki sposób, a niestety nerwica nie pozwala mi widzieć w jego wypowiedziach pozytywnych rzeczy, a wymyśla te złe.

Najgorsze jest to, że nie mam tak naprawdę z kim na ten temat porozmawiać. Chciałabym to wszystko wyrzucić z siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mi dzisiaj smutno... :(

Mam nn. Zaczęłam chodzić na psychoterapię, ale to właśnie ona mnie dobiła. Poczułam się po niej źle... Pod jej wpływem na siłę wyparłam natrętne myśli i o samych myślach już raczej nie myślę, ale powróciło to w postaci jakiejś blokady, smutku, podświadomego strachu.

Oprócz tego doszłam do wniosku, że psychoterapia nie da mi gotowych rad: nie rób tak, nie odpowie mi wprost na pewne pytania. Na psychoterapii trzeba samemu odkryć siebie i w jakiś sposób zawalczyć z natrętnymi myślami. Jednak ja nie wiem czy mam taką siłę w sobie... Tym bardziej, że u psychoterapeuty nie czuję się w pełni zrozumiana, nie umiem odczytywać jego aluzji, skrótów myślowych- bowiem co powie psychoterapeuta mogę interpretować w wieloraki sposób, a niestety nerwica nie pozwala mi widzieć w jego wypowiedziach pozytywnych rzeczy, a wymyśla te złe.

Najgorsze jest to, że nie mam tak naprawdę z kim na ten temat porozmawiać. Chciałabym to wszystko wyrzucić z siebie...

 

 

ale o to chodzi że to naturalne w psychoterapii że są na początku doły, humory i ekstazy, wyrzuty emocji itd bo poznajesz siebie

ale jak mnie moja Pani psychoterapeutka zapewniła tak właśnie ma być :)

z czasem wahania będą coraz słabsze i coraz mniej ciężkich dni

a wiesz gotowe rozwiązania hm... nie zadziałają jeśli sama na nie nie wpadniesz

 

powodzenia i wytrwałości życzę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Na nerwice natrectw lecze sie od bardzo dawna. Mam za sobą 3 psychoterapie i 3 psychiatrów. Mam kilka pytań dotyczących psychoterapi bo chce zmienic swojego obecnego psychoterapeute gdyz mam pewne wątpliwości. Czy to normalne zeby psychoterapeuta siedzial przez 45 min i sluchal tego co mowie zadając przez cały ten czas zaledwie jedno lub dwa pytania i na tym koniec? Tak bowiem wyglada moja psychoterapia: wchodze, nawijam przez 45 min, płace i wychodze. Wiem ze sa rozne rodzaje psychoterapii gdzie psychoterapeuta udziela sie mniej lub wiecej ale to chyba przesada. To nie przynosi zadnych pozytywnych skutkow( przynajmniej w moim przypadku). Chce rozpocząc psychoterapie poznawczo-behawioralną. Czy ktos orientuje sie czy jest ona skuteczna w leczeniu nn? Jesli tak to czy ktoś mógłby polecic mi jakiegos dobrego psychoterapeute pracujacego w tym nurcie w Krakowie? Z gory bardzo dziekuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze rok temu przeżywałem jeden wielki dramat. Lęki, strach przed wyjściem do sklepu, do pracy, do ludzi. Nie było łatwo i dalej mam chwile kiedy nie jest najlepiej. ale....

 

Od ponad 3 miesięcy (ok 12 spotkań) chodzę na psychoterapie. Na swojej drodze spotkałem świetną psychoterapeutkę. Na pierwszych spotkaniach czułem się dziwnie. Nowa sytuacja, nowe miejsce, obcy człowiek, brak zaufania. Miałem świadomość tego, że krzywdy mi nikt nie zrobi ale miałem dystans do siebie, do świata i do tych spotkań. Mimo tego wiedziałem, że jeśli nie teraz to kiedy?

 

DZIŚ WIEM, ŻE PSYCHOTERAPIA TO NAJLEPSZY WYBÓR W MOIM ŻYCIU!!!!!!!!!!!!!!!

 

Od spotkania do spotkania. Z biegiem czasu się otworzyłem. Zaufałem a forma psychoterapii mi się spodobała. Odkrywanie świata, sytuacji i innego sposobu spojrzenia na nasze życie mnie zaciekawiło. Wiele lat żyłem niestety w niewiedzy. Lęki, "lekka" fobia społeczna dała znać już 4-5 lat temu. Z czasem ta niewiedza, brak specjalistycznej pomocy, brak zrozumienia i niepoprawny tok myślenia pogłębił moją chorobę, moje lęki. Czułem się skrępowany w tłumie, autobusie, pociągu, imprezie, na ulicy. Natłok myśli potęgował tylko moje doznania, pojawiała się panika.

Długi okres czasu tłumiłem lęki alkoholem. Jeden z najgłupszych pomysłów jaki wpadł mi do głowy. Często piłem piwko, dwa przed wyjściem w domu. To nie był przepis na sukces i o mały włos nie wpadłem jeszcze w gorsze bagno.

 

Na psychoterapii rozmawiamy o wszystkim. Psychoterapia i rozmowa pozwala otworzyć się na świat, spojrzeć z innej strony na sytuację, która jest ciężka dla nas. Mimo że mam za sobą tylko kilkanaście spotkań wiem, że naprawdę POMAGA i tak naprawdę to nie mogę doczekać się kolejnego spotkania.

W życiu nie powiedziałbym, że ktoś może tak bardzo mi pomóc.

 

Na dzień dzisiejszy nie myślę nawet przez chwilę o skończeniu psychoterapii. Skoro po 3 miesiącach zauważyłem tak dużą poprawę to z uśmiechem na twarzy patrzę w przyszłość. Z każdego spotkania wyciągam wnioski i każde spotkanie podnosi mnie na duchu.

 

Tak więc nie wahajcie się iść na psychoterapie. Nikt Wam tam krzywdy nie zrobi! To są ludzie, którzy codziennie patrzą na osoby z problemami!

 

IM WCZEŚNIEJ TYM LEPIEJ!

Tak naprawdę to teraz bardzo żałuję, że nie spotkałem na swojej drodze nikogo kto by mi doradził wizytę u psychologa. Dużo czasu straciłem, lęki narastały a ja żyłem w niewiedzy z myślą o tym, że świat jest brutalny i tak musi być.

 

Oczywiście lęki wciąż odczuwam, czuje się skrępowany w wielu sytuacjach, brakuje czasami pewności ale mniej mi to jakoś przeszkadza niż wcześniej a same lęki nie są tak intensywne. Zdaję sobie sprawę, że nie ma co liczyć na cudowne uzdrowienie z dnia na dzień. Wiem jedno: jest dobrze, jest lepiej, bez porównania z moim stanem w jakim bylem kilka lat temu czy nawet kilka miesięcy temu.

 

Jeśli macie jakieś pytania chętnie odpowiem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ojciec psychoanalizy to znakomity temat do żartów - jego pogląd jakoby wszystko na tym swiecie miało podłoże seksualne jest tak zabawny ze aż smutny.Gdybym w jego obecnosci zapalił papierosa to pewnie stwierdziłby ze mam ochote zrobic mu laske :lol:Psychoianalizy nie mozna traktowac powaznie ( co nawet przyznała spora czesc psychoanalityków ) , a wielu własnie tak do niej podchodzi co czesto prowadzi do zwykłych nadinterpretacji.Owszem , można sie tym interesowac ale nalezy tez zachowac zdrowy dystans w stosunku do niej.Kazdy ukrywa w swej podswiadomsoci lęki i urazy ale nie każdy pozwala swojej podswiadomosci sobą kierowac.Złe mysli i uczucia nalezy stłumic i nauczyc sie jej kontrolowac gdy nagle sie ujawnią.A nie tylko siedziec i analizowac : co tam sie kiedys w moim zyciu zdarzyło albo mogło zdarzyc?Po pamięc jest Zwodna i czesto płata figla.

 

W ogole nie zgadzam sie ze wszystkimi postamo Neurotic Guy. Sa dla mnie idiotyczne i plynie z nich duza niewiedza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwaga, wpis będzie optymistyczny! :mrgreen:

 

Psychoterapia działa. Po 7 miesiącach terapii, dziś lęki mi odpuściły. Co za przyjemna odmiana :105:

 

Byłam jak zwykle na spotkaniu z terapeutką, nasłuchałam się wielu pozytywnych rzeczy na swój temat. Ona stwierdziła, że widzi, że ja idę do przodu, że ciągle się pnę w górę mimo wszystko, a ja w to w końcu uwierzyłam :mrgreen: Wyszłam ze spotkania pewna siebie. Lęki odeszły. Przez chwilę poczułam się wolna :D

 

Wiem, ze to nie koniec, wiem, że lęki będą wracać, ale dziś pierwszy raz od BARDZO DAWNA poczułam się swobodnie! Wolna i zadowolona. To napawa mnie nadzieją, że z tego wyjdę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteście szczęściarzami. Najchętniej bym was zabiła z zazdrości (przepraszam ;/). Od półtora roku się obijam o różnych psychologów i nikt nie ma dla mnie czasu, nie mogę się załapać na żadną darmową terapię z NFZ bo żaden psycholog nie może się ze mną spotykać częsciej niż raz na miesiąc. Tak jest wszędzie? Czy może w dużych miastach łatwiej? Jak narazie nie mam możliwosci żeby się leczyć w duzym mieście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×