Skocz do zawartości
Nerwica.com

marta.atrament

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marta.atrament

  1. Taki 'stan zawieszenia' jest najgorszy. Jeszcze parę lat temu łudziłam się, że to 'dojrzewanie' i że każdy tak ma. Czekałam, aż z biegiem czasu moje myślenie się zmieni i będę w stanie normalnie funkcjonować jak inni. A tu się okazało, że jestem inna... To było i jest przykre. Często mam do innych nieuzasadniony żal, że im tak łatwo wszystko przychodzi np. rozmowa z ludźmi, nowe wyzwania - robią to bez zastanowienia( i jeszcze często mają do mnie pretensję, ze jak to ja śmiem być smutna). A ja muszę bardzo długo zbierać siłę i odwagę, i często marne są tego skutki.
  2. Tylko nie facebook xD Nienawidzę tego portalu. Nie wiem jakiś masz tam znajomych, ale z doświadczenia wiem ,że większość ludzi wcale nie jest taka 'szczęsliwa' i 'cool' tylko po prostu szpanują co to oni nie są, bo kto by się przyznał, ze jego życie jest smutne. Polscy specjaliści są 'wspaniali'. Sama się przekonałam. Czasami miałam chęć przywalić kobiecie która mi wmawiała, że zasypianie do szkoły dzień, opuszczanie lekcji ze stresu (co mi sie zdarza;/) to normalne i 'kazdy tak robi'. W ogóle próbowali mnie spławić i przekonać, że wszystko sobie zmyśliłam. Kurcze, współczuję Ci, że od tylu lat Tobie też wmawiają bzdury. Sami powinni się leczyć.... Ja też mam problemy ze znajomymi. To fakt, że siedzenie w domu Ci nie pomoże i lepiej wyjść kogoś poznać, ale z drugiej strony np. dla mnie to jest męczące kiedy się spotykam ze znajomymi i muszę być cały czas uśmiechnięta wyluzowana i udawać , że jest wszystko ok. Mimo, że nie jest i mam problemy. To też jest denerwujące i to bardzo. Nie lubię też kozaków którzy mają 67899373 'friendsów' na facebooku a w realu nie potrafią porozmawiać szczerze w cztery oczy. więc nie ma co się uważać, za gorszego od takich co mają 'masę znajomych' bo tak naprawdę nie mają żadnego przyjaciela i te znajomości są płytkie.
  3. marta.atrament

    Depresja objawy

    Tak to wysoce prawdopodobne, że nie zauważyliście postępu choroby. Nie ma się co obwiniać. To typowe, ponieważ problemy narastają zazwyczaj powoli, a nie nagle z dnia na dzień. Też tak miałam. Myślę, że najpierw lepiej iść do psychologa, bo niektórzy psychiatrzy zapisują leki na 'chybił trafił' nawet jak nie ma takiej potrzeby. Ale potrzeba wytrwałości i cierpliwości, bo nie ma gwarancji, że od razu trafisz na 1)odpowiedniego psychologa 2)który będzie miał czas. Skoro więc on się ciągle waha i boi, to Ty będziesz musiała go wspierać i być wytrwała 'za niego', bo łatwo się może zniechęcić jak spotkanie z psychologiem go zawiedzie. Przede wszystkim WALCZYĆ, dopóki nie poczuje się lepiej nawet jak niektórzy 'mądrzy psychologowie' będą wmawiać, że jest wszystko w porządku. Niektórzy z nich myślą, że skoro nie biegasz po ulicach z siekierą to jest Ok. Wtedy poszukajcie następnego. Jeżeli jakość życia znacznie spadła to nie jest w porządku. Nie o to chodzi, żeby wegetować, ale żeby cieszyć się życiem. Mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego i że się z tym razem uporacie. Jest wiele osób, którym się to udało.
  4. Jesteście szczęściarzami. Najchętniej bym was zabiła z zazdrości (przepraszam ;/). Od półtora roku się obijam o różnych psychologów i nikt nie ma dla mnie czasu, nie mogę się załapać na żadną darmową terapię z NFZ bo żaden psycholog nie może się ze mną spotykać częsciej niż raz na miesiąc. Tak jest wszędzie? Czy może w dużych miastach łatwiej? Jak narazie nie mam możliwosci żeby się leczyć w duzym mieście.
  5. marta.atrament

    Depresja objawy

    Dokładnie.. teraz jestem w kropce. Nie mogę znaleźć żadnego psychologa który mógłby się spotkac ze mną częsciej niż raz na miesiąc (a matura tuż tuż...) Wprawdzie udało mi się umówić z nowym psychologiem na 31 marca czyli już niedługo ale ona od razu zastrzegła, że to jednorazowe i nie będzie miała dla mnie czasu. Nie wiem co mam robić... Nie mam pomocy i wsparcia w rodzinie.
  6. marta.atrament

    Depresja objawy

    No właśnie chodzi o to, że teoretycznie te spotkania powinny być 'jak najczęściej jak się da' ale w praktyce wychodzi, że z miesięczną przerwą bo straszne kolejki są. On sam mi powiedział, że chciałby się ze mną spotkać szybko, ale no... wyszło jak wyszło... Byłam u 2 psychiatrów - o jednej się nie będę wypowiadać bo mi na chybił trafił przepisała 2 leki które strasznie usypiają, mimo że podkreślałam, że za długo śpię i najchętniej bym nie wychodziła z łóżka. Nawet ich nie wykupiłam. Druga przepisała mi łagodny lek, ale zaszła w ciążę i się 'terapia' przerwała. Jestem umówiona z następnym za dwa dni. W każdym razie mówiły mi że moje objawy nie są poważne, że to lekkie stany depresyjne. Więc diagnoza byłaby raczej niekorzystna dla mnie. No cóż po 15 min rozmowy... Może wyolbrzymiam swoje problemy, ale jednak nie sądzę. Coraz bardziej niszczą moje życie i plany, więc nie wiem co by się musiało stać, żeby objawy 'były poważne'. Pójdę jutro do pedagoga, może coś mi jeszcze doradzi. Dzięki za pomoc.
  7. Trudno powiedzieć - to tylko specjalista potrafi ocenić czy tabletki pomogą. W każdym razie myślę, że mogłabyś sprobować iść do psychologa/psychoterapeuty. Tabletki nie rozwiążą całego problemu (sama brałam), jeżeli problem tkwi w sposobie Twojego myślenia czy we wspomnieniach. Wtedy rozmowy z psychologiem i dotarcie do sedna problemu jest najważniejsze. wtedy tabletki mogą jedynie wspomagać. W każdym razie tylko specjalista może ocenić. A co do tych Twoich 'wyskoków' i negatywnych emocji w stosunku do dziewczyny to wiem co czujesz (przynajmniej w pewnym stopniu). Ja mam tak czasami w stosunku do moich przyjaciółek. Zauważyłam, że przyjaźń i nienawiść się u mnie przeplatają. Czasami wydaje mi się, że są okropne i nie mogę z nimi wytrzymać, nienawidzę ich, a później nie potrafię zrozumieć jak takie myśli mi mogły przyjść do głowy. Tylko ważne żeby to nie zniszczyło waszego związku. Myślę, że jest o co walczyć.
  8. marta.atrament

    Depresja objawy

    Tym razem psycholog wydał mi się kompetentny, wszystko pięknie ładnie poszło. Patrzę na kartkę z następnym terminem, którą dostałam przy rejestracji... 27 kwietnia! Myślałam, że mnie szlag trafi. Dzisiaj cały dzień jestem wściekła. Oczywiście marzyłam o psychoterapii, ale nie mogę się załapać do żadnego psychoterapeuty bo nie ma terminów. To jakaś paranoja. Już nie wiem co mam robić... Szukać następnego psychologa? Pewnie znowu będę czekała półtora miesiąca na wizytę i na końcu jeszcze mi powiedzą, że sobie zmyśliłam chorobę... Nie umiem sobie sama poradzić, jednak potrzebuję tych spotkań. A Ty jak się czujesz?
  9. marta.atrament

    Depresja objawy

    Już w gimnazjum szukałam pomocy u pedagogów ale wiadomo - to nie to. Rok temu zaczęłam spotykać się z p. psycholog. Wydawało mi się, że w końcu trafiłam na osobę, która wie jak mi pomóc. Tylko, że pani brzydko mówiąc mnie olewała dosyć regularnie. Nasze spotkania miały się odbywać raz na dwa tygodnie ale w praktyce raz na miesiąc gdyż kilkakrotnie odwoływała spotkania dzień przed z powodu 'ważnych obowiązków'. Musiałam się po 5 razy przypominać żeby mnie łaskawie zapisała na następną wizytę. Nie wytrzymałam i odpuściłam ją. Kolejna pani przez pół roku nie chciała mi wierzyć, że potrzebuje pomocy i nasze spotkania (raz na miesiąc) polegały na tym, że próbowała mi udowodnić, że wyolbrzymiam problem, że na siłę wymyślam chorobę. Przez cały ten czas nie usłyszałam od niej ANI JEDNEJ RADY tylko i wyłącznie SŁOWA KRYTYKI. Niedawno zaszła w ciążę i koniec naszych fascynujących spotkań. Jestem umówiona na jutro (poniedziałek) do następnego psychologa - mam nadzieję, że będzie bardziej odpowiedzialny. Ogólnie uważam, że to paranoja, że człowiek im na tacy podaje swój problem, mówi co mu jest, a oni nie dowierzają i jeszcze kręcą nosem. A co z osobami, które potrzebują natychmiastowej pomocy, bo chcą odebrać sobie życie i nie będą mieli czasu, chęci żeby czekać 2 miesiące na spotkanie z jakąś leniwą babą. Nie wiem - może w większych miastach psycholodzy są bardziej kompetentni. Dzięki za czytanie moich wypocin
  10. marta.atrament

    Depresja objawy

    Ja też mam podobne problemy. Nie potrafię się do niczego zmobilizować, a jak już się za coś zabieram to się strasznie denerwuję bez powodu. Np. wczoraj odkurzałam w domu i momentami chciałam rzucać tym odkurzaczem o ścianę. Też na początku nie wiedziałam że to jest depresja. Myślałam, że jestem po prostu leniwa i beznadziejna. Dzisiaj też często się nad tym zastanawiam czy to nie moje jakies urojenia ponieważ byłam u kilku psychologów i w większosci bagatelizowali mój problem. Myslą chyba, że to 'młodzieńcze wahania nastroju' czy coś. No ale to już trwa od kilku lat i nie umiem sobie z tym poradzić. Jestem w klasie maturalnej a nie potrafię się przygotowywac do egzaminów, nie mówiąc już o wyborze studiów. Mam wrażenie, że wszystko zawalam. Najgorsze jest, że mało kto wierzy że mam depresję, bo w podstawówce i gimnazjum miałam same świadectwa z paskiem (mimo, że już w gimnazjum miałam ze sobą problemy) i nikt z rodziny nie musiał mi specjalnie pomagać. Nie potrzebowałam korepetycji. Więc się przyzwyczaili i jak teraz im mówię że mam kłopoty z nauką to mówią mi że wymyślam, próbuję się wymigać. itp. Najbardziej mnie zdenerwowała rozmowa z ciocią, bo wie, że mam problemy w domu a dziwiła mi się 'jak ja mogę być smutna' Przecież 'nie ma żadnego powodu'. Powiedziała mi że depresja to moje urojenia. Czasami zastanawiam się czy to nie prawda i mam wyrzuty sumienia, że zamiast się uczyć to sobie wymyślam chorobę. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się stanąc na nogi, chociaż mam wrażenie, że się do niczego nie nadaję i jestem mięczakiem. Trzymam kciuki za wszystkich z podobnymi problemami. Najgorsze jest, że nawet 'specjaliści' mają totalną olewkę na wszystko i próbują mnie 'leczyć' na 'odwal'.
×