Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

kaja123, mam dokladnie takiee zdanie jak Ty.

w grupie "narażasz" sie na zwroty często przykre dla ciebie ale są nieocenione i dają kopniaka do zmiany.

albo do ucieczki..nie kazdy jest gotowy przyjac na klate informacje zwrotne i sporo osob odpada juz na poczatku

dokładnie dlatego na grupę kieruje terapeuta który już zna swojego pacjenta i ocenia jego gotowość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

 

Czy ktoś z Was, doświadczonych w psychoterapii, może mi polecić jakąś dobrą psychoterapeutkę na terenie Warszawy? Chodzi o terapię zaburzeń lękowych. Już raz się sparzyłam i nie chcę znowu wyrzucać pieniędzy w ciemno ... niestety nie mam znajomych, który mogliby coś zarekomendować w tym temacie.

 

Będę wdzięczna za komentarze,

pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szukam dobrego polecanego terapeuty z Warszawy. dzielnica nie ma znaczenia. Chodzi mi o takiego terepeture do którego chodzicie i widzicie jakis postęp w leczeniu. Moja choroba to nerwica. stany takiego chronicznego napięcia. Najlepiej było gdyby ktoś widział postępy w leczeniu nerwicy. Poproszę o wiadomość na priva.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Działa :? . Od wczoraj czuję się, jakby bolała mnie każda komórka w ciele, jakby całe moje istnienie było niewyobrażalną, niemożliwą do opisania męką. W dodatku nieznośna, silna depersonalizacja. I znikąd pomocy, wizyta u psychiatry dopiero za półtora tygodnia.

Ciekawa jestem czy ktoś z was miał podobne etapy w terapii... jak sobie pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już po około miesiącu psychoterapii no i cóż mogę powiedzieć. Nadal widzę poważne mankamenty w swojej psychice mimo to nie zrażam się bo jak mi wiele osób tutaj mówi poprawa nie nastąpi od razu. Trochę się uspokoiłem ale dalej to nie to. Dużo to zależy od mojego spokoju materialnego tym bardziej jest mi trudno choć już tak skrajnie się tym nie irytuję. Jeszcze wiele pracy przede mną ale staram się tym nie zrażać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Semir, no czasem potrzeba naprawdę wielu spotkań, żeby wyjść na prostą. U mnie pierwsza trwała dosyć długo, ale efekty są widoczne nawet i dzisiaj

U mnie to trwa około 5 lat ale myślę że za niedługo będę w stanie wyjść na zewnątrz po części była to wina mojego leczenia a po części tego właśnie obycia ale już mi zdecydowanie lepiej i gdyby nie natłok obowiazków pewnie dawno już brałbym się za siebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od 8 miesięcy jestem w terapii- widzę efekty. Wcześniej trafiałam do różnych miejsc, ludzi, instytucji ale jakoś...opornie szło. Może to ja byłam niegotowa na terapię, a może terapeuci do dupy- nie wiem. Trzeba chcieć( ale tak od środka, mocno, prawdziwie) i trzeba mieć sporo szczęścia. Tak mi się wydaje z perspektywy czasu... u mnie terapia działa, subtelnie, powoli, ale do przodu. Przeszkadza mi tylko lęk, obawa, że kiedyś się w końcu cofne do punktu wyjścia, że znowu będzie gorzej. Nie przeżyłabym chyba tego drugi raz...chyba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie najlepiej. Przez pewien czas nawet było bardzo dobrze jednak znowu przyszedł kryzys i finansowy i psychiczny. Musiałbym się chyba w trumnie zakopać żeby nie odczuwać żadnych bodźców odnośnie tego. Znowu odczuwam jak przez postęp czasu i kolejne nowe związki rodzina i znajomi oddalają się ode mnie. Czuję w sobie starą agresję bo znowu czuję się zagrożony zewsząd. Obawiam się że realia które kiełkowały u mnie przez parenaście lat już nie wyjdą ze mnie. Nawet po 2,5 miesiącach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 6 miesiącach terapii grupowej i indywidualnej widzę pewną poprawę. Pół roku temu wróciłam do domu po tym jak skończyłam studia. Obronę magisterki przełożyłam na luty bo nie byłam w stanie wytrzymać lęków i chaosu w głowie. Poprawa polega na tym, że w kontaktach z profesorami nie zachowuję się jak zlęknione dzikie zwierze, które najchętniej przepraszałoby że żyje. Relacje z innymi ludźmi - obcymi czy znajomymi też nie sprawiają mi najmniejszych problemów. Przestałam czuć się gorsza. Jeszcze niedawno nie potrafiłam otworzyć maila od promotora - odkładałam tą czynność na np. za dwa dni. W tym czasie zajadałam stres i zajmowałam się wszystkim byle nie myśleć o tym mailu. I tak za każdym razem... a wymieniłam z promotorem z 15 maili od września.

W tej chwili mam taki wyluz, że jak dzwonię i załatwiam sale do obrony to gadam z babkami z dziekanatu jak z dobrymi znajomymi... no może przesadzam ale spokój pomaga mi wyrażać się elokwentnie, bez chaosu, wszystkie informacje jakie chcę uzyskać udaje mi się. Wcześniej odłożyłabym słuchawkę czym prędzej dziesięć razy przepraszając (że żyje ;p).

Ale gnębi mnie jedna rzecz - zaczęłam bać się swojej terapeutki. Teraz sobie dopiero to uświadomiłam. Do niej jak dzwonię by przełożyć wizytę stresuję się i najchętniej rzeczywiście przepraszałabym ją za to że żyje ;p Do niedawna jeszcze tak nie było. Neutralnie, a fantazje na temat jej były tylko pozytywne. Teraz boję się jej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, pewnie to, że mnie nie chwali. Ostatnio powiedziała, że jestem mało świadoma. Pewnie depcze po moich kompleksach - chyba największe mam te związane z moją osobowością. Wiem, że ona nie chce źle ale mój umysł tak reaguje. To małe dziecko wiecznie krytykowane przez rodzica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, może to wynika z faktu, że nie chcesz Jej zawodzić, że relacja-jak to zwykle bywa-jest już tak bliska, że za każdym razem, gdy chcesz przełożyć wizytę, wydaje Ci się, że sprawiasz Jej przykrość? Miewałam takie myśli, gdy, chyba 2 razy mi się zdarzyło, odwoływałam spotkanie...

 

-- 18 lut 2014, 00:28 --

 

A chciałam zawsze być taka bez zarzutu.../??/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, też na pewno nie chce jej zawieść. Ale jest tak, że na grupie stresuje się już mniej ale jednak. A jak rozmawiam z innym uczestnikiem grupy to patrzę na terapeutkę jakbym chciała potwierdzenia czy to co mówię jest sensowne, wtedy ona gestem, mimiką przekierowuję mnie na tę drugą osobę bym mówiła i patrzyła do tej konkretnej, do której się zwracam.

A jak mi powiedziała przy grupie że mam małą świadomość to ostentacyjnie złamałam przepis i zaczęłam pić sok. Zachwowałam się jak nieznośnie dziecko i teraz mi wstyd he he. Nie zdążyłyśmy o tym pogadać bo skończył się wtedy czas dla grupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest odwrotnie. Mam wrażenie, że to terapeutka nie chce mnie urazić w jakikolwiek sposób. Co nie dziwne, bo ze mną jest jak z chodzącą tykającą bombą, która może wybuchnąć w każdej chwili z błahego powodu. Poprzednim 2 terapeutom się to nie udało, a jej się ta sztuka udaje świetnie. Żadnego wykroczenia nie zanotowałem, naprawdę dobrze wie jak sobie ze mną poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, nie uczestniczyłam w terapii grupowej, nie wiem, jak wyglądają takie spotkania, ale rozumiem, że nie poczułaś się dobrze w tej sytuacji, więc dlatego tak się zachowałaś. Nie masz czego się wstydzić, jak sądzę. To Cię dotknęło, zaskoczyło...i tak zareagowałaś. Czego dotyczyło to "masz małą świadomość"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, ciekawe, że zapomniałam dokładnie, zostały tylko te słowa. Ale pamiętam, że przeleciały tematy, że mam problem z dwoma różnymi uczuciami np. jednoczesnej miłości i nienawiści do ojca - te dwie rzeczy słabo współpracują, popadam w skrajności. Ogólnie na terapii robię z siebie taką bardziej nieogarnięta osobę niż w rzeczywistości jestem - tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×