Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

Candy14, no ta rozumna część mnie pojmuje, że to dla mojego dobra. Ale bachor obraził się bo chciałby być pogłaskany a nie zrugany. W sumie to pierwszy raz zaczęłam rozdzielać siebie na mnie i mnie jako małe dziecko. Wcześniej widziałam jak forumowicze to robią ale nie mogłam tego pojąć - jakie dziecko we mnie, wtf? Próbowałam się zmusić, żeby go zobrazować i nic. Teraz wyraźnie zaczął zaznaczać swoją obecność, wyodrębniać - albo sobie uroiłam ^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, no ta rozumna część mnie pojmuje, że to dla mojego dobra. Ale bachor obraził się bo chciałby być pogłaskany a nie zrugany. W sumie to pierwszy raz zaczęłam rozdzielać siebie na mnie i mnie jako małe dziecko. Wcześniej widziałam jak forumowicze to robią ale nie mogłam tego pojąć - jakie dziecko we mnie, wtf? Próbowałam się zmusić, żeby go zobrazować i nic. Teraz wyraźnie zaczął zaznaczać swoją obecność, wyodrębniać - albo sobie uroiłam ^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz wyraźnie zaczął zaznaczać swoją obecność, wyodrębniać

I to juz duzy sukces terapeutyczny :D Jednak jstes swiadoma.. co wiecej potrafisz juz racjonalizowac

ta rozumna część mnie pojmuje, że to dla mojego dobra. Ale bachor obraził się bo chciałby być pogłaskany a nie zrugany

:brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, pomogłaś mi dojść do tego, że zaczynam być bardziej świadoma. Ech co ja bym zrobiła bez tego forum... :) dziękuję :oops:

 

-- 18 lut 2014, 02:13 --

 

O 1:12 dnia 18 lutego 2014 roku, Luktar za pomocą terapii i forum nerwica.com odnalazła swoje wewnętrzne dziecko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, problem mam. Jest terapia, jest miodnie, rozwój, rozumienie swoich problemów i takie tam dyrdymały. ALE problem pojawił się po ostatniej sesji. Tak przemaglowałam z terapeutą meczący mnie temat, wybił mnie totalnie z mojego dotychczasowego toku myślenia i sprowokował "ugryzienie" tematu od dupy strony, czyli że zupełnie inaczej niż do tej pory to postrzegałam.

 

I mam teraz taki chaos w głowie, że aż mnie łeb z deka zaczyna fiksować na punkcie bólu. Też miał ktoś takie jazdy przy rozgryzaniu palącego problemu?

 

Nie to, że mnie to jakoś boli, czy wywołuje negatywne emocje, ja po prostu nie wiem już jak się za ten temat zabrać, bo moje dotychczasowe podwaliny i hierarchia, całkiem zgrabnie ułożone i trzymające się kupy, nagle się rozleciały i nie mam pojęcia jak teraz ten temat ogarnąć, żeby na nowo trzymał się kupy.

 

O boże, chyba nikt jednak nie skuma o co chodzi :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, ja chyba rozumiem, bo chyba przechodzę coś podobnego. Przeorałam Wielki Temat na terapii, najpierw się przewiozłam emocjonalnie po bandzie a teraz mam taki rozpieprz w głowie, tyle myśli, że kompletnie tego nie potrafię ogarnąć. Mój światopogląd legł w gruzach, nie wiem kim jestem, do tego dochodzą jakieś somatyczne jazdy, problemy z oddychaniem, zawroty głowy, cuda na kiju. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madfrog, u mnie aż takiego hardkoru nie ma, ale też jestem dość mocno rozjechana teraz, nie mam pojęcia jak ten temat ładnie teraz znów zebrać do kupy. Dzisiaj zapytałam nawet terapeutkę, czy będę tak miała już do końca życia z tym rozpierdollo w głowie i w ogóle, ona powiedziała, że nie wie i mam nad tym popracować. ALE JAK, boki zrywać ho ho

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy będę tak miała już do końca życia z tym rozpierdollo w głowie i w ogóle, ona powiedziała, że nie wie

Jakby moja tak powiedziała, to chyba bym ją opierdo*lił. Może to jakaś kolejna technika terapeutyczna i chce coś sprawdzić, nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomcio Nerwica, chyba technika, bo ona skubana wie, jak mnie podejść. Problem w tym, że jak mnie tak wkurwia, to ja się na ogół zapieram strasznie i jej później pokazuję, że potrafię, a znamy się nie-od-dziś. Sęk w tym, że pierwszy raz takie koko dżambo wyszło, nie emocjonalne, ale mocno "nowe".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madfrog, ;)

 

Ja tez teraz mam jazde bez trzymanki.....najlepsze jest to, ze o tych sprawach wiedziałam juz jakis czas...ale dopiero teraz jakby przezywam to emocjonalnie....tak jakbym dopiero teraz była gotowa na to. Tak czy siak...mam wrazenie, ze nic nie wiem. Objawy nasilone w kosmos. Najchetniej rzuciłabym wszystko w pizdu i nie wchodziła w stan trzezwosci do konca zycia. Nauczyciele duchowi, moja t. mowia, ze wystarczy zaakcpetowac chwile obecna, rzeczywistosc i wszystko samo sie stanie piekne i ladne.....i to brzmi tak banalnie, a zarazem jest tak trudne. No bo jak sie cieszyc zyciem, jak permamentnie sie czegos boje..zaakceptowac banie sie hmmm czasem probuje...ale po paru godzinach czuje sie jakbym przeorała 2 hektary. Zaakceptowac swoja neurotycznosc...hmmm... pewnie potrzeba czasu. Zajebiste sa te hustawki nastrojow...w jednej godzinie np. kocham męża...w nastepnej mam ochote wziac rozwód. Mało tego...najbardziej mnie wkurwia lęk przed emocjami....rozmawiam z facetem swym...i juz mam odlot myslowy " o matko, a jak zaraz powie cos, co mnie poirytuje?" i lęk. Jak tu docenic, to co sie ma? Jak przestac zadreczac sie 'jak byc powinno, jaka byc powinnam?'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tak czytam, wasze wpisy, to wydaje mi się, że wiekszość z was przerabia jakieś kolejne etapy, ten wasz tzw "rozpi*erdol w głowie" xd to chyba jakiś element terapii, ja na razie jeszcze nie czulem czegoś takiego. To pewnie zdecydowanie za krótko. Ale za to mój T. Chce zoorganizować spotkanie ze mną i moją matka która ma problem z alkoholem. Podziwiam gościa za odwage :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie pomału ale czasem mam chęć odizolowania się by komuś nie dopieprzyć. Teoretycznie w gabinecie psychologa się uspokajam ale jak widzę i słyszę to stado kapucynów które już mnie rozpraszają pouczają (i tak ch..j z tego mają bo tak bełkoczą że ich nie rozumiem ) i próbują przegadać czepiają się moich kumpli jak mnie odwiedzają to od razu mnie wynosi na szczyt i bym ich wszystkich k...a pozabijał a więc dalej nie widzę sensu w psychoterapii i reszcie tego cyrku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, dawno tu nie zaglądałam, bo jakoś gorzej się czułam podczas korzystania z tej strony. MAm nerwicę parę ładnych lat...ale to nie o to chodzi chciałam tylko wszystkim powiedzieć, że psychoterapia pomaga. Ja już chodzę piąty miesiąc (bez leków) nawet jak chciałam ziołowe brać to moja psycho powiedziała, że zagłuszam emocje a to o to chodzi żeby wyszły) Także ja już widzę ogromną poprawę. Nie ma już porannego ciśnienia, myśli jak przychodzą to automatycznie jakoś je zlewam itd. Czasami zapominam, że ją mam. Oczywiście jeszcze zostało mi ok półtora roku wizyt ale warto nerwicę rozpracować od wewnątrz czyli poradzić sobie z konfliktami wewn i innymi problemami podczas psychoterapiii bo to są p[rzyczyny nerwicy a nie się ogłuszać lekami. Nie mówię, że było łatwo, trzeba poprostu wyrzucać to co nas najbardziej boli i samo to wychodzi, trzeba to przepracować, zrozumieć wiele rzeczy i to super sprawa, bo dużo się o sobie dowiadujemy. Powiem tak, nerwica to zdrowy objaw (brzmi absurdalnie, wiem), ale to sygnał dla nas, że coś się dzieje w naszej psychice (tak samo jak ból zwiastuje jakieś problemy zdrowotne). Psychika sobie nie radzi np, z tym, że postępujemy wbrew swojej woli, że tłumimy emocje, ich nie wyrarzamy. Ja do tej pory nie umiem wyrażać uczuć. Ale dzięki psychoterapii(jakoś tak samo wyszło) miałam potzrebę napisać do męża list z moimi uczuciami, miałam potrzebę jechać na cmentarz do taty i się wypłakać.... I to samo przychodzi podczas rozmowy, psychoterapeuta nie mówi co się ma robić nic z nami nie trenuje. Mi powiedziała ostatnio, (bo się jej pytałam), że nawet jak nerwica pozniej wraca to objawy trwają max tydzień (wraca gdy spotykamy się z sytuacją lub szokiem , który pierwotnie w nas wywołał nerwicę) wiemy jak sobie z nią poradzić, dlaczego wróciła i co zrobić. Przede mną jeszcze spory kawał drogi... ale piszę to dla tych, którzy nie wiedzą jak sobie poradzić, n ie iwedzą czy warto do psychoterapeuty, ja mówię, że warto bodzięki temu stajesz się innym człowiekiem, nie tylko zwalczasz nerwicę ale zmieniasz się cała (cały) - przyczyny są w TOBIE, coś się zadziało i jak się dowiesz co, to sobie poradzisz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, jesli NN jest spowodowana organicznymi uszkodzeniami mozgu to bez leków ani rusz...jesli natomiast NN jest wynikiem doswiadczen zyciowych..to mozna sie obejsc bez leków. Natręctwa są mechanizmem obronnym, ktorym ma Cie wlasnie odciagac od przezywania emocji....zamiast skupic się na przeywaniu np. bólu albo wścieklosci to człowiek sie' ratuje' natrectwem, bo to mu latwiej zniesc. Wiem, ze to dosc absurdalne bo natrectwa powoduja same w sobie wiele nieprzyjemnych uczuc..ale tak to wlasnie działa. Sama mam zdiagnozowana NN...miałam agresywne natrectwa i zwiazane z pedofilia....ot cała tajemnica....tłumiłam całe pokłady złosci+ brak akcpetacji dla ludzkiej seksualnosci. Tak mocno to wyparłam, ze moja psychika wkoncu zaczeła sie ze mna kontaktowac poprzez natrectwa, bo łatwiej mi bylo przyjac zlosc w formie natrectw, niz uznac, ze jest we mnie wscieklosc i agresja....wkoncu to by nie pasowało do mojego wyidealizowanego obrazu samej siebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ciekawe, nigdy nie pałałem wielką sympatią do psychoterapii. Może dlatego, że trafiałem na strasznych i zarazem beznadziejnych terapeutów, którzy ewidentnie zabijali tylko czas... I tym sposobem zraziłem się do tej profesji na kilka ładnych lat... Ale na początku tego roku zdecydowałem się skorzystać z terapii, bo nie dawałem sobie rady z natłokiem myśli, emocji i cały w ogóle byłem oderwany od rzeczywistości oraz... moje umiejętności w kontaktach damsko-męskich kuleją, także zdecydowałem się nad tym popracować (nigdy nie miałem na to czasu ani ochoty) - jak się okazało, jest to tylko wierzchołek góry lodowej... Wprawdzie mam dopiero kilka sesji indywidualnych z psychoterapeutką (fajne z niej ciacho, swoją drogą - aż miło się na nią patrzy), zajęcia w terenie w nieodległej przyszłości przede mną, ale już widzę różnicę w swoim zachowaniu, na lepsze oczywiście. Nie są to zmiany wielkie, bo i problemy takie nie są - cała ta psychoterapia w moim przypadku to pozamiatanie całego bałaganu, który sam sobie zrobiłem (no i ojciec oraz choroba też) podczas radzenia sobie z problemami na własną rękę, a jak się okazało naprawdę dobrze sobie poradziłem - sam o tym wiedziałem, jednak miło jest usłyszeć pochwałę od osoby która się na tym zna :D Największym problemem, jak się okazało, jest "skorupa" - mój własny obrońca, który chroni mnie przed negatywnymi emocjami, myślami oraz sytuacjami, wyłączając całkowicie moje postrzeganie sytuacji jako negatywną i bolesną. Ok, nie jest to takie złe, bo zapewne wielu z was marzy o czymś takim, ale problemem jest to, że neguje też dobre emocje i odczucia i tym sposobem nie potrafię się cieszyć nawet z prozaicznych rzeczy, takich jak szczerze podarowany prezent urodzinowy - kompletnie nic nie czuję, nawet nie potrafię się w takim momencie uśmiechnąć... Więc, teraz czeka mnie ciężkie zrzucanie "skorupy", przerabianie i analizowanie bolesnej przeszłości, która cały czas rozwija się pod moją drugą skórą (i niestety daje o sobie znać) oraz rozwijanie umiejętności nawiązywania kontaktów z kobietami (co sam robię na własną rękę od kilku lat, ale wychodzi dopiero od 2 ;) )

 

Więc, psychoterapia działa, pomimo tego, że nie daje mi rozwiązania na srebrnej tacy. Odważę się i stwierdzę nawet, że nie ma nawet takiego zamysłu, bo rozwiązanie muszę znaleźć sam (i sam je posiadam), a Pani Paulina jest tylko po to, aby wskazać mi drogę i pokierować mnie w labiryncie pełnym obaw i wątpliwości, dając bardzo małe i niepozorne wskazówki - więc, w momencie kiedy natknę się na kamień milowy, będę cieszył się jak dziecko, wiedząc że dotarłem do niego z tylko niewielką pomocą osoby trzeciej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacznij lepiej schodzić z leków,bo troche tego bierzesz :D Też byłem zawsze nastawiony negatywnie na psychoterapie ,ale teraz to moja jedyna szansa żeby wyjść z tego gówna innnego wyjścia nie widzę.Nażarłem się kilo leków i jedynie co mi dały to iskierkę normalności...Poczułem na jakiś moment normalność :smile: Moją inteligencję ,radość itd.Mogę za tą poprawę mojego życie im podziekować :smile: Wiem ,że istnieje normalność i można do niej dążyć?Obecnie czuje się do dupy, głupi ćpun od leków :smile: Odstawiam leki ,bo mi chuj,a dają i zaczynam w poniedziałek psychoterapię ,nie wiem czy polubię swoją psychoterapeutkę czy ją zabiję w tym gabinecie :roll: Najbardziej w tym wszystkiem mnie wkur.wia to ,że poprawa o której mówicie bardzo długo trwa ,a mam świadomość,że można to skrócić do kilku sesji dzięki zajebistym katalizatorom jak lsd,psycolebina :smile: Może ją namówię :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja terapeutka jest na miesięcznym urlopie. Pozostawiona sama sobie mam okazję zmierzyć się z różnymi problemami polegając tylko i wyłącznie na sobie. I wiecie co?

Niesamowite jest to wszystko. Kiedy spotyka mnie coś trudnego przypominam sobie automatycznie jak reagowała na dany problem terapeutka albo do czego udało mi się dojść na terapii opracowując daną trudność. Wtedy mój umysł kieruje się na trochę inne tory, zaczyna odbierać i rozumieć daną sytuację inaczej. Tak jakby ktoś odblokował mi w mózgu pewną część myślenia, która do tej pory, przez całe moje dotychczasowe życie była nieużywana. Nadal trochę to dziwne dla mnie, bo nieprzyzwyczajona jestem do takiej siebie, ale niezaprzeczalnie pozytywne i dodające siły!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×