Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mam już siły na swoje LENISTWO


Rekomendowane odpowiedzi

swoją drogą to tak czytam Twoje wypowiedzi i wydajesz mi się straumatyzowana, pisałaś gdzieś, że jesteś nadwrażliwa na bodźce, tu piszesz, że nie masz energii...

A co ma jedno z drugim wspólnego? Jestem nadwrażliwa, to prawda, ale co ma to wspólnego z brakiem energii? Nie rozumiem. Może podam przykład, odkąd przeprowadziłam się do wielkiego miasta, pracuje w miejscu, w którym zamiast biura na 5 osób jest 50 osobowy openspace, nie mieszkam sama czuję się o wiele bardziej zmęczona niż zwykle. Za dużo tego wszystkiego, za duży gwar, ciągle ktoś coś chce, nie można posiedzieć zamkniętym w swoim świecie, w domu też jest jakaś interakcja z drugim człowiekiem, jest więcej obowiązków - jest bardzo dużo bodźców, co mnie niezwykle męczy i powoli wykańcza. Nie mam więc energii do niczego, pewnie wielu osobom podobałby się taki styl życia, ale ja jako typowy patologiczny samotnik i właśnie nadwrażliwiec czuję się uwięziona jak w jakimś nieznanym dla siebie świecie. Dlatego dla mnie za dużo bodźców = wyssanie resztek sił witalnych i energii. Zatem wszelkie siły jakie tylko mam zostają wyssane do reszty, że nie mam już żadnej energii na nic poza snem, który również nie daje mi wytchnienia przez przymus porannego wstawania. Taka już jestem i tego nie zmienię. Więc nawet jeśli nagle zaczęłabym narzekać, że inni mogą sobie pojechać na drogie wakacje w hotelu ***** i tak nic z tym nie zrobię, bo nie chce mi się przez brak sił. Ale na szczęście nie grozi mi to, bo ani ze mnie podróżnik ani nie mam ochoty pracować więcej niż to konieczne.

 

A co to znaczy, że jestem straumatyzowana? Nie przeżywam żadnej traumy, a przynajmniej sobie nie przypominam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, nadwrażliwość na bodźce jaki brak energii to objaw traumy, może być też skutkiem czegoś innego jednak trauma jest częstsza niż się to wydaje, więc warto zbadać ten problem.

teraz niestety nie mogę rozwinąć tej kwestii właśnie zbieram się do pracy i dopiero jutro o 8rano bede z powrotem :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój terapeuta twierdził, że senność i zmęczenie to reakcja obronna organizmu, nie pamiętam jednak jak dokładnie to rozwinął. W każdym razie nie przeżyłam w życiu żadnej poważnej traumy jak wypadek, gwałt, pożar czy nagła smierć kogoś bliskiego w nietypowych okolicznościach. Wszystko pozornie było dobrze, fakt, że byłam uzależniona emocjonalnie od matki i mając liczną rodzinę wychowywałam się "sama", ale nie przeżyłam żadnej traumy. Ja po prostu jestem samotnikiem, potrzebuję sporo ciszy i spokoju, najlepiej pracuje mi się w pojedynkę, teraz natomiast nie mam nawet chwili dla siebie, w samotności, w spokoju, wciąż otaczają mnie ludzie i to powoduje, że czuję się fizycznie i psychicznie coraz gorzej. Jeśli chodzi chodzi o ciagłą senność stawiam na jakieś organiczne zaburzenie czegoś tam w moim ciele, póki co nie zostalo to zdiagnozowane, to co pada na pierwszy plan czyli tarczyca w normie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem zaskoczona tym, że na tym forum, nawet w wątku o lenistwie, dominują jednak ludzie którzy coś robią w życiu, pracują uczą się , zajmują się hobby, nawiązują znajomości itd a nawet jeśli tych rzeczy nie robią, to chcieliby to zmienić, pomimo posiadania problemów psychicznych.

 

Bo ludzie raczej nie mają problemów z wykonywaniem czynności, które sprawiają im przyjemność

 

Chyba, że ma się depresje...

 

No ale depresja to przecież nie lenistwo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że to różny stopień/siła zaburzeń jako takich,większość osób na foro nie ma ciężkiego kalibru deprechy która robi z człowieka bakłażana boba który się ślini większość dnia,a pójście się wysrać to tytaniczny wysiłek.

W większości wydaje mi się że jakby to ująć,ograniczenie wydajności której byśmy chcieli o jakieś 40-70,80% zależnie od przypadku,naszych ambicji,zdrowia psychicznego,fizycznego i innego bullshitu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, no właśnie to jest mit ze potrzeba jakiegoś bardzo strasznego wydarzenia, ogólnie to nie zgadzam się z Tobą, że coś w ciele brak, ilu ja już ludzi znałem co się doszukiwało, a to wit, b6 a to tego a to srego i nic.

tutaj jeden wlewa w siebie ketamine, a tez mu nic to nie daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, ja nie zamierzam sobie niczego wlewać. Zwyczajnie biorę to na klatę i tyle, co mam z tym zrobić? Nie sądzę, że to brak witamin, to z pewnością nie jest taka prozaiczna sprawa, bo mam tak odkąd pamiętam czyli od wczesnego dzieciństwa. Pamiętam też że byłam kiedyś uśmiechniętym, rozbrykanym i wszędobylskim dzieciakiem, a później nagle się to wszystko urywa i jest jak jest. I nie przypominam sobie żadnego wydarzenia, które mogłoby coś takiego spowodować. Uważam też, że ludzie nadużywają słowa trauma, podobnie jak nadużywają określenia depresja. Myślę, że baaaardzo niewielu z nas tutaj miało prawdziwą, kliniczną depresję. Tacy ludzie raczej nie przesiadują na forach bo nie są w stanie pójść nawet do kibla, a co dopiero użalać się na forum. Nie wiem, kiedyś jako dzieciak dużo chorowałam, brałam często zastrzyki, może jakieś wirusisko coś popieprzyło, nie mam pojęcia, ale wiem, że to co mnie zawsze gnębiło mam jako tako przerobione na terapii. Ja zwyczajnie nie lubię kiedy się strasznie dużo dzieje i jest strasznie dużo ludzi wokół mnie. Na spotkania towarzyskie w większym lub mniejszym gronie chodzę kiedy to ja mam na to ochotę, teraz natomiast jestem niejako zmuszona do przebywania wśród dużej liczby ludzi (praca, uliczny gwar wielkiego miasta) i to mnie bardzo męczy i wysysa energię. Nic więc dziwnego, że po przyjściu do domu nie chce mi się kompletnie nic. Od jakiegoś pół roku zabieram się za namalowanie obrazu, ale lubię to robić w kompletnej samotności, w swoim własnym świecie i fakt, że nie mieszkam sama skutecznie mnie to tego zniechęca. Generalnie mieszkając z kimś nie czuję się w pełni swobodnie. Może się do tego przyzwyczaję, a może nie. Lubię po prostu swój własny wewnętrzny świat, a teraz nie mogę się nim w pełni cieszyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MałaMi, nie mam siły się teraz rozpisywać ale mam bardzo podobnie jak u Ciebie więc doskonale rozumiem, to co tu opisujesz. Prócz zaburzeń, to też introwertyczny charakter nie sprzyja ci w takim trybie zycia, a z tego co czytam toś typowa introwertyczka.

Też mieszkalem w duzym miescie kiedys, dzielilem mieszkanie z innymi lokatorami i choć byli wporzo, to jednak meczylo mnie to strasznie. Tak samk jak ty, potrzebuje samotnisci by wypocząć czy zajać sie pewnymi czynnosciam. Gdy mam lepsze dni potrafie być bardzo towarzyski i lubie z ludzmi przebywac ale przychodzi taki okres ze musze byc sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, widzisz, ja nie pamiętam dobrze swojego dzieciństwa, pamiętam tylko takie przebłyski, jakieś urywki sytuacji gdzie jestem sobą, małym dzieciakiem i natychmiastową reakcję dorosłych, że się popisuję itp. Do dziś moja matka opowiada o jakiejś kasecie wideo gdzie się właśnie popisywałam (co za słowo w ogóle?) odpowiadając komuś na pytania, stroiłam miny itp. No i zdjęcia są świadectwem tego, ze banan nie schodził mi z twarzy i wszędzie było mnie pełno. Później już tylko pamiętam zmęczenie i coraz to większy wir emocjonalnych problemów. Oczywiście, ze dzieciństwo mnie ukształtowało, chyba jak każdego z nas, zwłaszcza, ze uważam, że człowiek rodzi się jako tabula rasa. Ale z drugiej strony przerobiłam to i nie mam już do nikogo o to żalu, pogodziłam się z tym i nie wracam do tego. Nie bardzo też wiem jak świadomość tego czy nawet mega dogłębne przeanalizowanie przeszłości miałoby wpłynąć na moją aktywność. A może zawsze byłam senna i ospała tylko pamiętam siebie z sytuacji gdzie byłam inna jako ukryty żal do bliskich, ze to przez nich taka dzisiaj jestem, a byłam inna? A może to chęć zrzucenia na kogoś winy? Tego nie wiem, sądzę jednak, że nic, ani świadomosć traumy jak to nazywasz, ani jej przepracowanie (bo co przepracowywać jak niczego się nie pamięta lub nic nie było?) ani żaden lek nie są w stanie mnie z tego "wyleczyć". Nie mam żadnych horrendalnych ambicji ani życiowych planów, uwielbiam spokój i ciszę, ja to zwyczajnie uwielbiam, więc nie dziwi mnie, że takie życie jakie teraz prowadzę wysysa ze mnie powoli wszystkie siły. Chciałabym tylko mieć więcej wigoru przy życiu codziennym, tego mi trochę brakuje, energii do załatwiania codziennych spraw, do wszystkiego zabieram się z wielkim wysiłkiem, czuję fizyczne zmęczenie, za dużo tego wszystkiego, a to chyba nie objaw traumy. Stawiam na organizm w sensie fizjologicznym.

 

Kot_, też sądzę, ze jestem introwertykiem, nie wiem czy skrajnym, ale w pewnym sensie mi się to podoba. Nie uczestniczę w całym tym gwarnym życiu wypełnionym głupotami, nie tracę energii na sprawy zupełnie zbędne, nie czuję się źle sama ze sobą i nie potrzebuję do życia gwardii ludzi. Kiedyś za to siebie nienawidziłam, ale teraz bardzo to lubię, jestem nieco inna i żyję we własnym świecie i obserwując ludzi i to co wyczyniają ze swoim życiem i mówią cieszę się, że tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, mówimy o dwóch różnych sprawach :)

ja nie pisze o traumie tak jak ci zabawni terapeuci psychodynamiczni, wg których trzeba o tym gadać i tak dalej.

mnie chodzi bardziej o traume w ujęciu Petera Levine, nad którą należy pracować cieleśnie, bo jej źródła mają przyczyny fizjologiczne.

stawiasz na organizm i bardzo dobrze, zwierzęta też pozbywają się traumy organicznie, a nie dyskutując o swoich relacjach z t.

dzięki temu są skuteczne, antylopa która umknęła gepardowi, a nie rozładowała energii zmobilizowanej do tej ucieczki przez ciało, wykonuje specyficzne ruchy rozładowujące tą energię, inaczej ciało dalej będzie w stanie gotowości, a z czasem wyjdą różne objawy, nadreaktywność przeciążenie organizmu, brak witalności, płochliwość itp., trauma zalega w bardziej instynktownych sferach niż w tych wyższych.

 

lubisz spokój? a może po prostu jak coś się dzieje to Cię przytłacza i wcale nie lubisz spokoju tylko jest to lepsza alternatywa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×