Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Z góry przepraszam, że znowu, już chyba standardowo strzelę postem na pół strony (może akurat nikt nie czyta?). Podejrzewam, że jest to jakaś choroba, tylko jeszcze niezdiagnozowana. Najwyżej się na mnie jakoś wyżyjcie 😙

 

W ramach końcówki off-topu, odniosę się tylko do LPP. Moja mama bierze zolpidem ale dosłownie raz, może dwa w tygodniu, bo źle sypia prawdopodobnie z powodu nerwicy, więc kupowała ten lek, co najwyżej dwa razy w roku. Ta sama lekarka, (stare babsko) do której zawsze chodziła, nagle po kilku latach wlepiła jej ketrel. Myślałem, że w tamtej chwili tam pojadę i jej włosy ze łba powyrywam, zwyzywając przy okazji od szmat. Prędzej dałbym mamie 1/4 klonazepamu niż ten niszczący mózg syf stworzony, dla schizofreników. Sam biorę ketrel od kilku już lat w trochę większych, niż 25 mg dawkach i mam parkinsona. Trudno mi go odstawić, bo wtedy nie śpię kilka dni pod rząd, jestem nadpobudliwy, podirytowany, serce wali jak młot, pocę się, prawie cały czas chodzę, biegam, leżąc w nocy jak kłoda z widokiem na sufit i turlając się jak naleśnik. Dostaję po prostu rodzaju psychozy tylko, że ona się nie kończy, najdłużej wytrzymałem 3 dni i nawet mając lorazepam do pomocy, nie spałem, nie mogłem się uspokoić. Biorę go, pomimo, że prawie na nim nie śpię, ale przynajmniej nie mam tych "objawów z odbicia" (dla mnie to fizyczne uzależnienie). Tej nocy dodatkowo, przed pójściem spać, nagle pojawił się parkinson (najczęściej i najsilniej występuje bezpośrednio po ketrelu, kiedy chociaż próbuję sformułować myśli) i w ogóle nie spałem, może trochę przez tą zupełnie bezcelową konfrontację.

Jeśli masz na to jakiś wpływ to błagam, nie polecajcie, nie przepisujcie tego gówna jako niby bezpieczny lek, bo w porównianiu z doraźnym używaniem zolpidemu, czy nawet relanium albo i afobamu, to jest dopiero prawdziwa trucizna, w dodatku kardiotoksyczna, każda bez wyjątku. Sam kilkukrotnie straciłem po tym przytomność, to co dopiero starsze, schorowane osoby, z niewydolnością krążeniową. Waliłbym takim, nakrytym lekarzom obfite kary finansowe, ostatecznie pozbawiając prawa do wykonywania zawodu bo to jest chore. Świat powinien iść do przodu, a nie produkować kaleki i niepotrzebne zgony.

 

10 godzin temu, Fobic napisał:

Myślę, że na tym forum, może co najwyżej ty masz dostęp do takich, groźnych środków, jeśli znalazłyby się jeszcze ze 2-3 osoby, to trochę bym się zdziwił.

Ty + 3 osoby, trafiłem w dziesiątkę. Więc proszę = 😯 trochę się zdziwiłem.

 

Fajnie, że nadeszła odpowiedź, bo nie chcę nigdzie produkować sobie wrogów. Może mnie ktoś nie lubić (np. ty, droga acherontio, bo pewnie uważasz, że wypisuję bzdury), ale, żeby czuć do mnie nienawiść, potrzebny jest konkretny pretekst, Nie chcę nikomu takiego pretekstu dawać.

 

@acherontia styx Mam nadzieję, że nie żywisz do mnie urazy, za wczoraj. Widzisz już chyba, że każdy miał trochę racji i ani ja nie byłem w błędzie, ani ty i było to po prostu niepotrzebne. Mogłaś równie dobrze mnie po prostu olać, ale wtedy chyba wpadłbym w depresję na dwa dni. I tak już mój nastrój podupadł wieczorem na tyle, że nie wiedziałem co zrobić 😁, dobrze, że nic nie ćpam, ani nie piję, bo pewnie poleciałbym w ciąg.

 

Nie ma tutaj raczej wątku o barbituranach, więc wypowiem się w tym temacie, a właściwie to zadam pytanie, chociaż dobrze znam odpowiedź, ale nie pracuję w służbie zdrowia, więc nie mam kompetencji i wolę się upewnić. Wiem też, że nikt mi raczej nie pomoże, bo to gruba sprawa. ->

-> Mogę z pewnością stwierdzić, że mam romans z benzodiazepinami od jakiegoś czasu, które niestety zdradziłem. Romans ten trwa gdzieś ponad rok, ale jest, a przynajmniej jego inicjacja była uzasadniona. Od dawna walczę z zaburzeniami lękowymi, miałem nawet dwa napady, ogólnie jestem też fobikiem społecznym i czasami zwykłe codzienne czynności nawet potrafią sprawić mi pewną trudność. Może z tego powodu nie mam też przyjaciół, nie mówiąc już o partnerce, a być może po prostu jestem zwykłym ch*jem, tylko o tym nie wiem. W każdym razie ok. 3 lata temu w momencie nasilenia się wyżej wymienionych problemów, poszedłem do psychiatry na NFZ. Po tym okresie i przerobieniu ponad dwudziestu w sumie leków, w tym NaSSA, TLPD, SSRI, SNRI, kilku unikalnych wynalazków oraz różnej maści neuroleptyków, które z perspektywy czasu, tylko mnie zwarzywiły, zwróciłem się do prywatnego lekarza rozwijając mu przed nosem cały magiczny zwój z farmaceutycznymi zaklęciami, które na mnie nie podziałały. Tutaj na chwilę przerwę...

... jest w tym dziale, temat o dopalaczach, więc nie będę tego ukrywał - miałem z tym tematem styczność już 11 lat temu. Czuję, że mógłbym, może tam komuś pomóc, chociaż jest to mało aktywny temat. Zaczęło się od suszu roślinnego nasączonego, roztworem z syntetycznych kannabinoidów. Były to gotowe produkty o zapadających w pamięć nazwach, jak np. Mocarz, Czeszący Grzebień, Wyrwidąb, czy Sztywny Misza. Nie wypada tutaj rozpisywać się o działaniu, bo wyjdzie na to, że gloryfikuję narkotyki. Byłem wtedy jeszcze młody, dość naiwny i głupi, ale przede wszystkim głodny odmiennych stanów świadomości po spożyciu trudnych do zliczenia substancji psychoaktywnych. Przez 5 lat paliłem syntetyki, dzięki nim nie popełniłem samobójstwa, co może wydawać się dziwne, ale tak w istocie było, w tamtym przypadku uchroniły mnie one przed całkowitą utratą zmysłów i zdrowego rozsądku (tak było, nie zmyślam). Następnie poznałem pobudzające, euforyzujące substancje i wpadłem z kolei w to uzależnienie. Było tego trochę, a grupy tych środków wymieniłem w którymś poście powyżej. W końcu poznałem benzodiazepiny czterokrotnie, ośmiokrotnie mocniejsze od najmocniejszego wtedy dostępnego na receptę klonazepamu. Były urwane filmy, trochę krzywych akcji, dwa poważne napady padaczkowe grand mal, jeden za drugim, także świętym mnie nazwać nie można, ale odkryłem wtedy przy okazji uspokajające, rozluźniające, nasenne i przede wszystkim przeciwlękowe właściwości tych substancji. Tutaj wracam do lekarza...

...Ponieważ wiedziałem już wtedy w jaką grupę leków celować, lekarz zaproponował Lorafen 2,5 mg. Lek, oczywiście po raz pierwszy od ponad trzech lat, okazał się skuteczny. Niwelował lęki, mogłem pozałatwiać różne zaległe sprawy, nie bałem się nigdzie wychodzić, chętnie rozmawiałem z ludźmi, pozwalało mi to swobodnie uczestniczyć również w terapii grupowej, byłem po prostu sobą. Zmieniłem lek na klonazepam, ponieważ działał dłużej i nie odczuwałem skutków jego fizycznego uzależnienia. Pomimo, że nie brałem tych leków na co dzień, to wciąż pozostawał problem rosnącej tolerancji. W międzyczasie były, prawie wszystkie inne benzo, ponieważ chciałem po prostu sprawdzić ich działanie i ta cholerna karbamazepina. Po ok. roku romansowania z benzodiazepinami, postanowiłem wypróbować fenobarbital, który okazał się zaskakująco skuteczny przeciwlękowo, a działał bardzo długo. W sumie brałem go, nieregularnie, co 2-3 dni, w dawkach 200-400 mg, przez okres ok. czterech miesięcy, nie biorąc jednocześnie benzodiazepin. Od ostatniej dawki, które odpowiednio wcześniej zmniejszałem i podawałem co raz rzadziej, minął ponad miesiąc. Żadnych objawów odstawiennych nie czuję, w dzień mogę normalnie funkcjonować, tylko zaczęła mi dokuczać nocna bezsenność. Jak myślicie, jest to związane z fenobarbitalem i jeśli tak, to jak długo może potrwać ta bezsenność? Normalnie stosuję 100 mg kwetiapiny, już tylko żebym nie zwariował bo nasennie to jest często loteria + 20 mg mianseryny, które prawie nic mi nie dają. Mam też klonazepam, lecz go nie używam, ponieważ... 6 mg nawet nie specjalnie działa, więc szkoda mi go marnować. Jak myślicie? Jestem już całkiem stracony?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Fobic napisał:

Jak myślicie, jest to związane z fenobarbitalem i jeśli tak, to jak długo może potrwać ta bezsenność?

Nie sądzę, żeby to miało związek z fenobarbitalem, przynajmniej bezpośredni. Fakt, że dawka 400mg to już dużo, nawet jak na dorosłego, max to chyba 250mg, ale dawka jest też zależna od stężenia leku w organizmie, tylko przy braniu nieregularnie ciężko uzyskać stałe stężenie. Na początku, pierwsze kilka dni to może i była bezsenność z odbicia (ale nadal nie sądzę), teraz szukałabym przyczyny w czymś innym. 

Fenobarbital owszem uzależnia, ale też on jest stosowany czasami długotrwale u pacjentów z padaczką, także to nie jest też takie czarno-białe jeśli chodzi o uzależnienie i nie wiem czy w jego przypadku nie jest tak jak np. z tramadolem, który brany zgodnie ze wskazaniami, czyli p/bólowo, nie uzależnia, dopiero brany "rekreacyjnie" i w celach innych niż p/bólowe nabiera potencjału uzależniającego. To bym musiała sprawdzić. Ja z tym lekiem miałam niewiele do czynienia i ostatnio pewnie z 10 lat temu, także ciężko mi na jego temat coś więcej powiedzieć. Na blokach operacyjnych go nie ma.

 

Co do dopalaczy to jest najgorsze ścierwo, gorsze od narkotyków nawet. Wystarczy sobie porównać zachowanie takich pacjentów, którzy trafiają na SOR. Ten po narkotykach ogólnie nikomu nie wadzi specjalnie, bo przeważnie siedzi, co najwyżej widzi jakieś różowe słonie czy inne cuda, ale ogólnie "grzeczni" są tacy pacjenci. No i na takich, jak zaczyna się dziać coś groźnego pod względem zagrożenia życia mamy nalokson. Problemy są z tymi po dopalaczach, bo oni nie dość, że odp****ją jakieś szopki, to tak na prawdę często nie wiadomo co im podać, żeby odwrócić działanie dopalaczy i ich uratować. Ja na SORze nigdy nie pracowałam, ale znajomy ratownik ma takich historii na pęczki z osobami po dopalaczach.

 

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za informację o fenobarbitalu, byłem niemal pewien, że to z jego winy i dopiero może się zacząć "zabawa". Jego czas półtrwania, to 2-5 dni, więc bardzo długo, ale mimo wszystko objawy odstawienne powinny pojawić się dużo wcześniej niż miesiąc od odstawki, w dodatku maksymalnie spowolnionej i rozłożonej w czasie.

 

1 godzinę temu, acherontia styx napisał:

Co do dopalaczy to jest najgorsze ścierwo, gorsze od narkotyków nawet.

Nie pomyśl, że cię pouczam, absolutnie, ale dopalacze to są też narkotyki, czyli substancje psychoaktywne działające na układ nerwowy, tyle tylko, że inne od tych "klasycznych", których jest garstka. Największy problem, który wydaje mi się, że masz na myśli jest oczywiście w takich gotowych produktach o niewiadomym składzie, z nazwą własną, jak np. "Cząstka Boga", które mogą i najczęściej są mieszanką dwóch, trzech lub więcej NSP (Nowe Substancje Psychoaktywne), nie wiadomo jakich i w jakim stężeniu. To zjawisko jak najbardziej potępiam, bo takich ludzi często nie da się uratować, kiedy ktoś jest pod wpływem np. mieszanki mocnych stymulantów i dysocjantów jednocześnie czy nawet pojedynczego bardzo silnego kannabinoidu, to pacjent zwyczajnie umrze zanim znajdziecie sposób, czy w ogóle możliwość na uratowanie mu życia. To jest okrutne.

 

Ja osobiście takie niespodzianki omijałem i to powyżej mogę śmiało nazwać również "najgorszym ścierwem". Natomiast jestem w stanie wymienić do 50 konkretnych substancji psychoaktywnych, których przynajmniej raz spróbowałem i które są powiązane, lub bezpośrednio nazywane dopalaczami, natomiast zostały odkryte dziesiątki lat temu, i w dodatku przebadane, tylko po prostu nie zostały zarejestrowane jako leki. Znane jest ich działanie na układ nerwowy, łącznie z siłą takiego działania, ogólny profil farmakologiczny, czas półtrwania, toksyczność, na tyle były szczegółowo badane te związki. Takich przypadków jest ponad sto.

 

Weźmy taki klonazolam, który powstał mniej więcej wtedy co klonazepam, różni się tylko jednym elementem strukturalnym, bo jest to triazolowa wersja klonazepamu. Taki zabieg zwiększał aktywność cząsteczki, często kilkukrotnie, ale mógł też zmienić jej profil farmakologiczny, chociażby skracając znacznie jej czas działania. Klonazolam został normalnie odkryty przez tych samych ludzi, tylko był już w swej naturze na tyle silny i nieprzewidywalny, że w małych dawkach działał bardzo silnie i dobrze (klonazepam przy- zolamie to jest pusta, sztuczna zabawka), ale przy niewielkim zwiększeniu dawki powodował np. silną amnezję i po prostu przedział w dawkowaniu nie był wystarczająco bezpieczny, żeby to wprowadzić do lecznictwa. Zresztą praktycznie nie ma benzodiazepin takiego kalibru na receptę, z wyjątkiem triazolamu, którego u nas już nie ma. Też jest zresztą sławny z wywoływania amnezji, ale z jakiegoś powodu jednak go wprowadzono do użytku. Mogę też z pewnością stwierdzić, że nigdy, żadna odmiana marihuany na świecie nie dorówna pod względem działania "rekreacyjnego" niektórym syntetycznym kannabinoidom z początków tego zjawiska, kiedy zaczynały dopiero działać sklepy stacjonarne. Nie były też tak uzależniające i toksyczne jak można by się spodziewać.

 

Co do ludzi trafiających na SOR po spożyciu dopalaczy, jeśli jak mówisz odp****ją jakieś szopki, to prawdopodobnie są po prostu w psychozie m. in. po alfapirolidynoketonach (mdpv, a-pvp, czyli "flakka" i pochodne, które bardzo szybko indukują silne stany schizofrenii parainoidalnej), więc przeciwpsychotyk + benzo, sedacja najogólniej.

W świecie dopalaczy praktycznie nie funkcjonują opioidy, więc nalokson, czy naltrekson nic nie pomoże, nie traciłbym na to czasu. Najprędzej będą to silne, pochodne benzodiazepin, więc raczej flumazenil, ale sam raz dostałem nalokson i flumazenil jednocześnie, więc chyba tak też można.

Dzisiaj dopalacze to bardzo często najogólniej środki stymulujące, więc spodziewałbym się postępowania podobnego jak przy przedawkowaniu kokainy, amfetaminy, metamfetaminy, czy ekstazy.

Staram się jedynie pomóc. Nie liczę tylko przypadków po spożyciu "najgorszego ścierwa", bo to jest zawsze wielka niewiadoma.

 

Chociaż mi również zdarzały się... wpadki.

Bywałem intubowany. W tym roku spędziłem 5 dni skrępowany pasami od nóg po szyję na toksykologii, po mieszance benzodiazepin, barbituranów, opioidów, stymulantów i alkoholu. Oprócz stymulantu i alkoholu, reszta to leki apteczne. Wstyd mi jak cholera.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic jasne, z tym, że jeśli to jest substancja, która jest znana, to ok, jak nawet nie jest powszechnie znana, to lekarz może sobie sprawdzić zarówno jej działanie jak i odtrutkę. Gorzej jak przyjeżdża delikwent i nawet nie jest w stanie powiedzieć co wziął🤷‍♀️ a i tacy się zdarzają, bo stwierdzają, że a dostał coś od kumpla, ale nie wie co to było 🙄

Nalokson i flumazenil znam bardzo dobrze, zwłaszcza nalokson, bo on jest stosowany często na bloku przy "zatruciu" Fentanylem lub jak pacjent się za długo wybudza, to też się podaje, żeby się sprężył z tą pobudką po zabiegu 😛 flumazenil podawałam chyba tylko jako odwracacz na midazolamu po badaniach przezprzełykowych za czasów pracy na kardiologii. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień do bani , tak jakoś z niczego. Pełno napięcia ,lęków,  niepotrzenych nerwicowych wyobrażeń które to wszystko napędzają no i co mamy tu za wyjście ? Weź alpre to będzie lepiej.... 

Oj będzie ciężko zejść z tego 1mg , to tylko 1mg a się już tak przyczepil że sama myśl o zmniejszeniu dawki jest trudna do zaakceptowania.

Lekarka nie dała mi żadnego diazepamu czy coś tylko zaleciła zmniejszenie dawki najpierw do 0,75mg a później zapewne niżej aż do zera , z tym że uświadomiła również ze to zmniejszanie dawki będzie skutkowało złym samopoczuciem.  K*rwa nie zejde z tej alpry chyba , przeciez jak pomyślę co się dzieje na tych odstawiennych co już parę dni miałem to aż mnie telepie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siedzenie nawet na tym 1 mg w ciągu doprowadzi cię do złego samopoczucia. Nie ciągnij tego, jak już czujesz, że będzie słabo. Uspokój myśli, zrób sobie ciepłej herbaty i tnij dawki. Nie jesteś nawet uzależniony fizycznie do takiego stopnia, żeby to był dla ciebie problem. A jak tak cię trzęsie z tego lęku, to albo kombinuj Relanium, Elenium i na nich sobie schódź, albo zgłoś się do szpitala, to cię zdejmą z tego w 2-3 dni.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, snilek napisał:

 z tym że uświadomiła również ze to zmniejszanie dawki będzie skutkowało złym samopoczuciem.  K*rwa nie zejde z tej alpry chyba , przeciez jak pomyślę co się dzieje na tych odstawiennych co już parę dni miałem to aż mnie telepie.

Powtarzamy Ci to od początku, że im dłużej to będziesz ciągnąć, tym będzie gorzej, bo za jakiś czas dojdzie jeszcze uzależnienie fizyczne. Skończ to dopóki masz "tylko" takie objawy odstawienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, acherontia styx napisał:

Powtarzamy Ci to od początku, że im dłużej to będziesz ciągnąć, tym będzie gorzej, bo za jakiś czas dojdzie jeszcze uzależnienie fizyczne. Skończ to dopóki masz "tylko" takie objawy odstawienia.

Ja bym to skończył już wtedy po tych kilku dniach gdzie nie brałem nic ale miałem właśnie dosyć tych "tylko takich" objawów,  nie spodziewałem się że na odstawianiu może telepac jak alkoholika 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak dla przykładu z moich notatek. Po dwu miesiącach brania - dwa powolnego odstawiania z wagą jubilerską:

 

Alprox
- cała tab. waży 0,118g
- 1/2  tab. waży 0,059g

0,75mg/doba - 3x 0,059g - marzec
0,50mg/doba - 2x 0,059g - kwiecień
0,44mg/doba - 2x 0,052g - 8-12 maja - 5 dni
0,41mg/doba - 2x 0,048g - 13-21 maja - 9 dni
0,38mg/doba - 2x 0,045g - 22-29 maja - 8 dni
0,34mg/doba - *2x 0,080g - 30-5 czerwca - 7 dni
0,29mg/doba - *2x 0,070g - 6-11 czerwca - 6 dni
0,25mg/doba - *2x 0,060g - 12-20 czerwca - 9 dni
0,23mg/doba - *2x 0,055g - 21-24 czerwca - 4 dni
0,19mg/doba - *2x 0,045g - 25-2 lipca - 8 dni
0,15mg/doba - *2x 0,035g - 3-7 lipca - 5 dni
0,11mg/doba - *2x 0,025g - 8-10 lipca - 3 dni

*dotyczy tab. 0,25mg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, snilek napisał:

Ja bym to skończył już wtedy po tych kilku dniach gdzie nie brałem nic ale miałem właśnie dosyć tych "tylko takich" objawów,  nie spodziewałem się że na odstawianiu może telepac jak alkoholika 

No te objawy będą, takie uroki uzależnienia od jakichkolwiek substancji psychoaktywnych. Dlatego jeśli ktoś ma skłonność do uzależnień/nadużywania substancji tego typu, to moim zdaniem lekarz w ogóle nie powinien benzo przepisywać, a jak to jeszcze pociągniesz to skończy się tak, że będziesz latał od lekarza do lekarza żebrząc o benzo 💁‍♀️ bo 1-2mg przestaną ci wystarczać szybciej niż myślisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A prawda jest taka, że nie wiem czy poza mną ktoś tu na forum stosował długotrwale benzo (powyżej 1-2 miesięcy) ciągiem, codziennie i odstawił bez problemu. Moja lekarka ma wypimpane na mnie i benzo, bo wie, że ja w gorszym okresie mogę sobie brać dzień w dzień dłuższy czas i odstawię z np. 2mg do 0 z dnia na dzień i nawet tego nie odczuje, ale zna mnie już na tyle długo, że wie, że ja jak już proszę ją o benzo to znaczy, że jest źle, a często kończy się tak, że wezmę z opakowania 1 tabletkę, a reszta leży miesiącami (niedawno znalazłam w domu blister alprazolamu ważny do 2020 roku 🤣 ale ten to akurat neurolog mi przepisywał kiedyś). No i ja też nie biorę benzo z powodu lekkich lęków czy ataków paniki, ba, nawet go nie noszę ze sobą.

I wie też, że jestem na tyle świadoma i odpowiedzialna, że jak zauważę że zacznie to iść w złą stronę to jej po pierwsze o tym powiem, po drugie sama zareaguje nie czekając na wizytę u niej.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, acherontia styx napisał:

, a jak to jeszcze pociągniesz to skończy się tak, że będziesz latał od lekarza do lekarza żebrząc o benzo 💁‍♀️ bo 1-2mg przestaną ci wystarczać szybciej niż myślisz

 

To ile mogę jeszcze na spokojnie jechać na tym 1mg ? Niepotrzebnie w te maliny wlazłem ale jak wspominam zlekceważyłem wątki trudnego odstawiania itp a że po zażyciu jest po prostu dobrze no to wiadomo słowo stosuj doraźnie nie zaistniało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, snilek napisał:

 

To ile mogę jeszcze na spokojnie jechać na tym 1mg ? Niepotrzebnie w te maliny wlazłem ale jak wspominam zlekceważyłem wątki trudnego odstawiania itp a że po zażyciu jest po prostu dobrze no to wiadomo słowo stosuj doraźnie nie zaistniało

Już powinieneś odstawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, snilek napisał:

flumazenil - to jest niby odtrutka na benzo ale podwana chyba tylko w warunkach szpitalnych ? czy jakaś pielęgniarka mogłaby zrobić zastrzyk ?

Ale flumazenil zniesie tylko działanie benzo doraźnie. Nie zlikwiduje objawów odstawiennych. Sprawi tylko tyle, że zniweluje działanie benzo przyjętego w danym dniu, czyli po podaniu prawdopodobnie od razu zaczniesz mieć objawy odstawienne.

 

Flumazenil może podać pielęgniarka na zlecenie lekarza, ale u Ciebie nie ma wskazań, żeby go podać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A inna sprawa, że Flumazenil to nie są "cukierki" i go nawet w szpitalach nie podaje się rutynowo, tylko jeśli pacjent w wyniku stosowania benzodiazepin wpada w depresję oddechową lub za długo się wybudza po zabiegach jeśli były benzodiazepiny stosowane do premedykacji lub indukcji znieczulenia, bo on też ma swoje działania niepożądane i pacjent wymaga obserwacji. Inna sprawa, że po podaniu jest bezwzględny zakaz prowadzenia pojazdów przez 24h.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A i jeszcze teraz czytam, że Flumazenil powinien podawać anestezjolog lub doświadczony lekarz. Ja podawałam i Flumazenil i Nalokson, ale ja miałam cały sztab anestezjologów pod ręką i sprzęt do monitorowania takiego pacjenta. Także w przychodni na pewno nikt by Tobie tego nie podał.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, acherontia styx napisał:

nie wiem czy poza mną ktoś tu na forum stosował długotrwale benzo (powyżej 1-2 miesięcy) ciągiem, codziennie i odstawił bez problemu

Brałem klonazepam prze ponad dwa miesiące codziennie tylko, że w dawkach 4-6 mg i to z dużymi ilościami tramdadolu, bo byłem po kontuzji. Odstawiłem obydwa środki i nic specjalnego się nie działo, może poczułem na początku, jakąś lekką chemiczną pustkę, ale poza tym nic co by mnie siłą trzymało przy benzo. Z tramadolem było tyle łatwiej, że to nie były dawki narkotyczne, (przynajmniej dla mnie), bo do 400 mg, więc odstawiłem go również z dnia na dzień i nie poczułem żadnej zmiany, nawet przeciwbólowej, bo mówiłem lekarzowi, że nie działa ale wolałem mimo wszystko brać.

 

9 godzin temu, snilek napisał:

To ile mogę jeszcze na spokojnie jechać na tym 1mg ?

Po tygodniu, maksymalnie do dwóch, myślę, że powinieneś zacząć odczuwać słabnące działanie leku i takie skutki, tak jakbyś te dawki powoli zmniejszał, czyli złe samopoczucie itd. Możesz ten problem ukrócić odstawiając benzo całkowicie, lub stopniowo, ale jedno jest w 100% pewne - jeśli przy nim pozostaniesz, może to urosnąć do rozmiarów, o których nie jesteś w stanie sobie nawet wyobrazić i w końcu wylądujesz na toksykologii, ale nawet tam, oni po prostu z tego leku zdejmą cię jak najszybciej, utrzymując przy życiu i w miarę "normalnym" samopoczuciu, bo tam nie będą ci robić dobrze, lecz później ta pustka, im dłużej będziesz brał alprę, tym będzie bardziej odczuwalna, chociażby psychicznie.

 

O flumazenilu chłopie nie myśl, bo tym środkiem ratuje się ludzi po ciężkim przedawkowaniu benzo. To całkowicie zrywa wiązania benzodiazepin z ich receptorami, więc jakbyś to teraz dostał to tak jak koleżanka wspomniała, w ciągu kilku sekund odczułbyś wszystkie możliwe najgorsze skutki swojej odstawki. Sam go dostałem ze cztery razy, ale tylko i wyłącznie będąc hospitalizowanym (nie wnikaj).

 

9 godzin temu, snilek napisał:

To prawda że można dostać padaczki od tego leku ?

Można, dlatego uzależnienie od benzodiazepin jest bardziej śmiertelne niż np. od heroiny. Uwierz, lub nie, ale kiedyś w ciągu jednego tygodnia uzależniłem się do tego stopnia, że po odstawieniu doznałem dwóch dużych napadów tzw. grand mal. Gdzie w pewnym momencie zaczynasz nieświadomie krzyczeć z całych sił, wychylając głowę do tyłu i napinając do granic możliwości mięśnie kończyn, palców, potem następuje szczękościsk, przy którym można odgryźć sobie język, a ja po takim "skrzywieniu" padałem jeszcze na ziemię i rzucało mną przez 2-3 minuty jakbym był rażony prądem.

 

8 godzin temu, acherontia styx napisał:

Yup. Jak przy wszystkich substancjach psychoaktywnych w nadmiarze.

Jak to wszystkich? Odstawienie benzodiazepin (leków przeciwpadaczkowych) jako jedyne, dramatycznie i bez ograniczeń obniża próg drgawkowy, przodując w ewentualnym indukowaniu ataków epileptycznych i cała reszta jest daleko w tyle, jeśli mowa o substancjach psychoaktywnych. Łączenie np. amfetaminy, czy kokainy z lekami przeciwpsychotycznymi, stwarza warunki do powstania padaczki, bo obydwa środki obniżają próg drgawkowy, ale nie ma gwarancji, że to się wydarzy, a benzo, zawsze przy odpowiednio intensywnym uzależnieniu, poprzez ataki, może po prostu zabić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×