Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Po tym intensywnym okresie zażywania, odstawiłem go z dnia na dzień całkowicie i nie przechodziłem przez objawy uzależnienia fizycznego. Albo mogę być odrobinę w błędzie i był to ten przypadek, gdzie lekko coś zacząłem odczuwać, wziąłem wtedy 2 mg, objawy ustąpiły i już nic dalej się nie działo. Także, to i tak jest nic.

 

Miałem już przed tym okresem styczność z klonazepamem, ale brałem go mniej i rzadziej, bo nie było takiej potrzeby, więc te 4 mg wynikało z posiadanej wcześniej przeze mnie tolerancji. Dziwne prawda? Po prostu mój organizm nadzwyczaj dobrze toleruje tę substancję. Ktoś inny po takim ciągu, prawdopodobnie odczuwałby cały pakiet objawów odstawiennych, w tym dolegliwości związane z obniżonym progiem drgawkowym, czyli drżenia mięśni, lub zaburzenia świadomości i mógłby nawet wymagać interwencji medycznej.

 

Na dzień dzisiejszy mam tak wysoko podniesioną tolerancję, że 6 mg działa na granicy wyczuwalności. Mogłoby się więc wydawać, że jestem uzależniony fizycznie, ale prawie nie używam klonazepamu i nie odczuwam żadnych objawów związanych z uzależnieniem, a tolerancja mimo wszystko jakoś nie bardzo chce się obniżyć. Tego zjawiska za bardzo nie rozumiem, bo wcześniej myślałem, że jak rośnie tolerancja to jest równoznaczne z uzależnieniem fizycznym i objawami odstawiennymi, podczas których poziom tolerancji będzie wracał do poziomu bazowego, ale tak nie jest. To są całkowicie odrębne mechanizmy.

 

Potrafię dość osobniczo reagować na różne benzodiazepiny i np. alprazolam czy bromazepam nie działały na mnie wcale, kiedy jeszcze nie miałem tolerancji. Dla odmiany natomiast, dwutygodniowe, codzienne stosowanie lorazepamu w dawce 5 mg, wywołało już u mnie konkretne objawy abstynencyjne. Mocna bezsenność, nasilone lęki, pocenie się, ogólnie złe samopoczucie, od razu wiedziałem co się dzieje.

 

Moje reakcje na benzodiazepiny, są więc dalekie od przeciętnych i można je potraktować raczej jako ciekawostkę, bo nigdy nikomu bym nie powiedział, że np. klonazepam nie uzależnia czy coś podobnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał:

Z tramadolem było tyle łatwiej, że to nie były dawki narkotyczne, (przynajmniej dla mnie), bo do 400 mg, więc odstawiłem go również z dnia na dzień i nie poczułem żadnej zmiany, nawet przeciwbólowej, bo mówiłem lekarzowi, że nie działa ale wolałem mimo wszystko brać.

Tramadol brany przeciwbólowo (mniej ważne czy działa na ten ból), ale brany na ból, a nie w innych celach nie uzależnia. Ma to związek z receptorami konkretnymi (między innymi receptorem  μ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał:

Jak to wszystkich? Odstawienie benzodiazepin (leków przeciwpadaczkowych) jako jedyne, dramatycznie i bez ograniczeń obniża próg drgawkowy, przodując w ewentualnym indukowaniu ataków epileptycznych i cała reszta jest daleko w tyle, jeśli mowa o substancjach psychoaktywnych. Łączenie np. amfetaminy, czy kokainy z lekami przeciwpsychotycznymi, stwarza warunki do powstania padaczki, bo obydwa środki obniżają próg drgawkowy, ale nie ma gwarancji, że to się wydarzy, a benzo, zawsze przy odpowiednio intensywnym uzależnieniu, poprzez ataki, może po prostu zabić.

Ja nie skupiałam się na tym, po którym można najszybciej dostać, tylko ogólnie przy dłuższym nadużywaniu wszystkie mogą spowodować padaczkę, czy spowodują to już kwestia indywidualna, predyspozycji, progu drgawkowego etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abstrahując już od substancji uzależniających to nawet lek w stylu bupropion może wywołać padaczkę, są opisywane takie przypadki. To, że większość lekarzy się z tym nie spotkała to prawda, ale zdarza się jak ktoś ma pecha.

 

A każda padaczka może zabić. Ja już miałam za pacjentkę dziewczynę, która robiła doktorat z prawa, po ataku padaczkowym zakończonym zatrzymaniem krążenia, niewiele brakowało a zostałaby warzywkiem. W każdym razie do poprzedniej sprawności intelektualnej już na pewno nie wróciła. Inna sprawa, że po części sama sobie wywołała ten atak, robiąc rzecz, która jest zakazana w padaczce.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Fobic napisał:

Na dzień dzisiejszy mam tak wysoko podniesioną tolerancję, że 6 mg działa na granicy wyczuwalności. Mogłoby się więc wydawać, że jestem uzależniony fizycznie, ale prawie nie używam klonazepamu i nie odczuwam żadnych objawów związanych z uzależnieniem, a tolerancja mimo wszystko jakoś nie bardzo chce się obniżyć. Tego zjawiska za bardzo nie rozumiem, bo wcześniej myślałem, że jak rośnie tolerancja to jest równoznaczne z uzależnieniem fizycznym i objawami odstawiennymi, podczas których poziom tolerancji będzie wracał do poziomu bazowego, ale tak nie jest. To są całkowicie odrębne mechanizmy.

Wrażliwość receptorów się zmniejszyła i może tak już zostać. 

Ja np. po przedawkowaniu diazepamu już dobre 18 lat temu zaczęłam reagować na niego paradoksalnie. Daj mi Relanium a urządzę prawie że III WŚ ;) lekarze się już o tym przekonali. Żeby mnie spacyfikować po tym Relanium musieli mi podać 4mg klonazepamu, 20mg midanium (dostałam też masę innych leków m. in. Mannitol, Depakine i pewnie coś jeszcze) i prawie, że musieli mnie intubować, bo przestawałam oddychać. Nawet neurolog w Instytucie Psychiatrii i Neurologii się śmiał, że jest pod wrażeniem, że po takich dawkach leków ja po godzinie byłam w stanie chodzić jak gdyby nigdy nic (dostawałam wtedy klonazepam i midanium pierwszy raz w życiu). 

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, acherontia styx napisał:
13 godzin temu, snilek napisał:

To prawda że można dostać padaczki od tego leku ?

Yup. Jak przy wszystkich substancjach psychoaktywnych w nadmiarze.

Miałem na myśli to, że wyszłaś poza grupę benzodiazepin, określając spożycie wszystkich substancji psychoaktywnych w nadmiarze, jako prowadzące do wystąpienia padaczki. Ja wiem, że osoba wyjątkowo podatna, nawet po wypiciu kawy dostanie napadu drgawkowego, ale jednak benzodiazepiny stanowią poziom zagrożenia nieporównywalny z niczym innym innym, więc zrównanie ich z wszystkim co tylko się da, zwróciło po prostu moją uwagę.

 

Mi po nadużyciu pregabaliny zdarzyło się dostać silnych drgawek i jakby całkowitej utraty kontroli nad napięciem mięśniowym, przez co nie mogłem ustać na nogach przez jakiś czas, więc na pewno jest prawda w tym co napisałaś. Jednak rozgraniczyłbym poziom zagrożenia, pośród psychotropów.

 

BENZODIAZEPINY/BARBITURANY STYMULANTY/OPIOIDY I WIELE INNYCH

 

15 minut temu, acherontia styx napisał:

Wrażliwość receptorów się zmniejszyła i może tak już zostać

Kiedyś, kiedy przestałem całkowicie reagować na... równoważnik 6 mg klonazepamu, na rok odstawiłem wszelkie modulatory GABA i po tym czasie byłem w stanie odczuć np. 20 mg diazepamu, więc jestem dobrej myśli.

 

Jeśli jednak tak już miałoby zostać, to kaplica 😞

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.08.2022 o 06:51, Fobic napisał:

Można, dlatego uzależnienie od benzodiazepin jest bardziej śmiertelne niż np. od heroiny. Uwierz, lub nie, ale kiedyś w ciągu jednego tygodnia uzależniłem się do tego stopnia, że po odstawieniu doznałem dwóch dużych napadów tzw. grand mal. Gdzie w pewnym momencie zaczynasz nieświadomie krzyczeć z całych sił, wychylając głowę do tyłu i napinając do granic możliwości mięśnie kończyn, palców, potem następuje szczękościsk, przy którym można odgryźć sobie język, a ja po takim "skrzywieniu" padałem jeszcze na ziemię i rzucało mną przez 2-3 minuty jakbym był rażony prądem.

 

 

To ja nie wiem chłopie co ty za koktajle jadłeś ale nie wierzę że takie rzeczy są możliwe nawet gdyby ktoś by zażywal jakieś jedno benzo reguralnie nawet przez rok czy dwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To była jedna substancja, z grupy benzodiazepin - flualprazolam. Jak widzisz w nazwie jest alpra, którą ty się raczysz, tylko to była nielegalna, tzn. nie zarejestrowana do użytku, jej zmodyfikowana (opracowana w 1976r.) wersja, z doczepionym atomem fluoru w odpowiednim miejscu, który co najmniej czterokrotnie zwiększał jej siłę działania, wydłużał 2-3 krotnie czas, zmieniając profil na głównie hipnotyczny/nasenny przy zachowaniu działania przeciwlękowego. Niestety flualprazolam okazał się również silnie amnestyczny. Poprzez właśnie taką, początkową, niezamierzoną, wywołaną amnezję, wymknął mi się całkowicie z pod kontroli, w wyniku czego spożyłem jego trzymiesięczny zapas w tydzień.

 

1 godzinę temu, snilek napisał:

nie wierzę że takie rzeczy są możliwe

Są ludzie wkopani w codzienne branie po 4 mg alprazolamu, przez okres 5 lat, lub więcej i uwierz mi, że takie, wyżej opisane przeze mnie duże napady drgawkowe (grand mal), w przypadkach nagłego odstawienia benzo po takim czasie są nie tylko realne, ale można się ich po prostu spodziewać. Takie są skutki zabaw z progiem drgawkowym (w tym przypadku jego dramatycznym spadkiem), bo benzo to przede wszystkim leki przeciwdrgawkowe. To, że bierzesz alprę na lęki, nie oznacza, że przy odstawce tylko to się nasili. Benzodiazepiny to grupa o szerokim zastosowaniu: przeciwdrgawkowym, przeciwlękowym, uspokajającym, nasennym, rozluźniającym mięśnie i tak najogólniej pisząc, na tych wszystkich płaszczyznach dostajesz później baty przy odstawieniu. Taki horror są w stanie wywołać wszystkie benzodiazepiny, brane odpowiednio długo w odpowiednio dużych dawkach i to nie jest kwestia wiary.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Fobic napisał:

Są ludzie wkopani w codzienne branie po 4 mg alprazolamu, przez okres 5 lat, lub więcej i uwierz mi, że takie, wyżej opisane przeze mnie duże napady drgawkowe (grand mal), w przypadkach nagłego odstawienia benzo po takim czasie są nie tylko realne, ale można się ich po prostu spodziewać. Takie są skutki zabaw z progiem drgawkowym (w tym przypadku jego dramatycznym spadkiem), bo benzo to przede wszystkim leki przeciwdrgawkowe. To, że bierzesz alprę na lęki, nie oznacza, że przy odstawce tylko to się nasili. Benzodiazepiny to grupa o szerokim zastosowaniu: przeciwdrgawkowym, przeciwlękowym, uspokajającym, nasennym, rozluźniającym mięśnie i tak najogólniej pisząc, na tych wszystkich płaszczyznach dostajesz później baty przy odstawieniu. Taki horror są w stanie wywołać wszystkie benzodiazepiny, brane odpowiednio długo w odpowiednio dużych dawkach i to nie jest kwestia wiary.

Zgadzam się z tym co napisane. Mam znajomą ze szpitala, która była uzależniona od klonazepamu. Przy odstawce skończyło się napadem drgawkowym, z tym, że ona była na detoksie, a później na oddziale leczenia uzależnień. Mówiła, że schodzenie z klonazepamu to było najgorsze co ją spotkało, horror.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, że jak jeszcze pracowałam na oddziale kardiologii, to zdarzało się czasami, że pacjenci z detoksu (od różnych substancji) trafiali na kardiologie z podejrzeniem niedokrwienia mięśnia sercowego, także tak, lęki i padaczka to tylko niewielki wycinek tego co może się wydarzyć przy odstawieniu długotrwale stosowanych benzodiazepin @snilek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, acherontia styx napisał:

Inna sprawa, że jak jeszcze pracowałam na oddziale kardiologii, to zdarzało się czasami, że pacjenci z detoksu (od różnych substancji) trafiali na kardiologie z podejrzeniem niedokrwienia mięśnia sercowego, także tak, lęki i padaczka to tylko niewielki wycinek tego co może się wydarzyć przy odstawieniu długotrwale stosowanych benzodiazepin @snilek

No to faktycznie cholerstwo jest szkodliwe. 

A dzisiaj miałem dzień że chodziłem naładowany taką wewnętrzną agresją, wszystko mnie wkurzało i w ogóle więc pytanie czy to dlatego że ten 1mg alpry wieczorem to już zbyt mało i przez to czy może te mikrodawki (37,5mg) wenlafaksyny brane od kilku dni  coś tu robią zamieszanie ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno pytanie a może to już było czy da się to odstawić bez żadnych skutków odstawiennych a jeśli tak to w jaki sposób? Bo już miałem jakiś "niedowład" osłabienie i drżenie  rąk i jakoś mi się nie widzi powtórka tego jak zredukuje dawke 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy! Benzodiazepin nie bierze się przy takim zwyczajnym lęku wolnopłynącym. Na to są zupełnie inne leki. One są tak naprawdę tylko na bardzo silny lęk paniczny albo przy ciężkiej, wyniszczającej bezsenności niepodatnej na te bezpieczniejsze leki uspokajająco-nasenne. 

 

Ja niestety musiałem uciec się do stosowania temazepamu, ponieważ ostatnio miewałem tak silne stany lękowe, że nie mogłem zasnąć i odpocząć. Okej, zanim jednak wezmę temazepam, to biorę tak do 100mg hydroksyzyny i jeśli po 1-2h nie ma na to pożądanej reakcji, a nawet się coś pogarsza, bo dochodzi mi szybkie bicie serca, szumy uszne, dziwny niepokój, parestezje, ale lęku psychicznego nie czuję jako tako, bo hydro go porządnie zakryła, to biorę temazepam w dawce 10mg. Śpię 7-8h, twardym i bardzo spokojnym snem, budzę się zupełnie trzeźwy i pełen sił. I o to mi chodziło, to jest lek dla mnie! Temazepam i tak jest jedną z najsłabszych benzodiazepin i dlatego jego wybrałem, a nie jakieś Relanium... 

 

Sporo się naczytałem o benzo i przysiągłem sobie, że nigdy ich nie wezmę, ale kiedy WYRAŹNIE wymaga tego sytuacja, to cóż... Raz kozie śmierć! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, snilek napisał:

I jeszcze jedno pytanie a może to już było czy da się to odstawić bez żadnych skutków odstawiennych a jeśli tak to w jaki sposób? Bo już miałem jakiś "niedowład" osłabienie i drżenie  rąk i jakoś mi się nie widzi powtórka tego jak zredukuje dawke 

Nie, przy uzależnieniu mniej lub bardziej odczuwalne, ale będą objawy odstawienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, acherontia styx napisał:

Nie, przy uzależnieniu mniej lub bardziej odczuwalne, ale będą objawy odstawienia.

 

Tzn objawy odstawienia są nawet przy lekach ssri , a ja się tu nie czuje uzależniony bo to nie jest jak z papierosem że muszę tą tabletke brać. To wy mnie tu zdiagnozowaliscie że na bank jest już uzależnienie , a to że ciężko odstawić ten lek nie musi być z tym równoznaczne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

Temazepam i tak jest jedną z najsłabszych benzodiazepin i dlatego jego wybrałem, a nie jakieś Relanium...

Temazepam postrzegany jest jako silny środek hipnotyczny, przed którym powinno się wypróbować, jak się okazuje słabsze, przeciwlękowe Relanium. Jest też silnie uzależniający i jednym z najczęściej nadużywanych leków z tej grupy. Nie bez powodu użycie temazepamu powinno ograniczać się do 10 dni a diazepamu 4-12 tygodni.

 

Mniejsza ilość mg w pojedynczej dawce, nie oznacza, że lek jest słabszy w działaniu, temazepam w stosunku do Relanium może i jest, ale porównując 5=5mg. Fenobarbital jest dawkowany po 100 mg, a wcale nie jest taki słaby.

 

Dla mnie jednak temazepam to również słabizna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, snilek napisał:

 

Tzn objawy odstawienia są nawet przy lekach ssri , a ja się tu nie czuje uzależniony bo to nie jest jak z papierosem że muszę tą tabletke brać. To wy mnie tu zdiagnozowaliscie że na bank jest już uzależnienie , a to że ciężko odstawić ten lek nie musi być z tym równoznaczne. 

Objawy odstawienia ssri mogą pojawić się mniej więcej po sześciu miesiącach stosowania, ale w porównaniu do objawów odstawiennych benzodiazepin nie są one tak uciążliwe, przede wszystkim "nie ciągnie" cię do zażycia leku. Jeśli nie czujesz się uzależniony to odstaw na tydzień, dwa, żeby udowodnić chociaż sobie, że masz nad tym kontrolę.

 

Sama informacja, że nie potrafisz odstawić leku oznacza uzależnienie psychiczne. Możliwe, że zdążyło rozwinąć się u ciebie również uzależnienie fizyczne, gdzie ciało będzie odczuwać "głód" w odniesieniu do alpy. Nie ma reguły mówiącej, że "ciężko" odstawić jakikolwiek lek, jedna osoba użyje go zgodnie z założeniem kilkukrotnie, po czym bez zastanowienia odstawi, a druga osoba ze skłonnościami do uzależnień weźmie tabletkę i z miejsca się uzależni, bo "poczuła się na chwilę lepiej".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał:

Temazepam postrzegany jest jako silny środek hipnotyczny, przed którym powinno się wypróbować, jak się okazuje słabsze, przeciwlękowe Relanium. Jest też silnie uzależniający i jednym z najczęściej nadużywanych leków z tej grupy. Nie bez powodu użycie temazepamu powinno ograniczać się do 10 dni a diazepamu 4-12 tygodni.

 

No i on działa na mnie wyłącznie nasennie. Tak jak chciałem. Nie oczekuję od benzodiazepin działania przeciwlękowego, bo w przypadku benzodiazepin jest ono dość specyficzne. Nie słyszałem, by ktoś brał Relanium na sen, myślałem, że bierze się go bardziej przy dużym pobudzeniu np. osobom z borderlinem albo w ciężkiej manii. Na lęk z takich długodziałających to bardziej słyszałem o klorazepanie, choć może i Relanium by się nadało, tego nie wiem już. 

 

3 godziny temu, Fobic napisał:

Dla mnie jednak temazepam to również słabizna.

 

Brałeś go na lęk czy sen? Jeśli na lęk, to nie dziwię się, że słabizna, bo temazepam jest słabiutki na lęk. Jak na sen, to cóż, nie działa, to nie działa, są inne benzodiazepiny nasenne - estazolam, lormetazepam, nitrazepam lub ewentualnie leki z grupy "Z". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, MarekWawka01 napisał:

Brałeś go na lęk czy sen? Jeśli na lęk, to nie dziwię się, że słabizna

Temazepam jest benzodiazepiną o działaniu nasennym i przeciwlękowym, choć z naciskiem na działanie hipnotyczne ale brałem go nasennie, posiadając już w jakimś stopniu tolerancję na te środki, więc miał prawo nie działać i nie zrobił tego w żadnej dawce, a dochodziłem chyba do 60 mg. "Z-drugs" to można powiedzieć najmniejsze zło z tego wszystkiego bo to już są czyste hipnotyki, które nie zahaczają o inne komponenty występujące przy benzodiazepinach.

Temazepam brałem tylko na próbę, ale się nie sprawdził, tak samo jak midazolam, lormetazepam jest prawie niedostępny w naszym kraju, a nitrazepam bez tolerancji działa niesamowicie skutecznie, niemalże kładąc pacjenta na siłę i działa długo. Poza tym oprócz mocnego działania nasennego, jest też potężnym lekiem przeciwdrgawkowy, rozluźniającym mięśnie i przeciwlękowym, więc benzo to można stosować w różnych przypadkach, jednak kładzie nacisk na działanie hipnotyczne. Raz pamiętam, że z trudem trafiłem do łóżka, ale nie ma co się dziwić, w końcu to ta sam klasa co klonazepam, jedynie z odłączonym atomem chloru. Estazolam jest póki co moim faworytem, bo przy moich problemach skutecznie sprawia, że zasypiam, a po przebudzeniu nie czuję nadmiernej sedacji, jestem gotowy do działania.

 

Relanium jest takim złotym standardem w tej grupie leków, niczym morfina w lekach przeciwbólowych. Należy do słabych benzodiazepin. Nie uzależnia tak szybko, jak wiele innych. Dodatkowo ma tę wyjątkową właściwość, że posiada unikalny, wyważony profil farmakologiczny, tzn. diazepam jest skuteczny na wszystko. Bardzo dobrze działa nasennie, przeciwlękowo, rozluźniająco mięśnie, przeciwdrgawkowo i uspokajająco. Co do długo działających, słabych, przeciwlękowych benzo to jest Relanium (diazepam), Tranxene (klorazepat) i Elenium (chlordiazepoksyd) w dawkach równoważnych 10=15=25 mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, snilek napisał:

 

Tzn objawy odstawienia są nawet przy lekach ssri , a ja się tu nie czuje uzależniony bo to nie jest jak z papierosem że muszę tą tabletke brać. To wy mnie tu zdiagnozowaliscie że na bank jest już uzależnienie , a to że ciężko odstawić ten lek nie musi być z tym równoznaczne. 

Chcesz to sobie tak tłumacz, ale poczytaj nawet w tym wątku historie osób, które były uzależnione od tego świństwa.  To w końcu Twoje zdrowie, ale nawet lekarz kazał Ci schodzić z benzo. Raczej nie dla kaprysu.

I porównywanie benzodiazepin do SSRI to totalnie nietrafiony pomysł, bo to są leki o zupełnie innym mechanizmie działania. Odstawienie SSRI powoduje czasem nieprzyjemne objawy, bo łopatologicznie tłumacząc, receptory są przyzwyczajone, że dostają regularnie to czego potrzebują. Jak się im nagle utnie źródło, to jest coś w stylu "halo, gdzie substancja, której potrzebuje?" i musi minąć kilka dni, żeby na nowo przyzwyczaiły się do tego, że muszą sobie radzić same, bez "wspomagaczy". Dlatego też SSRI odstawia się stopniowo, żeby receptory nie zgłupiały i stopniowo przyzwyczajały się do tego, że koniec "laby", trzeba wziąć się do roboty. No i SSRI, żeby w ogóle zaczęły działać musi minąć co najmniej kilka dni, żeby organizm się wysycił substancją, benzo jest wygodne, bo działa od razu, a jak się źle czujemy to normalne, że chcemy, żeby lek zaczął działać "na wczoraj". Pominięcie jednej czy nawet dwóch dawek SSRI, nie spowoduje w większości przypadków żadnych objawów jeśli organizm jest wysycony. Spróbuj nie brać 1-2 dni benzo po długotrwałym stosowaniu....a zresztą sam wiesz co się wtedy dzieje.

Oczywiście to jest bardzo duże uproszczenie, ale mniej więcej tak to działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic Oj gdyby lekarze mieli taką wiedzę jak Ty na ten temat. Zauważyłem, że lekarze najbardziej lubią podawać benzodiazepiny osobom z chorobą dwubiegunową, bo w jej przebiegu takie objawy pobudzenia, agresji czy lęku bywają tak silne i potencjalnie niebezpieczne, że tylko to im pozostaje. Choroba dwubiegunowa to ciężka sprawa, bo wymaga naprawdę dobrze dobranego leczenia farmakologicznego, bardzo często politerapii, bo monoterapia bardzo słabo się sprawdza, chyba że to jakaś łagodna postać CHAD-u. Źle dobrane leki potrafią tylko pogorszyć tą chorobę.

 

I chyba z benzodiazepinami jest tutaj to samo. Benzodiazepina nie taka jak trzeba dla danego przypadku wg mnie tylko bardziej zaszkodzi i tak było ze mną - Xanax na mnie działał tak na dwoje babka wróżyła, Lorafen pogarszał tylko sprawę, Klorazepan zadziałał tylko za pierwszym razem, potem tylko pogarszał sprawę. Ale wtedy jeszcze nie byłem tak obeznany w tej całej psychofarmakologii i słuchałem się bardziej lekarzy i to był mój wielki błąd. Mówiłem lekarzom, że te benzodiazepiny nic mi nie dają, że w dzień nie chcę ich brać, bo wyżerają mózg i chcę inny lek doraźny. Później odkryłem, że hydroksyzyna jest bardzo dobra doraźnie w dzień i to lekarz INTERNISTA(!!!) mi ją dał, wyjaśnił jak może zadziałać itd. 

 

Psychiatrzy bardzo często leczyli mnie schematami. Jedynie w szpitalu pozwalali sobie na eksperymenty, co akurat jest już dużo gorsze do zniesienia. Jedna lekarka ze szpitala chciała dać mi po raz drugi lek, po którym miałem poważne problemy z wątrobą, ale powiedziała, że ma pacjenta, który męczył się 3 miesiące i mu przeszło, ale odniosła się tylko do zaburzeń żołądkowo-jelitowych, nic o wątrobowych mi nie powiedziała. Masakra. Powiedziałem jej, że jak chce, niech sama na sobie takie testy robi, a mnie niech zostawi w spokoju i nie zleca mi leczenia "z dupy", w ogóle sprawiała dziwne wrażenie, wymachiwała rękoma jak ze mną rozmawiała, nieraz nawet krzyczała i w ogóle nie odważyła się poruszyć tematu moich tendencji samobójczych, bo sam się zgłosiłem do szpitala, że łykałem leki antyzakrzepowe i chciałem się ciąć i sobie bardzo szkodziłem. Tragedia!!!

 

Leki psychotropowe to próby i błędy, dopasowywanie ich może trwać i trwać, ale w końcu trzeba na coś trafić. Tak naprawdę sam wpadłem na pomysł, by odstawić antydepresanty i zostać na samej kwetiapinie i było już tylko lepiej. Do tego lamotrygina, po której też jest tylko lepiej. Da się? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co wiem, jest powszechnie dostępne w sieci, może nie zawsze w jednym źródle i języku ale uważam, że lekarze powinni wiedzieć jak najwięcej na temat stosowanych leków, a nawet mieć ogólne pojęcie o lekach potencjalnie przydatnych w przyszłości. Niestety odczuwam wrażenie, że większość lekarzy, zwłaszcza rodzinnych opiera się na starych informacjach, jeszcze z przed dziesiątek lat, a cała reszta uzupełniana jest "wiedzą" jedynie z ulotek reklamowych, gdzie są trzy hasła na krzyż oczywiście opisujące lek w samych superlatywach i na tym ich pojęcie o lekach się kończy.

 

Mam znikomą wiedzę na temat choroby afektywnej dwubiegunowej. Zastanawia mnie to, co piszesz na temat działania benzodiazepin w przypadku takich osób, bo występują objawy jak pobudzenie, agresja i lęk, a pobudzenie i lęk powinny dobrze łagodzić, różnie za to może być z agresją, bo działanie przeciwlękowe może takie objawy nasilać. W takich przypadkach wyjściem są chyba leki przeciwpsychotyczne, chociaż u nich może być z kolei problem z łagodzeniem lęku, bo z doświadczenia wiem, że w tej kwestii raz mi pomógł chlorprothixen, później odrobinę pomocna była olanazpina, a tak to neuroleptyki zdają się pomijać, lub nawet nasilać ten objaw, chociaż może być to też zależne od jego pochodzenia. Widzę, że bierzesz 300 mg kwetiapiny, będąc na tak wysokiej dawce, ewidentnie musisz czerpać z tego jakieś korzyści.

 

Znam tylko jedną osobę, ciotkę w rodzinie, która reaguje na hydroksyzynę, ale ją do snu składa nawet pół tabletki zolpidemu 😄, więc to chyba najcieńszy kaliber jaki może być. Raz, kiedyś dostałem w pośladki 150 mg hydroksyzyny na objawy odstawienne benzodiazepin, bo nie mogli nic więcej zrobić. Nawet nic nie poczułem, nie licząc ukłucia.

 

Co do dobrania farmakoterapii osobiście, to po odpowiednio dużej ilości przerobionych leków i wiedzy o ich działaniu, oczywiście jest to możliwe. Sam tak zrobiłem, kiedy postawiłem się lekarzowi i zamiast pchać w siebie więcej kwetiapiny, o której wtedy już byłem prawie pewien, że wywołuje u mnie objawy pozapiramidowe, postanowiłem ciąć dawki. Zmniejszałem o 50 mg i udało mi się z 300 mg zejść do 100 mg w przeciągu dwóch miesięcy, czy nawet krócej, z pomocą mirtazapiny/mianseryny, znacznie zmniejszając objawy działań niepożądanych, co do których lekarz, do dziś nie chce przyznać mi racji. Podjąłem już decyzję o zmniejszeniu do 50 mg, wprowadzeniu w tym czasie trazodonu, który docelowo ma zastąpić kwetiapinę i zwiększeniu dawki mianseryny do 30 mg, bo ten parkinsonizm, jednak daje o sobie znać, a coś takiego to nie leczenie, tylko postępująca degeneracja organizmu i ja jeszcze za to płacę, a lekarz pozwala.

 

Chciałbym móc dać lekarzowi jakąś dobrą whisky w podziękowaniu za lata pomocy, jednak gdybym miał wręczyć cokolwiek tej kreaturze, zamówiłbym najpierw 1g flubromazepamu (100-270 godzin czasu półtrwania), rozpuścił w trunku, a potem już z uśmiechem na twarzy mógłbym mu go wręczyć, mając przez następne tygodnie nadzieję, że gdzieś lata po mieście naćpany, czwarty dzień z rzędu po jednorazowej degustacji 😂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×