Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Ale to zupelnie inne przypadki. Ja nie twierdze, ze inni maja lepiej, ale mimo wszystko chcialbym sie z nimi zamienic miejscem, chociaz na jeden dzien, zeby przypomniec sobie jak wygladalo normalne zycie. Ty, Agnieszko, np. pisalas, ze sie stresujesz egzaminami, czy cos w tym stylu. Chcialbym poczuc taki stres, wiem, ze byloby ciezko, ale to jest potrzebne, bo inaczej nie byloby motywacji, tak jak u mnie. Dzien egzaminu jest dla mnie takim samym dniem, jak kazdy inny, odwalam go jak najszybciej, zeby wrocic do domu i miec spokoj.

 

Jak bym mial sie odniesc do tematu drazonego przez brak uczuc, czyli intelektualnego odczuwania, to powiem, ze z mojej strony to wyglada tak, ze 'intelektualne odczuwanie', to jest cos do czego sie musze zmusic. Kiedy pojawia sie jakas sytuacja, ktora normalnie budzi w czlowieku okreslone emocje, we mnie jest pustka. Ale wiem, co powinienem czuc, wiec niejako staram sie rozbudzic to uczucie na sile. Wiec mysle o tym, ale bez jakiegos glebokiego wewnetrznego przezywania. Ja ostatnio potrafie sie tylko wzruszyc na filmach. Wiem, ze to zalosne, ale prawdziwe zycie do mnie nie dociera. Ale jak ogladam np. film, ktory gra mocno na wzruszeniu czy cos, to czasem poleca mi lzy. Pojawia sie wtedy taka nieokreslona tesknota, gdy widze to niedostepne dla mnie piekno czlowieczenstwa.

 

A co do tematu ojca - moj mnie zostawil jak mialem roczek, wiec nie znam go za dobrze. Wyjechal wtedy do Stanow do pracy i jakos tak sie dziwnie zlozylo, ze juz nigdy nie wrocil. Widzialem sie z nim moze z 3 razy na zywo. Pamietam, ze jak pierwszy raz przyjechal odwiedzic nas na wakacjach (bo mial jakies wazne sprawy biznesowe w Polsce), to caly sie trzeslem ze strachu przed spotkaniem. Nie chcialem w ogole sie z nim zobaczyc, bo dla mnie byl obca osoba. Caly dzien spedzilem bawiac sie z kolegami, zeby tylko nie musiec sie z nim spotykac. W koncu jednak mama mnie zlapala i zaciagnela do niego. Siedzialem cicho, glownie ona gadala z nim, no ale o czym moze rozmawiac 9-latek z doroslym gosciem? Cos tam mnie wypytywal jak u mnie itp. i nawet go polubilem. Ale nie traktowalem go jak swojego ojca, chociaz bylo we mnie troche jakiejs... fascynacji? Wczesniej znalem go tylko z jakichs krotkich wzmianek i z tego, ze przysylal mi co jakis czas zabawki ze Stanow, wiec byla we mnie tez ekscytacja, ze wreszcie poznam tego tajemniczego faceta. Pozniej jak sie z nim widzialem jeszcze dwa razy, to bylo podobnie, troche strachu, troche podniecenia, a teraz jest mi obojetny. Zreszta chyba ja jemu tez. Podejrzewam, ze wtedy byl taki mily i w ogole, bo bylem tylko dzieckiem, a teraz kiedy jestem juz dorosly, to boi sie konfrontacji ze mna, boi sie rozmawiajac ze mna wyrzutow sumienia. Minelo 21 lat, a on tak naprawde nic o mnie nie wie. Zadzwonil na 18-ste urodziny, bo tak mu wypadalo, ale juz o 20-stych nie pomyslal. Ostatnio w ogole coraz bardziej sie odcial od tej czesci swojego zycia, bo nie widzialem alimentow juz od 0,5 roku, a wczesniej tez sie spoznial bardzo. Trzeba dopiero zadzwonic do niego i sie przypomniec, zeby laskawie wyslal pieniadze chociaz za miesiac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie twierdze, ze inni maja lepiej, ale mimo wszystko chcialbym sie z nimi zamienic miejscem, chociaz na jeden dzien, zeby przypomniec sobie jak wygladalo normalne zycie. Ty, Agnieszko, np. pisalas, ze sie stresujesz egzaminami, czy cos w tym stylu. Chcialbym poczuc taki stres, wiem, ze byloby ciezko, ale to jest potrzebne, bo inaczej nie byloby motywacji, tak jak u mnie.

Rozumiem. Wiesz, ja w tej chwili nie mam stanów depresyjnych, co chyba zawdzięczam lekom w największej mierze, ale również temu, że jest parę spraw, z których mam powody się cieszyć. Kiedy zwróciłam uwagę Oli, chodziło mi jedynie o to, żeby nie umniejszała przeżyć innych osób się tu wypowiadających, nie porównywała ich przeżyć do swoich... bo takie właśnie wnioski mam, czytając jej wypowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, no ja mu pisałam i mówiłam kilka razy, że to dla mnie za szybko i że potrzebuję czasu, i on najpierw mówił, że rozumie a potem znowu było to samo, więc się wkurzyłam i po prostu przestałam się teraz w końcu odzywać, bo do niego nie docierało, że ja może nie chcę teraz zamieszania, bo jestem chora i mam inne problemy, i że to jest dla mnie zabójcze tempo.

 

into the void, nie widziałam ojca, nie wiem jak wygląda, nie widziałam jego zdjęcia itd. wiem tylko, że jest trochę młodszy od mojej mamy. nie chciałam go nigdy poznać, bo dla mnie jakby nigdy nie istniał, nie tęskniłam, bo nie wiedziałam za czym miałabym tęsknić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asia,masz normalne podejscie i obawy, ja tez nie lubie osób nadużywajacych alkoholu 8) Nie musisz sie zmuszac do kontaktów z bratem, spoko; a moze napisz mu ze nie lubisz osób naduzywających alkoholu ? Zapytaj co sie stało ze groziło mu więzienie, moze to było coś zupełnie błahego...nigdy nie wiadomo, nie skreslaj chłopaka ...jak widac on chce Cie poznać...to miłe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to wręcz zdziwło, ze większość osób tu na forum nie ma kontaktów z ojcem.Myślę, że to symptomatyczne. Nie chcę umniejszać niczejego cierpienia, przepraszam jeśli tak to zabrzmiało. Ja dziś słyszałam jak pielegniarka powiedziała do lekarki dyżurnej, że mam zaburzenia osobowosci i podejrzenie schizofrenii:( a więc jednak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja wiedziałam żeby nie jechać! nie dość że odkąd ruszyłyśmy była kłótnia dokąd jechać(3 kąpieliska). ja dostałam lęków(jazda, tłum). ciągłe wytykanie, 'tu stań! tu zajęte! tu brama! nie stawaj na pasach!' wszystko oczywiście wykrzyczane. rower wodny. młoda w lewo nie płynie bo motorówka, w prawo też nie bo jacyś chłopcy, nie wkładaj nogi do wody bo się rower przechyla, ogólnie przestań pedałować bo ona na pewno wpadnie do wody(kapok, umie pływać najlepiej z rodziny). 'emi, przyniosę ci kebaba, to nie mięso, to takie mięso z proszku', ' zobacz, tu ci skóra złazi, to przez brak mięsa w organizmie'... wrr..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę umniejszać niczejego cierpienia, przepraszam jeśli tak to zabrzmiało. Ja dziś słyszałam jak pielegniarka powiedziała do lekarki dyżurnej, że mam zaburzenia osobowosci i podejrzenie schizofrenii:( a więc jednak.

Nie, no co Ty, nie przepraszaj. ;) Nie martw się tak tą diagnozą, określić w stu procentach, co dolega osobie, której mózg nie pracuje prawidłowo, jest ciężko. Nawet doświadczeni lekarze mają często z tym problemy. Znam człowieka, któremu stwierdzono schizofrenię, a miał załamanie nerwowe... Jednak pewne leki podawane osobom z wykrytą schizofrenią mogą sprawić, że przestaniesz mieć ten zanik uczuć. Na pewno są to specyfiki mocniejsze niż te, które stosuje się przy depresji... Poza tym, pamiętaj, że schizofrenia to nie jest wyrok. Po prostu trzeba regularnie przyjmować leki i dbać o siebie. W ten sposób jest szansa, że choroba "zaśnie" i może już nigdy się nie obudzi.

 

-- 10 lip 2011, 21:56 --

 

kite, z tego, co piszesz wnioskuję, że Twoja siostrzenica jest rozkapryszona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naranja, jak nastrój przed Krakowem? Ty jesteś z Warszawy, tak?

Nie, nie jestem z Warszawy.

Pytanie pierwsze pominę.

Albo nie, napiszę. Mam bardzo głębokie poczucie bezsensu i myśli samobójcze.

Przed chwilą płakałam, leżąc na dywanie.

A wcześniej płakałam siedząc przy stole.

Nie mam siły żyć. Zupełnie nie nadaję się na 7f. Nadaję się z takim zmęczeniem tylko do trumny.

:cry:

Moi znajomi żyją normalnie, czują normalnie, a ja właśnie mam zaliczyć 5-ty psychiatryk w ciągu paru lat. Ja tam chyba nie chcę jechać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to? Nie mozesz tak mowic w takiej chwili. Z tego co wiem, to siedzisz calymi dniami w domu, wychodzisz tylko na psychoterapie czasami. Czy dalej chcesz tkwic w takim stanie? Pomysl, ze wszystko moze sie zmienic na plus po tym pobycie w szpitalu. Ja trzymam za Ciebie kciuki i codziennie mysle o Tobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to? Nie mozesz tak mowic w takiej chwili. Z tego co wiem, to siedzisz calymi dniami w domu, wychodzisz tylko na psychoterapie czasami. Czy dalej chcesz tkwic w takim stanie?

Nie chcę. Ja potrafię wyjść z domu, nie mam lęków. Umiem chodzić ;) Tylko po prostu mnie to męczy, BARDZO MĘCZY. Chodzenie, oddychanie, bycie z ludźmi, wykonywanie czynności. Jak parę razy poczułam się lepiej to jakoś ta energia wracała, może nie jakaś wielka jak w manii, ale taka, że przynajmniej mogłam chodzić jak człowiek, bez zmęczenia. I coś mi się chciało. A na 7f jak mi pomogą? Dadzą kopa w dupę i powiedzą "Jakiś wysiłek musi Pani robić, chociażby spacerek codziennie" albo "Jak Pani nie będzie wstawać z łóżka to nic się nie zmieni". Ja to wiem. Kłopot w tym, że przez 5 lat robiłam wszystko na mus, siliłam się, wstawałam z wyra i skutek był odwrotny - padałam z wycieńczenia, szła mi krew z nosa, a depresja sięgała dnia. Właściwie energii dodawała mi empatia, a poza tym odblokowywanie różnych emocji, ale zdecydowanie nie kopanie-mobilizowanie, "trenowanie", sport, robienie na mus. I dlatego przygnębia mnie 7f.

 

Pomysl, ze wszystko moze sie zmienic na plus po tym pobycie w szpitalu.

No właśnie boję się, że mi się jeszcze pogorszy. Bo terapia czasem szkodzi. Może też po prostu nie pomóc, a wtedy gaśnie nadzieja. Ja nie wierzę w siebie, nie wierzę, że mam taki potencjał, że mogę wyzdrowieć i czuć się dobrze ze sobą (i z innymi), nie być zmęczona i wiecznie zdołowana.

 

Ja trzymam za Ciebie kciuki i codziennie mysle o Tobie.

Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaglądam tu czasami, toteż pozwolę sobie napisać (!),

naranja, naranjo, pamiętaj, iż w każdej chwili możesz stamtąd odejść, aczkolwiek - życzę Ci, byś przesiedziała tam 6 miesięcy, ponieważ samo to będzie w pewnym sensie wskazujące :)

Mam nadzieję, że się uda - nie ujmując Twojej nietuzinkowości wierzę, że miewali już pacjentów w podobnym stanie, no i, wiedzieli co robią przyjmując Cię.

Jakkolwiek sama teraz bojkotujesz własną decyzję chwyć się myśli, iż NIC NIE TRACISZ i powodzenia!

Ja trzymam kciuka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

życzę Ci, byś przesiedziała tam 6 miesięcy, ponieważ samo to będzie w pewnym sensie wskazujące :)

Na co wskazujące?

Pierwszą terapię (też na oddziale) zakończyłam w terminie.

W drugiej spędziłam cztery miesiące.

W trzeciej 10 miesięcy.

W czwartej po 9 miesiącach terapeuta ze mnie zrezygnował.

Ja nie mam problemów typu uciekanie z terapii ,wręcz odwrotnie - jak mi to nie pasuje to dalej ciągnę, bo mam poczucie winy, że mogłabym odrzucić terapeutę, nie chcę nikogo wkurzyć/zranić. Mam trudności z wyplątywaniem się z toksycznych relacji, w tę stronę to idzie. I to jest we mnie chore.

 

wierzę, że miewali już pacjentów w podobnym stanie, no i, wiedzieli co robią przyjmując Cię.

Ale Brak Uczuć też przyjęli, a nie pomogli jej. Ja jestem podobnie odcięta od emocji i nie mam na nic siły. Mnie energia fizyczna wraca, jak zyskuję wiarę w siebie i sympatię do siebie (i jak radzę sobie emocjonalnie w kontaktach z ludźmi) - a na 7f kopią, walą "prawdą" w oczy i się jeszcze bardziej się znienawidzę przez to. No, bo jak obraz mnie ma być w miarę pozytywny, skoro będą mi tylko wytykać błędy, dysfunkcje, wady, nieadekwatne zachowania wg kogoś, itp.? Ostatnia moja terapia tak wyglądała i skończyło się silną anoreksją i nienawiścią do siebie tak wielką, że chciałam się powiesić w psychiatryku, w którym znalazłam się w ciężkiej depresji. Dlatego obawiam się powtórki z rozrywki.

 

NIC NIE TRACISZ i powodzenia!

 

Mogę stracić nadzieje.

A w takich momentach piekielne rzeczy się ze mną dzieją.

Terapia może też bardzo zaszkodzić, jeśli w nieumiejętny sposób się ją prowadzi. A że ja nie mam poczucia granic i zaufania do siebie, to wiele rzeczy łykam.

 

Ja trzymam kciuka!

Dzięki. Ale nie wiem, czy jadę. Na razie fizycznie zdycham. Jeszcze jestem niespakowana, nawet nie wiem, o której jest pociąg, koło 6, ale ile...

 

-- 11 lip 2011, 05:42 --

 

Jadę.

Ale jestem przerażona-zrozpaczona.

w stanie dość ciężkim. Bardzo zmęczona.

Ostatnie, czego potrzebuję, to bycia wśród ludzi, rozmawiania z nimi i mobilizowania mnie do działania.

Na tę myśl czuję rozpacz :cry:

Nie mam siły z nikim rozmawiać, jedyne, na co mam siłę to walnąć się na łóżko i spać. leżeć.

Gdzież ja do tych energicznych ludzi.. :(

Zobaczycie, za parę dni wrócę

 

pa pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, wstrząsające co napisałaś wczoraj...dzisiaj juz budujące ...Trzymam kciuki z całych sił i życzę aby w końcu Twoje życie zmieniło sie na lepsze i jeśli tylko będziesz mogła to pisz do nas, pisz jak Ci jest,jak sie czujesz ...bardzo bedzie mi brakowało Ciebie i Twoich postów, nie jestem sobie wstanie wyobrazić że mogłabyś napisać za pół roku...

Tak więc czekam na relację jak dotarłaś i jak minął pierwszy dzień na oddziale,jakie wrażenia..

 

Za mną 2 piękne dni, branie antydepres ograniczone do 1/3 dawki a i tak było superrrr :lol: Synu był "normalny" to juz wystarczyło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem podobnie odcięta od emocji i nie mam na nic siły. Mnie energia fizyczna wraca, jak zyskuję wiarę w siebie i sympatię do siebie (i jak radzę sobie emocjonalnie w kontaktach z ludźmi)

Jadę.

Ale jestem przerażona-zrozpaczona.

w stanie dość ciężkim. Bardzo zmęczona.

Ostatnie, czego potrzebuję, to bycia wśród ludzi, rozmawiania z nimi i mobilizowania mnie do działania.

Na tę myśl czuję rozpacz :cry:

Nie mam siły z nikim rozmawiać, jedyne, na co mam siłę to walnąć się na łóżko i spać. leżeć.

Gdzież ja do tych energicznych ludzi.. :(

Zobaczycie, za parę dni wrócę

 

pa pa

Naranja trzymamy kciuki. pamietaj, że wierzymy w Ciebie i bardzo nam na Tobie zależy.

Jak będziesz w nastroju zrób sobie listę rzeczy za które możesz siebie lubić - i możesz ją czytać w trudnych chwilach. Może to Ci pomoże?

powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie chyba lepiej? W każdym razie nie czuję "niewyobrażalnego cierpienia i pustki", niepokoju, napięcia w ciele itd. itp. Niestety jak nie czuję cierpienia i pustki, to nie czuję już nic. Dosłownie. No ale z dwojga zego chybat lepiej nie czuć nic niż czuć cierpienie i pustkę. Zawezwali mnie dzis znowu na konsylium z profesorem. Okazało się, że oni nie uważają, że mam schizofrenię. To dobrze, bo na schizofrenię prostą akurat raczej nie ma leków. I zwiększyli mi dawkę sertraliny do 300mg, a dawka maksymalna to 200mg...i trochę sie boję, zeby mi to nie zaszkodziło...choć oni twierdzą, ze często stosują dawki ponad maksymalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, uważam, że twoje zainteresowanie schizofrenią graniczy z obsesją. Z tego co wiem to już chyba kilkunastu lekarzy ci zaprzeczyło tej diagnozie a ty dalej bierzesz tą opcję pod uwagę jakby ona była najbardziej prawdopodobna. Przemyśl to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×