Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

to ja się ostatnio pokłóciłam z kumplem, tu z forum. wie co mi dolega i na info że się gorzej czuję, nasilają mi się objawy, mam lęki. stwierdził "wrzuć na luzz" :roll:

 

Kite, to przykre. Od takiej osoby (kumpla, który wie) można się spodziewać czegoś innego niż "przyklepania" tematu :( Ja jakiś czas temu ze strony pewnej koleżanki (niegdyś przyjaciółki), "która wiedziała", usłyszałam "E tam, masz lenia". Bolało. Nie po to człowiek wysyła do drugiej osoby sygnały, że coś się źle dzieje, że chce pogadać, aby go takimi tekstami spławiać.

 

P.s. Widzę, że się działo tutaj... ale nie śledziłam na bieżąco, więc nie bardzo kumam, przyznaję ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Starlet, nawiązuję do Twojej wypowiedzi sprzed kilku stron, że leczysz się z Adama...wiesz co - mnie to zdanie zmartwiło. A więc wszystko jest tylko chwilowe? A ja myślałam, że to była miłość Twojego zycia...nie wiem czy dobrze robisz...teraz jest btaki trend " nie męcz się, znajdż sobie nowego", ale wg mnie to niedojrzałe...

Ja kiedyś kogoś straciłam ( inna sprawa że on raczej mnie nie chciał), bo nie wytrzymywałam jego huśtawek nastroju...zaczełam robić mu awantury...tego z kolei on nie wytrzymał, zerwał ze mną na zawsze...a ja przestałam wlaczyć...stwierdziłam, że wszystko stracone choć marzylam o tej osobie kilka lat... i do dziś został cień żalu, że tak się skończyło...że nie pozbierałam sie na tyle by choć pomówić w 4 oczy i przeprosić...

Nie wiem, nie wiem kochana czy dobrze robisz...żebyś tego kiedyś nie żałowała...nie kązdego da się wymienić na nowszy model...a uciec od problemów jest bardzo łatwo...trudniej budować na zadrach, na gruzach...ale jeśli rzeczywiście się kochaliśmy to się nie mogło tak nal\gle skonczyc...

A ja czuję, że tonę w ohydnym syfie mojej duszy...to mnie jeszcze bardziej przygnebia...a niemoge isc do spowiedzi, bo za duzo mam niepoukładanych spraw...nie umiałabym się szczerze wyspowiadac...całe szczęscie, ze jutro ide do terapeutki...ale tak poza tym to i tak chche umrzec...wegetuje nadal

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, Monika, o czym rozmawiałyście?

 

ja też miałam dziś sesję... usłyszałam od terapeutki, że tak naprawdę to nie widać po mnie, że ja się chcę wyleczyć, być szczęśliwa, zdrowa, mieć lepiej w życiu, że uśmiecham się i mam błogi wyraz twarzy mówiąc o śmierci i cierpieniu, chorobach, zadawaniu sobie bólu, że cierpienie sprawia mi pewnego rodzaju przyjemność i utrzymuje mnie przy życiu, bo bez niego jest pusto i nudno. i że jeżeli ja nie będę chcieć z tym zerwać to ona nic nie może zrobić. chce mi się wyć, czuję się dotknięta. bo to bolesna prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu, nie czuj się dotknięta. Ona nie mówiła tego, by Cię zranić... Sama przyznajesz, że jest w tym coś w prawdy... Jesteś tego świadoma, pytanie co z tym zrobisz. Z drugiej strony, ja mimo wszystko widzę w Tobie dużo siły i chęci walki, patrząc jak radzisz sobie ze swoimi chorobami. Masz w sobie taką skrajność, mylę się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, wiem, że ona ma rację... W ogóle coraz bardziej ją doceniam. Chyba poczułam się dotknięta, że tak dobrze mnie rozszyfrowała...

To prawda - są we mnie dwie skrajności - czepiam się swojego złego stanu zdrowia jak błogosławieństwa umożliwiającego mi w ogóle egzystencję, a z drugiej strony staję na przysłowiowych rzęsach, żeby się wyleczyć...

Ona też powiedziała Kasiu, że stwierdziła fakt, a teraz ode mnie zależy, co z tym zrobię, mogę z tym zostać i pomyśleć albo wyrzucić do kosza.

Czuję się bardzo zagubiona, zaczęłam myśleć, że niepotrzebnie zajmuję miejsce na tym świecie i nie zasługuję na to, żeby żyć, powinien żyć ktoś, kto chce się cieszyć życiem, a nie kto żyje dzięki cierpieniu, bo ono go utrzymuje przy życiu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu, nie wolno Ci tak mówić.... W tym momencie ja też zajmuję niepotrzebnie miejsce na świecie.

W naszych zaburzeniach typowe jest kurczowe się ich trzymanie.... Tak jesteśmy przywiązane, bo to wg nas nas określa, do tego stopnia, że wydaje nam się, że poza tym nie ma nic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też miałam dziś sesję... usłyszałam od terapeutki, że tak naprawdę to nie widać po mnie, że ja się chcę wyleczyć, być szczęśliwa, zdrowa, mieć lepiej w życiu, że uśmiecham się i mam błogi wyraz twarzy mówiąc o śmierci i cierpieniu, chorobach, zadawaniu sobie bólu, że cierpienie sprawia mi pewnego rodzaju przyjemność i utrzymuje mnie przy życiu, bo bez niego jest pusto i nudno. i że jeżeli ja nie będę chcieć z tym zerwać to ona nic nie może zrobić. chce mi się wyć, czuję się dotknięta. bo to bolesna prawda.

Lubisz cierpieć?

Tak jesteśmy przywiązane, bo to wg nas nas określa, do tego stopnia, że wydaje nam się, że poza tym nie ma nic...

No...a ja im bardziej odrzucałam dawną cierpięcą mnie tym mniej czulam...az przestałam czuć w ogóle i zrobiła mi się depersonalizacja i utrata tożsamości i osobowości...więc radzę też ostrożnie z tym zmienianiaem się...bo można tak się od siebie odciąć, że będzie tragedia jak u mnie

 

PS A jak jest z uczuciem pustki u Was? Bo ja pustkę to czuję chyba 16h/ dobę..czyli zawsze jak nie śpię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem, Kasiu, czuję się bardzo źle po tej sesji, choć wiem, że była bardzo ważna. czuję się jak w jakimś amoku, silny lęk, bezradności brak nadziei, że kiedyś mój sposób myślenia i postrzegania się zmieni. chociaż terapeutka wyraźnie zaznaczyła, że ona nie spisuje mnie na straty. i że ważne czy ja tego nie robię. a chyba robię choć niby walczę. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, dziwnie to zabrzmi, ale cierpienie sprawia mi swojego rodzaju dziwną przyjemność. :oops: można by powiedzieć, że jestem od niego uzależniona i wtedy czuję, że żyję. inaczej moje życie jest puste i nudne. przywykłam, że ciągle coś się ze mną dzieje. pustkę czuję baaardzo często. wyjątkiem są momenty, gdy odczuwam silne emocje (np. gdy coś się ze mną właśnie dzieje, gdy się na czymś maxymalnie koncentruję).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, dziwnie to zabrzmi, ale cierpienie sprawia mi swojego rodzaju dziwną przyjemność. można by powiedzieć, że jestem od niego uzależniona i wtedy czuję, że żyję.

Może poniekąd to rozsumiem...ja gdy mnie kto.s bardzo krzywidził, na przykład rodzice, dostawałam takiego powera w sobie...wzrastało mi poczucie siebie i chęć do działania, do osiągnięcia czegoś mimo wpływu otoczenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NoOneLivesForever proszę o przyjęcie na indywidualną terapię Lady_Beznadzieję
Jak tylko sam zwolnię kozetkę przyjmuję Lady_B, mój pierwszy obiekt doświadczalny, tfu, klientka będzie miała terapię za darmo, z klauzurą małym druczkiem: nie ponoszę odpowiedzialności za szody wynikłe na ciele i umyśle klientki.

Tylko, że to może jeszcze potrwać, dziś mój terapeuta (czyli ja) zanotował regres, a raczej kolejny dowód stagnacji i braku tak szybkich i znaczących postępów jak bym chciał. W tym tempie bliskim bezruchu mogę się nie wyrobić do 30. Moja nadzieja w sposobach mniej konwencjonalnych, może kiedyś wypali, ale póki co nie ma o czym mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, może dlatego, że tylko to uczucie naprawdę znasz, a innych nie jesteś pewna i wolisz cierpieć, bo tak jest bezpieczniej? Z Twoich wypowiedzi, które zawsze czytam, nie wnioskuję jednak, żebyś była jakąś masochistką. Często piszesz o drobnych rzeczach, które sprawiają Ci radość (np. o chmurach, o cieście), wstawiasz takie " ;) " emotki i masz bardzo głęboki poziom autorefleksji. Powiem Ci, że według mnie swoimi wypowiedziami przyciągasz, a nie odstraszasz innych. A wiesz, co jest takiego przyciągającego w tych Twoich wypowiedziach? Że sprawiasz wrażenie osoby, która nie zrani, delikatnej... i w jakiś sposób bezpiecznej. Ze swoim charakterem powinnaś mieć multum przyjaciół. Powinnaś zdać sobie z tego sprawę, że naprawdę wartościowa z Ciebie osoba. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×