Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

ooochooo choooo gruba akcja czytałam mnie ominęła :roll:;) dziewczynki moje!!

brak uczuć Twoje posty sa tak przerazliwie smutne, przepraszam, tak mi Ciebie szkoda,ze tak cierpisz...mimo iz piszesz,ze nie ma w Tobie uczuć,masz ten smutek to cierpienie jest (tule ciebie mocno)

 

u mnie okropna chu...z moim chłopem,nie widzielismy się...nie chce tu teraz o tym piosać,strasznie mi jest przykro przez niego i nie wiem co dalej,niby tak bardzo kocha....,gadanie ....,wybrał inne rozrywki,mimo,ze na wieczór dzis bylismy umówieni aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :silence: ,nie odbieram tel od niego,powiedział coś czego napewno mógłby sie powstydzic i pozałować.Ja nie mam ochoty na towarzystwo kogoś takiego,powiedziałam mu,zebny nie przyjeżdzał i spadał

p.s.sorki,ja też nie piszę wprost o co cho..dzi , ale to aktualnie przezywam Dziś byłam na grilu u rodzinki siosrty,pograłam w piłkę :smile: ,dobre rzeczy pojadłam,posiedziałam w ogrodzie u nich ,a teraz czuje sie zblazowana na maxaa czasami szanowny M robi mi taki sajgon w mózgu,ze nie wiem O co z nami chodzi i czuje sie w "czarnej dziurze" :why:

a Wy ,jak wam sie układa z Waszymi partnerami :?::bezradny:

Czasami ,i tak jak teraz wolałabym być sama nawet byłoby łatwiej...bo kiedy sie z nim kłócę to wydaje mi się,że on jakby próbował,próbuje wymusic na mnie ?? nie wiem jak to napisać...przyznanie się do większego "DZIWACTWA" i ze niby ja mam przepraszać za wszystko....niby dlaczego/ i jakim prawem :!::!:

...ide zapalić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć Twoje posty sa tak przerazliwie smutne, przepraszam, tak mi Ciebie szkoda,ze tak cierpisz...mimo iz piszesz,ze nie ma w Tobie uczuć,masz ten smutek to cierpienie jest (tule ciebie mocno)

No wlaśnie...wiem, że to się nie mieści w głowie, żeby od lat nie czuć NIC pozytywnego...a jak czytam takie słowa wspólczucia albo niedowierzania to tym bardziej pojawiają mi się myśli, że powinnam się zabić...że to byłaby normalna reakxja gdybym w takim stanie się zabiła..Jezu, jest mi tak strasznie źle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie było mnie tu chwilkę....ale wszystko przeczytałam.

 

Kasiu....nie wiem o co chodzi, ale najpierw pomyślałam,że to ja jestem sprawczynią.

 

Dalsze posty mnie poprostu wku.ły do białości.

Zwłaszcza jeden.Pomyślałam....yhm...zaczyna się.

 

Nie ukrywam,że też chciałabym wiedzieć kto tak powiedział.

No....ale tajemnice każdy ma i nie musi się nimi dzielić, jeśli nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podczas gdy Wy chciałyście wiedzieć "kto", ja zdążyłam się wyryczeć, napić piwa, wziąć tabletkę na uspokojenie, wyspać się i wrócić do pionu.

a tu dalej trwa afera. jak powiedziałam, lepiej się nie odzywać. w ogóle jestem w szoku, kompletnym szoku. to nie była najistotniejsza kwestia w całym moim problemie. dziękuję za uwagę.

 

-- 15 maja 2011, 20:29 --

 

Monika1974, Monia, ale to nie chodzi o tajemnice! Chodzi o to, że to nie jest istota sprawy. Nie jestem w przedszkolu, żeby pokazywać palcami..... Jejku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

amelia83, dzięki... też Cię tulę... faceci to dranie...

a ja jestem Lady_Beznadzieja a nie Beznadziejna (choć między innymi to miałam na myśli) :smile:

 

Korba, nie przejmuj się tym że coś zostało źle odebrane... komunikacja pisana ma to do siebie że często jest powodem nieporozumień

 

-- 15 maja 2011, 21:33 --

 

ja nie chciałam wiedzieć kto... cały czas cierpliwie czekałam aż dziewczyny się uspokoją a Korba, napisze co się stało... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć Twoje posty sa tak przerazliwie smutne, przepraszam, tak mi Ciebie szkoda,ze tak cierpisz...mimo iz piszesz,ze nie ma w Tobie uczuć,masz ten smutek to cierpienie jest (tule ciebie mocno)

No wlaśnie...wiem, że to się nie mieści w głowie, żeby od lat nie czuć NIC pozytywnego...a jak czytam takie słowa wspólczucia albo niedowierzania to tym bardziej pojawiają mi się myśli, że powinnam się zabić...że to byłaby normalna reakxja gdybym w takim stanie się zabiła..Jezu, jest mi tak strasznie źle...

:mhm::oops: ja tez większość zycia jestem pesymistyczna i depresyjna,ale to prawda że współczuje,bo nie znałam nigdy osoby tak cierpiacej przewlekle.../a co lekarz na to? czy powinnaś może na jakiś czas odstawić leki,nie było takich propozycji ze strony lekarza :?:

przepraszam,to tylko z troski piszę i jak nie masz ochoty odpowiadać na posta to spoko,zrozumiem ;)

 

Lady beznadzieja ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Super... po raz trzeci dzisiejszego dnia i po raz stumilionowy w ciągu mojego zycia liczyłam na jakieś ciepłow rozmowie z moją mamą... po raz stumilionowy się dowiedziałam, że "ona się nie zmieni,a jak mi się to nie podoba, to mam się nie przejmować - jej coraz bliżej do grobu". COś na tej zasadzie. Stumilionowy szantaż emocjonalny i wzbudzanie poczucia winy...i to mi przypomniało, że jak jeszcze miałam normalne uczucia jak bardzo, bardzo z młodości brakowało mi ciepła z Jej strony...jak skowytałam za tym i byłam brutalnie odtrącana, wyśmiewana...jak zza grobu, ale przypomniało mi się.... Jezu, jaka jestem nieszczęśliwa....totalna depresja...znów wyję...właśnie spojrzałam nasiebie do lustra....zapłakana, wyraz neiszczęścia na twarzy....i jeszcze jak mojej mamie powiedziałam, że mogłaby się zmienić i trochę ciepła okazywać, to po raz stumilionowy usłyszałam coś w rodzaju, że jestem dziecinna skoro tego potrzebuję...tak, oczywiście, bo człowiek dorosły to nigdy wsparcia nie potrzebuje i dobrego słowa...moja mama prawie modlitwę i pomnik zrobiła z tego zdania, że się zachowuję dziecinnie itd. Kuźwa, mam zupełnie dosyć tego zycia.... ZAWSZE prawie byłam smutna i neiszczęśliwa, takie było moje dzieciństwo i młodość, ZAWSZE byłam inna tylko że do pewnego momentu się w tym odnajdywałam i lubiłam tę swoją inność...a odkąd nid oczuwam prawie uczuć ( a pozytywnych zupełnie nie) to w ogóle nie czuję się sobą, czuję jakbym nie miała ŻADNEJ osobowości, wszystko, wszystko jest źle...wszystko

 

-- 15 maja 2011, 21:38 --

 

czy powinnaś może na jakiś czas odstawić leki,nie było takich propozycji ze strony lekarza

Właśnie mam prawie odstawione leki...

JA niestety też nie uwierzyłabym nigdy, że możliwe jest przez kilka lat nie odczuwać żadnych pozytywnych uczuć, a w sumie negatywne też bardzo słabo i bez związku z rzeczywistością...też mi się to wydaje prawie niemozżliwe...czasem okrutne ze strony Boga, czasem mam do siebie pretensje, że tak pokierowalam swoim życiem, czasem nie wiem już co myśleć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Monia, ale to nie chodzi o tajemnice! Chodzi o to, że to nie jest istota sprawy. Nie jestem w przedszkolu, żeby pokazywać palcami..... Jejku...

 

Kasiu.....ja z troski chciałam wiedzieć, przecież wiesz. Bo jak zawsze chciałam się odniesć....to wszystko.

No, ale doszło też do mnie teraz,że nie mam wpływu na to, co dzieje się ...od tak...poprostu.

Zezłościło mnie ....Ty już wiesz co.

:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, bo wiesz... skoro napisałaś, że ktoś Ci zrobił przykrość, chciałam coś doradzić, pocieszyć Cię. Ale zrobiła się taka atmosfera, że odebrałam to tak, że mam po prostu się nie wcinać, skoro są wokół całej sprawy jakieś tajemnice, a winowajcą jest ktoś z forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, mi na przykład nie chodziło o to, co Ty najpierw napisałaś, tylko uderzył mnie jakoś ten post Hani, gdy go przeczytałam:

 

Skoro sprawa dotyczy TYLKO nas dwoch,to chyba nie musimy sie tym dzielic z calym swiatem.Po co?dla plot i żeby znowu byl kabaret czyims kosztem?ja dziekuje.

 

bo skoro sprawa dotyczy tylko Was dwóch to po co pisać o tym na forum i wzbudzać tylko jakąś sensację zaciekawiając tym innych skoro nie ma się zamiaru wyjaśnić o co chodzi, bo po co dzielić się tym całym światem... :roll:

 

Sama jesteś podatna na odrzucenie Kasiunia, wyobraź sobie jakbyś się czuła, gdybyś czytała o czymś w wątku i nie wiedziała o co chodzi, bo ktoś pisze z kimś innym jakimiś "szyframi", nie pisze wprost... Poczułabyś się, że tu nie pasujesz, że jesteś z czegoś wykluczona, że wypadłaś z tematu, że nie potrafisz się tu odnaleźć... To samo czują i inni... Jako borderzy nie mamy "niestety" monopolu na poczucie odrzucenia, odtrącenia. To samo odczuwają i inni z zaburzeniami osobowości, a także i całkiem zdrowe emocjonalnie osoby mogą to poczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, bo wiesz... skoro napisałaś, że ktoś Ci zrobił przykrość, chciałam coś doradzić, pocieszyć Cię. Ale zrobiła się taka atmosfera, że odebrałam to tak, że mam po prostu się nie wcinać, skoro są wokół całej sprawy jakieś tajemnice, a winowajcą jest ktoś z forum.

 

chyba (prawie) wszyscy tak to odebrali... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, mi na przykład nie chodziło o to, co Ty najpierw napisałaś, tylko uderzył mnie jakoś ten post Hani, gdy go przeczytałam:

 

Skoro sprawa dotyczy TYLKO nas dwoch,to chyba nie musimy sie tym dzielic z calym swiatem.Po co?dla plot i żeby znowu byl kabaret czyims kosztem?ja dziekuje.

 

bo skoro sprawa dotyczy tylko Was dwóch to po co pisać o tym na forum i wzbudzać tylko jakąś sensację zaciekawiając tym innych skoro nie ma się zamiaru wyjaśnić o co chodzi, bo po co dzielić się tym całym światem... :roll:

 

Nie tylko Ty Joasiu masz takie odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja do Hani nic nie mam, uważam po prostu, że nie umie się jeszcze powstrzymać przed pewnymi zachowaniami charakterystycznymi dla jej zaburzenia osobowości. Wszystko przyjdzie z czasem, ważne, żeby Hania zdała sobie sprawę z błędów myślowych, które popełnia. ;) Zero agresji z mojej strony, jakby co, bo już się boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja do Hani nic nie mam, uważam po prostu, że nie umie się jeszcze powstrzymać przed pewnymi zachowaniami charakterystycznymi dla jej zaburzenia osobowości. Wszystko przyjdzie z czasem, ważne, żeby Hania zdała sobie sprawę z błędów myślowych, które popełnia. ;)

 

DOKŁADNIE TAK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez sensu to wszystko... Teraz każdej z nas jest przykro bo............

 

a moim zdaniem całkiem z sensem. nie ma tak w relacjach z innymi ludźmi (nawet i wirtualnych), że wszystko jest super, cacy. prędzej czy później pojawiają się jakieś spięcia, konflikty, trudniejsze sytuacje. a konfrontacja z nimi oraz wyciągnięcie wniosków mogą nam bardzo pomóc w leczeniu i przybliżyć o kolejny kroczek do wyzdrowienia. na terapii stykam się właśnie z takimi różnymi sytuacjami, nie jest to po prostu opowiadanie o swoich problemach. i to jest dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu...ja nie wiem co się ze mną dzieje. Ja od kilku godzin ryczę...i oczywiście myślę o samobójstwie...tak naprawdę to pewnie bym się pod szpital kwalifikowała...tlyko co im powiem - że właściwie mam taki stan od kilku lat i że jeszcze nikt nie zdołał mi pomóc...

Zadzwoniłam znów do ojca...powiedziałam Mu, że ciągle ryczę i że w ogole u mnie nie jest tak dobrze, jak czasami gram, powiedziałam, tylko że do niektórych rzeczy nie chciałam się przyznać, bo się bałam mamy...np. ze zamiatam podłogę tylko RAZ NA KILKA TYGODNI, tak bardzo mi się nie chce....że wypastowanie butów odkładam już kilka miesięcy...może uznaciemnie za wariatkę, ale ja naprawde czuję się tak źle, że nie potrafię się to wziąć...myślalam, że może ojciec się przejmie...a on podniósł głos i zaczął na mnie najeżdzać " jesteś infantylna jak się boisz matki, ty cały czas jesteś infantylna" itd całe kazanie...powiedziałam mu, że mamy się każdy w rodzinie boi, bo taka jest prawda. Że on sam się mamy cholernie boi i przy Niej nigdy nie powie swojego zdania. A ojciec na to " a to co innego, bo Ona jest moją żoną i to sa inne relacje" . Co za hipokryzja. A moją depresją się oczywiście nie przejął...mam wrażenie, że mogłabym zaraz popełnić samobójstwo i że nikt by mi nie uwierzył, że ze mną jest tak źle...ja nie wiem co się ze mną dzieje...ja od kilku godzin się zanoszę od płaczu... i nikogo to wszystko nie obchodzi...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×