Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Korba, Kasiu, podoba mi się, że prowadzicie takie szczere rozmowy o uczuciach, bo nie każdy to potrafi.

 

te rozmowy, to moja jedyna radość aktualnie...., jedyna rzecz, która mnie trzyma przy życiu.

 

Korba, Mądry ten W., ma wiele racji. Choć nie jestem w temacie i mogę się tylko domyślać kim jest dla Ciebie- rozumiem Cię bardzo dobrze...

 

mądry, mądry...., jest dużo mądrzejszy ode mnie, a to się rzadko zdarza, jego umysł mnie pociąga....

kim dla mnie jest..., przyjacielem, którego kocham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Adam wychodzi mi z glowy.Czuję się winna,ale coraz bardziej wolna,od nowa swoja wlasna.Nie czuje sie częścią czegos.Jetem poprostu wolna i to...jest uszczesliwiające.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi i o nny rodzaj zniewolenia.Czulam się jego częścią.Już tak nie czuje.Nigdy nie przestane Go jakos tam kochac,ale już nie chce z nim byc.Już nie potrzebuę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie uczucie uwolnienia... jest chyba fajne....

chciałabym się poczuć uwolniona... od wszystkiego.

Zabrzmiało to dosyć niepokojąco jak dla mnie.

 

Haniu, ja chyba należę do grupy osób "totalnie zahamowanych seksualne", jak to określiłaś.

Nigdy w życiu nie starałam się nikogo uwieść, jestem nieśmiała, zamknięta i wystraszona.

Oczywiście, podnoszę głowę do góry, żartuję, udaję wyluzowaną... ale tylko udaję.

Wiem, że jestem ładna, a mimo to mam poczucie, że żaden facet mnie nigdy nie zechce.

Więc nawet nie próbuję... i moja teoria się potwierdza. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo o stan, w którym każde rozstanie się z przyzwyczejeniem nie budzi większych trudności i kontrowersji.

 

dokładnie

 

Bo jeśli chodzi o rozstanie z bliską osobą...to normalne jest,że przeżywa się "żałobę".

 

 

dlatego nie chcę się do nikogo przywiązywać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo jeśli chodzi o rozstanie z bliską osobą...to normalne jest,że przeżywa się "żałobę".

 

dlatego nie chcę się do nikogo przywiązywać

 

Kasia....nie mozna uciekać przed normalnymi, ludzkimi uczuciami i emocjami....to raz.

A dwa........nie musisz się przywiązywać. Możesz kochać z odwzajemnieniem, a z powodu rozstania mile wspominać ten czas, a nie obwiniać się.

Trzy.......osamotnienie nie jest przyjemne. Z powodu lęków przez rozstaniem, nie można unikać ludzi i rezygnować z nowych relacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasia, ale wtedy nie wiedziałaś w czym problem tkwił. Teraz już to wiesz.

I nie porównuj tamtego czasu z teraźniejszością bo wiele się u Ciebie zmieniło. Poznałaś siebie bardziej, wiesz czego chcesz.

A na bazie tamtego czasu nie buduj swoich nowych uprzedzeń. Bo to nie są zdrowe mechanizmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Pracujesz nad tym więc się zmieniasz.

Masz to samo co ja............jak ktoś milczy...to myślisz,że to koniec czegoś.A to jest nieprawda.

Oczywiście...możesz się martwić, ale te zamartwianie się nie moze urosnąć do rangi katastrofy.

Brak nam samoupakojenia się.

 

Wczoraj bylam z G. na pizzy.

Nawet było fajnie. PO pizzy mięliśmy pojechać do cioci mojej.

Nagle zaczął coś opowiadać o bezdomnych, zapytałam o coś w kontekście tych bezdomnych, a On do mnie wyjechał z tym samym pytaniem, które mu zadałam.

Bardzo mnie to zabolało.

Powiedzialam Mu,że sobie nie życzę,zeby do mnie się tak odzywał.

Po pizzy wyszlismy, ja prawie biegłam do samochodu.

Powiedzialam mu,że mógł odpowiedzeć "Nie wiem Monika", a On odpowiedział mi pytaniem na pytanie co odebrałam jakoś tak......,że się na mnie wkurzył.

NIe pojechaliśmy do cioci bo powiedziałam,że straciłam humor.

On pojechał już do domu swoim autem, a ja jadąc do domu swoim ryczałam jakby się coś strasznego stało.

Zatrzymałam się przed sklepem, wypaliłam 2 papierosy i ryczałam dalej, myśląc o tym jaka to jestem beznadziejna.

Że to może moja wina,że pokazalam swoje fochy, obraziłam się jak małe dziecko, zrobiłam z igły widły.

Napisalam mu sms-a "Zawsze się mnie czepiasz. Zastanawiam się czy zawsze tak będzie".

Nie odpisał.

Zadzwoniłam, zapytałam "kochasz mnie"?

Odpowiedział " tak, od zawsze".

To zapytałam, dlaczego mnie tak traktujesz?

Odpowiedział,że był zmęczony, miał prawo.

No to mu powiedziałam,że nie chodzi o to,żeby on obchodził sie ze mną jak z malowanym jakiem, ale mógł normalnie odpowiedzieć na pytanie, które mu zadałam w pizzerii.

Jak usłyszałam,że mnie kocha, to już byłam spokojniejsza i pojechalam do domu.

Nie wiem Kasia.....wczoraj w przypływie placzy, gdy ryczałam....myślałam o sobie,że jestem niezrównoważona, że byle czym można mnie zranić,że nie jestem normalna.

I miałam wyrzuty sumienia,że takie jazdy robię G.

Dalej siebie nie rozumiem.

 

Nawiązałam przez te wczorajsze wydarzenie do takiego samouspokojenia się,że nie umiałam się uspokoić, przecież nic złego nie powiedział. No, ale odebrałam to inaczej, nie wiem dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×