Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Monika wywód bardzo niezrozumiały ,przez okreslenia które mało kto rozumie . Takich problemów doświadcza każdy ,a nie każdy zachoruje ,mało tego to są hipotezy . W terapi punkt 2 szczególnie interesujący 2/ Praca nad samym konfliktem – należy pacjentowi uświadomić znaczenie jego konfliktów, ich ogólny wpływ na osobowość i ukazać powiązanie pomiędzy nimi a symptomami nerwicy.

W tym cała rzecz . Znaczenie konfliktów dla każdego może być inne i tu trzeba by przyjąć bezspornie że terapeuta ma racje ,a przecież wcale mieć nie musi . Co gdy pacjent nie widzi powiązania pomiedzy nimi a symptomami nerwicy? Ostatnie zdanie szczególnie mnie dotyczy. Monika czy mam przyjąc że terapeuta ma monopol na racje?

 

-- 25 sie 2011, 11:07 --

 

Takim podejściem da sie wyjasnić nawet najcięższe choroby ,zawsze można powiedzieć pacjentowi że nie daje sobie rady z rzeczywistościa i ucieka w swiat obłąkania lub że rak jest somatyzacją nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rację mamy zawsze my-pacjenci.Tylko my wiemy co się w naszych głowach dzieje.

Tym nie mniej dobry psychoterapeuta potrafi pomóc nam oddzielić nasze racje "chybione" od racji prawdziwych

To duża ulga i nagłe otrzeźwienie, gdy ktoś pokaże nam jak bardzo się w swoim rozumowaniu mylimy.

ale nie na zasadzie -mylisz się-Ja mam rację.

Tylko na zasadzie-"a może jest tak, że myśli/reaguje/czuje Pan/i w taki sposób ponieważ....?"

I sami wpadamy na to , że niektóre toki myślenia, schematy,były obarczone błędnymi naleciałościami.

Dobry terapeuta ( taki jak mój) od razu poinformuje uczciwie, że na niektore schorzenia terapia nie zadziała. Jeżeli przyczyny choroby są endogenne-nie ma szans.Kto twierdzi inaczej jest kłamcą i naciągaczem

Ale dobra terapia pomoże przetrwać chorobę i jej farmakologiczne leczenie.Da wytchnienie, ulgę, odbuduje zasoby do walki z chorobą.

To bardzo dużo

Da siły , aby obronić się przede autodestrukcją

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przekonaniu terapia miała by sens tylko wtedy gdy terapeuta jest w stanie okreslić dlaczego pacjent nie potrafi być / czuć sie osobą taką jaką chciałby być ,nastepnie wskazał skuteczne srodki ku temu aby tak sie stało. To czy pacjent bedzie w stanie zrealizować takie założenia to już terapeuty problem jak doprowadzić do tego. Wkońcu jest specjalistą od wpływania na człowieka . Tak jak dobry negocjator jest w stanie odwieść teroryste od założonego planu .

 

-- 25 sie 2011, 11:31 --

 

Problemem w terapi jest fakt iż terapeuci stawiają zadania nie do zrealizowania przez pacjenta zwłaszcza takiego z silnymi objawami . Często miałem wrażenie zostawiania mnie w sytuacji ,, nie dasz rady cóż to cierp dalej ,jak bedziesz miał dość to może zdecydujesz sie na to co zalecam'' , czesto pacjent decyduje sie ale na sznur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przekonaniu terapia miała by sens tylko wtedy gdy terapeuta jest w stanie okreslić dlaczego pacjent nie potrafi być / czuć sie osobą taką jaką chciałby być ,nastepnie wskazał skuteczne srodki ku temu aby tak sie stało. To czy pacjent bedzie w stanie zrealizować takie założenia to już terapeuty problem jak doprowadzić do tego. Wkońcu jest specjalistą od wpływania na człowieka . Tak jak dobry negocjator jest w stanie odwieść teroryste od założonego planu .

 

??????

 

To jest właśnie sedno. Przechodzi pan i oświadcza terapeucie jaki chciałby być, a jaki być nie potrafi. Potem terapeuta,który jest czarodziejem wpływa poprzez magiczne/psychologiczne sztuczki na pacjenta, który to staje sie taki jaki chciałby być. Oczywiście to już problem terapeuty jak to zrobi. Jeśli tego zrobic sie nie da to terapia nie ma sensu. Potem taki pan pisze że terapia nie działa, albo terapeuta jest niekompetentny.

Nie. To jest piękne. Nad tym trzeba się zastanowić i polecam głębszą analizę tekstu. "To czy pacjent bedzie w stanie zrealizować takie założenia to już terapeuty problem" Czyli to czy pacjent bedzie w stanie stać sie tym kim chce być to problem terapeuty.

Potem ta sama osoba pisze, że terapeuta ma zbyt wygórowane wymagania. No jesli wszystko ma zrobic on, to jasne że tak jest. Jesli za wszystko jest odpowiedzialny on to jasne że tak jest. To nawet nie jest smieszne, to jest głupie. To co ty piszesz jest normalnie głupie

Wujek ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z kuriozalności swojego podejścia i wymagań. No chyba że sie zle wyraziłeś i miałeś coś innego na mysli niż ja myśle że miales .

Jednak sledząc twoja kariere w tym wątku,to chyba tak nie jest. Ty najnormalniej sam zsabotujesz kazdą terapie na której bedziesz i nawet tego nie zauważysz, a wine zrzucisz na wszystko inne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki pacjent chciałby być to miałem na myśli umiejetności społeczne takie jak odwaga ,asertywność ,optymizm,itp jak do tego doprowadzic ? Hmm gdyby pacjent wiedział jak te umiejetnośći nabyc nie potrzebny był by terapeuta jak nabyć to w zasadzie wie tylko koszty emocjonalne sa za wysokie trening odwagi czy asertywności łatwy nie jest ,czasem przekracza możliwości pacjenta i własnie to zadanie terapeuty ustalić dlaczego i wykorzystujac swoją wiedze tak pokierować terapie aby pacjent był w stanie i na siłach umiejetności kształcić . Zresztą objawy jesli wynikają z konfliktów wewnetrznych wystarczy że terapeuta wskaże co jest konfliktem i jak go rozwiązać . Wtedy objawy powinny ustąpić ,proste chyba. To niewielkie wymagania . Ale gdzie tam popieraj dalej podejscie terapeutów mniej wiecej takie; może to ,może tamto jest przyczyną niech pan rozważy co bardziej prawdopodobne a może zrobi pan tak i tak ,albo inaczej ,to pan musi wybrać ja nie zdecyduje ,może wiem ale nie powiem a może to wszystko bzdury ,może problem gdzie indziej leży . Oj juz czas minął KASA MISIU KASA. Zegnam za tydzien zapraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki pacjent chciałby być to miałem na myśli umiejetności społeczne takie jak odwaga ,asertywność ,optymizm,itp jak do tego doprowadzic ? Hmm gdyby pacjent wiedział jak te umiejetnośći nabyc nie potrzebny był by terapeuta jak nabyć to w zasadzie wie tylko koszty emocjonalne sa za wysokie trening odwagi czy asertywności łatwy nie jest ,czasem przekracza możliwości pacjenta i własnie to zadanie terapeuty ustalić dlaczego i wykorzystujac swoją wiedze tak pokierować terapie aby pacjent był w stanie i na siłach umiejetności kształcić . Zresztą objawy jesli wynikają z konfliktów wewnetrznych wystarczy że terapeuta wskaże co jest konfliktem i jak go rozwiązać . Wtedy objawy powinny ustąpić ,proste chyba. To niewielkie wymagania . Ale gdzie tam popieraj dalej podejscie terapeutów mniej wiecej takie; może to ,może tamto jest przyczyną niech pan rozważy co bardziej prawdopodobne a może zrobi pan tak i tak ,albo inaczej ,to pan musi wybrać ja nie zdecyduje ,może wiem ale nie powiem a może to wszystko bzdury ,może problem gdzie indziej leży . Oj juz czas minął KASA MISIU KASA. Zegnam za tydzien zapraszam.

 

Nie bardzo wiem od czego zacząć. Na początek napiszę, że mitem jest iż każdy kto nie jest szczęśliwy , kto ma problemy, kto ma jakies tam objawy(choc można je klasyfikować jako psychopatologie) powinien poddać się psychoterapii. Mitem jest też, że do przezwycięzenia wymienionych problemów+ problemy dużo poważniejsze (emocjonalne, jak i psychiczne) niezbędna jest psychoterapia. Mitem oczywiscie nie jest jednak to, że zarobić da sie na każdym. Takie myslenie jest wynikiem nakręcanym przez marketing i samo środowisko "medyczne", a juz z pewnością przez użytkowników takiego forum jak to. Często wiedza na temat terapii, czy psychologii jest czerpana z kilustronicowych opracowań internetowych,lub poradników czy popularnonaukowych bardzo słabych książek.

Nie mam linków, ale czytałem kilka wywiadów z terapeutami, czy psychologami. Ponad połowa pacjentów nie powinna byc terapeutyzowana. Ponad połowa osób które przychodzą i się skarżą na różne kwestie nie powinna byc terapeutyzowana. Nie oznacza to, że nie mają kłopotów, lub że kłamią. Chodzi tylko o to, że one na terapie nie powinny uczęszczać i terapia ma nie wiele im do zaoferowania. To co ty piszesz to własnie taki przykład. Ty wogóle nie powinieneś się tam znależć jesli piszesz o takich kłopotach.

Co do konfliktów, to zupełnie mijasz się z prawdą. Intelektualna wiedza na temat konfliktów nic nie daje, a może wręcz być użyta przeciw samemu sobie. Jeśli mówimy o konflikcie to mówimy o sobie. Mniej lub bardziej uchwytnej rzeczywistej częsci nas samych, która pracuje, działa i robi swoje... ale na pewno nie myśli i na pewno sie nie zastanawia. Terapeuta nie ma bezpośredniej nieograniczonej możliwości zmiany ciebie. Może wykorzystać wiedzę i spojrzenie z zewnątrz i przy użyciu tego czy tamtego zaprosić cię do podjęcia wyzwania.

Podjęcie wyzwania to zmieniające się podejscie do samego siebie. W tym podejściu mieści się też gotowość do uświadomienia sobie przyczyny(koniecznie przez nas samych), gotowość do pogodzenia się z wiedzą na nasz temat i potem ewentualna zmiana. . Musisz w kwestii samego siebie podejmować autonomiczne decyzje, na które jesteś gotowy. Więc terapeuta nie poda ci gotowego przepisu na "lepsze". Bo prawda jest taka, że nigdy nie może mieć pewności czy ma racje,czy wszystko wziął pod uwagę i wszystko dostrzegł itd...(nie siedzi ci w głowie). Nawet jeśli wie, to powinien poczekać aż bedziesz gotów sam sie tego dowiedzieć i spojrzeć prawdzie w oczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i co z tego wynika ? Dokładnie to że nawet jesli pacjent ma jednostke chorobową do której wskazana jest [o zgrozo] psychoterapia a jest mało inteligentny lub spostrzegawczy ew w stanie cięzkich objawów to psychoterapia nie jest w stanie mu pomóc. Idżmy dalej , wychodzi na to że stany ciężkie , ograniczona sprawność intelektualna , są przeszkodą wiec kto skorzystać z tej formy leczenia może ? ludzie lekko lub umiarkowanie zaburzeni do tego w miare inteligentni. Ile takich osób jest w ogólnej liczbie chorych? Zakładając że połowa chorych jest na tyle rozgarnięta że kwalifikuje sie z tej połowy założmy ze 30 proc ma cieżkie objawy ,wiec odpada, w trakcie terapi wyjdzie na jaw że cześć jest oporna na terapie lub przyczyny sa inne niż wewnątrzpsychiczne . Wniosek ok 25 proc chorych mających wskazania do psychoterapi może spodziewać sie pomocy . Teraz prześledz wątek i zobacz ile osób trafia na niekompetentnych terapeutów ,domyśl sie ile otrzyma pomoc zakładając że psychoterapia działa .

 

-- 26 sie 2011, 19:06 --

 

Nie mam linków, ale czytałem kilka wywiadów z terapeutami, czy psychologami. Ponad połowa pacjentów nie powinna byc terapeutyzowana. Ponad połowa osób które przychodzą i się skarżą na różne kwestie nie powinna byc terapeutyzowana. Nie oznacza to, że nie mają kłopotów, lub że kłamią. Chodzi tylko o to, że one na terapie nie powinny uczęszczać i terapia ma nie wiele im do zaoferowania. To co ty piszesz to własnie taki przykład. Ty wogóle nie powinieneś się tam znależć jesli piszesz o takich kłopotach.

Aha czyli terapeuta jest wyrocznią i ma monopol na rację.

 

-- 26 sie 2011, 19:11 --

 

Jeśli mówimy o konflikcie to mówimy o sobie. Mniej lub bardziej uchwytnej rzeczywistej częsci nas samych, która pracuje, działa i robi swoje... ale na pewno nie myśli i na pewno sie nie zastanawia. Terapeuta nie ma bezpośredniej nieograniczonej możliwości zmiany ciebie. Może wykorzystać wiedzę i spojrzenie z zewnątrz i przy użyciu tego czy tamtego zaprosić cię do podjęcia wyzwania.

Jak możemy mówić o czymś co jest nieswiadome ? Nie konflikt nie jest cześcia nas ,jest wynikiem sprzecznych dążeń .Podkreślam WYNIKIEM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja powiedziałabym, że niski poziom intelektu sprzyja terapii. Taki pacjent łatwiej przyjmuje uwagi terapeuty za wzorzec, za ścieżkę, którą ma podążać. Pozostaje kwestia umiejętności terapeuty. Jeżeli terapeuta jest w stanie pracować z pacjentem ograniczonym intelektualnie i - używając zwrotu kolokwialnego - wyłożyć mu problem "jak chłop krowie na rowie", efekty mogą być znakomite.

Ja sama usłyszałam do psychiatry i psychologa, że jestem inteligentna, a to może być problem w leczeniu. Na początku rozdziawiłam gębę ze zdumienia, ale po chwili dotarło do mnie, że to fakt. Inteligentny pacjent nie podporządkuje się terapeucie bezwarunkowo. Będzie bunt, walka o autorytety, testowanie terapeuty i jego możliwości, gry. Inteligentny pacjent jest bardziej czujny i skuteczniej broni się przed inwazją "na terytoria bolesne, traumatyczne", jego psychika charakteryzuje się hermetycznością, tendencją do stwarzania własnej wizji świata. Wtedy terapia może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego. Pacjent (przy dobrych wiatrach) wyciągnie swoje brudy, ale zamiast je wyprać, będzie w tym smrodzie siedział...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym podejściu mieści się też gotowość do uświadomienia sobie przyczyny(koniecznie przez nas samych), gotowość do pogodzenia się z wiedzą na nasz temat
Czyli wychodzi że warunkiem uświadomienia jest nasze przekonanie o słuszności . Gdyż zdanie terapeuty można zanegować? Cóż własne przekonania też można zmienić lub zanegować .Oparcie leczenia na poczuciu słuszności własnych przekonań gdy nie jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie może zle sie skończyć i kto poniesie odpowiedzialność ? pacjent czy terapeuta ?

 

-- 26 sie 2011, 19:29 --

 

W sumie może i tak jest kwestia tylko taka ,co jesli pacjent bezwarunkowo jak ja dla przykładu tak doświadczony objawami ze zgodził by sie nawet na pokrojenie żywcem byle by terapia odniosła skutek ,bezkrytycznie przyjmował wszelkie sugestie terapeuty a wynikiem terapi jest znaczne pogorszenie ,skądinąd z powodu sugesti o szkodliwości leków w terapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym podejściu mieści się też gotowość do uświadomienia sobie przyczyny(koniecznie przez nas samych), gotowość do pogodzenia się z wiedzą na nasz temat
Czyli wychodzi że warunkiem uświadomienia jest nasze przekonanie o słuszności . Gdyż zdanie terapeuty można zanegować? Cóż własne przekonania też można zmienić lub zanegować .Oparcie leczenia na poczuciu słuszności własnych przekonań gdy nie jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie może zle sie skończyć i kto poniesie odpowiedzialność ? pacjent czy terapeuta ?

 

Nie chodzi o przekonania, chodzi o fakty, traumy i o ciebie w tym wszystkim. Godzisz się z wiedzą na swój temat, godzisz się z tym, co cię spotkało. Coś a la filozofia wschodu - afirmacja, akceptowanie rzeczywistości, akceptowanie siebie i swoich słabości.

 

-- 26 sie 2011, 19:36 --

 

Sugestia o szkodliwości leków w terapii jest według mnie wątpliwa. Oni tam pitolą coś o blokowaniu emocji. Chodziłam na terapię zażywając sertralinę. W żaden sposób nie blokowała moich emocji. Wyłożyłam na stół wszystkie karty. Problemy zaczęły się, gdy doszło do punktu "godzenia się ze sobą i życiem". Narastał we mnie opór. Wiedziałam, że jestem słaba, ale kompletnie nie mogłam tego zaakceptować, bo w mojej głowie utrwalił się pogląd kontrola-władza-siła-sukces-szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie chodzi o to zdanie w nawiasie ,dlaczego przez nas samych ? I co wtedy gdy nasze słabości uniemożliwiają życie ? pogodzić sie z tym ? pogodzić sie ze smutkiem ,depresją lękiem i bezradnościa w zwalczaniu tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś wrogiem terapii ze względów osobistych, których poznać dane nam nie będzie. Nie bardzo widzę sens jakiejkolwiek dyskusji.

Te kwestie z procentami, te założenia, wnoskiki itd... Tobie sie wydaje, że tworzysz rzeczywistość? Skąd ty bierzesz te info? Wymyslasz to? Nie potrafie się ustosunkować do tych rewelacji. Wczesniej pisałeś, że terapia nie pomoże nikomu i nigdy. Teraz opracowałeś algorytm z którego wynika jakiś procent komu może pomóc.

Ktos cie na terapi uraził, poczułes sie na niej zle,musiałeś sie skonfrontować z czyms z czym nie chciałeś( Oczywiście skłaniam się ku tym pozniejszym kwestią). itd... i setki innych możliwych powodów. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale to z tego wynikają te twoje posty anty. Nie ma w nich składu ładu,a ni nic sensownego czy konkretnego. Są tylko emocje i przemożna fundamentalna potrzeba trzymania sie własnej wersji.

Napisałem że terapeuta ocenia, że wiele osób które chcą nie powinno byc terapeutyzowanych. Ty to traktujesz jako wszychwładzę terapeuty. Jak pójdę do lekarza bo mnie brzuch boli i powiem że potrzebuje operacji to on ma prawo sie nie zgodzić czy nie? Pewnie nie bo to ja mam władzę nad swoim brzuchem . To jest bełkot. Co ty chcesz przekazać? Ze terapeuta nie powinien decydować w kwestiach w których wszyscy uznają jego autorytet? Ze powinien mechanicznie przeprowadzać terapie, chociaż nie uważa że to komuś pomoże? Nie czytałem wszystkich postów. Napisz może co sie spotkało na terapi. Bo z tego co przeczytałem, to poszedłeś i zażądałeś nowego zestawu cech. Potem jednak sie okazało że terapeuta był zbyt wymagający i sie obraziłeś? Jak to było?

 

konflikt jest wynikiem sprzecznych dążeń. Sprzeczne dążenia to części nas. Teraz dobrze? Czy może jeszcze bardziej łopatologicznie trzeba pisać, żeby ktoś sie nie przyczepił do słówek? Jeśli te dążenia są czescią nas, to konflikt z nich wynikający chyba tez jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie chodzi o to zdanie w nawiasie ,dlaczego przez nas samych ? I co wtedy gdy nasze słabości uniemożliwiają życie ? pogodzić sie z tym ? pogodzić sie ze smutkiem ,depresją lękiem i bezradnościa w zwalczaniu tego?

 

To też moje pytanie. Nie uzyskałam odpowiedzi od terapeuty.

Masz się podobno pogodzić z czynnikami, które wywołują depresję, lęk itd. Jak pogodzisz się to cudownie znikną :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I czemu przez 20 lat bylismy zupełnie inni aż nagle mamy stwierdzić że jest zupełnie inaczej bylismy zdrowi szcześliwi silni aż nagle ni z gruszki ni pietruszki jestesmy słabi . Dlaczego dopiero teraz to wychodzi a tyle lat siedziało w nas spokojnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zujzuj prosze bardzo . Trafiłem na terapie w klinice nerwic ipin pełen wiary w skuteczność miałem zwyczajne objawy depresji z lękiem i cóż stwierdzili że lek bedzie przeszkadzał w terapi choć dopiero co zacząl pomagać mi to był antydepresant . Nikt nie wyjasnił mi o co w terapi chodzi wiec uczestniczyłem w różnych jej formach ,grupowa , indywidualna , muzykoterapia ,choreoterapia, psychodrama z panto coś tam psychorysunek ,pełnienie ról społecznych ,obowiązkowe zajecia bez wzgledu jakie chodziło o wypełnienie obowiązku i pewnie jeszcze coś ,nie pamiętam . Zielonego pojęcia nie miałem o co w tym chodzi i co ma leczyć ale uznałem że wiedzą co robią i mnie wyleczą ,ja byłem zdeterminowany do bólu godziłem sie ze wszystkim ,w koncu miało mi to pomóc . Efekt był taki że po odstawieniu leku depresja wróciła liczyłem każda minute zastanawiając sie czy nastepne min jeszcze bede wsród żywych czy nie wytrzymam i śp będe. Było blisko o włos . Efekt konsultacja z terapeuta który stwierdza objawy odstawienne i tak 10 tyg mineło . Kilka lat brania mało skutecznych leków i psychoterapi , w końcu lekarz powiedział wracamy do leku z przed kliniki ale w duże dawce to ryzyko ale może pomoże i pomógł 3 lata normalnego życia bez leków i nawrót niestety . W trakcie tej terapi w tak szacownej placówce widziałem 1 osobe na ok 30 której terapia pomogła reszta pytana o efekty nie widziała żadnych . Ta osoba uzdrowiona miała natręctwa mycia sie nawet kilka godz dziennie a przyczyna miał być jakiś epizod nieudanego współżycia z kobietą bez wchodzenia w szczegóły dlatego piszę że nie działa a wręcz może zaszkodzić . A co do lekarza i brzucha to to jesli nie zrobi ci operacji to ma obowiązek zastosować inne leczenie .

 

-- 26 sie 2011, 21:01 --

 

zujzuj myślę że trudnośc zrozumienia moich motywów bierze sie z twoich przekonań o bezdyskusyjnej skuteczności psychoterapi ,ja nie zakładam tego, staram sie znalezc argumenty na podważenie moich przekonań o jej nieskuteczności w dyskusji z innymi osobami i jedyne co zauważam i wydaje sie prawdopodobne to fakt irytacji niektórych osób na forum . Ciekawe dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ciekawe. Bo napisałem że jest wiele przypadków gdzie terapia jest niewskazana, jako potencjalnie szkodliwa. Napisałem też, że jestem po 4 latach terapii, na którą wydałem swoje pieniądze. Za to ty używając ogólników piszesz przeciw bez żadnych odcieni. Po prostu na czarno.

 

Co do twoich terapii, to ciężko nie zrozumieć rozczarowania. Nie wiem jak wygląda większość tych które wymieniłeś, nie wiem jak wyglądały twoje i twój w nich udział.

Wiem jednak, że jeśli chodzi o terapie udane, to raczej nie pojawia się tam kwestia intelektualnej wiedzy, czy umiejętnośći. Na pierwszych miejscach są kwestie czysto międzyludzkie i osobowościowe. Ja wręcz jestem przekonany, że większość terapii jest nieskuteczna. Nawet jeśli byśmy poprawili ich jakość dwókrotnie i wyeliminowali terapie niepoważne, to procent nie bedzie taki jaki wszyscy by sobie wymarzyli. Takie jest zycie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj na litość boską , terapie wymiemione to elementy kompleksowej [jakkolwiek to zabrzmiało] terapi idzie sie tam na 10 tygodni dzień i noc i w tym czasie wszystkie te elementy sa stosowane . Po co bladego pojęcia nie mam . Chyba naturalne jest że laik w tym temacie nie wie jak i po co to wszystko sie dzieje ale rolą terapeuty jest też wyjaśnić w sposób przystępny o co w tym idzie i jak pacjent powinien współpracowac a nie lelum polelum czas leci ,jest znacznie gorzej a terapeucie szychta mija i fajrant coraz bliżej . Co nie widzą co sie dzieje ? No ale jest jeszcze jeden aspekt każdy doktor ,profesor , prowadzi badania a instytut to już na bank i co szkodzi zastosować procedure porównawczą pt skuteczność terapi w warumkach odstawienia leków antydepresyjnych . Dziwi jednak fakt że w trakcie terapi uczestniczą na zasadach obserwatorów lekarze ,psycholodzy itp w celach szkoleniowych ,po prostu uczą sie prowadzić terapię i słono za to płacą .Jesli takich terapeutów kształcą jakimi są to życzę wszystkim zdrowia. Jako ciekawostkę podam że usiłowali leczyć kobietę wijącą sie jak wąż z powodu dyskinez z efektem wiadomym .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wujku, jeżeli moge się wtrącić

Sam też byłem w Klinice Nerwic IPiN na terapii całodobowej i mam zupełnie odmienne spostrzeżenia

Po pierwsze - 10 tygodni to wbrew pozorom wcale nie jest długo. Problemy psychiczne - nerwice i depresje - rodzą się latami, większość znanych mi osób miała juz kłopoty w dzieciństwie

Dwa - na wstępie tam była mowa że leczenie w KN to dopiero poczatek walki o siebie. Terapecui nie raz prostowali poglądy pacjentów, że po 10 tygodniach z osób ledwo funkcjonujących nagle staną się doskonale przystosowani i zadowoleni z siebie. To smutne ale takie przekonanuia świadczą o pewnej niedojrzałości..

 

Ja dopiero po latach uświadomiłem sobie jakim sk....., dramatem, cierpieniem jest zaburzenie psychiczne i walka z tym . Zrobienie przy tym doktoratu naprawdę nie robi wrażenia

 

Oczywiscie całkowicie inną sprawą jest to jak taka psychoterapia jest u nas prowadzona. Tu sam mam przykre doświadczenia

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Giani wiec po cholere zaczynają jak 10 tyg za krótko ,zostawiają pacjenta z rozgrzebaną psychiką i gó... ich ten człowiek obchodzi . Ale kasa od stażystów ważniejsza i to stażyści sa tam najważniejsi a w zasadzie pieniądze jakie płacą. Jeśli masz odmienne spostrzeżenia to współczuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zujzuj pewnie jeszcze wielu innych spraw nie rozumiesz. Zeby ocenić sytuacje jakąkolwiek obiektywnie trzeba być obiektywnym . Dlatego ja do czasu poprawy mojego stanu wstrzymywałem się z komentarzem o klinice nerwic ipin ,teraz obiektywnie mogę spojrzeć na sytuacje i opisać sytuacje i praktyki tam mające miejsce . Jesli giani widzi to inaczej to co pozostaje? tylko współczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×