Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Negujący psychoterapie mają doświadczenie , i mają cel w tym co piszą - ostrzec potencjalnych klientów przed terapeutami . PYTAM jaki cel mają zwolennicy terapi i co tu robią ? powinni dawno byc wyleczeni . Obawiem się że byli na tyle sugestywni że dali sobie narzucić wygodny terapeutom pogląd o skuteczności psychoterapi w dodatku poparty wydającymi sie logicznymi argumentami w związku z tym przyjeli te poglądy jako swoje i bronią ich . Myślę że odstąpienie od terapi nie pogorszyło by stanu w jakim sie znajdują. Argumenty jakoby oportuniści pisali tak samo , mieli podobny punkt widzenia co zauważyły 2 osoby jest trafny tak samo jak poglady zwolenników sa też identyczne . Zauważcie że jesli obali sie jakiś pogląd np psychoterapi w CHAD to zaraz bronią skuteczności w innych jednostkach chorobowych np NN , Lęku napadowym . Podkreślam terapia jest dobrą metodą zapobiegawczą dla jeszcze zdrowych osób ,ale nie w celu leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Out of the blue, już nie pierwszy raz zaznaczam, że ten temat jest dobry pod warunkiem, że unikniemy tu takich geniuszy, którzy próbują leczyć chorobę genetyczną, lub uwarunkowaną biologicznie, psychoterapią. W takim przypadku wybaczcie, ale jeżeli ktoś wydał kasę na taką terapię to gratuluję mu debilizmu.

 

uspiony, ja uwazam, ze sa momenty kiedy nawet tym z choroba uwarunkowana genetycznie/biologicznie psychoterapia moze pomoc. Tzn. wiem z wlasnego doswiadczenia. Pare lat temu epizod depresyjny (tak lubie sobie te swoje zjazdy w dol nazywac) poprzedzilo przykre wydarzenie w moim zyciu, przeszlam zalamanie nerwowe - i wtedy terapia pomogla.

Tym razem depresja przyszla niewiadomo skad, ale myslac wtedy pomoglo moze i tym razem pomoze - poszlam sprobowac. Uczciwy terapeuta powiedzialby mi, ze nic nie moze dla zrobic.

Genetyczna jest skonnosc do depresji, ale na to w jakim stopniu choroba wystapi i sie rozwinie ma wplyw wiele czynnikow. Na pewno wydarzenia traumatyczne, stresowe przyczyniaja sie do poglebienia depresji. Cos z czym zdrowy czlowiek radzi sobie w ciagu kilku tygodni, m-cy u osoby z depresja moze sie rozciagnac na lata, na inne dziedziny zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

uspiony, ja uwazam, ze sa momenty kiedy nawet tym z choroba uwarunkowana genetycznie/biologicznie psychoterapia moze pomoc. Tzn. wiem z wlasnego doswiadczenia. Pare lat temu epizod depresyjny (tak lubie sobie te swoje zjazdy w dol nazywac) poprzedzilo przykre wydarzenie w moim zyciu, przeszlam zalamanie nerwowe - i wtedy terapia pomogla.

 

Ale skad wiesz, ze to wlasnie terapia pomogla? Moze i bez terapii by przeszlo.

Pare dni temu mialam straszne leki, dzis i wczoraj juz sie jakby wycofaly, moze idzie ku lepszemu...

 

I gdybym chodzila na terapie przez te kilka dni powiedzialabym pewnie, ze to terapia zadzialala i polecam ja innym. Tyle, ze terapii nie bylo a depresje i nerwice przychodza i odchodza. Jednych trzymaja dluzej, innym szybciej odpuszczaja - w jednym przypadku dzieki farmakologii, w innym dzieki jakiemus przelomowemu wydarzeniu w zyciu, innym ot tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda. Jest to stosunkowo latwe, jesli chodzi o nerwice. Trudniej pewnie jest osobom z depresja.

 

A jeszcze co do postu, w ktorym ktos pisze, ze psycholog czy terapeuta to zwykle osoba z dobrego domu, "Nie znajaca zycia" itp. Cos w tym jest.

Ale chyba nie moze byc inaczej - u mnie na studiach (psychologia wlasnie) byly takze osoby z rodzin patologicznych, osoby zaburzone, takze biorace leki przeciwdepresyjne. Tyle, ze wielu z tych osob studiow nie udalo sie ukonczyc. I to bynajmniej nie z powodu wrodzonej glupoty, czy lenistwa...

No i pewna grupe stanowia osoby, ktore studia ukonczyly ale nie potrafia wciskac ludziom kitu i glupich formulek do glowy, wiec w zawodzie nie pracuja, a moze wlasnie paradoksalnie bardziej by sie nadawali, ciezko okreslic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

uspiony, ja uwazam, ze sa momenty kiedy nawet tym z choroba uwarunkowana genetycznie/biologicznie psychoterapia moze pomoc. Tzn. wiem z wlasnego doswiadczenia. Pare lat temu epizod depresyjny (tak lubie sobie te swoje zjazdy w dol nazywac) poprzedzilo przykre wydarzenie w moim zyciu, przeszlam zalamanie nerwowe - i wtedy terapia pomogla.

 

Ale skad wiesz, ze to wlasnie terapia pomogla? Moze i bez terapii by przeszlo.

Pare dni temu mialam straszne leki, dzis i wczoraj juz sie jakby wycofaly, moze idzie ku lepszemu...

 

I gdybym chodzila na terapie przez te kilka dni powiedzialabym pewnie, ze to terapia zadzialala i polecam ja innym. Tyle, ze terapii nie bylo a depresje i nerwice przychodza i odchodza. Jednych trzymaja dluzej, innym szybciej odpuszczaja - w jednym przypadku dzieki farmakologii, w innym dzieki jakiemus przelomowemu wydarzeniu w zyciu, innym ot tak...

 

Kontakt z terapeutka pozwolil mi latwiej przez to przejsc, mialam przed kim sie otworzyc, wygadac, wyplakac, a ona pokazal mi inne spojrzenie na cala sytuacje. Spotkania z nia motywowaly mnie do wstania z lozka, ubrania sie i wyjscia z domu. Lekow wtedy nie bralam. Mialam przepisany Xanax, ale mi nie smakowal to go odstawilam po 2 dniach. Terapeutka pomogla mi stanac na nogach, nabrac dystansu do calej sprawy.

Samo na pewno tez by przeszlo, w koncu czas uleczy rany jednak uwazam, ze trwaloby to o wiele dluzej. To jest moja subiektywna ocena, ze pomogla terapeutka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie. Załóżmy że terapia nie dział. Zadna nigdy. Takie założenie jak w modelu ekonometrycznym. Czy jeśli napisze że terapia nie działa bo wczoraj padał deszcz to mam racje?

Czy takie gadanie nie jest tylko i wyłącznie wkórwiające? Czy jeśłi terapia nie działa, to mam prawo uważać siebie z automatu za zupełnego specjalista bo tak własnie uważam?

Jest takie powiedzenie. Głupiec chcący zrobić dobrze, narobi więcej szkód niż głupiec chcący zrobić zle. Czemu ktoś sie denerwuje jesli ja napisze, że on pisze głupoty. Czemu od razu zakładać że ja atakuje jego teze, a nie argumenty? Nie rozumiem tego.

 

Jesli ja byłem na terapii i ona mi nie pomogła, to to jest fakt. Jednak nie mogę podawać powodów z kapelusza, tylko dla tego że ta terapia nie zadziałała. Nie bedzie tak, że jak ja powiem że ona nie zadziałała bo: i tu 100 powodów itd... to automatycznie mam racje bo rzeczywiscie nie zadziałała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie!

 

Widzę, że wątek wzbudził wiele kontrowersji i liczne spory oraz przepychanki słowne między zwolennikami a antagonistami psychoterapii. Jako psycholog pewnie zaraz zostanę oskarżona o stronniczość, brak obiektywizmu i chęć wykorzystywania chorych ludzi, by na ich problemach zbić kasę. Przykro mi jednak, że traktuje się psychoterapeutów i psychologów w sposób jednoznacznie zły. Podobnie jak w innych zawodach istnieją dobrzy i niezbyt dobrzy fachowcy, tak samo jest z psychologami - da się znaleźć psychologów z powołania, którzy chcą nieść pomoc innym, jak i osoby materialistyczne, które kierują się osobistym zyskiem. Tego nie kwestionuję. Nie można jednak generalizować, że wszyscy psychoterapeuci są "be", bo tak nie jest. Co do samej skuteczności psychoterapii, duże znaczenie ma fakt, jak rozumiemy psychoterapię.

 

Rozumiem rozczarowanie osób, które przychodzą na psychoterapię z oczekiwaniem, że po dwóch czy trzech sesjach nagle ozdrowieją albo odnajdą złotą metodę na swoje problemy. To niestety tak nie działa. Podstawowym środkiem leczniczym podczas procesu psychoterapeutycznego jest relacja na linii pacjent-terapeuta. Terapeuta nie może dać złotej recepty na życie - "Rób tak a tak i będziesz prze-szczęśliwy". Terapeuta też nie odpowie na pytanie, dlaczego ktoś ma depresję, nerwicę, osobowość zależną itd. Psychoterapia implikuje zaangażowanie obu stron - pacjenta i terapeuty, przy czym terapeuta ma pomóc klientowi w zmaganiu się z jego emocjami, nazywaniu ich, rozumieniu siebie i akceptacji siebie. Powyższe niektóre wypowiedzi (nacechowane niestety agresją słowną) traktują też o tym, co lepsze - farmakoterapia czy psychoterapia. Pamiętajmy jednak, że często połączenie obu tych metod daje najlepsze rezultaty, bowiem leki walczą z objawami choroby, z tym, co widoczne, a psychoterapia polega na leczeniu przyczynowym, nie objawowym - psychoterapia ma pomóc zdemaskować źródła problemów. Z tego też względu farmakoterapia daje szybsze widzialne efekty - bolała głowa, już nie boli, drżały mięśnie, nie drżą. Psychoterapia natomiast to często proces długotrwały, który czasem trwa nawet kilka lat.

 

Poza tym, pytanie o skuteczność terapii to pytanie, co tak naprawdę definiujemy jako sukces terapeutyczny - przestanie odczuwania napadów lęku, odnalezienie sensu życia, wzrost asertywności itp. Czasem bowiem jest tak, że pacjenci w rzeczywistości pragną dla siebie tego, co w istocie jest głębszą formą patologii funkcjonowania albo oczekują właśnie, że to terapeuta stanie się panaceum na wszelkie bolączki, uzależniając się od terapii, co także świadczy o patologii. Niektórzy też oczekują, że zmieni się ktoś lub coś na zewnątrz, a nie oni sami, gdyż źle lokują źródło swoich cierpień. Rozbieżność między perspektywą pacjenta a terapeuty jest naturalną sprawą.

 

Należy jednak pamiętać, że za efekty psychoterapii bierze odpowiedzialność zarówno terapeuta, jak i pacjent. Wszelkie kwestie reguluje natomiast kontrakt terapeutyczny, który dokładnie określa, jak psychoterapia będzie wyglądała, kto zawiera kontrakt, ile będzie spotkań, kiedy, w jakim czasie, z jaką częstotliwością, gdzie, jakie są warunki odwołania sesji, jaka jest wysokość opłat, czy można włączyć do terapii inne osoby, jak można komunikować się między sesjami, jakie metody pracy zostaną wykorzystane i jaki jest CEL PSYCHOTERAPII. Gotowość zawarcia kontraktu terapeutycznego przez pacjenta oznacza wystarczający stopień akceptacji dla proponowanych metod i sposobów działań terapeuty. Oczywiście, psychoterapeuta musi być czujny na wszelkie przejawy niechęci, niepokoju, wyczerpania czy zobojętnienia pacjenta i pomóc pacjentowi w ich zrozumieniu.

 

Czasem bowiem zdarza się brak wrażliwości terapeutycznej prowadzi do drop out, czyli wypadania pacjentów z psychoterapii. Pacjenci sami rezygnują z pomocy, najczęściej w stanie przejściowym miedzy względną równowagą a zdrowszym poziomem równowagi. Jest to taki stan zawieszenia, kiedy strategie obronne zostały podważone, ale problemy jeszcze nie rozwiązane. Zainteresowanych tematyką psychoterapii i jej skuteczności odsyłam do książek Lidii Grzesiuk.

 

Pozdrawiam ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Należy jednak pamiętać, że za efekty psychoterapii bierze odpowiedzialność zarówno terapeuta, jak i pacjent. Wszelkie kwestie reguluje natomiast kontrakt terapeutyczny, który dokładnie określa, jak psychoterapia będzie wyglądała, kto zawiera kontrakt, ile będzie spotkań, kiedy, w jakim czasie, z jaką częstotliwością, gdzie, jakie są warunki odwołania sesji, jaka jest wysokość opłat, czy można włączyć do terapii inne osoby, jak można komunikować się między sesjami, jakie metody pracy zostaną wykorzystane i jaki jest CEL PSYCHOTERAPII. Gotowość zawarcia kontraktu terapeutycznego przez pacjenta oznacza wystarczający stopień akceptacji dla proponowanych metod i sposobów działań terapeuty. Oczywiście, psychoterapeuta musi być czujny na wszelkie przejawy niechęci, niepokoju, wyczerpania czy zobojętnienia pacjenta i pomóc pacjentowi w ich zrozumieniu.

 

 

Dziekuje za te wypowiedz. I mam pytanie do osob, ktore na terapie chodza. Czy spotkaliscie z kontraktem terapeutycznym? Ktos z Was taki kontrakt podpisal? Mi wlasnie tego najbardziej przy ostatniej terapii brakowalo, ja nie wiedzialam po co tam chodze (tzn. jaki to ma cel?), ani ile to potrwa.

Przyklad nie z psychoterapia zwiazany, ale w klinice chiropraktyki, po dokladnym badaniu wstepnych i 3 pierwszych wizytach zostalam poinformowana ile czasu potrwa leczenie, czego sie ode mnie oczekuje, jak czesto mam przychodzic na zabiegi i jaki bedzie calosciowy koszt leczenia. Co do poprawy zdrowia podano, ze spodziewana poprawa bedzie o 75%. Wszystko jasno i na temat. Teraz juz wiem, ze psychoterapeute o kontrakt powinnam poprosic czy tez skoro takowego nie przedstawil, poszukac kogos innego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego samego fragmentu chciałem sie odnieść. To jest bardzo ładnie napisane, zle to jest raczej bujda. Jestem obecnie po kilku wizytach u psychologa klinicznego, który co prawda nie mówił nic o terapii, tylko o pomocy psychologicznej... jednak o żadnym kontrakcie mowy nie było. Wczesniej też na pewno nie był on tak rozbudowany. Są jakieś ogólne informacje porządkowe odnośnie terapii, ale nic o metodzie i w zasadzie mało konkretów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Eksperta. Jak to psychoterapia leczy przyczyny chorob :shock::?: Przeciez przyczyna zaburzen psychicznych jest wadliwie dzialajacy mozg, a nie to, ze ktos mial takie czy inne przezycia.

 

Jezeli wrazliwosc psychiczna dalece, daaaleceee wykracza ponad norme to wynik chorego mozgu.

 

Przykre przezycia, zle dziecinstwo, traumy itp itd to tylko czynniki wywolujace chorobe czy pogarszajace stan pacjenta....Ale nikt o przecietnie zdrowym mozgu nie dostanie OCD, prawdziwej depresji , atakow paniki czy gonitwy mysli. Chyba, ze pod wplywem jakis substancji psychoaktywnych.

 

Psychoterapia, owszem moze pomoc. Dosyc czesto w jakims stopniu mniej lub bardziej pomaga, ale tylko dlatego, ze sposob w jaki ludzie mysla tez ma wplyw na biochemie mozgu....Ale zeby doszlo do ciezkich zaburzen to mozg musi byc juz wadliwy wczesniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem że 40% Europejczyków ma jakies tam zaburzenia i bedzie więcej. Jednak nie powiedziałbym że 40% populacji ma wadliwy mózg. Jesli do tego dodać tcyh co mają wadliwy, ale nie wystąpiły traumy to wyjdzie jakaś absurdalna liczba. Może lepiej mówić o zbyt wysokim tempie życia, a nie jakiejś wadzie. Jesli chodzi o autyzm schizofrenie, czy jakieś poważne choroby to ok. Jednak jeśli chodzi o nerwice to raczej nie.

Ludzie mają różne możliwości psychomotoryczne, ale to nie oznacza że są wadliwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Eksperta. Jak to psychoterapia leczy przyczyny chorob :shock::?: Przeciez przyczyna zaburzen psychicznych jest wadliwie dzialajacy mozg, a nie to, ze ktos mial takie czy inne przezycia.

Może chodzi o to, że dzięki psychoterapii tworzą się nowe połączenia między neuronami (i to jest udowodnione!), a to w pewnym sensie naprawa tego wadliwie działającego mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NP Depresja może być spowodowana czynnikami zyciowymi. % niewiele depresji jest endogennych. Przeciez to jest absolutnie oczywiste. Jeśli zachorujesz na raka, to jest duże prawdopodobienstwo, że wpadniesz w depresje. Jesli w wypadku stracisz nogi to tak samo. Przyczyną nie jest wadliwy mózg, czy uszkodzenie tylko sytuacja zyciowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o kontrakt terapeutyczny, to czasami nie ma on formy specjalnie wyodrębnionego etapu w procesie terapeutycznym ani nie przyjmuje postaci specjalnego dokumentu, co może właśnie sprawiać wrażenie, że coś nie zostało dopowiedziane, dookreślone, że wszystko jakieś takie "intuicyjne". Wówczas pacjent ma szansę i prawo dopytać terapeutę, dlaczego nie ma zawartej między nimi "umowy", co jest taką "umową", czy ta "umowa" ma mieć tylko charakter ustny, postać jakiejś werbalnej deklaracji. Pacjenci jednak często o to nie pytają, bo trafiając pierwszy raz na terapię, nie wiedzą po prostu, że przysługuje im takie prawo. Terapeuta powinien zaakcentować w pewnym momencie procesu terapeutycznego: "To jest kontrakt. Taka jest między nami umowa" i zapytać, czy obie strony akceptują warunki kontraktu, żeby pacjenci mieli jasność. Jeżeli tak nie zrobi, świadczy to oczywiście na jego niekorzyść i wskazuje na jakieś braki profesjonalizmu. Kontrakt bowiem nie tylko służy zabezpieczeniu dobra pacjenta, ale także zabezpiecza interesy terapeuty, więc to zawarcie kontraktu powinno leżeć też w jego gestii.

 

Zenonek, przyczyną chorób psychicznych nie musi być wyłącznie wadliwie działający mózg, np. zaburzenia w produkcji konkretnych neuroprzekaźników. Czasami czynnikiem inicjującym chorobę są konkretne przeżycia, które psychologowie fachowo określają czasami jako "czynniki astenizujące", np. trauma (PTSD), poród (depresja poporodowa), wadliwy styl wychowania (niektóre zaburzenia osobowości).

Psychoterapia, owszem możne pomoc. Dosyć często w jakimś stopniu mniej lub bardziej pomaga, ale tylko dlatego, że sposób w jaki ludzie myślą też ma wpływ na biochemię mózgu...

Zgadzam się z tą wypowiedzią w 100%. Masz rację, żeby psychoterapia mogła pomóc, po pierwsze pacjent musi chcieć wyzdrowieć, a po drugie, wierzyć, że pomoc psychologiczna mu pomoże. To prawda, że wszystko zależy od sposobu myślenia i że sposób patrzenia na psychoterapię warunkuje jej skuteczność. psychika i ciało są przecież ze sobą sprzężone. To faktycznie działa trochę na zasadzie autosugestii czy placebo - wierzę, że to może mi pomóc i od razu zaczynam widzieć pozytywne efekty, dlatego bardziej angażuję się w psychoterapię, bardziej motywuję się do zmian, bardziej mi się chce walczyć o siebie. Nie kwestionuję twojego toku rozumowania - dużo w nim racji. Dlatego czasem psychoterapia jest potrzebna, by na zasadzie autosugestii coś zaczęło się zmieniać, coś drgnęło, żeby mózg mógł może produkować więcej endorfin :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami czynnikiem inicjującym chorobę są konkretne przeżycia, które psychologowie fachowo określają czasami jako "czynniki astenizujące", np. trauma (PTSD), poród (depresja poporodowa)

 

A nie przyszło Ci do głowy że depresja poporodowa jest wynikiem nagłej i diametralnej zmiany poziomu hormonów jak i neuroprzekaźników spowodowanej porodem właśnie?

Przez 9 miesięcy poziomy tychże szły w górę jak rakieta , aż tu nagle.............

I co? Co jest przyczyną tej depresji? Fakt urodzenia dziecka, czy tez raczej poważne zaburzenie poziomów istotnych dla organizmu ,a zwłaszcza mózgu ,substancji ?

 

A po drugie napisałaś/eś że przeciwnicy psychoterapii swój oportunizm opierają na podstawie nie zadziałania kilku zaledwie sesji.....

Ja zaliczyłem ponad rok grupowej i prawie rok indywidualnej.......ta druga pochłonęła resztki moich oszczędności.

I WIELKIE NIC ! ZERO ! bajka dla naiwnych.

Mogłem ta kasę przepić z kolegami w pubie.Na pewno nie czułbym się gorzej niż teraz ( bo już się nie da ) a być może moje wspomnienia byłyby lepsze niz kiwający głową, a błądzący myślami gdzie indziej oszust, ktory powinien był mnie poinformować że CHAD jest nieuleczalna ,a zwłaszcza za pomocą spychoterapii. I jeszcze te sugestie, że sam sobie robie wszystkie objawy.Jak to pisze to żałuję że nie zrobiłem porządnej awantury....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dolomit, nie kwestionuję, że, np. depresja poporodowa to skutek zmian hormonalnych w organizmie kobiety, ale nie prawdą jest, że każda choroba natury psychicznej wynika z wadliwego mózgu. Bez przesady. Tak, jak pisał zujzuj:

Depresja może być spowodowana czynnikami życiowymi. % niewiele depresji jest endogennych.

 

Istnieją choroby endo- i egzogenne, o przyczynach genetycznych, biologicznych, ale też wywoływanych czynnikami zewnętrznymi, niezwiązanymi z ciałem i jego funkcjami, co nie oznacza, że objawy nie mogą manifestować się ze strony ciała.

 

Rozumiem też twoją frustrację, wynikającą z kiepskich efektów terapii, ale nie musisz swoim gniewem obdzielać wszystkich psychologów i psychoterapeutów. Nie generalizuj, że psychoterapia jest zła, tylko dlatego że tobie nie pomogła i że wszyscy psychoterapeuci kierują się tylko zyskiem. Miałeś pecha, trafiając na niekompetentnych ludzi, którzy nie uświadomili ci, że pewnych zaburzeń nie da się "przepracować" na psychoterapii albo, co gorzej, może sami nie byli douczeni i nie wiedzieli, na co pomaga, a na co nie jest w stanie pomóc kontakt terapeutyczny. Zawsze możesz ubiegać się o swoje prawa i domagać się zadośćuczynienia ze strony psychoterapeutów - podlegają oni odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehehehehehehe

Daj spokój ...na jakim Ty świecie żyjesz? Mądrze prawisz, nawet bardzo mądrze ( i to, że się w wiekszości z Tobą nie zgadzam nie ma żadnego znaczenia- to tylko moja opinia i mogę się mylić )więc nie zaniżaj swego poziomu pisząc coś o domaganiu sie zadośćuczynienia.

NA JAKIEJ PODSTAWIE ???? Ktory cwaniaczek-psychoterapeuta zawiera z klientem PISEMNĄ szczegółową umowę na świadczoną przez siebie usługe i wystawia w dodatku rachunek lub paragon z kasy fiskalnej???

Za to właśnie nienawidzę tego cwaniackiego plemienia-ZERO powtarzam ZERO jakiejkolwiek odpowiedzialności, a pieniążki zapewne podobne do pieniązków np chirurga, ktorego można dokładnie rozliczyć z jego operacyjnych poczynań

I ta okazywana na każdym kroku intelektualna wyższośc.....nietrudno być dobrym biegaczem wśród inwalidów. Całe te ich kozaczenie zapędzam w "kozi róg"-wystarczy lekka hipomania umożliwiająca mi ponowny dostęp do mojego intelektu ,na co dzień bardzo zamglonego i niedostępnego z powodu choroby....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ekspert abc zdrowie a czy silnie i długotrwała sytuacja stresowa ma wpływ na wystąpienie depresji - zapewne ma gdyż giną wówczas połączenia synaptyczne albo co gorsze neurony . Czy zgodzisz się ze mną że przyczyny mogą być różne ale ostatecznie aby chorobę odczuć muszą wystąpić zmiany w równowadze mózgu? To dopiero decyduję że czujemy sie chorzy? I proszę o wyjasnienie jak i dlaczego tak się dzieje że osiowym objawem nerwicy jest lęk a nie np zmiana koloru skóry?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mowi sie o depresjach psychogennych..czyli, ze choroba zostala wywolana przez czynniki zewnetrzne ! TAK ! Tak jest i tak sie dzieje, ale choroba wystepuje tylko dlatego, ze ktos mial juz uprzednio wadliwy mozg, ktory nie jest w stanie sobie poradzic z sytuacjami z ktorymi pewnie 80-90 % spoleczenstwa radzi sobie w sposob adekwatny.

 

Zatem uprzednio wadliwy mozg wystawiony na pewne sytuacje zaczyna fiksowac, czyli zaczyna sie choroba....Na tym polega aberracyjna wrazliwosc chorego mozgo na rozne czynniki zewnetrzne.

 

Dokladnie tak samo jest, gdy ktos ma z natury slaba badz wadliwe serce...Ktos funkcjonuje wszystko jest ok a tu nagle przychodza jakies mniej czy bardziej stresowe sytuacje i okazuje sie , ze ktos nabawia sie arytmii, tachykardii, kolatania czy wysokiego cisnienia...

Lub jezeli ktos jeszcze zle sie odzywial (wiadomo tluste potrawy itp itd) to sa wszystko czynniki ryzyka.

 

Ale to nie stres jest podstawowa przyczyna np arytmii czy nadcisnienia tylko pierwsza przyczyna bylo to, ze ktos mial wadliwe serce czy tendecje do nadcisnienia.

 

Jezeli ktos ma serce jak dzwon z natury to zadne stresy nie spowoduja u niego trwalej choroby kardiologicznej.

 

Tak jak ktos ma zdrowy mozg to zadne przezycia, niska samoocena itp itd nie spowoduja u niego prawdziwej nerwicy, depresji czy psychozy.

 

Pierwsza przyczyna wszystkich chorob sa defekty danych organow, ktore to moga byc uciszone kiedy wszystko przebiega w zyciu danego czlowieka dobrze....kiedy cos sie mocno chrzani...to jedni dostaja nerwicy-depresji, NN, psychozy, CHAD a inni arytmii, migotania komor, kolotania czy bradykardii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy znajdzie się teraz ktoś ,kto SENSOWNIE podważy zasadniczo niepodważalny tok rozumowania Zenonka.

Tylko proszę szanownych wyznawców teorii psychogennych -nie prowadźcie ponownie dyskusji w sposób urągający inteligencji, a polegający na zadawaniu idiotycznych, zdawkowych pytań w stosunku do wyrwanych z kontekstu cytatów.

Zademonstrujcie Wasz intelekt , podrasowany zapewne skuteczną psychoterapią......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dolomit, sensownie ten tok rozumowania podwaza jedynie fakt, ze NIKT jak dotad nie stwierdzil jednoznacznie, ze przyczyna zaburzen (nie chorob) psychicznych jest wadliwy mozg. Kazda szkola ma na ten temat co innego do powiedzenia - sa zwolennicy teorii dziedziczenia, sa zwolennicy zmian w mozgu, sa tez zwolennicy teorii wplywow srodowiskowych i nieprawidlowych zachowan wyuczonych (tj. np lęk jako reakcja na niepowodzenia) Ale to tylko teorie i jak to w zyciu bywa pewnie prawda lezy gdzies po srodku.

 

Mimo to ja zwolennikiem terapii nie jestem w wiekszosci przypadkow. Nie mam ochoty tracic czasu, lub wydawac kasy na terapie, ktorej rzekome dzialanie polega wlasciwie glownie na tym, ze terapeuta "pomaga mi nazwac moje uczucia" jak to napisal Ekspert... Nazywanie uczuc to taki modny teraz trend w psychologii, szczegolnie dzieciecej, ktory mnie zupelnie nie przekonuje, nie lubie takich sztucznych, pretensjonalnych rozmow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×