Skocz do zawartości
Nerwica.com

Out of the blue

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Out of the blue

  1. Depresja to nie tylko smutek. W ogole nie wiem skad sie wzial ten poglad, ze depresja to smutek, rozpacz? U mnie to wyglada podobnie, nic mi sie nie chce. Nie widze sensu w robieniu czegokolwiek. Po co wstac z lozka jak za 16h znow trzeba sie bedzie polozyc. To zaczyna sie tak lagodnie, najpierw powoli odsuwam sie od znajomych. Jestem zmeczona spotkanimi, wyjsciami, rozmowami - mowi sie, ze kazdy potrzebuje troche samotosci, ale troche to nie miesiace. Pozniej trace zainteresowanie rzeczami, ktore sprawialy mi przyjemnosc, spacery, treningi, film, ksiazka. Zaczynam czuc sie jak widz w teatrze zwanym zyciem. Zobojetniala, patrze jak wszystko przewija sie przed moimi oczami. Trace glebie, poczucie przynaleznosci, totalna pustka emocjonalna. I niby dookola mnie wszystko jest w porzadku, nie ma zadnych problemow, wszystko sie uklada. To poczucie beznadziejnosci i brak sensu jest dla mnie najgorsze w depresji.
  2. Dziekuje Maciej za odpowiedz. Biore wlasnie te o przedluzonym dzialaniu, powoli zaczyna mi byc lepiej. Prawie nie mam juz zawrotow glowy, pozostala sennosc i ucisk w zoladku.
  3. Wlasnie nie zazylam, zapomnialam wczoraj wziac tabletke. Dzis od rana czulam sie dziwnie, nudnosci, zawrot glowy, oslabienie. Zwalilam wszystko na zatoki, ponad dwa tygodnie temu dopadlo mnie zapalenie i jeszcze sie do konca nie wyleczylam. Biorac dzis wenle zauwazylam, ze nie wzielam wczoraj tabletki. W poniedzialek, zaczelam nowy blister wiec nie trudno bylo sie zorientowac. Pytanie jak szybko dziala wenla? Wzielam ja jakies 2 godzin temu, a nie widze zadnej poprawy. Czuje sie jeszcze gorzej, zawroty glowy, dreszcze, sennosc, wrazenie, ze zaraz umre. Chce sie polozyc, ale jestem w pracy i nie moge Kiedy to minie??? Pomocy!
  4. Madzialenka, to normalne przy wenlaksynie. Sprobuj jeszcze przez pare dni, z czasem powinno byc lepiej. Dziwne, ze lekarka zaczela odrazu od 75 a nie 37.5. Mi zeszlo jakies 2 m-ce by przyzwyczaic sie do tego leku i by zauwazyc zmiany.
  5. amelia83, dla mnie wenla to wenla. Nazwy producentow jakos nie maja dla mnie znaczenia. Biore od polowy maja, niedlugo bedzie jakies 6 m-cy. Pod koniec sierpnia dopiero poczulam jakas zmiane. To fakt, czarne mysli sie zredukowaly, nawet jak chce sie podolowac to juz tak latwo to nie przychodzi. Ja niby robie duzo, ale w ogole tego nie czuje. Tak jakbym dzialala na autopilocie. Tylko jak juz teraz jestem tak znieczulona to czy przy wiekszej dawce nie bedzie jeszcze gorzej, tzn. jeszcze bardziej nijako emocjonalnie?
  6. Coraz mniej mi sie chce. Juz bylo lepiej, zaczynalam wracac do zycia. A teraz znow spadek energii. Jestem zmeczona, znudzona wrecz, mam wrazenie czasu przeciekajacego przez palce chociaz ktos moglby powiedziec, ze ja caly czas w biegu. Jakas taka pustka i szarosc mnie ogarnia. W zeslzym tygodniu bylam u psychiatry. Pialam z zachwytu jaka to wenla jest super, jak sie zmieniam, lepiej czuje. Psychiatra chciala mi zwiekszyc dawke, ale ja, ze nie bo po co skoro jest dobrze. Widziala cos czego ja nie zauwazylam? W kazdym razie dostalam dodatkowa recepte i teraz tak siedze i mysle, wykupic zwiekszyc dawke z 75mg na 75mg + 37.5mg. A moze poczekac, moze to sezonowe i przejdzie. Zauwazylam, ze zawsze jak mi sie pogarsza to opor przed lekami wzrasta. Dziwna jestem.
  7. Paczki sa przeswietlane przez sluzby celne. Jesli lek w danym kraju jest niezarejestrowany albo jest tych lekow duzo to zostaje zatrzymany a adresat dostaje wezwanie do urzedu w celu zlozenia wyjasnien. Co do przewozu autokarem to ja bym sie nie obawiala. Czesto latam z lekami, ale wieksze ilosci tylko w bagazu rejestrowanym. Jesli lekow mi zaczyna brakowac rodzina podsyla mi jedno, dwa opakowanie listem priorytetowym.
  8. Nie wiem czy to pomoze, ale cukier uzaleznia tak samo jak narkotyki http://www.focus.pl/newsy/zobacz/publikacje/cukier-uzaleznia/ Osobiscie jem malo slodyczy, unikam bialego cukru ale czasem sobie pofolguje i ochota na slodycze zamiast minac rosnie. Wtedy staram sie przetrzymac, biore magnez i jem wiecej owocow i warzyw. -- 12 wrz 2011, 18:14 -- Wszyscy proponuja lekarza i badania. A czy byles moze u dietetyka? Probowales przez jakis czas notowac co jesz i skonsultowac to ze specjalista od odzywiania? Moze Twoja dieta jest zle zbilansowana? Chociaz 9 lat to szmat czasu.
  9. Dziekuje za te wypowiedz. I mam pytanie do osob, ktore na terapie chodza. Czy spotkaliscie z kontraktem terapeutycznym? Ktos z Was taki kontrakt podpisal? Mi wlasnie tego najbardziej przy ostatniej terapii brakowalo, ja nie wiedzialam po co tam chodze (tzn. jaki to ma cel?), ani ile to potrwa. Przyklad nie z psychoterapia zwiazany, ale w klinice chiropraktyki, po dokladnym badaniu wstepnych i 3 pierwszych wizytach zostalam poinformowana ile czasu potrwa leczenie, czego sie ode mnie oczekuje, jak czesto mam przychodzic na zabiegi i jaki bedzie calosciowy koszt leczenia. Co do poprawy zdrowia podano, ze spodziewana poprawa bedzie o 75%. Wszystko jasno i na temat. Teraz juz wiem, ze psychoterapeute o kontrakt powinnam poprosic czy tez skoro takowego nie przedstawil, poszukac kogos innego?
  10. Ale skad wiesz, ze to wlasnie terapia pomogla? Moze i bez terapii by przeszlo. Pare dni temu mialam straszne leki, dzis i wczoraj juz sie jakby wycofaly, moze idzie ku lepszemu... I gdybym chodzila na terapie przez te kilka dni powiedzialabym pewnie, ze to terapia zadzialala i polecam ja innym. Tyle, ze terapii nie bylo a depresje i nerwice przychodza i odchodza. Jednych trzymaja dluzej, innym szybciej odpuszczaja - w jednym przypadku dzieki farmakologii, w innym dzieki jakiemus przelomowemu wydarzeniu w zyciu, innym ot tak... Kontakt z terapeutka pozwolil mi latwiej przez to przejsc, mialam przed kim sie otworzyc, wygadac, wyplakac, a ona pokazal mi inne spojrzenie na cala sytuacje. Spotkania z nia motywowaly mnie do wstania z lozka, ubrania sie i wyjscia z domu. Lekow wtedy nie bralam. Mialam przepisany Xanax, ale mi nie smakowal to go odstawilam po 2 dniach. Terapeutka pomogla mi stanac na nogach, nabrac dystansu do calej sprawy. Samo na pewno tez by przeszlo, w koncu czas uleczy rany jednak uwazam, ze trwaloby to o wiele dluzej. To jest moja subiektywna ocena, ze pomogla terapeutka.
  11. Ja tez czuje sie na wenlafaksynie normalnie. Dalej odczuwam zlosc, radosc, smutek i inne emocje, nie jestem z nich wyprana. Nie daje im sie jednak ponosic, jestem takim bardziej obserwatorem niz przezywaczem. Pewnosc siebie jakos mi nie skoczyla za bardzo do gory, dalej sie katuje krytyka - czesciej jednak potrafie tego krytyka wylaczyc, albo popatrzec na siebie i stwierdzic, ze jestem zadowolona z tego co widze. Co do charakteru, to wg moich znajomych zmiana jest na lepsze, jestem cierpliwsza, wyciszona i moj ciety jezyk sie przytepil. Teraz patrze z poblazliwym spojrzeniem a nie wale miedzy oczy z grubej rury. To moze byc tez zasluga kickboxingu, bo jak cos mam na watrobie to wywalam to tam z siebie. Wizualizuje sobie osobe i piesci, nogi ida w ruch, a pot oczy zalewa.
  12. uspiony, ja uwazam, ze sa momenty kiedy nawet tym z choroba uwarunkowana genetycznie/biologicznie psychoterapia moze pomoc. Tzn. wiem z wlasnego doswiadczenia. Pare lat temu epizod depresyjny (tak lubie sobie te swoje zjazdy w dol nazywac) poprzedzilo przykre wydarzenie w moim zyciu, przeszlam zalamanie nerwowe - i wtedy terapia pomogla. Tym razem depresja przyszla niewiadomo skad, ale myslac wtedy pomoglo moze i tym razem pomoze - poszlam sprobowac. Uczciwy terapeuta powiedzialby mi, ze nic nie moze dla zrobic. Genetyczna jest skonnosc do depresji, ale na to w jakim stopniu choroba wystapi i sie rozwinie ma wplyw wiele czynnikow. Na pewno wydarzenia traumatyczne, stresowe przyczyniaja sie do poglebienia depresji. Cos z czym zdrowy czlowiek radzi sobie w ciagu kilku tygodni, m-cy u osoby z depresja moze sie rozciagnac na lata, na inne dziedziny zycia.
  13. Tak tylko że skąd terapeuta ma wiedzieć że np. załóżmy masz ten stan od ponad roku :) Czyli jak twoim zdaniem ? Jestem ciekawa :) Zamiast zadawac durne pytanie 'To masz depresje?' zapytac jak dlugo ten stan sie utrzymuje? jak sie to objawia? czy mam apetyt? ile spie? czy podobne problemy wystepowaly juz w rodzinie? i cala masa innych pytan. A nie 'Dlaczego masz depresje?' - 'bo depresja jest ostatnio bardzo modna i to jest cool chodzic na terapie, wszystkie kolezanki maja to ja tez chcialam.' Koncze te rozmowe z Toba, bo za chwile cos mnie trafi.
  14. Lolita, wydaje mi sie, ze troche nie rozrozniasz sytuacji. Twoja depresja i zly stan psychiczny byly spowodowane toksycznym zwiazkiem. Na to jak najbardziej pomoze psychoterapia. Co dolomit stara sie Ci powiedziec, ze jednak nie wszystkie zaburzenia psychiczne sa spodowowane sytuacja zyciowa. Ja nie mialam traumatycznych przezyc, nie bylam w toksycznych zwiazkach a mam depresje. W mojej rodzinie jest to obciazenie genetyczne. Depresje mialy dwie prababcie (wybraly samobojstwo). Rodzenstwo mojej mamy (3 wybrala samobojstwo), moja mama, teraz ja. Moja kilkuletnia bratanica jest juz pod opieka psychiatry - to jest najbardziej kochane i rozpieszczane dziecko pod sloncem, pogodna, rozesmiana, pelna zycia i energii, a jednak sa problemy, ktore przerosly psychologa dzieciecego. Sadzisz, ze w takiej sytuacji siedzenie i gadanie z terapeuta pomoze? Skad do cholery ja mam wiedziec dlaczego mam depresje? Mnie zaczeto leczyc jak mialam 6 lat!!!!!
  15. Tylko że skąd terapeuta ma wiedzieć skąd u Ciebie depresja. Terapeuta nie jest tobą i tego nie wie. Dlatego zadaje te z pozoru dziwaczne pytania. Żebyś umiała odpowiedzieć na to skąd u Ciebie takie a nie inne myśli. Jakie wydarzenie wpłynęło na twoje życie że jest tak a nie inaczej. Żebyś umiała analizować swoje myśli/zachowanie i mówić o tym co czujesz. Bo nic się nie dzieje się bez przyczyny. Po to jest terapeuta, konczyl studia, kursy i ma doswiadczenie by wlasnie wiedziec czy mam depresje czy tez to tylko chwilowe pogorszenie nastroju spowodowane sytuacja zyciowa. Na pytanie dlaczego tez on powiedziec powinien. PO TO JEST TERAPEUTA. Ma tak poprowadzic rozmowe, terapie by odpowiedz na te pytania znalezc, a nie zadawac mi je na wejsciu do gabinetu - bo jesli to ja odpowiem na te pytania, to po co mi ta cala terapia? Bullshit.
  16. Lolita, z tymi pytaniami przypominasz mi moja terapeutke. "A masz depresje?" "Dlaczego masz depresje?" "A dlaczego sie boisz ..?" - przeciez jakbym znala odpowiedzi na te pytania to nie szlabym do terapeuty. To od terapeuty oczekuje znalezienia przyczyny moich problemow, to jest osoba z wyksztalceniem i doswiadczeniem, ktora ma postawic diagnoze i leczyc. W procesie psychoterapeutycznym czesto wlasnie uzmyslowienie sobie przyczyny swoich problemow jest wlasnie przelomem a czesto jest rozwiazanie. Zatem wiedzac dlaczego mam depresje czy dlaczego mam leki nie porzebowalabym psychoterapii. Tylko, ze ja uwazam, ze tym razem trafilam na osobe niekompetentna. Kiedy bylam na terapii po raz pierwszy ponad 5 lat temu terapeutka dokonala cudow i to w bardzo krotkim czasie. Wiem jakie jest podloze mojej depresji i wiem, ze bedzie nawracac dlatego teraz przy kolejnym duzym nawrocie tak chetnie poszlam na terapie - niestety to byla strata czasu, osoba mloda, bez doswiadczenia i bez wyczucia.
  17. Bo tego nie da się jednoznacznie określić, to jest indywidualna sprawa każdego. Zazwyczaj koszt wizyt jest ten sam i się nie zmienia. :) Można też iść do Poradni Zdrowia Psychicznego NFZ jeżeli kogoś nie stać. Lolita, i to jest wlasnie dowod na niska skutecznosc terapii. Nie da sie okreslic czy dziala, kiedy zadziala i o ile w ogole zadziala. Jesli lek nie dziala po okreslonym czasie zmienia sie lek. A w przypadku terapii, po jakim czasie mozna powiedziec, ze byla/jest nieskuteczna? Rok, dwa, piec? A moze znow za szybko przerwana moze w 6 roku nastapilby przelom i cudowne uleczenie? Kiedy terapeuta powie, 'niestety dla Pani/Pana nic wiecej nie moge zrobic, nie ma ratunku'? Wg mnie od terapeuty takie slowa uslyszy sie nie predko, dopoki pacjent przychodzi i kasa plynie terapia trwa. A problemy psychiczne, emocjonalne mozna mnozyc bez konca. Lolita, a co do zmiany nazwy watku to watep Psychoterapia dziala juz jest psychoterapia-dziala-czekam-na-ka-dego-posta-z-wasza-opinia-t4853.html?hilit=dziala Dlaczego nie poudzielasz sie tam? Jest tez watek dla wyleczonych wyzdrowia-em-wyzdrowia-am-t7902.html A tutaj pozwol, ze bedziemy dalej wieszac psy na terapii. ps. Tam gdzie mieszkam cos takiego jak NFZ na szczescie nie funkcjonuje.
  18. Monika1974, w temacie psychoterapii jestem laikiem jednak nie zgodze sie z tym co napisalas powyzej. Coraz wiecej jest glosow, ze terapia fraudowska (czyli lezenie na kozetce latami) nie jest skuteczna. Prowadzi do uzaleznienia pacjenta od terapeuty. Czlowiek przestaje podejmowac samodzielne decyzje, wszystko musi byc skonsultowane z terapeuta. Zaczyna sie uzaleznienie, w przypadku terapii uzaleznien to jest tylko zmienienie przedmiotu uzaleznienia najpierw byl alkohol, narkotyki teraz jest terapeuta. Poruszanie tematow pobocznych to wg mnie celowe przeciaganie terapii, bo kazdy pacjent to pieniadze. Ja na terapie chodzilam prywatnie, placilam niemale pieniadze za kazde spotkanie. A skoro place to chce zobaczyc efekty, a nie uslyszec, ze one moze beda lub nie wiadomo czy za 2-5 czy wiecej lat. Chce jasnego postawienia sprawy, chce by efekty terapii byly mierzalne. Wiem, nie da sie wszystkiego z gory ustalic, ale chce by np po 5 spotkaniach terapeuta postawil diagnoze i powiedzial jasno problem jest taki i taki, bedziemy pracowac z nim przez tyle i tyle, wizyty co 7 dni po godzinie, koszt terapii xxx zl. A tego nie ma. Nikt nie ma nadzoru nad terapeutami. Widzisz jak lekarz spartaczy sprawe mozna go pozwac do sadu i wywalczyc odszkodowanie. Terapeucie nic nie udowodnisz. Ja sie zgadzam z Wuj dobra rada terapeuta powinnien ponosic odpowiedzialnosc za terapie. Daleka jestem od stwierdzen terapia dziala - nie dziala. Uwazam, ze duzo tutaj zalezy od uczciwosci terapeuty.
  19. Przyzwyczajam sie do wenlafaksyny. Do tego stanu, ze jest dobrze, ze mysli nie pedza jak szalone, ze sie nie zamartwiam, nie analizuje wszystkiego po 50 razy, ze nie pedze jak szalona, ze jak mi sie nie chce to mi sie nie chce. Dziwne to bylo, nagle sie nerwy uspokoily, hustawki ustaly, dol sie zaczal splycac. Chcialam znow sie zakopac w depresji, nagle stracilam cos co znalam, bol, niemoc, rozdarcie, poczucie winy - to bylo ze mna zawsze. Jak zyc bez tego? I wiecie co DA SIE i zaczyna mi sie to podobac. Niedlugo zaczne chyba pisac peany na czesc Wenlafaksyny :-) ps. A tak poza tym to mam 3 dzien migrene taka, ze mam ochote sobie leb odstrzelic.
  20. wuj dobra rada, widze, ze nasze doswiadczenia terapeutyczne sa bardzo podobne. Od Ciebie wymagano aktywnosci ode mnie biernosci. Tak mam, ze rzucam sie w wir obowiazkow, ciagle cos robie, gdzies mnie nosi (dziecko bohater)- czyli wg terapeuty zagluszam problemy, robie wszystko by nie myslec, nie czuc swoich emocji. Tylko w momencie kiedy mam nawrot to nie znajduje sily na te moja codzienna bieganie. Dzieki lekom zdobylam troche dystansu, dalej lubie byc zajeta i aktywnie spedzac czas, ale juz sie tak wszystkim nie przejmuje, nie analizuje kazdego slowa, nie walkuje w glowie kazdej rozmowy, ze moze powinnam inaczej. Mozna powiedziec, ze mam w d... co inni o mnie mysla. Jesli cos mi sie nie podoba, nie jest dla mnie dobre to zamiast w to brnac odwracam sie na piecie i odchodze. Namawiac kogos by w stanie w jakim byles zalozyl rodzine, zajal sie dzieckiem jest nieodpowiedzialne. Dzieci do zdrowego rozwoju potrzebuja poczucia bezpieczenstwa, stabilnosci i obecnosci rodzica.
  21. wuj dobra rada, chodze do psychiatry. Kobieta jest rewelacyjna (czy psychiatra moze prowadzic terapie?). Biore Efxeor XR 75 mg. Hustawki nastrojow ustapily (wiecej o tym pisalam w watku o wenlafaksynie). Tutaj opisalam swoje spotkanie z terapeutka, jak widac niezbyt udane. Nie wiem moze ja wyolbrzymiam wszystko, za bradzo biore do siebie, brak mi dystansu. Oprocz depresji, w rodzinie jest tez alkoholizm - chociaz to moze sposob na radzenie sobie z depresja; jedni siegaja po sznurek, inni po butelke, a nieliczni trafiaja do psychiatry - na szczescie im mlodsi tym szybciej trafiaja pod specjalistyczna opieke dzieki temu, ze o depresji wiecej sie mowi i nie bagatelizuje sie objawow mowiac 'wez sie w garsc', nie jest obraczona pietnem choroby psychicznej. Czyli odprocz depresji dochodza jeszcze problemy DDA i wlasnie z mysla o pracy nad DDA poszlam do terapeutki. Wiem, ze z depresja po prostu musze zyc, ale pewne wzorce, zachowania, programy wdrozone przez wychowanie w takiej rodzinie moga chyba byc zmienione dzieki terapii?
  22. Jak wuj rzecze u mnie depresja to wlasnie spadek z poprzednich pokolen. Dotyka nie tylko mnie, ale moje rodzenstwo, kuzynostwo itd w wiekszym lub mniejszym stopniu. Mozna powiedziec, ze depresje mamy 'udokumentowana' w 4 pokoleniach. Z depresja senzonowa, albo wywolana jakims zdarzeniem mozna sobie radzic przynajmniej wiadomo gdzie tkwi problem, co ja wywoluje. Gorzej kiedy to przychodzi z nienacka, wszystko uklada sie super, a tu nagle nastroj siada, energia znika, motywacji brak i zaczyna sie szalona jazda. Terapia pomogla mi wyjsc z zalamania nerwowego. Teraz po prostu nie umiem nawiazac kontaktu z terapeutka. Dobrze znam teorie przezywania emocji, by pozwolic im wybrzmiec, przygladac sie im, nie oceniac, przezyc je, nie tlumic. Moze sie myle, uwazam, ze zachecanie osoby z depresja by odpuscila, by zaakceptowala ten stan niemocy, by lezala i gapila sie w sufit 'az zgnije' nie jest dobrym pomyslem. Wiem, po sobie jesli sie nie przemoge to nie wstane, a im dluzej bede lezec i zapadac sie w sobie tym trudniej mi z tego wyjsc. Jesli ktos z boku nie zareaguje mnie nawet glod czy potrzeby fizjologiczne nie rusza. Zatem tocze te codzienna walke.
  23. Dzieki Monika1974, ja odnosze wrazenie, ze w przeciwienstwie do psychiatry psycholog nie traktuje mnie powaznie. Wiem, ze patrzac na moja zyciowa sytuacje z boku mozna powiedziec 'czego Ty chcesz kobieto? masz swietna prace, mozliwosci, pieniadze, przyjaciol, nie bylas molestowana, glodna, rodzice dali Ci co mogli, skonczylas studia i te swoje kursy wariackie' Tak to wyglada z boku. Od srodka juz tak rozowo nie jest. Psychiatra juz przy pierwszej wizycie wiedziala co sie dzieje, co siedzi w mej glowie, jak sie zachowuje, a na terapii mam wrazenie, ze traktuje sie mnie jak hipochondryczke.
  24. Na terapie chodze od maja. Po spotkaniach z psycholog zamiast czuc sie lepiej, czulam sie coraz gorzej. Ostatnio mialam wrazenie, ze ona naprawde dazy do tego by mnie sprowokowac bym sobie cos zrobila. Na pierwszej wizycie uslyszalam 'dziwne, ze Pani jeszcze samobojstwa nie popelnila'. Niestety nie mam zbyt wielkiego wyboru w terapeutach. Za namowa psychiatry dalam jej jeszcze szanse. Cos tam niby drgnelo, ale pozniej te rozmowy przypominaly 'gadke-szmatke' jaka moge prowadzic z przyjaciolkami przy kawie (i przyjemniej i mniej kosztowne). Zaczelo sie najezdzanie na moja prace, ze to to jest zrodlem mojej depresji, bo nie odczuwam satysfakcji z tego co robie. A praca to jedyny pewnik w moim zyciu, cos co mam pod kontrola i dlaczego jeszcze sciagam sie z lozka. Jednak ostatnia wizyta przeszla juz wszystko. Zaczelo sie od pytania czy mam depresje. To chyba nie ja jestem od stawiania diagnozy. Potem na moje pytanie o terapie grupowa DDA bylo, ze po co mi ta terapia, ze sobie swietnie radze, ze moze nie warto nic zmieniac, sie otwierac. Tlumacze jak sie czuje, jak mam problemy w relacjach z innymi, brak zaufania, wycofanie. Ze sa dni gdy nie chce mi sie wstac z lozka, ze moge sie gapic w sufit godzinami, ze musze sie zmuszac by wstac ubrac sie, itp. A ona, ze ja siebie nie akceptuje, ze marnuje mnostwo energii na te walke i co w tym zlego jakbym lezala, skoro to mi sprawia przyjemnosc. Az w koncu padlo stwierdzenie 'lez az zgnijesz'... dociagniecie sie na drugi dzien do pracy to byl koszmar. Jest sens kontynuowac te spotkania skoro czuje sie po nich gorzej? Ze wymyslam sobie problemy, nudzi mi sie, jestem niewdzieczna, itp zamiast zaakceptowac i docenic to co mam to ja szukam dziury w calym.
  25. Ja rezygnuje z psychoterapii. Nie pomagaja mi te spotkania. Czuje sie gorzej niz lepiej. Szkoda pieniedzy wg mnie. Zastanowie sie jeszcze nad terapia grupowa, ale po tym co ostatnio uslyszalam od psychologa mam mieszane uczucia czy warto. Porozmawiam jeszcze z psychiatra, za pare tygodni wizyta.
×