Skocz do zawartości
Nerwica.com

Out of the blue

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Out of the blue

  1. Czy te leki naprawde zmieniaja strukture polaczen nerwowych? Czego tak naprawde mozna sie spodziewac i jak dlugo zajmuje odbudowanie neurotransmisji? Prosze o informacje, jakies materialy.
  2. Cwiczenia nie zamiast leku na depresje, a zamiast drugiego leku. Ja sie zgodzam, cwiczenia pomagaja. Wysilek fizyczne zwieksza wydzielanie endorfin (hormon szczescia). Niestety czasem cwiczenia i dieta to za malo i trzeba sie wspomoc lekami, terapia. Dzieki dosc intensywnym treningom udalo mi sie odroczyc branie antydepresantow o rok. I w sumie psychicznie rozlozyl mnie okres, kiedy sie pochorowalam i bylam przukuta do lozka na 2 tygodnie, potem to juz bylo z gorki. Teraz tez najlepiej czuje sie na sali, spocona, zmachana, tak zmeczona, ze nie mam juz sil myslec...
  3. Guzik ja placze czesto. Jak bylam pierwszy raz na psychoterapii to ryczalam jak bobr. Wtedy mialam rewelacyjna terapeutke, pomogla mi stanac na nogach. A teraz zastanawiam sie nad daniem sobie spokoju z terapia. Po kadzej wizycie czuje sie gorzej. Albo gadamy o 'd.. Maryny' albo jak juz uda sie dotknac czegos to psycholog wyskakuje z takimi tekstami, ze mi sie wszystkiego odechciewa. Niezapomniane: 'dziwne, ze Ty jeszcze samobojstwa nie popelnilas' na pierwszej wizycie. A wczorajsza wizyta wygladala tak: Spytalam kiedy rusza grupa terapeutyczna DDA i co mam zrobic by sie na nia dostac. Odpowiedz: po co mi grupa, przeciez swietnie sobie radze, wymyslam sobie problemy i co niby ta terapia mialaby mi dac.... Pozniej doszlysmy, ze mi sie nic nie chce, ze jest czesc mnie gleboko ukryta, ktorej niekaceptuje i z ktora walcze caly czas i marnuje mnostwo energii na ta walke. Tylko ta czesc, z ktora walcze to najchetniej lezalaby wgapiona w sufit, bez czucia, bez zadnych potrzeb, reakcji. I psycholog, ze w tym nie ma nic zlego, ze co sie stanie jak bede tak lezec? Ze mam takie poczucie, ze sa we mnie dwie osoby, jedna ktora walczy i chce zyc, cos robic i druga, ktora ma wszystko w d... i ktora tak na sile trzeba ciagnac. Skoro wtedy czuje sie dobrze, to mam sobie lezec... az zgnije. Zwleczenie sie dzis i przyjscie do pracy bylo katorga. Moze to i ma jakis sens, ale ja go nie widze, nie wiem do czego ma to prowadzic i jak mi pomoc. Dobrze, ze przynajmniej psychiatre mam normalna.
  4. Chodze na psychoterapie indywidualna od paru m-cy. Nie zauwazam zadnych zmian u siebie. Zaczynam to uwazac za strate czasu i pieniedzy. Ta terapia jest w ogole nie ukierunkowana. Przychodze i przez godzine gadka-szmatka jaka moge prowadzic ze znajomymi przy kawie. Nie rozumiem co ma i to dac i jak ma mi pomoc? Czy ktos moze mi powiedziec jak powinna wygladac psychoterapia indywidualna DDA w depresji? Bo od terapeutki uslyszalam, ze w psychoterapii nie ma zadnego planu, ze pracuje sie nad tym z czym przychodze. I dlatego rozmawiamy o sprawach dnia codziennego. A ja nie wiem gdzie tkwi moj problem, nie wiem dlaczego czuje sie tak a nie inaczej. Gdybym wiedziala, to nie potrzebowalabym terapii, tak? Moje obecne zycie (patrzac z boku) to jedno wielkie pasmo szczescia i sukcesow, moze ja tylko sobie wymyslam problemy? Na ostatnim spotkaniu uslyszalam od psychologa 'A masz depresje?' Czy to ja na to pytanie powinnam odpowiadac? Sprobuje terapii grupowej DDA. Moze tam cos ruszy.
  5. kite, i uwazasz, ze to jest w porzadku?
  6. Monika1974, zabraklo mi takiego miejsca dla osob z zewnatrz, ktore same problemow nie maja, ale zyja z kims kto problemy ma. Pare dni temu znajoma probowala popelnic samobojstwo (4 opakowania lekow uspokajajacych + alkohol), wezwalismy karetke, trafila do szpitala skad wypisala sie na wlasne zadanie. Lekarze nic nie mogli zrobic. A do nas pretensje po co karetka, itd. Na drugi dzien historia sie powtorzyla, tylko troche mniej lekow wziela, bo wyczyscilismy dom (myslelismy, ze ze wszystkiego). W stanie nacpania lekami i alkoholem wsiadla za kierownice, ucieczki, awantury, agresja. My ze swojej strony zrobilismy wszystko. Znalezlismy psychiatre, grupy wsparcia, lekarzy. Pozostaje tylko ubezwlasnowolnienie. Ciezko tak biernie patrzec. Przywiazac do lozka? Czy zostawic?
  7. Tym razem mam pytania nie odnosnie swoich, a cudzych problemow. Niestety nie znalazlam miejsca gdzie to powinnam umiescic. Chodzi o uzaleznienie od alkoholu i proby samobojcze (mieszanie lekow i alkoholu glownie) a do tego odmowa leczenia. Wiem, ze niewiele mozna zrobic w tym konkretnym przypadku, ale miloby bylo pogadac z kims kto rozumie, przechodzil przez cos podobnego, albo tylko zyczliwie wyslucha.
  8. tracershy swietnie ujales w slowa to jak sie czuje. Moze wewnetrznie to nie tyle niepokoj, co smutek, przygnebienie we mnie siedzi - mam ochote wejsc w te uczucia, zobaczyc skad sie biora. A czasem zwyczajnie posiedziec w dole, ale sie nie da, bo ten sztuczny stan pozytywny wystepuje. Ja jestem na minimalnych dawkach, 75 mg. Probuje walczyc z depresja bez lekow, a jak juz musze to jak najmniej i jak najkrocej.
  9. Ja odczuwam to napiecie przy Effexor RX i Ireven to wenlafaksyna wlasnie. Nie lubie tego, medytuje, cwicze joge i jestem dosc swiadoma swojego ciala. Staram sie niepotrzebnie nie napinac. A teraz wszystko ponapinane nawet w stanie spoczynku Chyba musze zrobic liste pytan do lekarza.
  10. Tak sie ostatnio zastanawiam czy mi ten lek pomaga. Mam taki dziwny stan euforii i przygnebienia rownoczesnie, to nie jest hustawka, dwa kompletnie sprzeczne stany wystepuja w tym samym czasie. A ja mam ochote zagrzebac sie w dola, memlac w swoich smutkach, a jakis taki sztuczny stan pobudzenia i radosci (?) sie utrzymuje. Do tego mam bardzo napiete miesnie, normalnie nie zdaje sobie z tego sprawy, dopiero jak sie skoncentruje na ciele czuje jaka jestem ponapinana i musze je rozluzniac sila woli. I wlosy mi wypadaja Sny takie, ze Harry Potter i inni moga sie schowac :-) I jeszcze jedno jak to jest z tym alkoholem? Czasem mi sie zdarzy jakis drink czy lampka wina.
  11. Jesli przeczucia, sny dotycza mnie samej to moze to byc samospelniajaca sie przepowiednia, postanowienie, intuicja. Jednak co w sytuacji gdy to dotyczy osob trzecich? I kiedy to o czym pomysle, albo mi sie przysni spelnia sie w 100%? Zeby nie bylo, ze 'programuje' innych, wiekszosc tych 'przeblyskow' zachowuje dla siebie, nie wiem jak i czy w ogole powinnam powiedziec komus co sie wydarzy w jego zyciu. I to nie musza byc bliscy znajomi, wystarczy, ze znajomy wspomni o swoim znajomym a ja nagle 'wiem' - tylko skad? Czasem tylko z rozpedu odpowiem komus na pytanie i potem to sie dzieje. Niektorzy znajomi juz reaguja 'Skoro Ty tak mowisz, to na pewno tak bedzie'. Dzialo sie to juz jak bylam dzieckiem i od babci czesto slyszalam 'oby sie Twoje slowo w g... obrocilo' :-)
  12. Hej Zotralinka, troche mnie nie bylo. Skad problemy w innych strefach zycia? Najczesciej z leku, boje sie wchodzic w relacje, bliskie zwiazki, nie potrafie okazywac uczuc, blokuje sie. Jako dziecko nauczylam sie nie wyrazac uczuc, byc silna, odpowiedzialna i samodzielna. To procentuje w pracy zawodowej. Zdolnosc do szybkiej adaptacji (nigdy nie wiadomo bylo w jakim stanie przyjdzie do domu Rodzic), szybkie myslenie, dobrze rozwinieta intuicja, wyczucie na stany emocjonalne innych, i dopornosc na stres, a raczej maskowanie sie opanowane do perfekcji. W pracy maska twardziela pomaga. W innych sferach zycia, podejrzewam, ze chodzi Ci o zwiazki - liczy sie zaufanie, otwartosc, uczuciowosc. A jak zaufac jesli caly czas oczekuje sie ciosu?
  13. U mnie i znajomych DDA sytuacja wrecz przeciwna. Praca zawodowa to chyba jedyna czesc zycia, ktora nam sie uklada. Zawsze gotowi do akcji, 3 kroki przed innymi, myslacy szybciej niz pozostali, i odporni na stres... a raczej nie dajacy po sobie niczego poznac. Do czegos doswiadczenia z dziecinstwa sie przydaly. Chociaz czasem chcialabym umiec wrzucic na luz i nie musiec byc najlepsza i najszybsza. Przeciez po tym co przeszlismy w dziecinstwie my jestesmy niezniszczalni praktycznie. Popatrzcie na siebie, przetrwaliscie ojca alkoholika bedac malym dzieckiem wiec co moze wam zrobic szef, teraz jak juz jestescie dorosli dorownujecie, nie przewyzszacie go sila.
  14. Inka dzieki wielkie za odpowiedziec. To juz moje drugie podejscie do psychoterapii. Pierwsza 5 lat temu postawila mnie na nogi po zalamaniu nerwowym. Teraz to juz terapia ukierunkowana na DDA i na problemy jakie mnie ograniczaja w szczesliwym zyciu. Sama jestem swoim najwiekszym wrogiem. Zawsze perfekcyjna, zawsze na 5+ a jednak nigdy niedoceniona (Tatus nie zauwazal corki, no chyba ze akurat mial ochote przylozyc slownie). Mysle, ze byloby mi latwiej gdyby pil, bil i gdyby to byla rodzina patologiczna. Wszyscy znajomi zazdrosza mi super rodzicow. Jak cos wspomne, ze ojciec pije to zaraz, ze sie czepiam, ze przeciez 3 piwka czy czasem flaszka z kolegami to nie alkoholizm. Widze, ze rozumiesz moj dom. Wlasnie ta niepewnosc wroci pijany czy trzezwy, bedzie sie czepial czy nie. Nie mieszkam juz z rodzicami. Jestem na swoim, ale pomimo tego, ze zawodowo mi sie uklada. Ba mozna powiedziec mam super zycie, to jednak swojego prywatnego zycia nie umiem poukladac. Nie umiem wchodzic w zdrowe zwiazki, zawsze wybieram faceta z problemami, ktorym trzeba sie zajac. Mam nadzieje, ze terapia mi pomoze. Zalezy mi by w koncu nazwac to co mnie spotkalo w dziecinstwie, by te emocje znalazly ujscie.
  15. Witam, tez jestem DDA. Tylko takim z 'dobrego' domu gdzie Tato ciezko pracowal, zarabial na rodzine, czesto go nie bylo. Mama byla z dziecmi, obiadki, przypilnowane lekcje, itd itp. Z boku sielanka, normalna, kochajaca sie rodzina w srodku to troche inaczej wygladalo, przynajmniej dla mnie jako dziecka. Niepewnosc w czy Tato wroci trzezwy czy pijany, a jak pijany to padnie spac czy bedzie niedopity i bedzie sie interesowal lekcjami, itd. Nie lubilam jak byl w domu, wolalam jak wyjezdzal. W sumie to byl bardziej taki weekendowy Tata. I wlasnie z tym pozornie normalnym domem zwiazane sa moje problemy. Jest jakby dwie mnie, jednak silna, zdecydowana, idaca przez zycie przebojem i ta druga zla, przestraszona. Tylko ta silna tamta slaba zaglusza, taka gra pozorow. Zaczelam pare tygodni temu terapie indywidualna, narazie poznaje siebie. I nagle okazuje sie, ze ja 'nie pamietam' dziecinstwa. Pamietam siebie siedzaca gdzies, przezywajaca cos, emocje, mysli ale np nie pamietam wydarzenia, ktore doprowadzilo, ze to dziecko tak sie czulo, tak myslalo. Poza tym jest mnostwo zblokowanych emocji, glownie zlosci i leku, ale tez potrzeba bliskosci, fizycznego kontaktu. Czy macie jakies sposoby by te wyparte emocje/wspomnienia jakos wyciagnac na powierzchnie, przyjrzec sie im. Wiem, ze to we mnie jest, ale jak do tego dotrzec?
  16. Hej, dzieki Wam wszystkim za odpowiedzi. Te bole jakos mi tak specjalnie nie przeszkadzaja, ale ile moze bolec glowa (cicho sza bo uslyszy i znow rozboli, dzis akurat nic mnie nie cmi :-) ) Tez mam niskie cisnienie, wiec jesli to mi je troche podnioslo to na zdrowie mi to wyjdzie. Ja biore tylko 75 mg + psychoterapia. Wczoraj caly dzien praktycznie przeplakalam, nawet jak bylam czyms zajeta to lzy plynely mi jak grochy, to chyba przez terapie narazie uswiadamiam sobie co we mnie siedzi ile rzeczy poblokowalam emocje, wspomnienia - chce to uwolnic, niech peknie ten wrzod i niech sie to w koncu oczysci. Milego dnia Kochani.
  17. Mnie ciekawi skad psycholog wie, ze na informatyce nie ma ciekawych ludzi? Sama informatyke skonczylam i powiem Ci na zadnym innym wydziale nie bylo takich 'kwiatkow' jak u nas ;-) Pracuje jako informatyk juz ladnych pare lat i na brak ciekawych kolezanek/kolegow po fachu nie moge narzekac. Oczywiscie wg obiegowej opinii, informatyk to introwertyk w sweterku w paski i okularach, ktory porozumiewa sie kodem binarnym i tylko przez komunikatory. No coz, chlopaki na studiach i w pracy przystojni, a dziewczyny wcale im nie ustepuja. Zatem jesli czujesz, ze informatyka to cos dla Ciebie to zaryzykuj. Tylko staraj sie o przyjecie do renomowanej uczelni tam sie przynajmniej czegos nauczysz i nie bedziesz mial problemow ze znalezieniem dobrej pracy i jeszcze lepszej placy ;-)
  18. Biore ta wenfle i tak sie zastanawiam czy bole glowy, ktore mam moga bys spowodowane tym odbudowywaniem polaczen nerwowoych? ;-) A powaznie to mam takie cmienie, to nie jest mocny bol, ale utrzymujacy sie stale, w lewym albo prawym koncu czola, nad zewnetrznymi kacikiem oka. Nie wiem jak dokladnie to opisac, to nie jest bol w skroniach, ale tuz obok, przy nasadzie wlosow nad okiem. I co ciekawsze boli mnie tylko jedna strona na raz albo prawa albo lewa. Druga sprawa to apetyt mam taki sobie. Za to mam ogromna ochote na slodycze, ale konkretnie na ciastka biszkoptowe/tortowe itp. To moglaby jesc na sniadanie obiad i kolacje. Normalnie slodyczy nie jadam wiele, sporadycznie mnie cos najdzie, a teraz od paru tygodni nic tylko ciasto i ciasto. Jednak by bylo smieszniej jak ide kupic ciastko to zadno mi sie nie podoba i chodze na takim glodzie. A jak juz zjem cos slodkiego to bardzo szybko mnie zmula. Moge to tez zwalic na wenfle? Jutro mam wizyte u psychiatry to sie popytam.
  19. Zastanawiam sie czy ja w ogole potrzebuje tego leku? Do tej pory jakos radzilam sobie sama, wygrzebywalam sie z dolkow i wiekszych dolow, czasem z parotygodniowym wspomaganiem lekow uspokajajacych. Bronilam sie przed antydepresantami rekami i nogami. Dieta, relaksacje, wizulizacje, medytacja, joga, itd. A jednak ostatnio to przestalo wystarczac. Moja hustawka zaczela sie rozpedzac, spalam kiepsko, chudne, nastroj zmienial sie z godziny na godzine, z minuty na minute, zaczelo mnie to meczyc. I to wszystko w momencie, kiedy w moim zyciu nic takiego sie nie dzieje, kiedy sielanka wrecz zaistniala, wszystko sie uklada, udaje, nie trzeba walczyc a tu psycha taki psikus robi. Trafilam do psychiatry i na terapie. Jest lepiej, stabilizuje sie, ale nie wiem czy to ja czy to leki?
  20. Biore to juz 4 tygodnie, od dwoch tygodni 75mg i szczerze mowiac ja jakos nie czuje dzialania tego. Wyhamowaly mi hustawki nastrojow wprawdzie, apetyt jak go nie bylo tak dalej nie ma - chyba, ze na slodycze, chciec to mi sie raczej chce mniej niz wiecej, w pracy wydajnosc spadla. Do tej pory byla taki robot wielozadaniowy, ciagle w biegu, robiaca 10 rzeczy na raz, a teraz jak sie tak spreze w pracy to po jestem tak padnieta, ze zasypiam na stojaco. Moj mozg nie jest tak sprawny jak byl. Chociaz z drugiej strony, to spowolnienie i odpuszczenie sobie, niektorych spraw mi pasuje, w koncu przestalo mnie gnac.
  21. Pani, ktora przeprowadza dzieci przez ulice. Ona ma taki rozbrajajacy usmiech. Zawsze rano to jej 'Dzien dobry' rozswietla mnie w srodku. Az czuje ten usmiech w swoim wnetrzu i tez sie usmiecham.
  22. Ile czasu minelo nim odczuliscie dzialanie leku? Ja pierwsze dwa dni czulam sie jak na lekkim haju, ale teraz nie czuje kompletnie nic. Wprawdzie dopiero dzis 6 dzien jak zaczelam brac efexor. Znow jestem przydolowana i nie chce mi sie wychodzic z domu. Wprawdzie nie mam zadnych lekow. Mnie po prostu mecza ludzie, nie chce sie z nikim spotykac, rozmawiac. Po 20 minutach rozmowy zaczynam sie irytowac i chce nawet najlepszego przyjaciela poslac do diabla. Nie mam sil silic sie na usmiech. Dzis z trudem zmusilam sie by przyjsc do pracy. Jedno co jest dobre, to ze mam dosc egocentryczny zawod i nie mam zbyt wiele interakcji z innymi. Po dniu w biurze jestem tak zmeczona, ze przychodze do domu i odrazu padam spac. To kompletnie do mnie nie podobne. Mnie zawsze bylo wszedzie pelno i ciagle bylo mi malo czasu i ciagle bylo cos co chcialam zrobic, a teraz nic, zero zainteresowania, planow, checi. A z drugiej strony ciagnie mnie do ludzi, ale tylko taki kontakt wirtualny mi odpowiada, na gg moge siedziec godzinami.
×