Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

*Monika*, niekoniecznie, wyglada na to, ze tu nie o wiare chodzi, a o relacje z t., im relacja bardziej uczuciowa, tym lepszy efekt, szerzej opisalem to zjawisko w tym miejscu:

 

co-na-dzisiaj-czyli-dziennik-psychoterapii-t40115-798.html

 

Relacja ma być zdrowa, czyli taka, w której potrafimy np. funkcjonować bez terapeuty w czasie wolnym od terapii, taka, która nie uzależnia Cię od niego.

 

Relacje są jednym z najważniejszych obszarów naszego życia. Głębokie, satysfakcjonujące związki zapewniają poczucie bezpieczeństwa i spełnienia, trudności w nawiązywaniu głębszych więzi, konflikty interpersonalne są źródłem stresu i prowadzą do poczucia braku sensu życia.

 

Relacja pomiędzy Tobą a psychoterapeutą jest bardzo szczególną relacją.

 

Z definicji sytuacji nie może to być relacja osobista, terapeuta nie uczestniczy w Twoim osobistym życiu, obowiązuje go także zachowanie tajemnicy.

 

W przeciwieństwie do rodziny i przyjaciół, terapeuta nie jest uczestnikiem Twojego życia, w żaden sposób nie jest częścią Twojej historii osobistej dzięki czemu nie możesz czuć się zobowiązany by podtrzymywać swój dotychczasowy wizerunek. Terapeucie łatwiej wykroczyć poza dotychczasową tożsamość i rozważać rozwiązania, na które nie było miejsca w Twoim dotychczasowym życiu. Pamiętaj, że rodzina i przyjaciele współtworzą Twoją obecną sytuację, kiedy my się zmieniamy, zmieniają się także nasze relacje z bliskimi.

 

W miarę upływu czasu terapeuta staje się coraz bardziej znaczącą postacią dla Ciebie, a w relacji terapeuta-Ty pojawiają się zachowania i emocje, które przeżywasz także w innych relacjach.

To co przeżywasz w relacji z terapeutą jest odzwierciedleniem tego co przeżywasz w innych, znaczących relacjach i może stanowić materiał do pracy. Można to wykorzystać do uświadomienia Twoich wzorców zachowań i źródeł trudności, a następnie za pośrednictwem sytuacji terapeutycznej zmienić Twoje zachowanie w relacjach z codziennego życia. Terapeuta świadomie uczestniczy w relacji, a modelując właściwe zachowania, umożliwia Tobie jak najpełniejsze z niej korzystanie.

 

W życiu codziennym Twój poziom świadomości jest zazwyczaj niższy niż w trakcie terapii i dlatego nie zauważasz tego, co sam robisz, a także co inni robią wobec Ciebie. Relacja terapeutyczna pozwala Tobie tego doświadczyć w pełni i z możliwie największą świadomością. Ważne są tu więc zarówno świadomość czy wgląd, jak i uczenie się nowych zachowań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochrzaniło się...

Najpierw psycholog ustaliła mi wprzód kilka terminów najbliższych spotkań, później okazało się, że wraca znów moja poprzednia terapeutka na jej miejsce...

Zadzwoniła do mnie z informacją, że te terminy nie będą aktualne. Mogłem umówić się z nią na miniony poniedziałek (co w sumie powinienem był zrobić), albo ustalić termin kolejnej sesji z psycholog, która jak się okazało będzie wciąż przyjmować w obecnej poradni... Termin ten przepadł mi ze względu na chorobę, a najbliższa sesja dopiero w... lipcu :bezradny:

I weź tu człowieku pracuj nad sobą... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, a Ty piszesz o jakim nurcie? Ostatnio wgłębiam się trochę w psychoanalizę. :105:

 

Psychoanaliza działa, są jakieś badania skuteczności?

 

 

ala1983, prowadzimy tu poważne dyskusje a nie przepychanki więc nie wiem czemu tak się cieszysz, że *Monika*, mi dogadała. :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czemu tak się cieszysz, że *Monika*, mi dogadała. :nono:

Monika Ci wyjasnila a nie dogadala i to dosyc obszernie. O skutecznosci terapii swiadcza pacjenci po jej ukonczeniu. Badania grupy terapeutycznej raczej nie trwaja rok czy dwa bo tyle srednio wynosi terapia ale miesiac czy dwa wiec nie sa w zaden sposob miarodajne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, a Ty piszesz o jakim nurcie? Ostatnio wgłębiam się trochę w psychoanalizę. :105:

Ja napisałam ogólnie, natomiast ja ukończyłam ponad trzyletnią w nurcie psychodynamicznym.

 

ala1983, prowadzimy tu poważne dyskusje a nie przepychanki więc nie wiem czemu tak się cieszysz, że *Monika*, mi dogadała. :nono:

Maleńki, ja Tobie nie dogadałam, przykro mi, że tak to odebrałeś. Nie taki zamiar miałam.

Starałam się opisać m.in. zdrową relację pomiędzy pacjentem a terapeutą :D

 

ala ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maleńki, ja Tobie nie dogadałam, przykro mi, że tak to odebrałeś. Nie taki zamiar miałam.

Starałam się opisać m.in. zdrową relację pomiędzy pacjentem a terapeutą

 

*Monika*, to dzięki, relacja przyznaję bardzo wyczerpująca, ale sama napisałaś, że t. staje się kimś bardzo ważnym w toku psychoterapii i jest to jakieś tam założenie. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie tak wstydzę się tego jakim jestem człowiekiem, jakie mam braki i to jest dla mnie tak trudne do zniesienia że nie potrafię o cokolwiek w życiu się starać. Bo to jak się widzę sprawia że tak się wstydzę i nie daje rady spełniać swoich potrzeb. W ogóle pójść do przodu, zdobywać kwalifikacji żeby pójść do pracy. Chciałbym pójść na studia ale jestem już stary dlatego boję się że to tylko moje niepotrzebne mrzonki.

Przez rok szukałem pracy a kiedy telefon dzwonił z obcym numerem to wpadałem w panikę bo tak wstydziłem się że inni dowiedzą się jaki jestem.

Zresztą dzwoniono do mnie tylko z takich miejsc które nie dawały mi żadnej satysfakcji. Jestem w takiej sytuacji że na bardzo niewiele kierunków studiów mogę pójść bo niechlubna przeszłość mnie ściga a nie mogę poprawić wyników matury gdyż zdawałem ją w 2004 roku a tej matury i wcześniejszych poprawiać nie można. Mam upatrzony jeden kierunek ale nie ma go w zaocznym trybie a dzienne studia sprawią ze znowu na długi czas do pracy nie pójdę. Jeśli jednak nie będę zdobywał kwalifikacji to już zawsze będę wykładał towar w markecie jak to robiłem niedawno. Nawet tak prosta praca mnie przerażała, ludzie których spotykałem że pracując tam przez 4 tygodnie w zasadzie w ogóle nie spałem bo ciągle przeżywałem pracę. W końcu miałem tego dosyć i odszedłem. W zasadzie od roku jak chodzę na terapię to zmieniło się tyle że bardziej ufam terapeutce, wydaje mi się że jest mi jakoś bliska ale gdy tam siedzę to nie potrafię być szczery. To znaczy przekazuje prawdziwe treści ale emocjonalnie to ślizgam się powierzchownie po temacie.

Wstyd mi zupełnie się zwierzyć a nawet wpadam po prostu w jakąś pułapkę i nie potrafię mówić w sposób w jaki bym chciał raczej mówię jak ktoś kto prowadzi dyskusje o czymś obojętnym. Przez to tłumienie siebie i stresu nie jestem w stanie ogarnąć treści które pochodzą od terapeutki.

Ostatnio zauważyłem że życie napawa mnie takim strachem że autentycznie boje się że np będę głodny lub bezdomny. Bo ja jestem dorosły ale w ogóle nie samodzielny. Wtedy ogrania mnie taka rozpacz że tylko chcę usnąć i przespać życie.

A terapeutka mnie pyta jak myślę dlaczego tak się dzieje. No skąd ja mam wiedzieć dlaczego?

W zasadzie to coś się zmieniło kiedyś nawet samo szukanie pracy w internecie tak mnie zniechęcało że nie miałem siły żeby to robić. O wysyłaniu Cv nie wspominając a teraz to robię. Jednak im dłużej jestem na terapii to wydaje mi się że bardziej wszystkie problemy rozgrzebują i mnie to przytłacza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak wstyd, to cięzka emocja i jednocześnie troche olana...dużo jest o lęku, smutku, depresji, agresji ale o wstydzie nie tak wiele... co do samej terapii, to na skoki jakościowe w funkcjonowaniu nie ma co liczyć...to raczej żmudna i długotrwała praca...Co do studiów, to możesz spokojnie zrobić licencjat bez większego znaczenia z jakiego kierunku, a potem iść na podyplomowe..do tego obecnie mamy niż demograficzny więc więcej jest miejsc na studiach niż kiedyś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak psychoterapia to tylko poz-beh,terapeuta pomógłby by ci poradzić sobie z emocjami poprzez prace z twoimi przekonaniami i myślami.Możesz spróbować terapie dr.Richardsa dla osób z lękiem społecznym wielu osobom pomogła,jest to autoterapia dobry wstęp do pracy z psychoterapeutą mi pomogła.

 

-- 05 wrz 2013, 13:39 --

 

Jak psychoterapia to tylko poz-beh,terapeuta pomógłby by ci poradzić sobie z emocjami poprzez prace z twoimi przekonaniami i myślami.Możesz spróbować terapie dr.Richardsa dla osób z lękiem społecznym wielu osobom pomogła,jest to autoterapia dobry wstęp do pracy z psychoterapeutą mi pomogła.

 

-- 05 wrz 2013, 13:39 --

 

Jak psychoterapia to tylko poz-beh,terapeuta pomógłby by ci poradzić sobie z emocjami poprzez prace z twoimi przekonaniami i myślami.Możesz spróbować terapie dr.Richardsa dla osób z lękiem społecznym wielu osobom pomogła,jest to autoterapia dobry wstęp do pracy z psychoterapeutą mi pomogła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i jakoś działa. Na mnie nie za bardzo. Miałem dwie terapie jedna wiem, że była poznaw-behaw, druga jakaś inna. Plus był taki, że psychoterapeutki była kolejną osobą której mogłem się wygadać i może bardziej się zastanowiliśmy nad tym jak rozwiązać problemy i jak nastrajać się pozytywnie ale czy to były jakieś niezwykłe rady? :roll: Jakoś nie. Sam musiałem się zmierzyć z problemami, nastrajać się pozytywnie, walczyć z nerwami i jakoś kilka lat dawałem radę. Raz było lepiej, raz gorzej ale ogólnie jak sobie teraz o tym myślę to nie było tak źle. Teraz od jakiś dwóch miesięcy jest dużo lepiej dostałem taki lek który dużo mi pomaga na moje objawy i to wszystko zależy od tego na jakiego lekarz się trafi bo niestety niektórym trochę to nie wychodzi. Ja jestem po dwóch psychoterapiach, wizytach u psychiatry, wielu lekach psychotropowych, antydepresyjnych itp gdzie ok 10 proszków dziennie brałem i już nie wiedziałem chwilami jak się nazywam :shock: . A tu na koniec okazało się, że jeden dwa proszki wystarczą i objawów oraz rozbicia nerwowego praktycznie już nie ma. Szkoda, że jednak męczyłem się tak wiele lat... chociaż lepiej później niż wcale. Teraz mam tylko nadzieję, że dalej będzie ok 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dar, a co będzie jak przestaniesz brać leki ?

 

Też się nad tym zastanawiam ale widzę, że ten lekarz raczej wie o co chodzi. Dał mi te leki i nawet w dwa dni już zauważyłem poprawę. Szok. Zobaczę oczywiście co będzie dalej. Mam iść za 3 tygodnie jeszcze raz. Dawno się tak nie czułem jak teraz. Staram się tym cieszyć. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dojrzewam.. do samobójstwa. Pisałam tu parę postów kilka miechów temu niektórzy z was jak je czytali to orientują się. W sumie chce tylko wylać moje żale, chociaż nie wiem po co... Aktualnie jestem po prawie 3 miesięcznej terapii grupowej w Krakowie. Nie mówię że nic mi nie dała, bo dała.. trochę.. zrozumienie, wsparcie od obcych ludzi, z niekórymi osobami naprawdę sie polubiłam.. Ale ja jestem uparta i chcę(!!!) umrzeć. :why: Każdy dzień zbliża mnie do suicide. Zrozumiałam, że po prostu takie życie, prawo natury. Jesteśmy tylko ssakami na dwóch nogach, działającymi wg instynktów. Ludzie niczym nie różnimy się od zwierząt. Prawo przyrody: Kto silniejszy, wygrywa. Ja jestem istotą z tych słabych, pokonanych, dlatego musze odpuścić sobie życie. Bo co z tego że świadomie wiem że chcę żyć, skoro mój zakrzywiony obraz siebie, ludzi, świata, popycha mnie do dna?? Z czym ja mam kur walczyć, co mam pokonywać? Mój chory umysł jest zwrócony przeciwko mnie, chce bym umarła, próbowałam go uleczyć na licznych terapiach, ale to walka z wiatrakami. Czekam na ten moment, aż się zdecyduję skończyć ze sobą.. na razie jeszcze czekam, bo jeszcze chcę się pomęczyć, jeszcze chcę cierpieć, chcę czuć ból, ale w końcu mi się on znudzi, to kwestia czasu. Na samą myśl że to cierpienie kiedyś się skończy, że ja o tym zadecyduje, czuję ulgę.. I aż się uśmiecham :yeah::yeah::yeah: bye.. powodzenia kochani :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angelcotka, masz podobnie do mnie. Ja też w licznych terapiach uczestniczyłem i niewiele dały. Najchętniej pożegnałbym się z tym światem, ale mam za mało odwagi. Także jestem uparty i słowa terapeutki za bardzo do mnie nie trafiają. Podziwiam za odwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, odwagi to trzeba żeby żyć i codziennie skakać przez te płotki, które nam stawia życie; samobójstwo to dezercja. Nie wiem, co na to powiesz, ale pomijając wszelkich psychoterapeutów spróbuj poszukać siły przede wszystkim w sobie a nie w lekach/terapeutach. Wierzysz chociaż trochę w to, że mógłbyś sam dać radę coś poprawić w swoim życiu, rozwiązać część problemów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Qrf, dla mnie samobójstwo to akt największej odwagi. Jak mam sam zmienić, skoro lata terapii nic nie dają? Nie mam żadnej siły w sobie, nic, prostu jestem pusty w środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×