Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Bo i ja wiem, co jest we mnie źle, jak powinno być dobrze, tylko brakuje tego czegoś pośrodku. A od tego w końcu jest terapeuta.

Moj nigdy nie sugerowal co mam robic po srodku. Sama probowalam wiedzac co jest zle i jak powinno byc. Z czasem wchodzi w krew i prawidlowe zachowania nie sprawiaja juz trudnosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, a jak dla mnie to co napisała, to właśnie to o co mi chodzi, ale już mniejsza. Gdyby sama wiedza wystarczyła to cieszyłabym się...

Candy14, nie mówię, że terapeuta mówi wprost, ale jednak nakierowuje. Chociaż może zależy od tego z czym przychodzimy, jak nie posiada się jakiejś umiejętności to znikąd sama nie przyjdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, nie mówię, że terapeuta mówi wprost, ale jednak nakierowuje

Jezeli uczy rozpoznawania emocji i dociera np.do mnie, ze moja toksyczna matka jest zrodlem wiekszosci negatywnych emocji ktore kumulowaly sie we mnie przez lata to sama sie ucze jak z nimi sobie radzic, co zrobic zeby mnie nie dotykaly a wreszcie czy podjac decyzje o zerwaniu kontaktu. Terapeuta w zaden sposob nie pokieruje moim postepowaniem. On dal mi wiedze. Co z nia zrobie to juz moja sprawa. Moge nadal byc w pozycji ofiary swojej matki albo podjac decyzje o zmianie i konsekwentnie wcielac w zycie. A ze sie poobijam przy tym nie raz to juz trudno. W koncu mi sie uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, ja tam nie jestem w stanie sama np. nauczyć się jak radzić sobie ze stresem na spotkaniu, bo zwyczajnie nie mam do tego narzędzi. Jeśli sama, całkiem poza sesjami, nauczyłaś się co robić, żeby emocje Cię nie dotykały no to tylko pogratulować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, poczułam się tu jak jeszcze większa kretynka, niż czuję się na codzień, nie umiem korzystrać z terrapii, nie rozumiem waszych rad, chyba już w ogóle nie będę do nikogo zwracać się ze swoim bólem, myślałam że na tym forum znajdę zrozumienie, ale znalazłam tylko osoby ktore wpędzają mnie w jeszcze większą frustrację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, nie mówię, że terapeuta mówi wprost, ale jednak nakierowuje

Jezeli uczy rozpoznawania emocji i dociera np.do mnie, ze moja toksyczna matka jest zrodlem wiekszosci negatywnych emocji ktore kumulowaly sie we mnie przez lata to sama sie ucze jak z nimi sobie radzic, co zrobic zeby mnie nie dotykaly a wreszcie czy podjac decyzje o zerwaniu kontaktu. Terapeuta w zaden sposob nie pokieruje moim postepowaniem. On dal mi wiedze. Co z nia zrobie to juz moja sprawa. Moge nadal byc w pozycji ofiary swojej matki albo podjac decyzje o zmianie i konsekwentnie wcielac w zycie. A ze sie poobijam przy tym nie raz to juz trudno. W koncu mi sie uda.

 

Tylko ,że nie u każdego źródła problemów są takie oczywiste :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Wiola*, prawda . Sa zaburzenia i choroby. Ja mialam szczescie miec zaburzenia nad ktorymi moge pracowac.

 

Właśnie. Nieraz mam wrażenie ,że niektórzy zwolennicy terapii tego nie rozumieją. Nigdy nie negowałam jej skuteczności w wielu przypadkach, nawet sama nie raz gorąco kogoś na terapię namawiałam,. Ale czasem mnie wkurza takie bezkrytyczne podejście do tematu i pisanie do osoby mocno chorej - ty sobie ćpaj prochy a ja jestem ta mądrzejsza i wybieram terapię ;)

 

-- 26 mar 2013, 21:04 --

 

*Wiola*, ale czym się stan normalności? to trudne do zdefiniowania pojęcie. Właściwie każdemu człoiwekowi można by coś znaleźć.

 

 

Owszem , to było z sarkazmem napisane,. Ale jak lęk na lata zamyka kogoś w domu , to niestety normalne nie jest :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chciałabym powiedzieć, już mi trochę przeszedł foch, ale miałam trochę strutego dnia dziś, że u mnie to wygląda tak zagmatwanie, że właściwie nie dziwię się mojej terapeutce, żę nad niczym konkretnym ze mną nie pracowała, bo ja sama nie wiem od czego by zacząć. Ogólnie jestem straszną pesymistką, użalaczem i niedoceniaczem tego co mam, że to chyba nie podlega leczeniu. Więc nie dziwię się psycholożce mojej, bo wiem, że ona duchem świetym nie jest. Wszystko chyba zależy od chrakteru każdego z nas, a zmienić charakret zwłaszcza w wieku śerdnim jest naprawdę ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, ale terapeutka powiedziala w czym rzecz, przykladowo, ze przyczyna tego stanu jest to i to, czy bawi sie w kotka i myszke? bo jak to drugie to niech sie buja i szukaj kogos innego.

terapeuta ma Ci powiedziec ze przyczyna jest to i to i trzeba zmienic to w taki i taki sposob.

inaczej to zwykly naciagacz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, :bezradny: Ja się tego uczyłam i nic się nie zmieniło, nawet jesli chodzi o lęk to jest gorzej. Kiedyś ataki były samoistne nie związane z sytuacjami, Teraz częściej właśnie na sytuacje stresowe. Owszem reaguję na to inaczej , ale wyeliminować ich zupełnie się nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny , nie powiedziała absolutnie nic na temat przyczyn mojego "zgłupienia" ogólnego. Nasze spotkania wyglądają tak: dzieńdobry, parę słow o pogodzie, co wydarzyło się w danym tygodniu, potem moja nawijka na dany temat, jej jakieś zdanko lub dwa i do widzenia. Na początku tych tematów do przegadania miałam full i wychodziłam z terapii w jakiejś eufori, że juz teraz, nachmiast moje życie będzie inne i super, ale po dwóch latach takich spotkjanek, nie mam już właściwie nic do powiedzenia jej i w mojej ocenie mój stan jest w sumie podobny do stanu z przed terapii. Nie chcę tu na nikogo najeżdżać, ani sie wykłocać, bo nie mam już sił, ale ja naprawdę nie wiem co znaczą zwroty, zmień schematy, coś tam, coś tam.

 

-- 26 mar 2013, 21:35 --

 

*Wiola* , rozumiem. Chyba czuję się podobnie... Miałam jakąś nadzieję jeszcze przed tą terapią, ale teraz wiem, ze to nie są żadne czary i muszę siebie zaakceptować taką jaka jestem, bo od siebie nie ucieknę, jak od niechcianego męża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×