Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Shadowmere, nie chce robic tutaj piaskownicy i spierac sie o to, kto ma gorzej. Bo tak naprawde, to nie ma sensu. Kazdemu sie wydaje, ze ma najgorzej. Kazdemu zawsze brakuje tego, czego najbardziej potrzebuje. To jest stara jak swiat zasada. Ja chcialem tylko powiedziec, ze pamietam jeszcze, jak przez mgle, ze kiedy mialem jakies tam uczucia, to bylo po prostu fajnie. Chcialo sie zyc, chcialo sie wstawac. Sen byl irytujacy. Teraz na noc czekam jak na zbawienie. Zeby sie wreszcie polozyc i zasnac i chociaz na te pare chwil (bo tak krotki wydaje sie czas, gdy spimy) zniknac gdzies, gdzie nic mnie nie dosiega.

 

Powiedzcie mi, bo zauwazylem taka zaleznosc. Czy wszyscy tutaj byliscie wrazliwymi ludzmi? Bo zdawalo mi sie, ze zawilinski np. pisal, ze on za duzo czul, ale same negatywy. Ja nie chce przesadzac, ale tez tak mialem, ze mialem duzo stresu w nawet najprostszych sytuacjach, strach, wstyd, brak pewnosci siebie, balem sie ludzi, Balem sie porazek, osmieszenia. Bylem raczej typem samotnika. Nigdy nie ufalem obcym ludziom. Zreszta dalej tak mam, ze mi sie wydaje, ze wszyscy o mnie gadaja na ulicy. Jak sie ktos smieje to ze mnie itd.

 

Topielico, smierc z rozsadku. To jest wlasnie mega zalosne. My nawet nie cierpimy w takim ludzkim wymiarze. Nie rozrywa nas rozpacz. To jest po prostu smierc z rozsadku. Bo tak jest najmadrzej. Jak bylem maly, to nie bylem W STANIE POJAC, jak ktos moglby w ogole chciec sie zabic. Bylo mi strasznie zal takich ludzi, a teraz sam jestem jednym z nich.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się nie chcę licytowac i umniejszac Waszego cierpienia.Absolutnie.Bo dla mnie chyba nie ma nic straszniejszego,ale..Ja bylam już w tym miejscu co Wy,albo bardzo blisko.Moim zdaniem długo.I mając porownanie..Kochana Topielico-wiec jest lepiej czuc bezustanne cierpienie,rozpacz,ból,bezbrzeżną,niedającą się ukoić tęsknotę,samotnosc (bo zawsze czuje sie sama),lądowac co tydzien na toksykologii lub SORze?

Przecież ja rownież nie bywam szczesliwa,radosna,nie czuje,ża warto wstawac,warto życ,moje "Cele" sa absolutnie niewykonalne i akurat na to moglabym sie zamienic-nie miec ich,by odeszlo to porąbane niespelnienie.Od !4 roku życia czuję się strasznie stara,nie mam dostępu do dobrych rzeczy,ktore wszak sa niezbedne w życiu-satysfakcji,motywacji,pędu do życia...

Ja się o Was czesto pytam mojęgo psychiatrę-a teraz moją panią psychiatrę,Bo sama jakby to znam i nurtuje mnie-co to może byc?Na schizofrenię prostą,jesteście sorry-za bardzo pelni pragnień,za inteligentni,zbyt wiele w Was przerażenia i sprzeciwu na to co sie dzieje..I to poprostu widac.Moi lekarze uważają,że to jest bardzo zawansowane borderline z opisu-bo tak się dzieje,gdy przez wiele lat uczucia wariują,buchają,zmieniają się z sekundy na sekundę..i nie wykluczają,że do mnie to przylezie spowrotem,bo uciekam przed terapią,nadużywam leków i ogłuszam się.Ja widzialam w psychiatryku w Starogardzie osobe z diagnozą sch.prostej.Ciagle sprzatala,mruczala do siebie jakies niezrozumiale banialuki,gdy chcialam z dobroci pomóc jej w sprzątaniu-dala mi w pysk.W szpitalu żyje już wiele lat.Widac,że jest gdzies indziej.

Strasznie cierpicie,ale ta Wasza schiza prosta-to jak mój chad-cos czego sie boicie i nie chcecie i jest dla was najgorsze i trudne lub niemozliwe do uleczenia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, ze ktos o nas mysli i pyta sie swoich psychiatrow o nasze przypadki. :) Ja na pewno schizofrenii prostej nie mam, choc kiedys ja podejrzewalem. Ale cos jest ze mna nie tak.

Tu nie chodzi o umiar Korat, tylko zwykly realizm. Nie moze byc tak dobrze, zebysmy byli zdrowi.

Jak z Twoim dobrym smaopoczuciem Korat? Utrzymuje sie jako tako?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht, wczoraj się załamałem, bo nie dałem rady chodzić po sklepie, byłem fizycznie wykończony w zasadzie niczym. To mnie załamało. Dzisiaj się po raz n-ty podniosłem i poćwiczyłem trochę, 30 minut spaceru w mieszkaniu (bo na dwór nie wychodzę, za duży niepokój), 15 minut roweru(stacjonarny w domu), i takie pół pompki i pół przysiady, bo pełnych nie jestem już w stanie robić, do tego 1 seria brzuszków na takim sprzęcie by było łatwiej i kręgosłup się nie przeforsował. Mogę być z siebie zadowolony, może jeszcze zawiozę dzisiaj rodziców do sklepu i wtedy będzie pełna satysfakcja, że zrobiłem coś dobrze. Chciałbym móc systematycznie podejmować taką aktywność, wtedy byłbym zdrowszy chociaż fizycznie. Pracuję nad tym i mam nadzieję, że oddział dzienny mi w tym pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, to co mówisz ma sens, może to naprawdę zaawansowany border. Jeżeli tak, to mam nadzieję, że Ciebie to nigdy nie spotka już. Tak naprawdę nie życzyłabym tego nawet najgorszemu wrogowi. Ja kiedy czuję, to raczej skrajnie negatywne uczucia i badzo silne, trudno mi je wręcz wytrzymać, ale mimo tego to jest taka rozpacz z nutką radości: bo CZUJĘ. Powiem tak,życie z uczuciami jest o wiele trudniejsze,ale wegetowanie w tym stanie jest straszniejsze, mimo że nie możemy poczuć tego strachu, bo jest nieludzkie.

U mnie dalej regres, nadzieja (intelektualna) mi się łamie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

był ktoś na oddziale zaburzeń afektywnych w szpitalu klinicznym?

Ja byłam. W moim przypadku to była kompletna beznadzieja. To była kpina po prostu. Nie było żadnych zajęć, po prostu się siedziało/leżało, a lekarze zajmowali się pochałanianiem coraz to nowych dań, które gdzieśzamawiali i byli nieszczęśliwi i wkurzeni jak im się przeszkadzało. Mam nadzieję, że u CIebie tak nie będzie.

 

Ja dziś dostałam od cioci strasznie drogi prezent, normalnie to by mi szczena opadła i wariowałabym ze szczęścia, zachwytu, niedowierzania, że mnie taka radość spotkała, a tymczasem nie czuję NIC. Mój chłopak powiedział, że zachowywałam się jakbym kupiła bułeczkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się nie chcę licytowac i umniejszac Waszego cierpienia.Absolutnie.Bo dla mnie chyba nie ma nic straszniejszego,ale..Ja bylam już w tym miejscu co Wy,albo bardzo blisko.Moim zdaniem długo.I mając porownanie..Kochana Topielico-wiec jest lepiej czuc bezustanne cierpienie,rozpacz,ból,bezbrzeżną,niedającą się ukoić tęsknotę,samotnosc (bo zawsze czuje sie sama),lądowac co tydzien na toksykologii lub SORze?

Przecież ja rownież nie bywam szczesliwa,radosna,nie czuje,ża warto wstawac,warto życ,moje "Cele" sa absolutnie niewykonalne i akurat na to moglabym sie zamienic-nie miec ich,by odeszlo to porąbane niespelnienie.Od !4 roku życia czuję się strasznie stara,nie mam dostępu do dobrych rzeczy,ktore wszak sa niezbedne w życiu-satysfakcji,motywacji,pędu do życia...

Ja się o Was czesto pytam mojęgo psychiatrę-a teraz moją panią psychiatrę,Bo sama jakby to znam i nurtuje mnie-co to może byc?Na schizofrenię prostą,jesteście sorry-za bardzo pelni pragnień,za inteligentni,zbyt wiele w Was przerażenia i sprzeciwu na to co sie dzieje..I to poprostu widac.Moi lekarze uważają,że to jest bardzo zawansowane borderline z opisu-bo tak się dzieje,gdy przez wiele lat uczucia wariują,buchają,zmieniają się z sekundy na sekundę..i nie wykluczają,że do mnie to przylezie spowrotem,bo uciekam przed terapią,nadużywam leków i ogłuszam się.Ja widzialam w psychiatryku w Starogardzie osobe z diagnozą sch.prostej.Ciagle sprzatala,mruczala do siebie jakies niezrozumiale banialuki,gdy chcialam z dobroci pomóc jej w sprzątaniu-dala mi w pysk.W szpitalu żyje już wiele lat.Widac,że jest gdzies indziej.

Strasznie cierpicie,ale ta Wasza schiza prosta-to jak mój chad-cos czego sie boicie i nie chcecie i jest dla was najgorsze i trudne lub niemozliwe do uleczenia..

 

Bardzo sensowna wypowiedź, wyraźnie i konkretnie przedstawiająca analogię między cierpieniem związanym z nieczuciem i czuciem zbyt intensywnym. To prawda, że my boimy się schizofrenii prostej, ale prawda jest taka, że każdemu z nas tutaj obecnych daleko do niej. Osoby z tym rozpoznaniem funkcjonują zgoła inaczej niż my tutaj i to fakt niezaprzeczalny.

 

Pytanie do osób z anhedonia-odpowiedzcie szczerze mieliscie kiedykolwiek przypadki kompulsywnej masturbacji??

 

Ja miałem ten problem jako nastolatek, bywało, że takie akcje kończyły się opuchlizną prącia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie do osób z anhedonia-odpowiedzcie szczerze mieliscie kiedykolwiek przypadki kompulsywnej masturbacji??

 

Tak.Aczkolwiek nie z anhedonii,a dla rozladowania napięcia.

Ale kompulsywne to na pewno bylo.

MAsturbacja to nie tylko wyrzut dopaminy,to też kojące uczucie ulgi i czegos..jakby..wyczerpania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale do tego trzeba mieć predyspozycje psychiczne żeby sie uaktywniło coś takiego jedni mają większość nie...to jest proste ja z tym wiąże swoje zaburzenia mówiłem to lekarzom ale co z tego ja chce leki na to...a czasu nie cofne...lekarz psychiatra w wieu 17 lat mi powtarzał że to normalne nie robiłem tego po kilka razy dziennie no może w wakacje sie zdarzało ale to dojrzewanie itp muisz wyładować a że nam sie struktura osobowosći załamywała przez to deformowała w jakiś sposób to już chyba nie nasza wina poprostu mielismy do tego predyspozycje ale co z tym zrobic?psychoterapeuta seksuolog???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od czasu choroby jestem kompletnie aseksualna, więc nic takiego u mnie nawet nie wchodzi w grę. Przed chorobą zresztą też miałam znikome libido; / Nie wpasowuję się więc w ten profil. Ale myślę, że coś w tym jest. Można to ująć jako jeden z wielu powodów anhedonii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ktoś z Was miał efekt euforyzacji po zażywaniu akinetonu / prodinolu? Na mnie jeszcze do jesieni ubiegłego roku to działało, po zażyciu akinetonu przez ok 2 h byłam szcżęśliwa, miałam emocje. Poitem to przestało działać ( zauważyłam, że jak dłużej brałam akineton to organizm się jakby przyzwyczajała), potem się wysraszyłam, bo raz po zażyciu akinetonu miałam uczucie bycia poza sobą, ale dziś zamierzam znowu spróbowac i Wam powiem...

 

-- 09 kwi 2011, 18:05 --

 

Niestety, wzięłam akineton już 30 min temu i nic:(:(:(: Kiedyś jak jeszcze trochę uczuć miałam, to akineton bardzo pomagał...tak sobie myślę, że to oznacza, że moje zmiany są już bardo głębokie:(:(:(:(:( Jeszcze w sierpniu 2010 akineton działał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę naciągane z tą kompulsywną masturbacja, jest dużo aktywności które uwalniają dopaminę i endorfinę, co nieznaczny że ich efekty uboczne są takie same jak amfetaminy. Na początek musiałbyś mieć porównanie co do skali, o ile się zwiększa aktywność dopaminy w jądrze półleżącym przy masturbacji a o ile przy braniu amfetaminy, o ile się zwiększa tam dopamina podczas ćwiczeń/śmiechu/socjalizacji... (dla porównania). Przez jak długi okres itp.

 

btw. nigdy się kompulsywnie nie masturbowałem zresztą ja mam słaby orgazm i to rzadko, zazwyczaj nic nie czuje na koniec i brak emocji mam odkąd pamiętam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, to co mówisz ma sens, może to naprawdę zaawansowany border. Jeżeli tak, to mam nadzieję, że Ciebie to nigdy nie spotka już. Tak naprawdę nie życzyłabym tego nawet najgorszemu wrogowi. Ja kiedy czuję, to raczej skrajnie negatywne uczucia i badzo silne, trudno mi je wręcz wytrzymać, ale mimo tego to jest taka rozpacz z nutką radości: bo CZUJĘ. Powiem tak,życie z uczuciami jest o wiele trudniejsze,ale wegetowanie w tym stanie jest straszniejsze, mimo że nie możemy poczuć tego strachu, bo jest nieludzkie.

U mnie dalej regres, nadzieja (intelektualna) mi się łamie.

 

Nie jestem przekonany czy w ogóle da się to porównać ze względu na różnice czasowe, jakbyś przez rok czuła codziennie skrajne negatywne uczucia i potem przez jakiś krótki okres czasu nic nie czuła, to by ci się pewnie wydawało, że nic nie czuć jest lepiej i odwrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie, Borsuku.

Ja sie masturbowalem, ale ciezko powiedziec, czy kompulsywnie. Czasem mialem takie silne parcie, ze juz sie nie moglem doczekac, kiedy to zrobie. Bo faktycznie, schodza nerwy, lekki relaks chociaz przez chwile jest pozniej. Ale wlasnie po to jest masturbacja, zeby rozladowywac takie napiecia.

Kurde, zepsul mi sie dzisiaj samochod, a to byla rzecz, ktora sprawiala, ze mialem sile sie ruszac z domu. Nie wytrzymuje w MPK, strasznie mnie to meczy. W ogole lubie (intelektualnie) jezdzic samochodem. Nie wiem, co mi sie w tym podoba, ale chyba ma to podobne dzialanie, co np. gra komputerowa. Ze moge sie wylaczyc chociaz na chwile, wejsc w ten swiat ruchu drogowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×