Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

To brzmi calkiem normalnie, i nawet podobnie do mnie. Tez sie nauczylem angielskiego z CN i rajcowaly mnie takie techniczne rzeczy. Ale na jakiej podstawie wnioskujesz, ze nie miales normalnych uczuc nigdy? Mozliwe w takim ukladzie, ze ja tez nie mialem, tylko sobie to wmawiam. Ale zapachy byly wyrazniejsze, miejsca, rzeczy mialy znaczenie. Hmm... To by mi wystarczylo. Duzo jest ludzi, ktorzy sa chlodni i jakos zyja normalnie. Ale ja po prostu egzystuje.

 

Mowisz tak jakby Cie jednak cos interesowalo. W ogole wydajesz sie bardzo inteligentny i wyglada na to, ze masz duza wiedze. Ja np. im dluzej zyje, tym gorzej z moja wiedza. Nie dosc, ze nic nowego sie nie ucze, to jeszcze to, co umialem kiedys, zanika. Nie mam jakiejs takiej ciekawosci poznawania mechanizmow rzeczy. Po prostu swiat jest dla mnie taki jest, wiec nie ma potrzeby go poznawac. Mniej wiecej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To brzmi calkiem normalnie, i nawet podobnie do mnie. Tez sie nauczylem angielskiego z CN i rajcowaly mnie takie techniczne rzeczy. Ale na jakiej podstawie wnioskujesz, ze nie miales normalnych uczuc nigdy? Mozliwe w takim ukladzie, ze ja tez nie mialem, tylko sobie to wmawiam. Ale zapachy byly wyrazniejsze, miejsca, rzeczy mialy znaczenie. Hmm... To by mi wystarczylo. Duzo jest ludzi, ktorzy sa chlodni i jakos zyja normalnie. Ale ja po prostu egzystuje.

 

Ja nigdy nie wiedziałem, że zapachy mają być takie ważne, o tym, że przywołują wspomnienia tylko przeczytałem nigdy tego nie doświadczyłem. Nawet chyba nie wiem co to znaczy żeby rzeczy miały znaczenie, znaczenie może mogę znaleźć w jakiś bardziej abstrakcyjnych rzeczach.

 

Mowisz tak jakby Cie jednak cos interesowalo. W ogole wydajesz sie bardzo inteligentny i wyglada na to, ze masz duza wiedze. Ja np. im dluzej zyje, tym gorzej z moja wiedza. Nie dosc, ze nic nowego sie nie ucze, to jeszcze to, co umialem kiedys, zanika.

 

Moje zainteresowania są szczątkowe, nawet dobry program popularno naukowy na temat który mnie interesuję często oglądam przez cały dzień alb dłużej po parę minut co jakiś czas. Zainteresowany na tyle żeby się w coś wgłębić byłem dosłownie parę razy w życiu.

 

Nie mam jakiejs takiej ciekawosci poznawania mechanizmow rzeczy. Po prostu swiat jest dla mnie taki jest, wiec nie ma potrzeby go poznawac. Mniej wiecej.

 

Bo ciekawość nie jest logiczna to jest coś takiego jak uczucie.

 

Jestem ciekawy waszej odpowiedzi na mój eksperyment myślowy:

"Wyobraź sobie najnudniejszą czynność jaką potrafisz, niech to będzie zapamiętywanie książki telefonicznej, pokonałoby to twoją nudę?"

 

Ja bym chciał żebym mógł się zając czymś zarobkowym, ale nie jestem w stanie, matka mnie często pyta czy się nie nudzę, albo mówi mi co mam zrobić żeby się nie nudzić (chociaż się wcale na to nie skarżę), a dla mnie zmuszanie się do czegoś jest gorsze nisz nic nie robienie, czas nie tylko nie płynie szybciej ale zwalnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem troche Twojego pytania. Czy czytanie ksiazki telefonicznej mialoby pokonac nude? Ja bym wolal nic nie robic niz czytac ksiazke telefoniczna. Nic nie robienie jest dla mnie calkiem ciekawym zajeciem, wiec nie ma o czym gadac.

 

To jak wyglada Twoja sytuacja Borsuk? Nie masz zadnej diagnozy, nie chodzisz do psychologa, a matka pozwala Ci siedziec caly dzien w domu i nic nie robic? Wnioskuje z Twojej wypowiedzi, ze wie w jakim jestes stanie, ale nigdy nie miala zadnych sprzeciwow, nie kazala CI zrobic czegos ze soba, brac leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem troche Twojego pytania. Czy czytanie ksiazki telefonicznej mialoby pokonac nude? Ja bym wolal nic nie robic niz czytac ksiazke telefoniczna. Nic nie robienie jest dla mnie calkiem ciekawym zajeciem, wiec nie ma o czym gadac.

 

Mówiłeś, że grasz w literki żeby zabić nudę, jak nic nie robienie nie powoduje nudy to skąd się ona bierze?

 

Z książką telefoniczną chodzi mi o to, że ludzie często twierdzą, że robią coś co ich nie interesuje i to sprawia, że ich czas mija szybciej, jeżeli ta czynność naprawdę ich nie interesuje to powinni ją odczuwać tak samo jak zajęcie się zapamiętywaniem książki telefonicznej, jeśli nie to jaka jest różnica? Myślę, że jest trudno ocenić na ile jakieś zajęcie cie interesuje o ile nie jest to duże zainteresowanie.

 

To jak wyglada Twoja sytuacja Borsuk? Nie masz zadnej diagnozy, nie chodzisz do psychologa, a matka pozwala Ci siedziec caly dzien w domu i nic nie robic? Wnioskuje z Twojej wypowiedzi, ze wie w jakim jestes stanie, ale nigdy nie miala zadnych sprzeciwow, nie kazala CI zrobic czegos ze soba, brac leki?

 

Mam dwie diagnozy, osobowość schizotypowa i schizoidalna, pierwsza jest dosyć dziwna biorąc pod uwagę, że nie mam żadnych urojeń. Na razie schodzę z Alventy, chodzę do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja to zle ujalem. Bo ja sie wlasnie nie nudze, co najlepsze. Nie zabijam nudy grajac w literaki, tylko nie chce ciagle myslec, o tym nieczuciu. Bo glownie to pochlania moje mysli. I to nie jest dla mnie nudne, ale meczace. Czasami mam dosc, wiec uciekam w taki swiat, w ktorym musze myslec intensywnie o innych rzeczach. Np. ulozenie nowego slowka w literakach. Chociaz to i tak nie wylacza mnie calkowicie.

 

A jaki byl przebieg u CIebie Korat? Gwaltwony czy raczej dlugotrwaly poczatek 'choroby'? Chyba w tej ksiazce Cleckleya wlasnie byla roznica miedzy psychopata a chlopakiem z os. schizotypowa albo schizoidalna. Bylo tam napsiane, ze ten drugi interesowal sie astronomia, pisywal jakies dzienniki, czy opowiadania. Nie lubil towarzystwa innych ludzi, zdecydowanie wolal byc sam, ale byl dosyc lubiany w klasie, chociaz zawsze trzymal sie na uboczu. W tych swoich notatkach czesto wspominal o bezsensie swiata, wszystkich tych procesow, ktore kieruja ludzmi, generalnie pisal, to co my tutaj przez te ostatnie 150 stron.

Ale taka osobowosc sie ksztaltuje na przestrzeni lat, czy rodzisz sie skazany na nia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja to zle ujalem. Bo ja sie wlasnie nie nudze, co najlepsze. Nie zabijam nudy grajac w literaki, tylko nie chce ciagle myslec, o tym nieczuciu. Bo glownie to pochlania moje mysli. I to nie jest dla mnie nudne, ale meczace. Czasami mam dosc, wiec uciekam w taki swiat, w ktorym musze myslec intensywnie o innych rzeczach. Np. ulozenie nowego slowka w literakach. Chociaz to i tak nie wylacza mnie calkowicie.

 

Ja nawet o tym nie myślę, przez 95%+ czasu nie myślę kompletnie o niczym, nawet teraz jak pisze te słowa nie słyszę żadnych myśli, stukam w klawisze i słowa się pojawiają.

 

Wiem, że ja znowu o tym samym ale myślę, że jest to istotne: pewnie nie byłbyś w stanie się zając czytaniem książki telefonicznej na dłuższy czas więc jakaś różnica musi być, więc nie możesz powiedzieć, że robisz to tylko żeby się czymś zająć.

 

Ale taka osobowosc sie ksztaltuje na przestrzeni lat, czy rodzisz sie skazany na nia?

 

Z tego co czytałem to może być od urodzenia, albo wykształtować się w czasie dojrzewania, ale oficjalnie piszą, że nie wiadomo może mają za mało danych. Mój psychiatra mi powiedział, że to pewnie jakiś biologiczny defekt biorąc pod uwagę, że tak było od zawsze.

 

btw. nie sugerujcie się zbytnio artykułem na angielskiej wikipedi różni psychologowie opisują zupełnie różnych schizoidów (tak wiem lol) porównajcie sobie choćby to co opisuje Theodore Millon. Ja nie biorę tej diagnozy zbyt poważnie, one są robione na takiej zasadzie, że jak dużo pkt z DSM się zgadza i nie masz innej choroby psychicznej to cie diagnozują z osobowością schizoidalną to jest tylko zbiór symptomów które się na tyle często powtarzają, że są wzięte w kluster, a do tego grupa ludzi z tymi objawami jest dosyć mała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to ja nie wiem, ja juz wolalbym nie myslec o niczym chyba. Miec pusta glowe, nie czuc jakiegos takiego napiecia wiecznie. Ja mam tak, jak to podobno jest w dystymii. Jak cos robie, to mnie to zupelnie nie interesuje i czuje, ze trace czas i moglbym robic cos lepszego, natomiast nic nie robiac zle sie czuje, ze marnuje czas. Tak zle, tak niedobrze. Dlatego tez moze znajdujde sobie jakies zajecia, zeby nie miec poczucia zmarnowanego czasu.

 

Jest roznica Borsuk, bo ksiazka telefoniczna nie wymaga ode mnie zaangazowania psychicznego. Czytajac ja nie scigam sie z czasem, nie ma zadnego wyzwania intelektualnego. Na dodatek czytanie ksiazki telefonicznej nie ma zadnego celu. W literakach chodzi o wygrana, jest jakas celowosc tego dzialania, natomiast w tym drugim wypadku to tylko czytanie niepowiazanych z soba nazwisk i numerow telefonow.

 

Ja sie dzisiaj obudzilem w chujowym stanie. Poplakalem sie w poduszke. To dzieje sie, gdy mysle o tym jak bylo kiedys i jak jest teraz. Pomyslalem, ze ja sie juz totalnie nie poznaje, totalnie. W mojej glowie dalej jestem dobrym czlowiekiem, pokornego serca. Psychicznie sie zatrzymalem na starych czasach. A rzeczywistosc, terazniejszosc jest taka, ze jestem pustym czlowiekiem, bez marzen, nadziei. Probowalem sobie wymyslic chociaz jeden powod, dla ktorego wstaje kazdego dnia i nic sie w mojej glowie nie pojawilo. Ja tak naprawde w glebii duszy nie chce zmieniac swojego stanu, tylko umrzec. Tylko racjonalnie uwazam, ze musze walczyc, wyzdrowiec, bo tak trzeba. Ale nie robie tego dla siebie. Gdybym mial wybierac dla siebie, to po prostu bym umarl, i tyle. Dlatego nie potrafie sie niczym przejac. Nawet rozrywki traktuje jak obowiazki. To juz po prostu nie jest moj swiat, tylko wiezienie, w ktorym musze siedziec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mowisz tak jakby Cie jednak cos interesowalo. W ogole wydajesz sie bardzo inteligentny i wyglada na to, ze masz duza wiedze.

Też to zauwazyłam.

Ja np. im dluzej zyje, tym gorzej z moja wiedza. Nie dosc, ze nic nowego sie nie ucze, to jeszcze to, co umialem kiedys, zanika. Nie mam jakiejs takiej ciekawosci poznawania mechanizmow rzeczy. Po prostu swiat jest dla mnie taki jest, wiec nie ma potrzeby go poznawac. Mniej wiecej.

Mam identycznie. Ale kiedyś absolutnie tak nie miałam. Ciekawiło mnie wszystko, a nauka sprawiała przyjemność.

Pomyslalem, ze ja sie juz totalnie nie poznaje, totalnie. W mojej glowie dalej jestem dobrym czlowiekiem, pokornego serca. Psychicznie sie zatrzymalem na starych czasach. A rzeczywistosc, terazniejszosc jest taka, ze jestem pustym czlowiekiem, bez marzen, nadziei. Probowalem sobie wymyslic chociaz jeden powod, dla ktorego wstaje kazdego dnia i nic sie w mojej glowie nie pojawilo. Ja tak naprawde w glebii duszy nie chce zmieniac swojego stanu, tylko umrzec. Tylko racjonalnie uwazam, ze musze walczyc, wyzdrowiec, bo tak trzeba. Ale nie robie tego dla siebie. Gdybym mial wybierac dla siebie, to po prostu bym umarl, i tyle. Dlatego nie potrafie sie niczym przejac. Nawet rozrywki traktuje jak obowiazki. To juz po prostu nie jest moj swiat, tylko wiezienie, w ktorym musze siedziec.

To też mam tak samiuteńko. Tylko, że ja się nie zatrzymałam na starych czasach. Ja już nie pamiętam jak było dawniej.Tak samo dawne rozrwyki wykonuję tylko z obowiązku, dla zapełnienia czasu, albo nie wykonuje ich wcale. Jeszcze rok temu było dużo, dużo lepiej. Wlaściwie to chyba jeszcze jesienią coś mnie wciagało. Teraz wolny czas spędzam tylko na tym forum albo gadając na gg z ludźmi z forum, miałam okres, że chodziłam po sklepach, kupowałam różne rzeczy, które mnie i tak nie cieszyły. Straszny jest ten stan. Ja dlatego mimo ogromnego cierpienia i zmęczenia chodzę do pracy, po prostu, żeby spędzić jakoś czas. Potem jestem już tak zmęczona, że siadam do kompa i tak spędzam czas do wieczora. Nie oglądam TV, bo mnie to nie interesuje, nie sprawia przyjemności, tylko męczy. Wykonanie wszystkich obowiązków domowych jest strasznym, strasznym przymuszaniem się. A gdy jeszcze miałam emocje, to czasami nosiło mnie wręcz, szorowałam podłogę podśpiewując, sprzątnięty domek sprawiał mi ogromną przyjemność, a teraz jest mi prawie obojętne czy jest posprzątane czy brudno.

Książki telefonicznej nie dałabym rady się nauczyć ani nawet przeczytać, nie czytam nawet normalnych książek, bo nie odczuwam ciekawości.

Ja mam podejrzenie, że większość z nas ma schizofrenię prostą.

Borsuk, a Ciebie Matka tak bez słowa utrzymuje, a Ty nic nie robisz? Nie mogę w to uwierzyć. Pomagasz chociaż w domu? Ile Ty masz lat i od jakiego czasu tak nic nie robisz?

 

-- 13 kwi 2011, 11:40 --

 

Ja się znowu od kilku nocy nie wyspałam. Jestem przepotwornie zmęczona. Wypiłam 2 kawy i red bulla i tętno mam 120. Czuje się znó jakbym konała. Przy moim zmęczeniu to jest absolutny heorozim, że chodzę do pracy. PEwnie długo tak nie wytrzymam. Jak padnę, to przynajmniej moja męka się skończy.

 

-- 13 kwi 2011, 11:41 --

 

Wy przynajmniej możecie spać w nocy i w dzień też się możecie przespać...a ja śpie tylko na tabletkach i to ledwo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to fakt, ze musi Ci byc ciezko. Ja spie, ale tak jak mowilem, to jest sen, ktory w ogole nie regeneruje. Regeneruje cialo, a nie umysl. Moja glowa jest caly czas ociezala. Nie wiem, czy to nie jest natrectwo z tymi moimi myslami. Ja chcialbym czuc pustke w glowie, chociaz przez chwile, a w kolko muisze o czyms myslec. Jak nie mysle, to sie zaczynam dziwnie czuc, jak bez reki. Wiec zaraz wracaja do mnie mysli. Ty sie natretek na tym znas, wiec moze cos powiesz na ten temat. Czy natrectwo moze tez tak wygladac?

 

Ja chce zrobic taki maly eksperyment, zeby nie uzywac komputera w ogole przez jakis czas, np. w wakacje. Wytrzymac bez niego chociaz miesiac. Bo mam poczucie, ze to jest taka ucieczka. Moze to cos da, moze nie? Zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA dziś czuję się tak potwonie jak przed kilkoma miesiącami...przeogromne cierpienie psychiczne, pustka i wielkie zmęczenie fizyczne z niewyspania...czasami się zastanawiam czy ten brak uczuć to w ogóle nie jest efekt mojego ciągłego od 6 lat niewyspania....ale pewnie tak nie jest...pewnie i brak uczuć i bezsenność to efekt jakiejś choroby...ja odkąd mi zanikły uczucia to nie odczuwam też senności...mogę być nie wiem jak zmęczona, a senności nie czuję i nie zasnę...wielu rzeczy nie czuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht myślę, że to co opisujesz może być jakąś formą natręctwa, co prawda u mnie wygladały zgoła inaczej niż u Ciebie, ale wiem, że każdy przeżywa je na swój sposób. U mnie natręctwa zostały wyciszone leki, które obecnie przyjmuję. Może warto byś się zastanowi nad podjęciem farmakoterapii ? Oczywiscie psychoterapia w tym stanie również wskazana, mogę polecić miejsce, o którym wspomniałem w jednym z poprzednich postów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem jestem już tak zmęczona, że siadam do kompa i tak spędzam czas do wieczora. Nie oglądam TV, bo mnie to nie interesuje, nie sprawia przyjemności, tylko męczy. Wykonanie wszystkich obowiązków domowych jest strasznym, strasznym przymuszaniem się. A gdy jeszcze miałam emocje, to czasami nosiło mnie wręcz, szorowałam podłogę podśpiewując, sprzątnięty domek sprawiał mi ogromną przyjemność, a teraz jest mi prawie obojętne czy jest posprzątane czy brudno.

Książki telefonicznej nie dałabym rady się nauczyć ani nawet przeczytać, nie czytam nawet normalnych książek, bo nie odczuwam ciekawości.

 

Jak ty dajesz rade w pracy?

 

Borsuk, a Ciebie Matka tak bez słowa utrzymuje, a Ty nic nie robisz? Nie mogę w to uwierzyć. Pomagasz chociaż w domu? Ile Ty masz lat i od jakiego czasu tak nic nie robisz?

 

Stary mnie utrzymuje, matka nie pracuje. Nawet w czasach szkolnych często do niej nie chodziłem, 50% nieobecności raz miałem. 26 lat, lata po szkole minęły jakoś bardzo szybko, poza tym, że starzy mi mówili żebym poszedł na studia albo znalazł prace nic nie robili, zresztą pewnie się z tym poddali jak już byłem mały, żadne kary nie mają na mnie wpływu, łącznie z fizycznymi. Czytałem, że psychopaci też tak mają, był test gdzie rażono ludzi prądem co 15minut, normalna osoba podobno najwięcej cierpi nie podczas porażenia ale kiedy czeka na kare, psychopata nic nie czuje jak na nią czeka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ty dajesz rade w pracy?

Własnie nie daję...dziś czuję się tak potwornie jak nie pamietam kiedy...potworne cierpienie psychiczne ( anheodnia, pustka, brak uczuć) i fizyczne (niewyspanie, brak smaku w buzi, tętno 120), że na jutro i pojutrze wziełam urlop...i tak marnuję cenne dni urlopu...ale JA CHCĘ PRACOWAĆ...chcę być jak normalny człowiek...jak jeszcze czułam, to mnie rajcowało to co robię

Obawiam się jendak, że mogę nie dać rady w pracy:(

 

-- 13 kwi 2011, 19:12 --

 

Cale popołudnie płaczę, choć niewiele czuję...mój chłopak powiedział wprost...to jest okrutne co mnie spotkało...rodzice załamani, nie wiedzą, gdzie szukać dla mnie pomocy

 

-- 13 kwi 2011, 20:58 --

 

Było naprawdę potwornie...wieczorem jak zwykle jest lepiej...ale to o niczym nie świadczy...z tego co czytałam wypowiedzi pacjentów to lepsze wieczory są zarówno w depresji jak i schizofrenii...

 

-- 13 kwi 2011, 21:04 --

 

Spojrzałam dziś na zdjęcia z 2008r gdy jeszcze byłam pełna emocji... i mam wrażenie jakbym patrzyła nie na siebie, tylko na obca osobę...raz,że ja się bardzo postarzałam przez te 2,5 roku, dwa, że zupełnie znikł mi z uśmiechnięty wyraz twarzy, a dwa... nie wiem, może to kwestia depersonalizacji, którą pewnie mam, ale naprawdę...jakbym się zupełnie nie utożsamiała z ta osobą ze zdjęcia

 

-- 14 kwi 2011, 11:06 --

 

U mnie nadal tragicznie...na sen wzięlam ketrel, ale obudziłam się jak zwykle wykończona...ogólnie jest tragicznie...moi rodzice są bardzo zmartwieni...szczególnie tata...mama na mnie dziś naskoczyła, że mam pracować, że nie jestem w tak złym stanie, żeby nie pracować ( heh!), bo nie poszlam dziś do pracy... nie czuję nic, nic...miałam jechać z moim chłopakiem do jego przyjaciela, ale nie czuję się na siłach, zresztą pewnie siedzialabym wyobcowna, bo nic nie przeżywam i nie mam nawet potrzeby kontaktów międzyludzkich...jest tragicznie... mój chlopak powiedział wczoraj, że to co mnei spotkało jest okrutne... i tata też tak powiedział...i wszyscy są bezsilni

 

-- 14 kwi 2011, 13:52 --

 

Dzwonilam do znajomej specjalistki z Poradni zaburzeń sNu....powiedziala, ze nie jest w stanie mi pomoc i zasugerowala, ze to schizofrenia...kazala jechac do Poznania do prof Rybakowskiego

Jezu, ja juz nie chce zyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety taka prawda, że wielu z nas będzie do końca życia się borykało z problemami. Nie powiem kto, bo nie wiem. Ale wygląda na to, że u części z nas są trwałe zmiany w psychice i trzeba będzie z tym cierpieniem żyć.

Na oddziale dziennym są osoby młode i te starsze, i niektórzy z tych starszych leczą się już po 30-40 lat, więc wiadomo życie nie jest usłane różami i nie zawsze ma happy end. Ja już przestałem się szarpać i łudzić, że będę zdrowy, staram się wycisnąć ile mogę będąc w tym stanie co jestem. Póki co oddział dzienny, potem neurolog, potem renta i odpoczynek, a potem jakaś praca na pół etatu i myślę, że tyle mogę w swoim życiu zrobić. Rodziny zakładać nie będę, bo nie mam takiej potrzeby, żadna by mnie nie zechciała i tak, i nie chcę ranić nikogo. Jestem niestety w na tyle fatalnym stanie, że nie mogę być samowystarczalny, więc jeśli zabraknie rodziców to marny mój los będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie na oddziale dziennym też są osoby młode i te starsze, ale z tymi starszymi nie rozmawiałem o tym ile już się leczą. Jest pewne, że części z nas psychiatria nie opuści do końca życia, pewne rzeczy trzeba zaakceptować i nauczyć się z nimi funkcjonować. Korat o rentę socjalną nie jest tak łatwo, ja się staram i marne szanse by sąd uchylił decyzje komisji ZUS i uznał mnie za osobę całkowicie niezdolną do pracy, a to musi być orzeczone, by mieć prawo do tej renty.

Prawda jest brutalna, jeśli teraz nic z tym nie zrobimy na tyle na ile można coś zrobić to życie wcześniej czy później upomni się o nas i to w najbardziej brutalny sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, ja tez nie jestem na tyle samowystarczalny niestety. :( Chcialbym wziac jakis urlop zdrowotny na studiach, czy cos takiego, ale wypadaloby w tym czasie popracowac, bo nie chce, zeby rodzice za wszystko bolili. Tylko jak sie zaczalem zastanawiac nad tym, co napisze w CV, to sie zalamalem.

- bez energii do zycia

- bez motywacji

- nietowarzyski

- niezaradny

Nie potrafilbym napisac, ze jest inaczej, bo i tak by to zaraz wyszlo w pracy.

Ja nie chce happy endu, tylko jakikolwiek end. Zamierzam sie szarpac nawet do smierci z tym, bo akceptacja faktu, ze jestem chory nic mi nie da i nie ulatwi. Zaakceptowanie tego, ze sie ma za duzy nos, owszem, to nie jest problem. Ale ze ma sie byc emocjonalnym warzywem do konca zycia? Nie ma mowy. Tu nie chodzi o jakas blahostke, tylko cale zycie, jedyne ktore mamy. Jakby ludzie z rakiem akceptowali, ze umra, to bysmy pewnie mieli spoleczenstwo szczuplejsze o jakis procent.

Umowilem sie do psychiatry na wtorek. Bede ja prosil o Solian, z "P". I zobaczymy jak to bedzie dzialac. Wiaze z tym duze nadzieje. Chociaz zaczynam sie coraz bardziej przekonywac, ze u mnie to jednak problem psychologiczny, a nie zle dzialanie mozgu. Tylko ze oczywiscie jedno wplywa na drugie.

 

Borsuk, czytalem te badania. Ja tez tak mam, bol (kara) nie jest dla mnie przestroga. Psychopaci sie uczyli wolniej, bo po prostu mieli w dupie czy ich porazi czy nie. Oni nie odczuwaja leku, a doznania zmyslowe maja mocno splycone. Na dobra sprawe tak jak wiekszosc z nas tutaj. Mysle, ze gdybysmy tego testu podjeli sie ja, Ty, magic, Korat, to pewnie nasze wyniki pokrywalyby sie z tymi psychopatow.

Ale kiedys kara na mnie dzialala. Mialem wyrzuty sumienia i chec poprawy. A Ty twierdzisz, ze nigdy tego nie odczuwales? Skad to mozesz wiedziec?

 

A moglbys cos wiecej natretku o tej swojej terapii napisac? To cos kosztuje? Sa jakies testy? itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj rodzinie dużo mówiłem o tym , że chcę się zabić. Po ich reakcji tylko się utwierdziłem w przekonaniu, że nie mam czego szukać na tym świecie.

Miałem jeszcze większą chęć zabicia siebie. W ogóle to straciłem chęć wchodzenia w jakąkolwiek interakcję z własną rodziną, poza ojcem.

Zobaczyłem jak bardzo są nielogiczni i nierozumni, jak bardzo brak im argumentów by mnie przekonać do życia, jakie beznadziejne są ich powody ku temu by żyć, w zasadzie to brak im powodów, a żyją tylko dlatego, że są tak zaprogramowani i jest im z tym fajnie. Ja mogę za to powiedzieć, że jestem tak zaprogramowany, że nie jest mi fajnie żyjąc, więc sądzę że prędzej czy później uznam samobójstwo za rozwiązanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pobyt na oddziale trwa 3 miesiące, ale jak uznasz, że potrzebujesz więcej czasu to nie robią problemu i go przedłużają.

Sesje terapeutyczne odbywają się codziennie od 10.00-11.30 za wyjątkiem czwartku, kiedy to są zajęcia plastyczno - artystyczne, że tak to ujmę. Jest to terapia wglądowa, a wiec polega głównie na spojrzeniu w głąb siebie (wydarzenia z dzieciństwa i te z całkiem niedalekiej przeszłości) i dojście do często nieuświadomionych źródeł wewnętrznych konfliktów. Duża w tym procesie zasługa terapeuty, który podobnie jak grupa pełni rolę zwierciadła, tyle, że w bardziej profesjonalny sposób. Terapia jest bezpłatna, w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, nie ma testów, a jedynie rozmowa kwalifikacyjna z terapeutą prowadzącym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, czytalem te badania. Ja tez tak mam, bol (kara) nie jest dla mnie przestroga. Psychopaci sie uczyli wolniej, bo po prostu mieli w dupie czy ich porazi czy nie. Oni nie odczuwaja leku, a doznania zmyslowe maja mocno splycone. Na dobra sprawe tak jak wiekszosc z nas tutaj. Mysle, ze gdybysmy tego testu podjeli sie ja, Ty, magic, Korat, to pewnie nasze wyniki pokrywalyby sie z tymi psychopatow.

Ale kiedys kara na mnie dzialala. Mialem wyrzuty sumienia i chec poprawy. A Ty twierdzisz, ze nigdy tego nie odczuwales? Skad to mozesz wiedziec?

 

Tak to pamiętam, żadne kary nie miały na mnie wpływu i to co nauczyciele mi mówili nie miało wpływu na moje zachowanie.

 

Wątpię żebyś udawał, że miałeś emocje jak byłeś mały, ja się często zachowywałem jakbym miał emocje, ale nic mnie nie obchodziło, ani to żeby mieć kolegów, ani to żeby być takim jak inni, po prosu nie miałem prawie żadnych preferencji więc kopiowałem zachowania innych i ile nie wymagały ode mnie zbyt dużo. Pamiętam że w wypracowaniu na temat "gęby" z Ferdydurke (nie przeczytałem tylko cześć streszczenia), napisałem, że pod narzuconą gębą nic nie ma, trochę to rozwlekłem i nauczycielka tego nie zrozumiała.

 

-- 14 kwi 2011, 17:28 --

 

Wczoraj rodzinie dużo mówiłem o tym , że chcę się zabić. Po ich reakcji tylko się utwierdziłem w przekonaniu, że nie mam czego szukać na tym świecie.

Miałem jeszcze większą chęć zabicia siebie. W ogóle to straciłem chęć wchodzenia w jakąkolwiek interakcję z własną rodziną, poza ojcem.

Zobaczyłem jak bardzo są nielogiczni i nierozumni, jak bardzo brak im argumentów by mnie przekonać do życia, jakie beznadziejne są ich powody ku temu by żyć, w zasadzie to brak im powodów, a żyją tylko dlatego, że są tak zaprogramowani i jest im z tym fajnie. Ja mogę za to powiedzieć, że jestem tak zaprogramowany, że nie jest mi fajnie żyjąc, więc sądzę że prędzej czy później uznam samobójstwo za rozwiązanie.

 

Mój psychiatra nawet nie próbował nic wymyślać, tylko mi powiedział, że moje rozwiązanie problemu przez samobójstwo jest logiczne. Zanim się na niego rzucą forumowicze chce zauważyć, że ludzie z moimi problemami rzadka podejmują samobójstwo bo te zwykle jest popełniane pod wpływem emocji i wymyślanie bzdur czy granie na emocjach i tak nie powstrzymałoby mnie przed samobójstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie walka między wyborem śmierci, a życia jest najtrudniejszą z tych jakie podejmuję. Niby więcej przemawia za śmiercią, ale jednak istnieje czynnik, który sprawia że nic sobie jeszcze nie zrobiłem. Prawdę mówiąc, wczoraj mówiąc rodzicom o śmierci, tak po cichu wołałem o pomoc, bo jeśli zdecyduje się kiedyś na odebranie życia, to na pewno nikomu o tym mówić nie będę z uwagi na to by nikt mi nie przeszkodził. Dla mnie jak mnie pytają lekarze czy chcę się zabić, to to jest jakieś naiwne z ich strony, ja ciągle wtedy se myśle, że oszukam ich i powiem że wszystko ok, żeby mnie nie zamknęli i bym mógł spokojnie dopełnić formalności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie walka między wyborem śmierci, a życia jest najtrudniejszą z tych jakie podejmuję. Niby więcej przemawia za śmiercią, ale jednak istnieje czynnik, który sprawia że nic sobie jeszcze nie zrobiłem. Prawdę mówiąc, wczoraj mówiąc rodzicom o śmierci, tak po cichu wołałem o pomoc, bo jeśli zdecyduje się kiedyś na odebranie życia, to na pewno nikomu o tym mówić nie będę z uwagi na to by nikt mi nie przeszkodził.

 

Tak samo jest z próbami samobójczymi. Dla mnie jedyny argument jest taki, że tej decyzji nie można cofnąć więc równie dobrze można żyć do tego momentu kiedy to już będzie za dużo od ciebie wymagać. Ja jak mówię o samobójstwie rodzicom to w kontekście, że wolałbym je popełnić nisz robić x.

 

Dla mnie jak mnie pytają lekarze czy chcę się zabić, to to jest jakieś naiwne z ich strony, ja ciągle wtedy se myśle, że oszukam ich i powiem że wszystko ok, żeby mnie nie zamknęli i bym mógł spokojnie dopełnić formalności.

 

On mnie o to nie pytał samo wyszło w rozmowie. Jakby mnie spytał czy chce popełnić samobójstwo to bym powiedział nie, kontekst jest inny, samobójstwo to raczej teoretyczne rozwiązanie problemu, niż coś co jest moim pragnieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie myślę, że któregoś dnia jednak moge nie wytzrymać i się zabić. Dziś pragnę tego bardzo. Czuję przeogromne cierpienie. Byłam w przychodni, lekarz stwierdził, że to rzeczywiście wygląda na schizofrenię. Powiedziałam mu, że już kilku lekarzy to swtiowrdziło, ale że moja mama mi wtedy strasznie dokucza i wyszydza...nie uwierzył...powiedział, że to niemożliwe, żeby rodzina traktowała w taki spoób i zasugerował, że to moje urojenia!

Zadzwoniłam do cioci, tej psychiatry i powiedziałam jej jak się tragicznie czuję, że chcę się zabić i co powiedział ten lekarz...ona powiedziała, że ona nigdy w schizofrenię u mnie nie uwierzy i powiedziała, że nawet jak pojadę np do prof. Rybakowskiego i on to stwierdzi, to się będzie mylił.

Rozmawiałam jeszcze z mamą i jak zwykle tylko namnie nakrzyczała. Nie mam co szukać na tym świecie. Bardzo pragnę się zabić. A jednoczesnie powstrzymuje mnie ten lek przed piekłem...tylko to...ten lekarz z przychodni powiedział, żebym nie orbiła tego moim rodzicom, bo oni mają uczucia i będa cierpieli do końca zycia, ale ja mam to w nosie...ja chcę tylko ulgi dla siebie

 

-- 14 kwi 2011, 19:43 --

 

No ale się nie zabiję póki co

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, ale powiedz mi, nic Cie totalnie nie ruszalo? Nie masz nawet jakiejs zlosci, nienawisci do innych? Czy jak dostales pierwsza jedynke w szkole, to bylo to dla Ciebie przykre? Czy przestraszyles sie reakcji rodzicow? Cokolwiek? Nie byles nigdy zauroczony jakas dziewczyna? Nawet dawno temu? Bo ja np. przypominam sobie, ze mialem taki okres, ze sie 'zakochalem' w podstawowce i puszczalem sobie 'Elektryczne Gitary' myslac o tej dziewczynie. :P Hmmm... Nie miales nigdy tak, ze jak koledzy woleli z kims innym cos robic, to ze czules sie wyrolowany i zawiedziony? Nie czules zlosci, kiedy ktos Cie nieslusznie upominal np.?

 

Na temat samobojstwa mam podobne zdanie. Jak dojde do takiego punktu, ze juz uznam to za koniecznosc, to wtedy sie nie bede wahal. Ale trzeba probowac do tego momentu.

Ja mowilem psychiatrze o tym, ze mialem przez pewien czas intensywne mysli samobojcze, wlacznie z czytaniem jakichs stron z najlepszymi sposobami (chociaz tego nie powiedzialem) i jakos to nie wywolalo w niej ozywionej reakcji. Ale to dobrze, bo jak by mi zaczela pierdzielic o powodach, dla ktorych warto zyc, to bym chyba wyszedl stamtad. Taka nasza natura, ze kierujemy sie wylacznie mozgiem i powinni to rozumiec. Nawet czlowiek z emocjami jest w stanie przez nie przejrzec i zobaczyc, co sie kryje za tymi rozowymi okularami.

No naiwne to bardzo z ich strony, ale moze wyczytuja z Twojej postawy, mimiki itd. czy mowisz prawde. Chociaz u mnie prawdopodobnie nawet wykrywacz klamstw by nie pokazal, kiedy klamie. Klamaniu nie towarzysza zadne emocje, wiec wykrywacz moglby mnie pocalowac w dupsko co najwyzej.

 

Dzisiaj moja dziewczyna mnie opieprzyla, ze mi sie wydaje, ze tylko ja mam beznadziejne zycie. Ona twierdzi, ze wiekszosc ludzi po prostu zyje z dnia na dzien bez zadnego celu. Ale u mnie to jednak jest troche inaczej. :(

I tak w ogole to bylem u bioenergoterapeuty dzisiaj (mozecie sie smiac teraz). Pomoc mi nie pomogl, ale nie wiem czy uleglem jakiejs sugestii czy cos, ale faktycznie czulem jakby muskal moja aure, czy cos w tym stylu. Takie gilgotanie poza cialem. Hehe. Wybiore sie jeszcze do niego zobaczymy, co z tego bedzie. Tonacy brzytwy sie chwyta. A przynajmniej nie bylo to takie drogie, wiec nie zaluje.

 

Korat, jak zareagowali Twoi bliscy?

 

Dzieki, natretek. Szkoda, ze takie godziny, bo jednak mam zajecia. :( A powiedz, czemu uwazasz, ze na Lenartowicza bylo zle? Cos konkretnego, czy ogolna atmosfera?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie masz nawet jakiejs zlosci, nienawisci do innych?

 

Nie.

 

Czy jak dostales pierwsza jedynke w szkole, to bylo to dla Ciebie przykre? Czy przestraszyles sie reakcji rodzicow?

 

Nie, nie.

 

Nie byles nigdy zauroczony jakas dziewczyna? Nawet dawno temu? Bo ja np. przypominam sobie, ze mialem taki okres, ze sie 'zakochalem' w podstawowce i puszczalem sobie 'Elektryczne Gitary' myslac o tej dziewczynie. :P Hmmm...

 

Nie, w ogóle nie mam takich uczuć, znam je tylko z opisów.

 

Nie miales nigdy tak, ze jak koledzy woleli z kims innym cos robic, to ze czules sie wyrolowany i zawiedziony?

 

Nie, nie obchodziły mnie takie rzeczy, naprawdę było mi wszystko jedno.

 

Nie czules zlosci, kiedy ktos Cie nieslusznie upominal np.?

 

Jedynie lekką i krótka irytacje jak byłem niesłusznie oskarżony.

 

ze mialem przez pewien czas intensywne mysli samobojcze, wlacznie z czytaniem jakichs stron z najlepszymi sposobami (chociaz tego nie powiedzialem) i jakos to nie wywolalo w niej ozywionej reakcji.

 

Ja raczej nie miałem nigdy intensywnych myśli, czasami myślałem o sposobach, ale bez dużych emocji, a zazwyczaj bez żadnych.

 

 

I tak w ogole to bylem u bioenergoterapeuty dzisiaj (mozecie sie smiac teraz). Pomoc mi nie pomogl, ale nie wiem czy uleglem jakiejs sugestii czy cos, ale faktycznie czulem jakby muskal moja aure, czy cos w tym stylu.

 

Takie odczucia to nic niezwykłego mózg ciągle analizuje położenie naszego ciała.

http://en.wikipedia.org/wiki/Mirror_box to przykład sugestii wzrokowej, ale są też inne.

 

Dzisiaj moja dziewczyna mnie opieprzyla, ze mi sie wydaje, ze tylko ja mam beznadziejne zycie. Ona twierdzi, ze wiekszosc ludzi po prostu zyje z dnia na dzien bez zadnego celu. Ale u mnie to jednak jest troche inaczej. :(

 

Moja najbliższa rodzina twierdzi, że jestem normalny i każdemu się nie chce pracować/uczyć chociaż byłem wysłany w wojsku do szpitala psychiatrycznego i dostałem diagnozę osobowość shizotypowa. Ludzie zawsze zakładają, że jesteś taki jak oni, że czujesz jak oni, byś musiał naprawdę zauważalnie świrować i mieć halucynacje na ich oczach żeby myśleli inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×