Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Aniu! Bierz się w garść! Wszscy wiemy jek trudno żyć z tą chorobą , ale mam nadzieję , że wiesz też jak trudno żyć z takim chorym. Nie skupiaj się tylko na sobie, bo chłopak choćby był ze złota to nie wytrzyma.Ja tez mam duże oparcie w mężu i dzieciach, ale to dopiero przed Tobą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, a mnie się udało po tygodniu zwalczyć te szumy. Nie wiem czy mogło być to powodem ale u mnie chyba zadziałało. Od kiedy zacząłem mieć szum tzn około 1,5 tygodnia temu brałem codziennie magnez. I od kilku dni zasypiam spokojnie i żaden szum mnie nie rozprasza. Czasem jeszcze mi się to włącza, ale tylko na chwilę. Cieszę się jak cholera bo już sobie wymiśliłem przez te szumy ze trzy następne choroby.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem to ciągła walka ,z gardłem .Czytałam tu wiele postów na ten temat , ale praktycznie każdy ma to tylko przez krotki okres ,albo w momencie ataku lęku.A u mnie jest on od 3 lat .Naprawdę nie wiem co sie z nim dzieje i co to może być,przecież w nerwicy jest zazwyczaj tak że objawy sie zmieniają.Boje sie ,mam coraz mniej sił na walkę,gdyby nie to gardło byłabym tą samą osobą sprzed 3 lat .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że chodzi o problem z przełykaniem - albo skurcze przełyku, albo uczucie, że coś się w tym gardle znajduje itp. Tak? A napisz, w jaki sposób z tym walczyłaś? Czy próbowałaś nie zwracać na to uwagi? Po protu tak, jakby tego nie było. Czy myślisz o tym cały czas, czy starasz się zapomnieć w ciągu dnia i nie skupiać się na tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek Jasne, ale ja miałam na myśli pomocną dłoń w dosłownym sensie tego znaczenia - jesli usiadziesz on\bok mnie i przytulając powiesz, że wszystko będzie dobrze, to (nie okłamujmy się) poczuję się o niebo lepiej aniżeli wtedy, gdy napiszesz mi to prez internet. Poznałam tutaj ludzi fantastycznych i poczułam się częscią forumowej społeczności i to daje mi ogromn a satysfakcje. Wiadomo, każdy chce czuc sie potrzebny a tutaj mozna znaleźć akceptację ale osoby w cięższym stanie nigdy nie pojmą co nam daje pisanie postów, bo one potrzebują kontaktu fizycznego z osobą wspierającą. Tylkko w ten sposób są zdolen poczuć bezpieczeństwo. Niestety taka jest prawda i mozecie zaprzeczać jakkolwiek chcecie a ludzie i tak nie zrozumieją...

Moze zrobiłam klika błedów ale to przez dwa kubki ciepłego wina :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ale sama wiesz, ze trudno mi siąsc koło Ciebie i Ci powiedziec tak jak napisałas, bo mieszkamy od siebie o ponad 300km, wiec to jest najwieksza wada takiej pomocy internetowej, ze nie mozemy pomóc w inny sposób, niż radzic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli usiadziesz on\bok mnie i przytulając powiesz, że wszystko będzie dobrze, to (nie okłamujmy się) poczuję się o niebo lepiej aniżeli wtedy, gdy napiszesz mi to prez internet.

Czasem bardzo bym chciał tak komuś pomóc. Ale dajmy przykład: mieszkasz w Chorzowie, ja w Jaworze - dzieli nas kilkaset km, jak miałbym to zrobić? Tak samo i ja i Kopex, i inni niewiele zdziałają. Można więc tylko pomóc jak się da - przez internet.

Wiadomo, każdy chce czuc sie potrzebny a tutaj mozna znaleźć akceptację ale osoby w cięższym stanie nigdy nie pojmą co nam daje pisanie postów, bo one potrzebują kontaktu fizycznego z osobą wspierającą. Tylkko w ten sposób są zdolen poczuć bezpieczeństwo. Niestety taka jest prawda i mozecie zaprzeczać jakkolwiek chcecie a ludzie i tak nie zrozumieją...

Tu przyznaję Ci w 100% rację, ale to teoria. A pomyśl, jak to jest w praktyce. Naprawdę niewiele jest osób na forum, które mogą się wspierać w taki sposób. Zawsze przeszkadzają te pie****ne kilometry...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mam problem z gardlem - jakas klucha zalegająca, pieczenie, slinotok, albo odwrotnie - brak sliny. To okropne . Zawsze mam przy sobie wode mineralna, albo cos mietowego - gumy , dropsy, validol. Objawów nowych ciagle przybywa - mozna dostac szału :roll: - grunt to sie nie zalamywac i nie daj boze nie myslec o uduszeniu :? bo wtedy to nawet wypiecie roztworu w 100% mietowego nie pomoze .

Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku to chciałam Tobie podziękować, że próbujesz mi jakoś pomóc wesprzeć,to działa jak zastrzyk energii. To co napisałeś o gardle się zgadza ,dochodzi tylko jeszcze ból i od miesiąca mam uczucie jakby żołądek przedostawał mi się do gardła.Pytasz jak z tym walczę ,robie wszystko jak każdy zdrowy człowiek . Lubię się bawić,spotykam się z przyjaciółmi ,śmieje się,wygłupiam .Staram sie o tym nie myśleć i wszystko robię w tym kierunku, ale wszystko idzie na marne bo ciągle to mam.Jeżeli pytasz o leki to raczej wolałabym ich nie brać bo przez 3 lata najadłam się ich tyle bez żadnego rezultatu .Czy sie na tym skupiam raczej tak bo to bardzo uciążliwa dolegliwość i trudno o tym zapomnieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to prawie rok bez jednego miesiąca. Różne były etapy począwszy od drgawek a skończywszy na otępieniu i strasznym lęku nocnym. Nie brałem nic a u psychologa byłem ze 2 razy, ale takie rzeczy wyciągał ze mnie, że mnie wkurzył i przestałem chodzić. Raz jest dobrze a raz gorzej. Wydaje mi się, żę u mnie nie ma żadnego problemu, tylko działa to psychika(ale odkrycie :)). Chodzi mi o to, że wielu z was pisze, że to jest jakis nierozwiązany problem albo cos podobnego. A u mnie to chyba jest głównie strach przed chorobami psychicznymi i takimi dziwnymi zachowaniami. Wiem, że to nieodpowiednie forum, ale walcze z masturbacją. Otóż na tym pounkcie miałem albo ruminacje albo obsesje. Na szczęście wszystko zmierza ku dobremu i przechodzi, ale zauważyłem, że gdy coś podświadomi mnie "bierze" to dostaje myslotoku. Staram sie nad tym panować, czasem sie udaje. Na ogół to wygląda tak: jest dobrze kilka dni, ale raz na jakiś czas musi mnie dopaść lęk, przeważnie wieczór. Nie wiem czy tak sie przyzwyczaił mój organizm i psychika. Stało tyo się dla mnie rutyną??? Czy jest cos takiego możliwe?? A i jeszcze jedno miałem wszystkie lei(komus cos zrobie) i teraz mi troche wróciły, ale staram się nie przejmować. I jeszcze jedno w dzieciństwie ok. 3 lata miałemj operacje oka i przerzyłem chyba szok poyrazowy. Krzyczałem w nocy, uciekałem. nawet teraz pamiętam co mi się sniło,a albo tak mi sie wydaje:D Wiem, że wtedy brałem magnez systematycznie i przeszło. A, moje lęki objawiaja sie zawsze przed pójsciem spać, chyba że przerodzą się w natręctwa to i w dzień, ale tak było tylko z tą "krzywdą"

 

Napiszcie odpowiedzi na moje pytania i komentarz odnosnie mojej nerwuśki ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie przed chwilą rozmawiałem z mamą. Ma to samo albo coś podobnego (jakiś rok temu nie mogła sobie z tym poradzić). Powiedziała mi, że nadal to czuje, ale nie skupia się na tym. Nie wolno się na tym skupiać. Prawdopodobnie to wywołuje u Ciebie odruch przełykania, co jeszcze bardziej to uczucie potęguje. Z tym jest podobnie jak po ukąszeniu komara. Swędzi, podrapiesz, potem jeszcze gorzej swędzi. Postaraj się to ignorować. Bez przerwy, bez wyjątków. Im będziesz wobec tego silniejsza, tym to wobec Ciebie będzie słabsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą rutyną - myślę, że wieczorem jest jakiś czynnik spustowy (tak to się chyba nazywa), który ten lęk wywołuje. To, że lęki objawiają się przed pójściem spać moim zdaniem wynika z tego, że mało rzeczy w tym czasie zajmuje twój umysł i masz czas na myślenie, jak i też na lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze przeszkadzają te pie****ne kilometry...

Piotruś, dla Ciebie to ja mogę nawet do Afryki pojechać... gdybyś właśnie tam potrzebował pomocy oczywiście :roll: A tak poza tym to jest naprawde ciężki temat więc zostawmy go tak jak jest a może w przyszłości coś konstruktywniejszego przyjdzie nam doi głowy.

Ania1987 Aniu, co się stało z twoim wigorem? Jeszcze niedawno mnie pocieszałaś i kazałaś mi wstawać bez względu na okoliczności. Posłuchałam Cię, chociaż chęci było mniej niż zero. Teraz ja Tobie mówię, żebyś wstała bez względu na powód zmartwienia. Przecież wiesz, że bedzie dobrze. Zawsze jest ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atkaa, a dla Ciebie to ja chyba zacznę badania nad technikami teleportacji ;) a do Afryki nie musisz, bo ja tylko w Jaworze mieszkam i najdalej stąd mam zamiar się ruszyć do Wrocka :P

 

Aniu, wziąć się w garść to znaczy nie dać się dołkowi, depresji, nerwicy. Zacząć walczyć. Jeśli źle się czujesz, nie chcesz wstawać - nie jesteś sobą. Kieruje Tobą złe samopoczucie. I wtedy należy na przekór wstać, pomyśleć, że to słonko za oknem świeci dla Ciebie, wyjść na spacer, pójść do kina, porobić coś konstruktywnego, z czego będziesz potem dumna - to pomaga!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najdalej stąd mam zamiar się ruszyć do Wrocka

To świetnie się składa. Studiowałam we Wrocławiu i mam tam masę znajomych, których odwiedzam. W dodatku moje rodzinne strony mieszczą się właśnie pod Wrocławiem więc okoliczności jak najbardziej sprzyjające do spotkań :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Atkaa, wiesz to chyba te nowe leki padają mi na mózg, niby wszystko się polepszyło więcej wychodzę, mam więcej sił i energii, ale czuję, że coś się ze mną dzieje, nie wiem czy tracę poczucie własnej osobowości, w każdym razie czuję się jakoś dziwnie, ale coś za coś :?

 

 

pójść do kina

 

Wszystko Piotrek tylko nie pójść do kina!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, może tracisz swoją dawną nerwicowo-depresyjną osobowość - zyskując w zamian nową. I może na razie dziwnie Ci w nowej skórze? Poszukaj na forum, niedawno gdzieś ktoś pisał o tym, że podejmując walkę z nerwicą człowiek wyrzeka się swojej osobowości zyskując w wyniku walki nową.

Wszystko Piotrek tylko nie pójść do kina!!!

ojoj... a to czemu - nie lubisz filmów, czy może nie lubisz kina???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×