Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Skłonność do nerwicy ma sie od urodzenia życie czasem tylko ją wyzwala . Ja kiedyś biorąc doxepin lek bardzo podobny do amitryptyliny też jakiś czas tak miałem czułem jakbym miał astmę . Stare antydepresanty tak mają że czasem nie wiadomo czemu choć sa bardzo skuteczne dają skutki uboczne czasem pamietam nie mogłem przez to duszenie się zasnąć już odlatywałem w sen i wtedy oddech jakby zanikał musiałem swiadomie nabrać powietrza a to wykluczało zaśniecie . Może zmień leki na jakieś nowsze bo to może być od amitryptyliny jednak gdy było już tak przed tym lekiem może zmień na doxepine ,ona bardziej przeciwlękowo działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9GuSiA1, Możesz mieć tzw. zaburzenia lękowo-depresyjne. Proponuję udać się do Poradni Zdrowia Psychocznego do psychiatry i poprosić o skierowanie na terapię.

Przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele, dlatego wskazana byłaby konsultacja ze specjalistą, a potem ewentualnie dalsze leczenie czy wskazówki, jesli okaże się, że istnieje potrzeba eliminacji niektórych czynników, wobec których jesteś bezsilna. Dlatego, że jesteś nieświadoma wielu spraw. Tak właśnie powstają konflikty wewnętrzne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam jestem tu nowa na forum.. Kiedyś cierpiałam na stany depresyjne, trochę się wspomagałam lekami zapisanymi przez lekarza rodzinnego, raz było , lepiej, raz gorzej.. Odkąd wyprowadziłam się od ojca alkoholika i brata, poprawiło się.. Aż około 1,5 tygodnia temu kiedy przed egzaminami na studiach- teraz bo w czerwcu byłam w szpitalu z powodów zdrowotnych, typu fizycznego.. :zonk: może pisze swoje objawy:

-kołatanie serca

- bardzo wysokie cukry- choruje na cukrzyce

- silny lęk, przeważnie rano , w nocy prawie nie śpie

- pdwyższone ćiśnienie, zwykle miałam bardzo niskie i piłam po 4 kawy dziennie zeby jakoś funkcjonować, a teraz mam po 140/90

- ciągłe myśli , że coś ze mną nie tak

- że zawale znowu studia- jedne zawaliłam z powodu wypadku

- że wszyscy bedą myśleć że jakaś dziwna jestem, każdy ze znajomych ma studia, w rodzinie też

- poczucie wstydu i strachu cały czas mi towarzyszy

- a ten lęk jest tak silny, że rozsadza mi głowe

- cała jestem spięta

- roztrzęsiona, bo nie wiem co się ze mną dzieje

- nie mam siły wyjść z domu nawet po zakupy, boje się , że ludzie zauważą,że choś nie tak ze mną

 

PROSZĘ o POMOC

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wolałabym zmianą koloru oczu, najwyżej co chwilę miałabym inny kolor.. A co Wam dają leki? Bierzecie antydepresanty czy jakieś uspokajające.. Ja na razie dostałam od rodzinnego zomiren, ale nie chce go brać codziennie bo ponoć uzależnia.. No ale pomaga, rano wzięłam i trochę pospałam i spokojniejsza jestem.. Zadzwonie dzisiaj do psychiatry, nie ma co chyba zwlekać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze Cie to zdziwi, ale podobno niektorym osobom z zaburzeniami ciemnieja oczy. Dodatkowo osoby o ciemnych oczach, lepiej od innych znosza bol fizyczny i psychiczny, jak twierdza autorzy ksiazki "Charaktery" ;)

 

Poza tym pytanie jest jakos zle postawione, bo nie reagujemy lekiem na sytuacje bedace podlozem nerwicy, a reagujemy lekiem w reakcji na objawy, ktore nerwica daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze Cie to zdziwi, ale podobno niektorym osobom z zaburzeniami ciemnieja oczy. Dodatkowo osoby o ciemnych oczach, lepiej od innych znosza bol fizyczny i psychiczny, jak twierdza autorzy ksiazki "Charaktery" ;).

 

Ja mam niebieskie oczy, więc to by znaczyło,że gorzej znosze ból ? jestem dzieckiem alkoholika, mój brat ćpa, jest agresywny.. Rodzice rozwiedzeni, od mamy i tak nie miałam zbytnio wsparcia.. Myslicie, ze z tego mogła się wziąć moja nerwica :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiatam Wszystkich!!

U mnie to wszystko zaczęło się 5 lat temu, na wakacjach po 1 roku studiów. Miałam atak duszności i trafiłam do szpitala na tydzień, jestem alergiczką więc podejrzewali astmę oskrzelową, do dziś nie jest to zdiagnozwane :( do końca wakacji ciągle czułam duszności mimo przyjmowania leków antyhistaminowych i sterydów. Byłam załamana ciągłym uczuciem braku powietrza, bardzo ciężko było mi się skupić na nauce, na innych sprawach, zaczynałam popadać w depresję. Moja mama poradziła mi iść do psychiatry, załatwiła mi wizytę i okazało się, że duszności, bóle głowy, nadwrażliwe jelita to objawy nerwicy (deprasji jak twierdziła lekarka). Wtedy przyjmowałam sertralinę i po 9 miesiącach odstawiłam. Kilka miesięcy było dobrze i znowu wracało, do tego doszły stany lękowe. Na 3 roku studiów zmarła moja bliska koleżanka, miała guza mózgu, po tym zdarzeniu doszły silne somatyzacje i totalne skupienie się na swoim ciele, wyszukiwanie nowych chorób, stany lękowe były silniejsze, nieraz musiałam zwalniać się z zajęć na uczelni, musiałam przeprowadzić się do mojego rodzinnego miasta do domu i dojeżdżałam na uczelnie, gdyż bałam się mieszkać z dala od domu :( To nie był najlepszy pomysł, mój ojciec jest alkholikiem, więc w domu nie miałam spokoju. chodziłam na "psychoterapię" indywidualną, uważam, że nie miało to większego sensu, byłam bardziej nerwowa, miałam większe lęki a do tego pgorszyły się moje relecje z rodzicami. Na 5 roku studiów wyprowadziłam się z domu, z początku bylo bardzo ciężko, ciągłe ataki lęku, wizyty na pogotowiu, ciągłe wizyty u lekarza i tak bez końca. Przyjaciele polecili mi ośrodek, gdzie przeszłam terapię grupową DDA, byłam też w kontakcie indywidualnym. Moje problemy związane z DDA udało mi się oswoić, wiele spraw rozwiązałam. Zakończyłam farmakoterapię, która trwała rok. Po odstawieniu leków było naprawdę ok przez 2 miesiące, ale tydzień temu miałam atak lękowy, męczyłam się kilka dni, dlatego obawiam się, że to wszystko wróciło. Jest mi teraz ciężko... ale staram się trzymać :)

Przepraszam, za chaotyczny post,

pozdrawiam wszystkich gorąco :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to dziwne pytanie, ale powiedzcie: czy naprawdę tak strasznie męczą Was dolegliwości somatyczne? Mnie jest tak trudno uwierzyć w to, że nie jestem chora na nowotwór, skoro wszystko mnie boli. Głowa, kręgosłup, ręce, nogi. Nogi to mam w ogóle jak z waty :( poczucie niestabilności, wieczne osłabienie i tego typu atrakcje, prawie ciągle, z bardzo krótkimi przerwami. Wyjście na koncert, do kawiarni, kina na spacer to dla mnie teraz ogromna przygoda, wymagająca dużej odwagi. Mam 24 lata, czuję się na 80 :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sunflowerseed, to nie jest dziwne pytanie, u mnie każdy stres (lęk) przejawia się praktycznie zawsze jako somatyzacja. I nieraz jest mi ciężko uświadomić sobie, że nie jestem chora skoro coś tam mnie boli. Ale im bardziej się skupiam na tej części ciała, tym bardziej czuję, że tam się coś dzieje. Staram się zawsze przerwać taki ciąg myślowy już na początku, gdy pojawia się np: ból i to pomaga, bo jeżeli o tym nie myślę, to przestaje mnie boleć. W moim przypadku nie pomagały ciągłe badania lekarskie, wydaje mi się, że to nasilało lęk, jak uświadomiłam sobie, że moje ciało tak reaguje na stres staram się to "olać" i dbam o "spkój ciała" nie tylko przez sport, ale także relaksację, pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

jestem tu pierwszy raz. miło mi poczytać o waszych problemach bo przynajmniej wiem, że nie jestem sama. pół roku temu miałam pierwszy atak paniki, w sumie na początku nie wiedziałam co mi się dzieje, ogarnął mnie potworny strach, myślałam że umieram. szybko sie pozbierałam bo miałam dużo na głowie matura itp. Dopiero w maju konkretnie sie rozsypałam. bałam się zostać sama w domu, potrafiłam błagać moją mamę żeby przyjechała z pracy żeby ze mną siedziała. co chwilę mam lęki już nie wiem jak sobie z tym radzić...byłam u psychiatry zapisała mi citabax najmniejszą dawkę bo niby jestem młoda itp, do tego zomiren. źle się z tym czuje że musze to brać przecież chyba nie jestem jakąś wariatką...zawsze byłam odważna, lubiłam wręcz kochałam spać, byłam radosną dziewczyną. teraz co wieczór toczę batalię żeby położyć się spac, sen kojarzy mi sie ze śmiercią w ogóle czuje sie tak jakby była tuż zamną. nie wiem już jak mam sobie radzić rodzina i mój chłopak na początku byli mili ale teraz juz sa chyba zmeczeni, czesto mowia mi zebym przestała juz wymyslac, ja jestem juz coraz bardziej sfrustrowana. chce byc po prostu normalna, nie chce byc wrakiem emocjonalnym. tylko jak pokonac to paskudne choróbsko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

secretladykkk, kasiuniaxv, Proponuję zarejestrować się do Poradni Zdrowia Psychicznego, do psychiatry i poprosić go o skierowanie na psychoterapię. Wtedy będzie w ramach NFZ.

Możecie też udać się na psychoterapię prywatnie, wtedy nie będziecie potrzebowały skierowania, ale będziecie płacić za sesje terapeutyczne.

Terapia , jeśli chodzi o czas.....trwa różnie, zależnie od głębokości zaburzenia, relacji i innych czynników. Dużo by można na ten temat pisać.

Ja uczęszczam w nurcie psychodynamicznym, raz w tygodniu od dwóch lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodziłam na psychoterapię po prostu myślałam, że wyjdę z siebie. jedna pani odnosiła się do mnie bardzo pretensjonalnie, więc od razu zmieniłam, druga natomiast kazała mi opowiadać o sobie. Więc dobra opowiadam a ona po 5 minutach patrzy na mnie znudzona po prostu zero reakcji. po 3 takich sesjach już sobie darowałam panie psycholog szkoda czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

podejrzewam u siebie nerwicę i chciałbym przedstawić Wam pokrótce moją sytuację oraz prosić o jej ocenę.

Mam 20 lat, studiuję. Mój ojciec jest alkoholikiem, który nigdy nie dbał o rodzinę, a jedyne co jej dał to kłótnie, wyzwiska i groźby. Moja mama ma nerwicę. Ja swoich pierwszych objawów tej choroby upatrywałbym już w podstawówce, wtedy strasznie dawały mi się we znaki natrętne myśli - bluźniercze, o treści religijnej. Zacząłem sobie wymyślać, że jak nie wykonam określonej czynności, to stanie się coś bardzo złego. Te czynności również były niedorzeczne, właściwie częściowo dręczą mnie do dzisiaj: muszę mieć w pokoju bezwzględny porządek (tzn. wszystko musi być na swoim stałym, ściśle określonym i niezmiennym miejscu, zaś kurz mi nie przeszkadza). Jak pracuję na komputerze i zapiszę plik to potem kilka razy sprawdzam, czy rzeczywiście się zapisał a potem czy aby na pewno jest w folderze, czy przypadkiem się nie usunął. I podobnych sytuacji jest więcej. Zawsze miałem i mam świadomość bezsensowności swoich myśli i czynów, staram się je opanować - raz lepiej raz gorzej. W gimnazjum miałem trudny okres, dręczenie przez niektórych rówieśników, co często skutkowało wagarami - byle nie pójść do szkoły. W liceum było zupełnie inaczej - normalnie, dobrze i to był chyba najszczęśliwszy etap. Aha co do szkoły to jeszcze jedna kwestia - zawsze bardzo męczyło mnie odrabianie prac domowych, nie samo pisanie wypracować i rozwiązywanie zadań o ile upewnianie się, że ... o niczym nie zapomniałem, że zrobiłem wszystko co było zadane.

Od kilku lat nie dają mi także spokoju objawy związane z moim zdrowiem. Przed długi czas bardzo bałem się zawału serca, potem wykryto u mnie niewielką wadę (wypadanie płatka zastawki - wada niegroźna) i moje obawy, strach się pogłębiły. Miałem ekg, echo serca i generalnie badania potwierdzają tę wadę, żadnych innych dolegliwości. Raz miałem tak silny napad lęku, że chciałem wzywać pogotowie, ale nie chciałem w domu robić cyrku i jakoś przeszło, dodam, że miałem wtedy normalne dla mnie ciśnienie. Od niedawna częściowo się przekonuję, że w zasadzie nie mam podstaw by podejrzewać zawał i bać się go jak tylko coś lekko mnie zaboli i ukłuje w sercu. Ale, jak to się mówi, natura nie znosi próżni i ostatnio myślę, że coś dzieje się z moim układem pokarmowym. Kiedy przychodzi pora posiłku, czuję, że dopada mnie głód, kiedy jem i krótko po zjedzeniu mam wrażenie że drżą mi ręce i nogi, że zaraz zemdleję, osunę się na podłogę, ale kiedy dokładnie przyjrzę się ciału nie ma śladu żadnych drgawek, dreszczy - chyba muszę sobie to wmawiać. Jutro chcę zrobić badanie cukru i morfologię, ale generalnie podejrzewam, że może to być nerwica.

Co Wy, drodzy forumowicze, myślicie o mojej sytuacji?

PS. właściwie nie wiedziałem, gdzie umieścić mój post, w forum nerwica lękowa czy natręctw, ale ostatnio bardziej męczy mnie strach o własne zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×