witam,
jestem tu pierwszy raz. miło mi poczytać o waszych problemach bo przynajmniej wiem, że nie jestem sama. pół roku temu miałam pierwszy atak paniki, w sumie na początku nie wiedziałam co mi się dzieje, ogarnął mnie potworny strach, myślałam że umieram. szybko sie pozbierałam bo miałam dużo na głowie matura itp. Dopiero w maju konkretnie sie rozsypałam. bałam się zostać sama w domu, potrafiłam błagać moją mamę żeby przyjechała z pracy żeby ze mną siedziała. co chwilę mam lęki już nie wiem jak sobie z tym radzić...byłam u psychiatry zapisała mi citabax najmniejszą dawkę bo niby jestem młoda itp, do tego zomiren. źle się z tym czuje że musze to brać przecież chyba nie jestem jakąś wariatką...zawsze byłam odważna, lubiłam wręcz kochałam spać, byłam radosną dziewczyną. teraz co wieczór toczę batalię żeby położyć się spac, sen kojarzy mi sie ze śmiercią w ogóle czuje sie tak jakby była tuż zamną. nie wiem już jak mam sobie radzić rodzina i mój chłopak na początku byli mili ale teraz juz sa chyba zmeczeni, czesto mowia mi zebym przestała juz wymyslac, ja jestem juz coraz bardziej sfrustrowana. chce byc po prostu normalna, nie chce byc wrakiem emocjonalnym. tylko jak pokonac to paskudne choróbsko...