Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

Ja miałam dokładnie tak jak Ty... strasznie rozregulowany cykl. Też brałam leki na wywołanie i inne hormonalne ale jak tylko odstawiałam to na nowo problem wracał.

Z tym że ja poza depresją miałam też duże problemy z odżywianiem i myślę, że głównie niedożywienie rozregulowało wszystko.

Potem jadłam za trzech a i tak problem pozostał. Zwiedziłam sporo gabinetów lekarskich, sporo badań zrobionych (wyniki wyglądały nieciekawie) i po naprawdę długim czasie starania o to, żeby doprowadzić siebie do ładu udało się jakoś mniej więcej wyregulować cykl... ale wyników już nie robiłam, boję się ;P

 

A jak to wygląda u Ciebie?

Hm.. jak u mnie to wygląda? Jeśłi pytasz o odżywianie to cóż.. nie odżywaiam się zbyt "zdrowo", tzn. nie to, ze fastfoody jakieś, po prostu zjem jakas kanapkę i tyle. a z cykelem to ja jak już pisałam- byłam u lekarza, brałam delikatne leki i nic, zero poprawy.. ale wtedy jeszcze nie wiedziałam odepresji, która pewnie już była,ale nie zdawalam sobie z niej sprawy. Asiia, chodzisz do psychologa? Jeśli tak, to powiedz, rozmawiałas z nim o swoim cyklu,czy tylko szukałas porad u ginekologów?

POzdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie mówiłam o tych problemach psychologowi, bo jak się do niego wybrałam to już nie miałam w sumie chyba tego problemu.

Hmm... tak się zastanawiam czy depresja może mieć jakiś wpływ na cykl... bardziej chyba stres, wyczerpanie i niedożywienie, pewnie zależy od tego jak u kogo wygląda depresja.

Ja odkąd pamiętam mam jakiś problem ze sobą natury psychicznej a z okresem miałam problem "tylko" przez jakies 2-3 lata i zaczęło się odkąd prawie nic nie jadłam plus bardzo dużo stresów i jak się zatrzymał tak nie chciał się sam pojawiać przez baaaaardzo długo.

Nie wiem czy miałaś robione badania hormonalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badań hormonalnych w sumie nie miałam. Ale co ma wspólnego depresja i cykl.. to własnie nie wiem jak to wygląda u Was, ale dość dużo czytałam na ten temat i niby depresja z cyklem ma - w brew pozorom bardzo dużo wspólnego... Dlatego też chcialam zapytać jak to wygląda u reszty dziewczyn już "w praktyce" :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ona_22, Ja jestem już troszkę starsza, bo koło 40 ale odkąd biorę antydepresanty cykl zazwyczaj 28 dniowy rozregulował mi się definitywnie. Na przekwitanie to jeszcze chyba parę lat za wcześnie więc też zaczęłam szukać i przeczytałam gdzieś o wpływie antydepresantów na takie zaburzenia. Odnotowywałam już dwutygodniowe opóźnienia lub tygodniowe przyspieszenia. Teraz też jak na razie nic, miesiączka powinna pojawić się dwa tygodnie temu. Na razie się nie niepokoję ale jeszcze z tydzień i pewnie zacznę i udam się na badania. Myślę, ze na gospodarkę hormonalną np. u mnie mogło wpłynąć duże przytycie przy zażywaniu leków i chyba zatrzymywanie wody. Wprawdzie nie mam opuchniętych kostek ale na palcu wyraźny ślad odbitego pierścionka, który zazwyczaj jest luźny. W ogóle zastanawiam sie nad sensem zażywania leków w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka, no ja mam tak, że okres trafia mi się co 3, a nawet 4 miesiące... I kiedyś czytałam, że depresja może mieć na to spory wpływ.

Jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, to raczej u mnie jest ok,ale chyba ponownie udam się na badania. Przy okazji powiem lekarzowi, że mam depresję, może to też zmieni jego tok rozumowania.

Trzeba łapać się wszystkiego :)

Mam nadzieję, że wszystko się u nas ułoży.

A co do Twojego przekwitania, to faktycznie masz na to jeszcze duuuużo czasu! Podobno kobiety w Twoim wiekuzaczynają dopiero żyć :P :)

Pozdrawiam wszystkich ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja takich objawów nie miałam antydepresanty brałam ciagle przez ok 7 miesiecy co do terapii tak widze zmiany w sobie duze ,mam nadzieje ze to nie koniec,jest we mnie b wiele lęków spowodowanych przemocą seksualną w dziecinstwie ,obecnie pracuje nad nimi,bywa trudno dzis o terapii czuje sie kiepsko...ale i tak uwazam ze było to owocne spotkanie.Margolka ja tez mam prawie 40 i nie czuje sie starsza:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :(

 

Mam problem... Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje.

Przez ostatnich parę tygodni (albo i dłużej) źle się czuję. Wszystko w sumie widzę w czarnych kolorach, jest mi prawie przez większość dnia smutno, jestem drażliwy, szybko się wkurzam i irytuję (nie było tak, np. pół roku temu), czuję się taki bezwartościowy, przez co mam problemy ze swoim chłopakiem, kiedy on idzie z kimś się spotkać. Czuję się gorszy, w sumie od wszystkich. Ostatnio, jak się pokłóciłem z moim chłopakiem, w sumie o nic, po prostu się znowu szybko bezpodstawnie zdenerwowałem, to płakałem przy nim chyba godzinę albo i dłużej. Potem to już nawet to samo się nakręcało, takie błędne koło. Czułem się żałośnie przez to, że tak płaczę i się zachowuję wobec niego, przez co jeszcze bardziej płakałem. Jak go ze mną nie ma i nie mam z nim w sumie kontaktu, to czuję się taki sam. Bo w sumie tak jest. Ostatnimi czasy miałem parę problemów w szkole związanych z moją orientacją seksualną, przez co wiele osób ni z tego ni z owego, po prostu przestało ze mną rozmawiać, w rezultacie musiałem zmienić szkołę i w sumie nie mam już znajomych. Ciągle czuję, że męczę swojego chłopaka swoim zachowaniem. Tym, że jest mi smutno, że się łatwo denerwuję itp. itd. Był taki moment , że tak się z nim pokłóciłem, bo wypił o jedno piwo więcej niż mi powiedział, że wypije, że aż po prostu nie mogłem wytrzymać tego jak się czułem. W środku potwornie bolało. Nie tylko z tego względu, że mi nie powiedział na początku, ale dlatego, że taką aferę zrobiłem. Mówiłem mu, że siebie przez to nienawidzę. Całą noc płakałem. Do czego dążę, dążę do tego, że właśnie były takie momenty, że tak bolało w środku nie do wytrzymania, że aż myślałem: 'co by było, gdybym skończył ze sobą'. Zresztą pisząc to, mam łzy w oczach. ;(

Martwię się o siebie... Nie wiem czy to może być depresja, bo w sumie nadal potrafię się czasami śmiać. Można mnie rozśmieszyć. To prawda, że w sumie straciłem jakoś poczucie humoru i generalnie żarty mnie drażnią aniżeli śmieszą, no ale się da. :( W ogóle, to mam tak, że jest jakiś taki dobry dzień, dwa lub trzy, że jest okej - w sumie to bardziej dzień lub dwa.

 

Proszę o jakąś "diagnozę". :(

 

PS Zapomniałem dodać pewnej rzeczy, która może być ważna. Przez ostatni czas jakoś tak nie chce mi się jeść. Nawet jak mnie brzuch z głodu boli. :(

 

PS2 Jeszcze jedna sprawa. W sumie to jakoś w ogóle nie wychodzę z domu. Jedyne co robię w wolnej chwili to albo gram na laptopie, albo przeglądam bezmyślnie internet. Nie chce mi się wychodzić z domu, bo w sumie po co :( Zresztą nie mam jakiejś takiej ochoty.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

macieq44,

Jak dla mnie masz klasycznie objawy depresji.Miałam podobnie i meczyłam sie 8 miesięcy zanim zdecydowałam się na wizytę u psychiatry(ten wstyd,ze się jest psycholem,no,bo taki specjalista) Żałuję,że nie trafiłam do niego wcześniej.Tak więc marsz do lekarza!Nie ma na co czekać, na pogorszenie stanu bo lepiej nie będzie.

 

-- 31 sie 2011, 02:26 --

 

macieq44,

Jak dla mnie masz klasycznie objawy depresji.Miałam podobnie i meczyłam sie 8 miesięcy zanim zdecydowałam się na wizytę u psychiatry(ten wstyd,ze się jest psycholem,no,bo taki specjalista) Żałuję,że nie trafiłam do niego wcześniej.Tak więc marsz do lekarza!Nie ma na co czekać, na pogorszenie stanu bo lepiej nie będzie.

 

-- 31 sie 2011, 02:26 --

 

macieq44,

Jak dla mnie masz klasycznie objawy depresji.Miałam podobnie i meczyłam sie 8 miesięcy zanim zdecydowałam się na wizytę u psychiatry(ten wstyd,ze się jest psycholem,no,bo taki specjalista) Żałuję,że nie trafiłam do niego wcześniej.Tak więc marsz do lekarza!Nie ma na co czekać, na pogorszenie stanu bo lepiej nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:( Generalnie to tydzień temu w czwartek zapisałem się do psychologa, bo sobie nie radziłem z tym wszystkim. Dlatego też jutro, powiem mu to co tutaj napisałem. :( Nie wiem w sumie jak mu to do końca powiedzieć, bo nie chcę wyjść na takiego pacjenta, który idzie do lekarza i mówi: 'paaaanie doooktooorze! głowa mnie boli! czy to nie zapalenie opon mózgowych? bo gdzieś czytałem i objawy pasują' :(

 

jakiś pomysł jak mu o tym powiedzieć, żeby tak to właśnie nie wyglądało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słuchajcie ja to mam ostrą banię ostatnio.... całe moje życie to emocje, w sensie... nie wiem jak to opisać... Boże, to takie dziwne.... ja nic nie przeżywam, w sensie- nie denerwuje się czymś konkretnym, tylko stresuje się tym.... że się stresuje..... chore?? to takie dziwne uczucie. i nic mnie nie interesuje, nie cieszy, tylko non stop patrze czy jestem zdenerwowana, kiedyś też miałam takie dziwne jazdy ale teraz to mnie totalnie pochłonęło, są momenty kiedy COŚ czuję (jak nie myslę o nerwach)- cieszę się, czy cokolwiek, a potem znowu przychodzi jakas taka pustka... nicość.... nie wiem.. przeraża mnie to...

takie jazdy są od 4 tygodni i mam wrażenie że całe moje życie takie będzie, to ciągle wraca.jestem jakby obok życia.... dziwne uczucie.... jak warzywo trochę: //// straszne

 

-- 02 wrz 2011, 16:05 --

 

nie umiem tak po prostu żyć cieszyć sie c zy coś jak się cieszę to ccę tą chwilę przedlużyc w wieczność i wpadam w paranoje jak docodzę do wniosku ze sie nie da, jak jakieś dziecko.... :/;/ boję się co będę czuć jutro, pojutrze, jak mam się zachować, co ze soba zrobić itd itp nie robię to na co mam ochotę (bo nawet nie wiem!!!) tylko chciałabym żebyś ktoś na kartce mi napisał:

godzina 9- idziezs robić to i to

godzina któraś tam- teraz to.....

paranoja!!! ktoś tak miał?? co to za cholerstwo?? to jest śmieszne pewnie dla was ale dla mnie to straszne uczucie ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to jest depresja?

Witam. Piszę tutaj po raz pierwszy ponieważ mam problem, poważny. Otóż zacznę od początku. Mam 17 lat, zawsze byłem pogodny, pewny siebie, zdecydowany, dość konsekwentny. Gdy poszedłem w zeszłym roku do technikum zachorowałem na samym początku, to była dość długa choroba. Po tym zaczął się mój konflikt z klasą, a że jestem zadzior to się nie dałem. Miałem się przepisać jakoś w listopadzie, niestety w wymarzonej szkole nie było miejsc. Postanowiłem że powtórzę rok w nowej szkole, tamtą olałem. Rzadko się pojawiałem w niej, w pewnym momencie coś we mnie siadło. Gnoili mnie bardzo, byłem załamany. Jeszcze od wszystkich miałem przechlapane o to że do szkoły nie chodzę, jestem wrażliwy. bardzo cierpiałem. W końcu koniec roku... Z tamtymi jakoś sobie dałem radę, gdy weszli na temat mojej rodziny. Doszło do rękoczynów, ale już nie było wyzywania mnie. Teraz w nowej szkole, wspaniała klasa, motywacja do nauki, super nauczyciele, nowa szans. Ale... niby się tak nie stresuje niczym, jestem strasznie pogodny, niby taki twardy jak byłem zawsze. Ludzie to mi się dziwią że ja zawsze taki wesoły, ale tak nie jest. Mimo że w klasie mnie lubią to boję się tam iść, nie wiem dlaczego. W pierwszym dniu kontakt strasznie super był, potem osłabł. I teraz jest beznadziejny. Mam chwile że płaczę, otaczają mnie problemy (W domu są awantury, sisotra ma męża alkoholika z którym się rozwodzi, matka czasem lubi sobie wypić, wtedy też jest agresywna, są problemy finansowe, niedawno rozstałem się z dziewczyną). Jakoś ostatnio nie zważam na te problemy, ale czuję się samotny, mam chwilę że chce się zabić, czuję się sam, mimo że tyle ludzi mnie otacza. Nic mi się nie chce, nic mi nie wychodzi. Kiedyś w piłkę wspaniale grałem, czułem że jestem dobry. A teraz? Dno... Nie mam perspektyw na przyszłość, z klasą mi nową się nie układa, mimo że zawsze wszyscy mnie lubili. Nie mam z kim pogadać, czuję się sam. Teraz te smutne nastroje mnie znowu tak dotykają, tak jest od kilku miesięcy już. Wciąż się czymś martwie, coś mnie gnębi. Nieraz to nie mam powodu do smucenia się, a jednak się smucę. Najgorsze były dla mnie wakacje, tak cierpiałem wtedy. Czy to może być depresja ? Co ja mam w takim wypadku robić? Wstyd mi się przyznać, wszyscy myślą że jestem szczęśliwy... Nie pisałbym tutaj gdyby sistra mi nie powiedziała o znajommym, który niby jest szczęśliwy, zawsze uśmiechnięty. A ma depresje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, dobrze że napisałeś i wyrzuciłeś to z siebie. Nie diagnozuj u siebie choroby, od tego są lekarze. Dlatego doradzam Ci skontaktowanie się z lekarzem rodzinnym, poproszenie o skierowanie do specjalisty i wizyta u psychiatry. Jeżeli nie chcesz iść do psychiatry to można próbować z psychologiem szkolnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do psychiatry nie trzeba skierowania . Myśle że im wcześniej tym lepiej . To wygląda na depresję spowodowaną stresem . Jakiś antydepresant wyciszający powinien pomóc . Ja w podobnej sytuacji żle reagowałem na wszelkie serotoninowe leki ,ale są tez inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Mam w prawdzie stwierdzona nerwice lękową właśnie przechodzę ciężki okres po nerwicowej depresji - klasyka w sumie - dlatego tez postanowiłam tu, do Was, zajrzeć.

Objawy, o których piszecie są mi doskonale znane i łączę się w bólu ze wszystkimi, których te ciemne chmury dopadają. Wiem, że wygrzebanie się z tego jest bardzo trudną pracą, często niewdzięczną i łatwo jej popaść w jeszcze większe odrętwienie i niechęć do życia. Cały czas szukam sposobu, by znaleźć metodę na siebie, by podnieść się i iść do przodu... choć bywają okresy, kiedy nie wierzę w nic... jak teraz...a to najgorsze, co się może przydarzyć. Ucieczka przed bólem i schowanie się przed światem za szybą to może najskuteczniejsza ale i zarazem najbardziej niebezpieczna z metod radzenia sobie z rzeczywistością.

Sił życzę Wam i sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie wiem, co bardziej przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu - szwankująca psychika, czy obawy somatyczne. Gdzie się podziała tamta osoba, która wszystkich rozśmieszała, wszędzie było jej pełno... teraz tylko siedziałabym w domu, gdyby nie praca, która wymaga zaangażowania. Ciągle jestem słaba, boli mnie głowa, nogi jak z waty. Wszystko jest bez sensu, chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuje Waszej pomocy! Nie wiem co robić... bardzo bliska dla mnie osoba zachowuje się właśnie tak jak opisujecie stan depresji. Nie wiem jak mogłabym mu pomóc. nie mogę siedzieć bezczynnie w takiej sytuacji. On się zamyka na mnie, i jak proszę go dalej o kontakt prosi mnie tylko bym dała mu czas bo on ma problem sam ze sobą i czeka aż to samo minie... ale to się cały czas przeciąga trwa i trwa... Czuję się bezradna. Proszę poradźcie mi jak mam się zachowywać? jaką pomoc mogą dać osoby zewnątrz osobie z depresją? tak by go nie urazić i całkiem nie stracić?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to jest "normalna"reakcja na trudne warunki w domu.Udajesz przed znajomymi ,że jest ok. to oczywiste,że czujesz się samotny,dla mnie osobiście to nawet jesteś samotny bo takie relacje są do niczego.

Możesz udać się do psychiatry (nie potrzeba skierowania) tyle,że jesteś niepełnoletni to musisz się udać z opiekunem i poprosić o skierowanie na psychoterapie.

Jeśli nie chcesz mówić rodzinie to może w Twojej szkole jest psycholog.

Możesz też się udać do poradni psychologiczno-pedagogicznej gdzie pracują też terapeuci.

Na pewno potrzebujesz terapii odnośnie DDA bo to nigdy po człowieku nie spływa,ale martwi mnie w tym momencie bardziej Twoja potrzeba ukrycia pod maską zadowolenia.

Terapeutka mi wytłumaczyła ,że taka maska powoduję zamęt i będzie się czuć jeszcze gorzej,

Udawanie działa na niekorzyść nawet w relacjach z ludźmi.Możesz być sztuczny a to ktoś wyczuwa.

 

Też najtrudniejszym dla siebie okresie,jeszcze w szkole podstawowej miałam mastkę,byłam nadmiernie wesoła ,pobudzona,a o mnie mówili ,że jestem "dzika".Nie byłam lubiana.

Też jestem DDA

 

Pozdrawiam

Kasia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie 2 tygodnie temu trafilam do szpitala ze powodow zawrotow i bolow glowy(trwały ponad 4 tygodnie).Zrobili mi cala mase badan i nic nie stwierdzono,uprzejmie mnie jednak poinformowano ze moze to byc spowodowane stresem.Mam nerwice lekowa (stwierdzona w listopadzie)teraz doszedl jeszcze ciagly smutek i nie zadowolenie z zycia.Jestem atrakcyjna dziewczyna ale jednak w glebi duszy czuje ciagly lek i smutek.Gdy musze sobie cokowiek przypomniec mam z tym problem ,koncentracja tez nie ejst na zbyt duzym poziomie,Moj ojciec zniszczyl mi zycie.Bil mnie od malego ciagle awantury sprawily ze zyje z poczuciem winy z cokolwiek sie dzieje to wlasnie ja jestem temu winna.Zyje w tzw.konkubinacie poniewaz studiuje na okres wakacji wrocilam do domu i wlasnie wtedy znow pojawil sie smutek i leki...Kurcze ile bym dala zeby znow sie cieszyc z zycia jak kiedys.

Też jestem DDA.

 

Pozdrawiam Paulina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×