Jeju zotralinka ja mam dokładnie to samo od dłuższego czasu... Nie mogę sobie jakoś życia ułożyć ani planu stworzyć... raz chciałabym tak, raz inaczej, raz to już sama nie wiem jak... a do tego ciągłe poczucie, że czas leci jakby coraz szybciej, wszyscy rówieśnicy się chajtają, zaczynają jakieś konkretne prace, w których się spełniają, no ogólnie idą do przodu a ja ciągle w miejscu. Też zaczynam mieć coraz większy strach o to czy będzie jeszcze jakiś pozytywny zwrot w moim życiu, czy się zrealizuję jakoś chociaż mniej więcej. Kiedyś to było dla mnie oczywiste, teraz nie bardzo...
Do tego czasem załącza mi się właśnie bunt i mam tą świadomość że powinnam już dawno z tego wyrosnąć, wstyd mi za to, ale jakoś tak nie mogę do końca dostosować się do tego co dookoła.
No i mam takie poczucie pretensji do siebie, że jakbym kiedyś wiele rzeczy inaczej rozegrała to nie straciłabym tego czy tamtego i być może byłabym teraz szczęślliwa... nie mogę pojąć dlaczego tak wiele okropnych błędów popełniłam. Ciągle o tym myślę, może nawet obsesyjnie... zamiast iść do przodu...
zagubiona13 też mam tak jak Ty... teraz właśnie jestem przed ważnymi zaliczeniami, miałam mnóstwo czasu żeby się do nich przygotować, ale nie mogłam się przemóc żeby na poważnie do tego usiąść. Tym bardziej nie mogłam im bardziej zdawałam sobie sprawę jak poważna jest sytuacja, jak duże konsekwencje będą jeśli uwalę... (mogę wtedy spaść nawet 2 lata). No i teraz jest tak, że zaraz mam terminy a nic właściwie nie umiem i już była chwila że mówiłam sobie "nie chcę pierdolę te 5 lat studiów"... zamiast się zebrać i walczyć... zawsze tak mam. Bardzo łatwo jest mi narobić sobie kłopotów a potem ciężko z nich wyjść... najłatwiej mi się ucieka ech... Konfrontacja z rzeczywistością to dla mnie spore wyzwanie.
No i ten ciąąąąągły lęk... mam wrażenie że jest go coraz więcej ech...