Skocz do zawartości
Nerwica.com

kinguajs

Użytkownik
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kinguajs

  1. Mam dokładnie tak samo jak w zaznaczonych fargmętach. Tagżę prosże o pomoc. identyko u mnie.... szkoda, kiedy potencjał się marnuje, ja też wiem, że mogę wiele. Jeszcze rok temu jakoś dawałam radę, z KAŻDEGO przedmiotu byłam najlepsza w klasie, po prostu się zawzięłam i już. Ogromną satysfakcję miałam, teraz jestem w samym środku nerwicy, ledwo wstaję z łóżka, częste paranoje, ataki lękowe, paniki itd itp. uczyć się nie ucze w ogole, wszystko traci sens.... ehh kiedy to minie
  2. kinguajs

    Depresja objawy

    słuchajcie ja to mam ostrą banię ostatnio.... całe moje życie to emocje, w sensie... nie wiem jak to opisać... Boże, to takie dziwne.... ja nic nie przeżywam, w sensie- nie denerwuje się czymś konkretnym, tylko stresuje się tym.... że się stresuje..... chore?? to takie dziwne uczucie. i nic mnie nie interesuje, nie cieszy, tylko non stop patrze czy jestem zdenerwowana, kiedyś też miałam takie dziwne jazdy ale teraz to mnie totalnie pochłonęło, są momenty kiedy COŚ czuję (jak nie myslę o nerwach)- cieszę się, czy cokolwiek, a potem znowu przychodzi jakas taka pustka... nicość.... nie wiem.. przeraża mnie to... takie jazdy są od 4 tygodni i mam wrażenie że całe moje życie takie będzie, to ciągle wraca.jestem jakby obok życia.... dziwne uczucie.... jak warzywo trochę: //// straszne -- 02 wrz 2011, 16:05 -- nie umiem tak po prostu żyć cieszyć sie c zy coś jak się cieszę to ccę tą chwilę przedlużyc w wieczność i wpadam w paranoje jak docodzę do wniosku ze sie nie da, jak jakieś dziecko.... :/;/ boję się co będę czuć jutro, pojutrze, jak mam się zachować, co ze soba zrobić itd itp nie robię to na co mam ochotę (bo nawet nie wiem!!!) tylko chciałabym żebyś ktoś na kartce mi napisał: godzina 9- idziezs robić to i to godzina któraś tam- teraz to..... paranoja!!! ktoś tak miał?? co to za cholerstwo?? to jest śmieszne pewnie dla was ale dla mnie to straszne uczucie ;/
  3. kinguajs

    Depresja objawy

    tahela kochana ja mam takie same myśli!!! identyczne... i też mnie to przeraża:/ z resztą co mnei nie przeraża ostatnio....
  4. kinguajs

    Depresja objawy

    Aniczka jak Ci źle, to działaj. Po co się męczyć? powodzenia:) ps Czy ktoś wychodził z depresji bez żadnych tabletek? mam tylko 17 lat i szczerze mówiąc boję się ich trochę, sama nie wiem czemu... boję się, że jak je odstawię, to wszystko wróci. I chcę sama z tego wyjść, możliwe to?? mam silne bóle somatyczne, ale wiem ,że to kwestia nastawienia.... czasem jest naprawdę ciężko, ale nie chcę, żeby tableteczka magiczna wszystko za mnie załatwiła.... wychodził ktoś z depresji/nerwicy bez żadnej konsultacji nawet z psychiatrą?
  5. kinguajs

    Depresja objawy

    ja w takiej agonii jestem od trzech lat, rok było przerwy ,to ciągle wraca, już sama nie rozumiem dlaczego, obsesyjne mysli nie dają mi spokoj u :(:( to jest chore, ale tracę już kontrolę..... najgorsze jest to , że nie mam kontaktu z ludźmi, ciągle siedzę w domu......i to się pogłębia ;/// ciągle mam uczucie niepokoju, paniki, to mnie wykańcza psychologowi kłamałam jak glupia, tak mi wstyd... teraz jest bardzo źle, już nawet nie mam siły kłamać. Strasznie się wstydziłam powiedzieć jej prawdę, bałam się, że zamknie mnie w psychiatryku czy coś.... wiem, że to glupie, ale też nie chcę nikogo zamęczać tym swoim ciągłym gadaniem o problemach...... ale doprowadziłam się do takiego stanu ze teraz już nic mnie nie obchodzi byle coś mi pomogło -- 07 sie 2011, 15:32 -- to cieszę się. kurcze, ja podświadomie wiem, że to jest możliwe, ale pesymizm mnie ogarnia całkowicie czasem jest naprawdę źle . uciekam do łazienki zamykam się, siedzę skulona i ryczę..... zacznę się leczyć, teraz tego jestem pewna jak nigdy ,tylko jak ja dotrwam do następnej wizyty.... dopiero za półtora tygodnia, a ja tłumię i tlumię wszystko w sobie. czemu muszę być tak popieprzona, tak wrażliwa, tak zalękniona..... -- 07 sie 2011, 16:47 -- Ps. To niesamowite, ale po tym jak to napisałam wszystko, zrobiło mi się lepiej:) Jak dobrze, że istnieją takie fora, gdzie można wszystko z siebie wyrzucić
  6. kinguajs

    Depresja objawy

    Proszę o pomoc. Przez ostatni rok w ogóle sobie nie radziłam z negatywnymi emocjami. Nienawiść do ojca, żal do matki, nienawiść do samej siebie, ciągle tylko lęki i leki. Żadnego zycia, jest we mnie tyle frustracji..... No ale jakoś tam szłam, byle do przodu. A ostatnio- ostatnie 2tyg.... jestem przerażona samą soba. Nie wiem co się ze mną dzieję, boję się, że to depresja... Nie mam po co wstać z łózka, nerwica totalnie mnie opanowała, non stop mam jakieś...ataki paniki, tylko, że nic z tym nie robię, nie mam jak odreagować. To przychodzi jakoś 10 razy dziennie, reszta dnia to obsesyjne myślenie o tym, że nic mi nie wycodzi i jaka beznadziejna jestem. JESTem przeraźliwie samotna, wykańcza mnie to . Siedze w domu, nie mam już żadnych znajomych, oprócz tego, że panicznie boję się ludzi, to mam... 1 koleżankę... :// z którą bardzo rzadko się spotykam. Wszystko mnie smuci, boli mnie zycie... fizycznie jestem wykończona i psychicznie. Nie śpię w ogóle- dziś tylko 3 godziny.... nie mogę nic przełknąć.... nic już nie wiem ;((( jestem przerażona.....co się ze mna dzieje ;(((((( boję się że z emocji dostanę zawału, masakra, te myśli nie dają mi spokoju.... wstyd mi strasznie..... ( Tak bardzo chcę z tym skończyć, zacząć normalnie życ.... czy to jest jeszcze w ogóle możliwe?? :( Czy ktoś z was był w takim masakrycznym dole, że nie miał po co życ i zmuszał się by wstać z łóżka??? nie umiem sobie z tym radzić. boję się wszystkiego.... :(
  7. fortepian- potrafię grać po 5 godzin dziennie... pisanie wierszy- bardzo rzadko i jak mam mega doła, wychodzi całkiem nieźle ale nie potrafię ich potem czytać nie płacząc..
  8. Rozumiem.. Dzięki za odpowiedzi. Trochę szkoda mi rezygnować z tej aktualnej terapii, bo kurcze co chwila tak zmieniać, to glupio.. Ale z drugiej strony, to (nie wiem, nie znam się, ale tak mi podpowiada instynkt:P) dziwne to wszystko jest. Ona nawet nie do końca wysłuchuję co mówię, właściwie to ja bardzo mało tam mówię.. Ja chciałam tam się "wyżyć", otworzyć i pokazać emocje, a nie pogadać sobie jak to jej rok temu dom zalało :D No i te teksty o jej dzieciach i porównywanie mnie do nich, to już w ogóle żenada... Może to mnie miało jakoś zmotywować, żeby wziąć się w garść, no ale niestety tak nie podziałało... Myślisz, że warto zmienić terapeute? Co o tym myślisz?
  9. Hm.. a czym się właściwie różni psycholog od terapeuty? Ja chodzę do poradni publicznej, bo nie mam pieniędzy, żeby iść prywatnie..
  10. Ja na razie tutaj czuję się obco, ale mam nadzieję, że mnie przyjmiecie założyłam już dawno w sumie tu konto, ale rzadko tu bywałam, teraz mam silna potrzebę zrozumienia tego co się ze mną dzieje i jak tak czytam to forum ,to jakoś odnajduję siebie tutaj... na pewno teraz będę tu często zagladać
  11. Monika1974, wiesz to nie jest tak, że ja nie chcę.... tzn. np. mama mi zarzuca, że lubię cierpienie, lubię się użalać nad sobą itp (pewnie szuka jakiegoś wytłumaczenia bo nie rozumie mojego zachowania). Próbowałam terapii... pierwsza Pani brzydko mówiąc była załatwiana po znajomości... zrezygnowałam po 2 tygodniach, bo Pani nie przychodziła, a jak przychodziła (zazwyczaj 30 minut spóźniona) to mi łaskę robiła, że mnie w ogóle przyjmuje, i że to powinien być dla mnie chyba zaszczyt, że ona może wykonywać pracę pomagając mi.... traktowała mnie bardzo z góry Do drugiej pani zgłosiłam się w poradni publicznej i chodzę od niej od jakiegoś czasu, jednak jest coraz gorzej... Pani mi uświadamia jak tragiczne mam życie, i że w ogóle nie ma dla mnie nadziei bez lekarstw...Porównuje mnie do swoich dzieci.. że one takie otwarte, a ja taka zamknięta w sobie, i że takie dzieci jak jej to się śmieją z takich jak ja.. i że jak żałośnie to wygląda.... No i zraziłam się do niej cholernie, że niby tak źle ze mną jest.. kurcze, może cudownie nie jest, ale ja z tego CHCĘ wyjść... powiedziałam jej o problemie z ludźmi jednak nie otworzyłam się na tyle, by powiedzieć o wszystkich moich problemach, bardzo uciążliwych... I teraz chyba znowu zrezygnuję... Nie wiem.. może to moja wina, może wcale nie jestem gotowa... i podświadomie szukam pretekstu by zrezygnować z terapii... Sami powiedzcie proszę czy tak wygląda terapia, czy to ze mną coś nie tak, czy to z tą facetką... też jest taka kwestia, że mam przekonanie, że ja zasluguję na to... Nie to, że chcę, ale po prostu zasługuję na to co mam, bo jestem tak beznadziejna...
  12. Mnie ojciec strasznie zniszczył... wystarczyło 5 lat, żeby zabić we mnie poczucie wartości... Mam różne problemy... głównie nerwica... ale przede wszystkim łączę z alkoholizmem ojca jedną konkretną rzecz... A mianowicie panicznie boję się facetów... to jest straszne, bo jednocześnie wręcz krzyczę wewnętrznie o miłość, choćby jakieś zauroczenie, kontakt jakikolwiek męsko-damski.... Ale mam ogromną blokadę... nie tylko taką,by się otworzyć.. w ogóle np. taka sytuacja jak jestem sama w samochodzie z facetem to zapominam o czym mówię, ręce mi się trzęsą, kręci mi się w głowie, serce wali młotem .... Ironią jest, że to przed każdym facetem... nieważne czy w moim wieku, czy mi sie podoba, czy nie, czy ma 60 lat, czy to sąsiad czy to stary przyjaciel..... to jest jakaś masakra... nie wiiem już co mam robic..... najłatwiej mi tłumić w sobie to, udawać , że wszytsko ok... boję się otworzyć, kiedyś tak zrobiłam to zamęczałam moją mamę.... (jedyna osoba której zaufałam). U mnie jest tak: albo udaję , że jest ok, i tlumię w sobie uczucia, udaję kogoś innego, albo otwieram się na maxa przed kimś, i mówię wszystko o czym myślę.... potem jak widzę przerażenie rozmówcy znowu się zamykam i nic już nie mowię co czuję.... bo latwo jest mówić, gorzej to wszystko naprawić... nie wiem jak odbudować siebie, odbudować poczucie własnej wartości, wygrać z lękami...
  13. to straszne jak rodzice potrafią zniszczyć człowieka:( Ja mam 17 lat i czuję to samo co Ty, choć aż takiego rygoru w domu nie miałam.... za to były inne problemy.. chociażby alkoholizm ojca. Przez lata, sukcesywnie zabijał we mnie godność i poczucie własnej wartości... a teraz chyba już nikt mi nie pomoże:/ Psycholog uważa, że mam tragiczne życie i bez tabletek nie poradzę sobie.... rezygnuję z terapii.. .co dalej nie wiem.. .ale sama sobie nie poradzę a już na maxa się zraziłam do tych nawiedzonych psychologów i tych gorszych- psychiatrów, którzy stwierdzili u mnie depresje, a ja jestem pełna życia, otwarta na nowe doznania , tylko że się boję.... i zmagam się z nerwicą...
  14. nerwica lękowa- na podstawie tego lęku przed ludźmi fobii społecznej a ciekawe co by powiedziała na te moje nieuzasadnione histerie, i obsesyjne myśli :/
  15. No rozumiem... Ja generalnie nie jestem zadowolona ze swojej terapii...tzn. głównie z siebie.. Poszłam tam z nastawieniem, że wreszcie wygram z lękami i będę szczęśliwa. Po pierwszej wizycie byłam załamana, nie przełamałam się, tak trudno było mi się otworzyć, że po prostu "umniejszyłam" maksymalnie swój problem.... Nie potrafiłam jej powiedzieć, co leżało mi na sercu.. Potem stwierdziłam, że taka terapia nie ma sensu, i muszę się otworzyć. No i później już powiedziałam jej, że panicznie boję się ludzi i że już nie wyrabiam psychicznie... Ale czułam pewien niedosyt, tzn.. to prawda, co powiedziałam, ale z tym jeszcze jakoś daję sobie radę, nie jest tak, że zamykam się w domu itp, wychodze do ludzi... Tak mi wstyd... tutaj mogę o tym pisać, to czemu nei potrafię jej powiedzieć? No więc myślę, że ze mną po prostu jest coś nie tak.. próbuję zrozumieć i znaleźć wytłumaczenie na to,co ze mną się dzieje, ale nie ptorafię... jedyne do czego dochodzę, to to, że mam coś z głową.. Chodzi o to, że sama siebie zamęczam myślami, to znaczy nie mam nad nimi kontroli... i te myśli wywołują u mnie straszliwy ból... bo wlaściwie te myśli są nastawione na ból tak szczerze.... Ja wstaję rano i tylko czekam na te wszystkie dziwne rzeczy co się ze mną dzieją (kołatanie serca, duszności, suchość w ustach, straszna potliwość, bol brzucha ..) To się zaczęło od tego, że właśnie jak mam wyjść do ludzi, to tak się czuję, tragiczne jest tylko to, że ten ból się utrzymuje NON STOP... nei wiem co mi jest..... nie potrafię kontrolować własnych myśli, czy to jest normalne?!?! No i są straszne fizyczne tego konsekwencje... Wypadają mi włosy, nie czuję smaku w ogóle tego co jem... bardzo mało jem z resztą, pierwszy posiłek (i ostatni praktycznie..) to wieczorem i się opycham.... rano nie potrafię nic przełknąć, nic a nic, a jak coś zjem, to robi mi się przeraźliwie niedobrze, i chcę mi się wymiotować.... potem jak już jestem właśnie tak przeraźliwie głodna to już coś zjem... Jeżeli chodzi o obiad, to coś tam poskubię, zeby mamy nie martwić... Budzę się w nocy, patrzę, czy już wszystkie włosy mi wypadły, czy nie... czy już oszalałam,.... obsesyjnie też myslę o tym, że umrę... strasznie isę boję, że ten cały irracjonalny stres, sprawi że zachoruje na jakichś nowotwór itp..... straszne to jest, nie moge się uspokoić, jestem cała mokra, niespokojna, chodze po pokoju w kółko jak głupia, najgorsze jest to, że może to się utrzymywac nawet 3-4 godziny, potem padam w końcu wykończona i śpię np. do 13-14.... Są momenty kiedy patrze na to z dystansu, ale coraz ich mniej.... że dochodzę do wniosku, że faktycznie przesadzam i wpadam w paranoje bez powodu.. no ale potem to znowu wraca.... nie wiem już co mam robić.... ;/ jestem wykończona tym bólem ciągłym;/ Jeżeli chodzi jeszcze o te wizyty u psychologa, to ta Pani jakoś dziwnie to prowadzi... nie wiem, może to znowu jakieś moje bezsensowne wnioski , ale mam dziwne odczucie, że to jest na zasadzie "odbębnić 45 minut i nara"... Jeszcze z żadnej wizyty nic nie wyciągnęłam... wiem ,że mnie ochrzanicie zaraz, że krytykuję, a nawet nie powiedziałam jej całej prawdy... ale strasznie boję się otworzyć, że znowu mnie ktoś zrani... bo co się otwieram przed ludźmi to zawsze dostaję po tyłku...... ;( -- 16 lip 2011, 19:59 -- sory, że odbiegłam od tematu. Pewnie moderator znowu usunie mój wpis
  16. Korba jestem tak za*ebiście (przepraszam za wyrażenie) zagubiona i bezradna, że po prostu szukam jakichś bezsensownych jak widać wyjaśnień.... Szczerze, to wcale się nie uważam za inteligentną, tylko moja rodzina tak twierdzi,i że zawsze żyłam w swoim świecie i nie da się mnie nakierować na inny tor myślenia niż mam... Przepraszam Was, że piszę głupoty, ale kompletnie już sobie nie radzę i nie wiem co robić....:(
  17. Witam wszystkich, chodzę od 3 miesięcy na terapie, czy możliwe, że jest coraz gorzej? Nie powiem jestem inteligentną osobą i bardzo odporną na manipulację.... nie wiem co już mam robić. Nic mi nie pomoże? Kompletnie w siebie nei wierzę, nie ma opcji, bym sama sobie poradziła... codziennie zwijam się z bólu (b.somatyczne) i płaczę... najgorsze jest to, że u mnie w domu jest b.dobry okres teraz i muszę wszystko ukrywać, żeby nikomu nie popsuć humoru... z resztą rozmowy i tak mi nie pomagają:/ przeraża mnie to, ale jakaś część mnie twierdzi, że zasługuję na cierpienie i na nic więcej. Tata kiedyś (alkoholik) zabił we mnie poczucie godności (i nadal zabija z resztą ale może to już moje przewrażliwienie) generalnie jestem tak krucha, że wystarczy, żeby ktoś mnie dotknąl palcem a ja się rozpadnę.... masakra jakaś... Chcę z tego wyjść, tylko się strasznie boję, że wszystko wróci.. że nie dam rady.... i że nie zasługuję na szczęście... czy jest dla mnie szansa? proszę powiedzcie, że tak
  18. kinguajs

    [RADOM]

    pisz na prv, ja czuję, że potrzebuję z kimś pogadać anonimowo.. ;/
  19. to prawda, też myślę, że to jedyne wyjście.. boję się tylko matury, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie nie wesoło... a wtedy bym musiała zostać w swoim mieście (tam każdy może skończyć studia..)
  20. relacje z moją mamą i siostrą są bardzo dobre, wspieramy się wzajemnie i próbujemy pomóc ojcu, ale ten od nas pomocy nie chce... powiedział, że kocha alkohol bardziej od nas. Najgorsze jest to, że to taki typ poety wyklętego, on jest silny, i gdyby tylko chciał, to by przestał pić, ale on nie chce, bo życie jest marne, a alkohol to jego jedyna przyjemność...i sam prowadzi do własnej degeneracji. Tylko tym samym ciągnie i nas na dół, a to już nie jest fair, bo ja też chcę mieć wybór, póki co jego nie mam. Nienawidzę tego uczucia, że mogę wiele, a tak naprawdę nie mogę nic... jeżeli rozumiecie oczywiście co mam na myśli. Gdyby nie on, tyle bym w życiu już zrobiła...
  21. piszę listy, pamiętniki i wiersze. Nie pomaga :/ Wiem na czym problem polega, ale jak zaczynam mówić o swoich uczuciach to słyszę tylko "idź do pokoju, nie męcz mnie bo mam własne sprawy na głowie". -- 07 lut 2011, 15:02 -- jestem bez życia:/ nic nie odzywam się- nie mam z kim gadać nawet. tylko czytam ,uczę się. Żadnych większych możliwości
  22. bezradność to najgorsze co zaznałam jak dotąd w życiu
  23. kinguajs

    [RADOM]

    prawda... A tak z innej beczki- czy to miasto nie działa na was depresyjnie? bo na mnie bardzo.
  24. CZUJĘ SIĘ JAK WARZYWO:( Nie, jakbym była staruszką, a zbliżała się wielkimi krokami do śmierci. Nie będąca w stanie logicznie myśleć... Nie chcąca w stanie wcale iść do przodu.. bo po co? Jak ON ciągnie mnie do dołu. I potem jest jeszcze gorzej. Wolę się poddać, mniej rozczarowań. Wyglądam jak warzywo... A tak naprawdę to była taka refleksja... niekoniecznie zgodna z prawdą. Tzn. ON ciągnie mnie do dolu, ale ja sie nie poddaję. Choć czuję się jak warzywo. Pracuję nad sobą- wychodzę do ludzi, rozmawiam z nimi, częściej się uczę. Tylko okropne jest uczucie, kiedy ty chcesz iść do przodu, a ktoś za wszelką cenę chce dla Ciebie jak najgorzej i rozpierd**la Ci banię kiedy chce- a najczęściej to jest gdy chcę się uczyć... JESTEM CÓRKĄ IDEALNĄ: 1. Nigdzie nie wychodzę z domu już od 8 miesięcy ( nawet na szkolne wyjścia- bo to pieniądze. Dzisiaj zostałam w domu, bo mieliśmy jechać do kina z klasą ) 2. Nie mówię o tym co czuję 3. Jak płaczę biegnę do pokoju, żeby nikogo nie denerwować i nie męczyć 4. Tłumię w sobie cierpienie na ile tylko potrafię 5. Przynoszę dobre oceny 6. Nie narzekam na nic 7. Wspieram rodziców 8. Idę zarabiać pieniądze ( nie będą musieli na książki wydawać ) 9. Chodzę do psychologa, żeby było im łatwiej ( wiadomo, że nie dla siebie. jestem nic nie warta i nie zasługuję na pomoc ) 10. Nie dzwonię na policję gdy tata podnosi rękę. Czy alkoholik może sobie wymarzyć lepszą córkę? Tak depresyjnie działa na mnie ten dom..... ;( Już nie mogę wytrzymać;( Czuję, że wariuję ;( Na dodatek nawet M. nie chcę ze mną już gadać, bo "nie ma czasu" i ją męczę... NIE MAM N-I-K-O-G-O
×