Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio obslugiwalem klienta w pracy i ku mojemu zdumieniu gdy dawal mi pieniadze caly sie trzasl (dopiero wtedy zauwazylem ze jest zdenerwowany, bo wczesniej nie mialem pojecia, tak dobrze sie kryl skubaniec)

 

dzisiaj w markecie uspokajała mnie kasjerka, gdy zaczęłam się denerwować kolejką i popełnionym błędem. Jej uspokajanie jeszcze bardziej mnie poddenerwowało. potem już tylko chciałam wyjść i oczywiście wpadłam na jakąś matkę z dzieckiem. masakra. tak się skończyło moje pójście do sklepu o 18, bo zwykle chodzę w nocy tuż przed zamknięciem.

wróciłam do domu i zaczęłam się nad tym zastanawiać... bałam się, że znowu będę psychicznie po tym myśleniu wykończona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Juz nawet mi sie nie chce za bardo pisac, plakac itd. Co powiecie o takim kolesiu jak jak, ktory od 15 roku zycia choruje ne genetyczna przypadlosc, przez ktora ma ciagle czerwone policzki? Tak tak... wlasnie to mi rujnuje zycie. Mam stwierdzone rogowacenie mieszkowe skory, z laciny keratosis pilaris rubra faceii. Cholerstwo ktore sie nie da wytepic.. Pal licho, ze policzki ciagle czerwone, ale ataki ciepla, pieczenia, goraca, zalewania "krwawistym" rumieniem (ktory "jedynie" utrzymuje sie pozniej pol dnia, pozniej blednie lekko alei tak dalej poliki sa czerwone) to jest cos co wykoncza mnie juz psychicznie, przez to dziawdwstwo juz wiem, ze mam fobie spoleczna, unikam ludzi, skupisk, ogolnie wszystko, bo sie wstydze tego co mam, a jak sie wstydze to zaraz sie cisnienjuje, buzia zaczyna sie bardziej czerwienic, piec, pale buraczka na polikach. I nie, to nie jest Erytrofobia, nie czerwienie sie caly. Czerwienia mi sie tylko poliki, ale czerwienienie sie to malo powiedziane, to jak nasmarowanie sie burakiem w plynie hehe. Tak, rowniez jestem pod opieka dermatologa, tak rowniez powiedzial ze jest to choelstwo ktore ciezko wytepic, najprawdopodobnej w genach po matce (dziekuje), nie moge wyjsc w dzien bo sie zaraz tym denerwuje itd a tak naprawde to ... ? Nie wiem juz co dalej mam robic, najchetniej bym przespal cale zycie, bo to gowno zrujnowalo mi je doszczetnie, od 15 roku do aktualnie 26 wegetuje, nie bylem u psychiatry wiem jedynie ze ludzie z tradzikiem rozowatym i KPRF (to ta moja choroba skorna) chwala sie SSRI, czy Propranolol np itp leki, czyli betablokery, ale jak ja nawet wstydze sie przejsc do recepcji gdzies zapisac prywatnie do psychiatry... przeciez ja nie jestem czubkiem... hehe ale tak na parawde to jestem i to mega czubem, jestem tym zdolowany, nie mam szans z tym na normalne zycie ... jak ja bym chcial sie tak jak wy tylko trzesc.................. u mnie to zaraz palenie buzi, czerwien jeszcze wieksza, jakies dziwne uczucie walniecie w leb, nie wiem czego, tak ja by szlo to od srodka, od brzucha, i taka fala rozlewa sie, wstydu i nie pokoju, ze widza ze mam taka gebe ..... nie moge sie nad niczym skupic, ktos mnie poprosi o cos, burak, cos musze zrobic precyzyjnego, burak, pomysle o tym juz tez juz to czuje .... wiem rowniez ze za to moze odpowiadac takaze uposledzony uklad wspolczulny.. i znow tutaj klania sie psychiatra i leki, albo terapie z psycholegiem, ktore w rzeczywistiosci nic nie daja (przynajmniej tak pisza osoby z erytrofobia) .... panie i panowie jak zyc?! tak sie nie da juz .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Juz nawet mi sie nie chce za bardo pisac, plakac itd. Co powiecie o takim kolesiu jak jak, ktory od 15 roku zycia choruje ne genetyczna przypadlosc, przez ktora ma ciagle czerwone policzki?

 

Przykro mi kolego, widze ze specjalnie sie zapisales na forum zeby napisac ten post. Nic Ci nie doradze, bo nawet nie wiedzialem ze czerwienienie sie moze przybrac tak skrajna forme. Staraj sie myslec ze pomimo tego co przechodzisz to wygrywasz bo sie nie poddales i ciagle zyjesz......eee p...le bez sensu, pocieszanie innych mi chyba nie idzie za dobrze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku trochę trwało zanim doszedłem do tego , że cierpię na fobię społeczną . 2 lata temu brałem udział w psychoterapii grupowej ale niestety grupę rozwiązano. Następnie miałem terapię indywidualną i po niej nawet przez 1 rok było ok. Ale początek tego roku, niestety nastąpił nawrót objawów. Problemy z zakupami w supermarketach, załatwianiu spraw w urzędach. W mojej pracy mam kontakt często z nowymi osobami i tu się zaczynają schody. Maje wcześniejsze metody radzenia sobie w atakach paniki zaczęły zawodzić . To straszne uczucie , jakieś automatyczne myśli, niby mamy kontrolę nad wolą ale duszność, serce bije jak szalone no i te zwroty głowy. Od tygodnia mam wsparcie w postaci Xanax'a , liczę na poprawę i chyba kolejny raz wybiorę się na terapię. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja męczyłem się ze swoją fobią społeczną do 26 roku życia. Jak doszły do tego ataki paniki i agorafobia, to przestałem dawać radę. Poszedłem do psychiatry i to była najlepsza decyzja w moim życiu. Ale prawdziwą pomoc dostałem dopiero na wizytach prywatnych (u innego psychiatry). Bardzo polecam farmakoterapię, choć mam zamiar jeszcze spróbować CBT (terapia behawioralno-poznawcza), bo terapia w nurcie psychoanalitycznym na fobię społeczną raczej nie działa, przynajmniej na mnie. Teraz mam 36 lat i choć nadal mam fobię społeczną, to jest duużo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy macie tak ze jak widzicie znajomego na ulicy to przechodzicie na druga strone zeby tylko z nim nie gadac , nie patrzec mu w oczy , bo czujecie sie gorsi od innych?

 

Też tak mamy :)

 

Staram się wychodzić z domu po zmroku, jak ludzi na ulicy nie ma a nawet jak są to jest zbyt ciemno, żebym och rozpoznała (zawsze udaje, że nie rozpoznałam ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy macie tak ze jak widzicie znajomego na ulicy to przechodzicie na druga strone zeby tylko z nim nie gadac , nie patrzec mu w oczy , bo czujecie sie gorsi od innych?

 

Też tak mamy :)

 

Staram się wychodzić z domu po zmroku, jak ludzi na ulicy nie ma a nawet jak są to jest zbyt ciemno, żebym och rozpoznała (zawsze udaje, że nie rozpoznałam ;) )

 

Też lubię jak jest ciemno. Jak idę, to żeby się nie denerwować, odpływam w świat swoich myśli i naprawdę nikogo nie rozpoznaję.

Ostatnio w autobusie były dziesięcioletnie dziewczynki. Popisywały się przed sobą agresywnością w rozmowie i to spowodowało, że otworzyła mi się klepka w głowie odpowiadająca za doświadczenia z podstawówki. Zaczęłam się na raz bać tych dziewczynek, że zaraz się mnie przyczepią i czuć złość na nie, że tak agresywnie rozmawiają. A że słuchawek nie miałam to było to dla mnie ciężkie doświadczenie. Nie wiedziałam jak z tego wybrnąć w swojej głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jeździsz autobusami to nie masz poważnej fobii społecznej.Ja za cholere bym nie wsiadł do autobusu.Nawet jak kiedyś jechałem już dawno i było mało ludzi to miałem wrażenie że kierowca bana obserwuje mnie i dziwnie się patrzy i widzi mój stres i lęki.Staram się wychodzić z domu codziennie ale już mnie to męczy bo robie to na siłe czując silne lęki.Też wole wieczór bo mnie wtedy nie widać,jakbym mógł być przezroczysty byłoby fajnie,nikt by mnie nie widział i żadnej fobii by nie było.Te gówno mi zniszczyło już 10 lat,przerwałem szkołe przez to gówno bo wysiedzieć w klasie nie mogłem z ludźmi,czułem się obserwowany i oceniany przez innych,do tego masakryczny wstyd,czerwone policzki,pocenie się,serce walące, i to uczucie na siłe udawanie kogoś spokojnego.Ehh tragedia ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wielbłądzica, też mam złe doświadczenia z podstawówki i jak widzę dzieci w tym wieku, zachowujące się agresywnie i zaczepiające innych, to zaczynam się czuć jak to dziecko, którym kiedyś byłam i uciekać od tych dzieci :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jeździsz autobusami to nie masz poważnej fobii społecznej.

Mam, nie mam. Jeden kij. Fobia to fobia. Mam różne fazy tej fobii. To zależy od aktualnych stresorów. Teraz mam bardziej lajtowy okres w życiu, ale wcześniej też zasuwałam ponad 10 km przez miasto, żeby gdzieś w ogóle dotrzeć i coś załatwić. Jakby człowiek nie wystawiał się w ogóle na stres to by zginął marnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy macie tak ze jak widzicie znajomego na ulicy to przechodzicie na druga strone zeby tylko z nim nie gadac , nie patrzec mu w oczy , bo czujecie sie gorsi od innych?

 

czasami tak mam. W sytuacjach, gdy muszę już z kimś się zetknąć bo mnie zauważył na ulicy i nie da się uciec zawsze już w drugim zdaniu mówię jak bardzo się spieszę ... a potem uciekam z miną bardzo spóźnionej... :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy macie tak ze jak widzicie znajomego na ulicy to przechodzicie na druga strone zeby tylko z nim nie gadac , nie patrzec mu w oczy , bo czujecie sie gorsi od innych?

 

Ja mam tak jak widzę nieznajomych tez. Mam taką podłą drogę do domu, że idę pod górkę i jakieś 500 m ludzie którzy idą znad przeciwka cały czas sie patrzą(bo idą w dół). I te 500, 600 m patrzylibyśmy na siebie. Strasznie mnie to rusza więc zawsze coś robię na telefonie byleby tylko nie patrzeć przed siebie. Spojrzę na ziemię, to pokażę słabość. Jakiś debil zauważy i się przyczepi. Spojrzę przed siebie.. no i co własnie nic tylko jakoś to nie do przezwyciężenia jest by tak po prostu iść i nie mieć miliona myśli czy się dobrze patrzę czy nie za bardzo na bok czy nie za długo czy nie za dziwnie. W takiej sytuacji najchętniej bym przeszła na 2 stronę chodnika jednak jest strasznie wąski a po drugiej stronie nie ma żadnego..... Najchętniej zamknęłabym oczy by nie widzieć że ktoś sie centralnie na mnie gapi przez ten '' kilometr''..ale jak by to wyglądało... Najgorsze jest to że najsilniejsze uczucia mam na swojej dzielnicy na której mieszkam już jakieś 18 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy macie tak ze jak widzicie znajomego na ulicy to przechodzicie na druga strone zeby tylko z nim nie gadac , nie patrzec mu w oczy , bo czujecie sie gorsi od innych?

 

Też tak mamy :)

 

Staram się wychodzić z domu po zmroku, jak ludzi na ulicy nie ma a nawet jak są to jest zbyt ciemno, żebym och rozpoznała (zawsze udaje, że nie rozpoznałam ;) )

 

Robie tak samo i jeszcze kaptur na głowie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja najchętniej bym w ogóle nie wychodziła z domu, po co wychodzić z domu jak się nie nawiązuje kontaktu z ludźmi, można jeździć autobusami, można też jeść przy innych, to tylko kwestia zmierzenia się z własnym strachem, jedno jest życie i trzeba je przeżyć tak jak się chce dlatego trzeba walczyć z własnym strachem, żeby on nie zapanował nad całym życiem, nie wyjdę z domu źle ubrana i bez makijażu, byłoby mi wstyd za siebie, że kobieta może być tak zaniedbana, dlatego muszę być dobrze, romantycznie, oryginalnie ubrana, żeby się pozytywnie wyróżniać i umalowana. Ubrania i makijaż są dla mnie najważniejsze, mam przy sobie w torebce zawsze kosmetyczkę z kosmetykami do makijażu. Na psychoterapię chodzę od trzech lat i nie wiem jakim cudem wytrzymałam tyle czasu w takim stresie, mogę być z siebie dumna, że jestem taka wytrzymała, nie zrażają mnie niepowodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wychodzę, to ma nadzieję, że nie spotkam nikogo znajomego, bo nie chce mi się odpowiadać na debilne pytania co słychać itp zwłaszcza teraz jak jestem zupełnie bez formy i przytyłem ..ale przy napadach paniki z kolei bardzo mi pomaga czyjaś obecność, poczucie, że mogę do kogoś się odezwać itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na psychoterapię chodzę od trzech lat i nie wiem jakim cudem wytrzymałam tyle czasu w takim stresie, mogę być z siebie dumna, że jestem taka wytrzymała, nie zrażają mnie niepowodzenia.

To ta psychoterapia jest taka stresująca?

 

Ja za 2 miesiące wskakuję na 600mg moklobemidu,mam silną fobie społeczną.

Czemu dopiero za 2 m-ce?

Ja kiedyś brałem moklo. Chyba 450 mg o ile dobrze pamiętam i do tego mianserynę na sen. Co do miansy nie jestem pewien. Ten lek powodował u mnie więcej uboków niż ssri, jednak teraz zastanawiam się nad daniem temu lekowi jeszcze jednej szansy. Bo jeśli nie paro to co innego po za moklo na FS?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj stalam sobie na przystanku i podjeżdża tramwaj. Nie wiedziałam czy tym też do siebie dojadę, więc stoję sobie dalej i kątem oka zerkam na rozkład, a tam było że tak, dojade. Fobia uniemożliwiła mi wejść do tramwaju, który był zamknięty już i Ci ludzie wszyscy wiedzieli że nie wsiadłam od razu, pewnie by pomyśleli co za gapa ze mnie stoi tyle na przystanku a potem nagle wsiada. Stałam tam więc i w myślach mówilam do tramwaju"no jedź już" a ten dalej stał na światłach, jednak nie wsiadłam bo ludzie by widzieli że stałam na przystanku długo a potem zryw jak już kierowca zamknął drzwi. Dzięki temu dojechałam do domu 40 minut później niż jakbym zadbała o swoje potrzeby i wsiadła... a tak czekałam 20 minut na tramwaj który podjechał tylko do zajezdni, a stamtąd musiałam czekać na następny :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wychodzę, to ma nadzieję, że nie spotkam nikogo znajomego, bo nie chce mi się odpowiadać na debilne pytania co słychać itp zwłaszcza teraz jak jestem zupełnie bez formy i przytyłem ..ale przy napadach paniki z kolei bardzo mi pomaga czyjaś obecność, poczucie, że mogę do kogoś się odezwać itp...

Ja mam podobnie ze znajomymi, większość tylko z grzeczności zadaje te standardowe pytania o pracę, szkołę, itp a tak naprawdę mają w dupie kogoś sytuację. Niestety przez lęk przed ocenianiem przez innych często opowiadam różne bajki na swój temat, żeby wypaść pozytywnie, a potem widząc tą osobę kolejny raz gubię się w zeznaniach, bo każdemu opowiadam co innego :P Z kolei jak kiedyś miałem totalnie wyjebane na ocenę innych i mówiłem im szczerze co myślę na ich temat to nagle z szerokiego grona znajomych zostało tylko kilku przyjaciół. W sumie dobrze wyszło, ale teraz bardzo ciężko mi wrócić do tego stanu emocjonalnego, w którym nie przejmuję się oceną innych.

 

Jeżeli chodzi o ataki paniki to podobnie, gdy jestem sam to dużo ciężej mi nad tym zapanować, niż jak idę z kimś, ale z kolei zbyt duża grupa ludzi, z którymi jestem w towarzystwie też źle na mnie działa, najbardziej lubię obecność tylko jednej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×