Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

mam ochote cofnac sie w czasie, stanac przed mlodsza wersja samego siebie i pierdolnac te mlodsza wersje z calej sily prosto w pysk.

a potem spojrzec na siebie samego (mlodszego) zakrwawionego i powiedziec:

 

'dziekuje ku.rwa za taka przyszlosc'...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

Jestem tu nowa. Odkryłam tą stronę z polecenia mojego starego kolegi, który boryka się z podobnymi problemami co Wy: depresja, NN i prawdopodobnie wiele innych (wg jego oceny). Mój przypadek jest nieco lżejszy. Jest to silna depresja + samotność. Samotność raczej nie jest chorobą, ale bardzo mi doskwiera. Nawet nie wiem czy pisałabym w ogóle tutaj gdyby nie fakt, że spotkanie z moją psychoterapeutką jest dopiero za 2 tygodnie. Spotkałam się z nią dopiero 2 razy, więc nie była w stanie jeszcze określić mojego stanu jako chorobę.

Myślę, że moja depresja jest skutkiem samotności. Jakbym miała z kim porozmawiać, z kim gdzieś wyjść, coś porobić, myślę, że miałabym więcej energii, więcej uśmiechu...

Mam na imię Monika, jestem studentką III roku i mieszkam w Szczecinie. Moje problemy zaczęły się zaraz po liceum.

Nie przedłużając wiele, może po prostu napisze w czym jest problem:

- samotność

- strach przed odrzuceniem społeczeństwa

- obsesyjne przejmowanie się krytyką innych

- motywacja na 2-3 dni, a potem totalny jej brak na tydzień lub dłużej

- szybka rezygnacja, zniechęcenie się gdy coś mi nie wyjdzie - wtedy po prostu chce usiąść na ziemi, rozłożyć ręce i płakać, mimo że to i tak nic nie wskóra

- chcę być perfekcyjna, ale oczywiście nie jestem nawet bliska osiągnięcia tego

- przy życiu utrzymuje mnie tylko babcia, ale nie chce jej sprawić tej przykrości za jej życia

- czuję, że nic nie robie dla siebie tylko dla innych. Np. kończę studia, żeby tata miał powód do dumy.

 

W dodatku mam 21 lat, powinnam "brać życie garściami", a tymczasem siedzę całymi dniami w domu, nie robiąc kompletnie nic, marnując czas, życie, a będąc zła na siebie za to.

 

Dziękuję za wytrwałość jeśli ktoś doczytał do końca :) Chętnie przeczytam jakąś wiadomość PW.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pies chory. Było bardzo dobrze, a nagle stan drastycznie pogorszył się. Dosłownie w kilka godzin. Czekam do ósmej, żeby móc dzwonić do weta i interweniować. Tymczasem nie mogę nic zrobić kur.wa jego mać :!: Nie wytrzymam tego. Jeszcze niech mi bombę na dach pierd.olną. :why::why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore a nie masz możliwości zawieść pieska do kliniki całodobowej? (jeśli jego stan jest bardzo zły to nie ma co czekać).

 

-- 04 lut 2013, 12:00 --

 

nienawidzę siebie... wszystko spieprzam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

( Dean )^2, już się nie da nic zrobić?

Nie nie da strasznie na to nie zasłużyłem moim zdaniem ale już nie nie jestem w stanie zrobić.

W dodatku mam 21 lat, powinnam "brać życie garściami", a tymczasem siedzę całymi dniami w domu, nie robiąc kompletnie nic, marnując czas, życie, a będąc zła na siebie za to.

Nie wiem czy tak do końca jest niby w teorii to jest wiek że powinno się żyć pełnią życia ale w kapitalizmie w tym wieku musisz uczyć sie/pracować dorabiać nie zawsze to jest życie pęłnią życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem tak rozjebany psychicznie, że nie jestem w stanie iść do psychiatry o własnych siłach/nogach, męczę się z zaśnięciem do godziny 5 rano, w końcu zmęczony zasypiam i śpię jak zabity do 14, potem wstaje na czworaka z łóżka by po 2h dojść do siebie, czyli mamy godzinę 16, a mój psychiatra przyjmuje do 14, leki mi się kończą a w czwartek mam wizytę, nie zamierzam iść wkurwiony na czworaka po jakąś zasraną receptę, łatwiej się wyjebać z okna co chyba pozostaje mi uczynić. dla mnie zima to okres zniechęcający do działania a dodatkowa zapierdolka Escitalopramem jeszcze bardziej mnie "naćpywa" i zanim zacznie działać Amisulpryd jest już za późno, czyli klincz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejny miesiąc siedzę bezczynnie w domu, niszcząc sobie oczy przed komputerem. Czuję się tak skopana psychicznie, że muszę się gdzieś wyżalić... Zajęcia w szkole policealnej mają się wkrótce zacząć i to jest moja jedyna nadzieja na jakieś urozmaicenie w życiu. Nie śpię nocami, dnie przesypiam, nie wychodzę z domu. Czuję ,że nie ma większego nieudacznika ode mnie. Przekopywałam internet w poszukiwaniu jakichś tematów, które utwierdziłyby mnie w przekonaniu, ze jednak są ludzie, którzy byli w podobnej sytuacji i jednak się podnieśli, ale natrafiam tylko na tematy zrezygnowanych 30+ latków, co mnie napawa tylko jeszcze większym przerażeniem, że moje życie skończy się tak samo. Wszystko zmierza ku temu celowi i wiem, że kolejne dni nie przyniosą dla mnie nic nowego. Każdą możliwość przeanalizowałam i widzę, że nie ma dla mnie wyjścia, przyszłości itp. Chciałabym, by jutra nie było...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu nie śpię...bezsenne noce są męczące. Nie chcę przeszkadzać Mężowi, staram się zachowywać cicho, towarzyszy mi mój piesek kochany.

Zastanawiam się, czy to przełożona biopsja / guzów tarczycy / z 13 na 6 lutego jednak mną troszkę wstrząsnęła, czyżby???

Nie chodzi mi o samo badanie, ale o wynik. Oczywiście wypieram inną możliwość niż wynik pozytywny, ale jednak, gdzieś tam, w środku, zawsze pojawia się niepewność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×