Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

ja tez juz zrezygnowalam 2 raz niepowiedzialam im klame niewiem co mam robic jutro do pracy zaczynam sie odchudzac troche mi to pomaga ze mam jakis cel sa takie dni zebym sie pociela powiesila niewiem co robic biore tabletki myslicie ze nie pije doo tego melise ale w weekendy sobie odpuszczam ja jadlam tez cukierki melisowe ale przestalam poniewaz chce schunac mam cel zapoznac 2 polowe niuekoniecznie teraz kogos kochanego niemusi to byc teraz chce sie troche oerwac o tego swiata i falszywcow ktorzy mnie tez otaczaja nielubie jak ktos sie na mnie patrzy co go ja obchodze wogole smierc jest wyjsciem na cale zycie ale powrocic niemozna i to jest to ale u mnie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

edyta21, jednak radziłabym dać sobie spokój z meliską i innymi pierdołami i iść do psychiatry. Zacząć brać leki i chodzić na terapię, naprawdę.....bo w takim stanie to się wykończyć można.....

PS. Postaraj się używać znaków przestankowych, bo bez kropek i przecinków ciężko przeczytać twoje posty, a tak będzie łatwiej je zrozumieć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

edyta 21

 

Długo ciągną sięte Twoje stany. Dlaczego nie pójdziesz na terapię? Na co czekasz dziewczyno?

Z odchudzaniem też wstrzymałabym się na Twoim miejscu.

Co jest dla Ciebie najistotniejsze na dzień dzisiejszy? Wygląd? Zdrowie?

Jak poczujesz siętrochelepiej, zaczniesz teżinaczej postrzegać siebie. Na siłę się nie odchudzaj, to może wywołać u Ciebie frustrację, zniechęcenie.

Napewno przesadzasz. Ile ważysz i ile masz wzrostu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZEŚĆ dzięki za wasze odpowiedzi,pozdrawiam.Brałam ostatnio SEROXAT,LUDIOMIL,DIPHERGAN w dużych dawkach ale nie zadziałały i to prawie rok,była też ASENTRA,LORAFEN,ASCOFER.

 

[Dodane po edycji:]

 

skutki uboczne nie były najgorsze ale nie pomagały a tak naprawdę byłam tylko spokojniejsza,obojętna na to co się dzieje wokół,przetrwałam święta a nie było dobrze myślałam,że wyląduje w szpitalu a teraz coś muszę zrobić to zmieniłam lekarza po 2 latach i będę się stosować do jej zaleceń bo chce stanąć na nogi całe życie na razie legło w gruzach dom,praca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

umieram...kurwa....umieram......niech szlak jasny trafii te wszystkie leki przeciwdepresyjne....

niesamowite nerwy i niesamowity ból......niesamowite nakręcenie, rozdrażnienie...adrenalina...jakaś mania......kiedy ja w końcu zdechnę?

wyrzucam Werbutrin przez okno.. niech idzie w wpizdu do piekła......

mnie nie trzeba ani nakręcac ani napędzac.....bo to jest gwóźd do trumny....dlaczego ja w pizdu nie mogę tego zrozumiec...

przecież to mnie zabija....i kiedyś w końcu zabiję.................................................................................................

Ale nie ...jeszcze się nie poddam........

ja jestem w takim stanie że o śnie mogę sobię pomażyc....co ja mam kuurwa robic?

mam chloroprotixen w szafie...(?)

 

[Dodane po edycji:]

 

idę w środę po LID

i mam w dupie te wszystkie leki...\

od niego chyba trzeba wyjśc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapic się...zacpac na śmierc i już się nie obudzic.....to by było najrozsądniejsze....

najśmieszniejsze jest to że jak przekraczam próg domu to się trochę stabilizuję....

...hhuju ty skoro masz mnie zabic to zrób to ....i nie rób sobie jaj...

jedno jest pewne ..nie tknę już nigdy leków które w jakiś sposóba napędzają....nie jestem kuźwa masochistą....

i jedno jest niepewne , czyli to jak długo jeszcze wytrzymam w tej pieprzonej udręce..w tej klatce..czyli we własnym ciele..

jak nie będę pisał przez dłuższy czas to bardzo prawdopodobne że się poddałem...i może wyfrunąłem już z niej .....do domu....którego nie ma tu na ziemi....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Edyta, jak leki dalej nie będą pomagać to idź do psychiatry, by rozważył ich zmianę. Nie wszystkie leki tak samo na każdego działają. Choć z drugiej strony należy pamiętać, że działanie niektórych leków odczuwa się dopiero po pewnym czasie.

 

Koniecznie idź na psychoterapię. Ale to już pewnie wiesz i jak przeczytałem, wybierasz się.

 

Co do odchudzania - uważaj, byś nie wpadała w bulimię. Najważniejsze nie jest to, byś ładnie wyglądała. Najważniejsze jest to, byś się czuła szczęśliwa. Wątpię, by odchudzanie Ci to dało. Szczęście, poczucie wewnętrznego spokoju i harmonii nie zależy do tego, ile masz kilogramów, jak ładnie wyglądasz itp.

 

Drugiej połówki dobrze jest szukać i dobrze ją mieć. Jednak często drugie połówki wcale nie rozwiązują naszych własnych problemów. A nie jeden raz je nasilają. Radziłbym Ci teraz najbardziej skoncentrować się na sobie samej, na wyjściu z własnych kłopotów psychicznych, zrobieniu czegoś pozytywnego w swoim życiu. Nie nastawiałbym się na Twoim miejscu w tym momencie na szukanie drugiej połówki. (A w ogóle "polowanie" na drugą połówkę to nie jest chyba najlepszy pomysł. Często takie podejście bardziej przeszkadza w nawiązaniu znajomości, niż pomaga.)

 

Wszystkiego dobrego! Trzymam kciuki za owocną psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny098

 

idź do psychiatry i poproś o zmianę leku, albo czekaj na Robeerta jak tu przyjdzie, napewno coszaradzi, podpowie.

 

aneto 73

 

Niemozliwe. Nie mogli tak napisać przecież nie wypróbowałaś wszystkich leków na sobie.....a jest ich całe mnóstwo. Ile czasu spędziłąś w szpitalu? I jakie zaburzenia stwierdzili?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny znam twój ból mnie stymulanty doprowadzają do niemal rozstroju nerwowego,nawet zwykła kawa powoduje mega lęki i niezdrowe pobudzenie,moze jestesmy z natury nadpobudliwi i lepsze bedzie dla nas cos na wyciszenie... biore sertraline i chlorprotixen i jeszcze nie widze efektów ale jak wypije kawe poprostu mnie roz...la... musisz sie chłopie wyciszyć koniecznie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 mg 3 tydzien i na noc chlorprotixen 15 mg... czasem pojawiaja sie epizody tego czego "szukam " biorąc ten lek... ale to za mało aby mówic o tym ze zaczął działac wiec dalej jem te cukierki i czekam na prawdziwy efekt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny

atakuj lit

On powinien cie uspokoic

ale nie zmulic

zacznij od 4 tabletek 250 mg na dzień

z resztą jak załatwisz sobie recepte to daj znaki-podpowiem co i jak-ja na tym licie juz jadę pół roku

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak ..potrzebuję stabilizacjii..

zarówno leki napędzające jak i uspokajające mnie zamiatają..

..mi kawa też robi źle na nerwy..

w środe wbijam po LID dam znac jak będę go miał w posiadaniu..

..chyba że sam wyskoczy z jakimiś rewelacjami, ale raczej nie skorzystam..

może na noc jakiś lightowy neuroleptyk ,żebym nie został sam w chwilach grozy?...doraźnie...

chloroprotixen wczoraj sobie zapodałem...spało się jako tako..

............ale mam kaca po wczorajszym ataczku................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika 1974 taka diagnozę odczytałam w papierach na swój temat na komisje ze szpitala,w sumie w szpitalu byłam pól roku,wiem,że jest dużo leków ale oprócz leczenia zawaliło się też moje życie rodzinne,osobiste,zawodowe mam tą świadomość że tzw;zdrowi ludzie,mieliby problem z ogarnięciem tego a co dopiero ja ze swoim stanem.Mam zdiagnozowane F33 zaawansowane,a potem depresja reaktywna a teraz wiem,że to choroba dwubiegunowa.

 

[Dodane po edycji:]

 

Na obecną chwile cokolwiek robię mam ochotę tylko płakać i taki niemy krzyk ze środka,nie umiem tego wyrazić inaczej,wszystko jest takie trudne a ja czuję się tak zmęczona ... ale jestem chyba dobrą aktorką bo ludzie z którymi się kontaktuje nic nie zauważają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aneta

ja tez zmagam sie z dwubiegunówka od 3 lat......masakra-zwłaszcza że przez 2,5 roku diagnozowali mi tylko ciężką depresję i leczyć próbowali w tym kierunku co tylko maksymalnie pogarszało sprawę i doprowadzało do kolejnych pobytow w szpitalu. Tez jestem dobrym aktorem i nikt mi nie wierzy ,że kilka razy na granicy wytrzymałości będąc byłem z linka w lesie. Il,e ja lekow zeżarłem i NIC-gorzej-czyłem po nich jeszcze cięższe objawy choroby niz bez nich... sugerowalem lekarzom że może mam dwubiegunówke z przewaga depresji (ojciec i jego siostra juz nie żyją-pomogli w tym sobie oczywiście ). ale mnie wyśmiewali. Az po 2,5 roku dostałem manii jak cholera...niestety tylko na 3 tygodnie,hehehe.wolałbym manie do końca życia niz to gówno depresyjne.ale teraz ju.z wiadomo że mam dwubiegunówke i inne leczenie. Lit mi zapisal lekarz a fluanxol odkryłem sam dzięki forum i jakos to idzie....jest o niebo lepiej niz bylo....ale zdrowy tak do końca juz nigdy nie będę i boje sie nawrotu ostrej fazy depresyjnej....

jak masz pytania odnośnie dwubiegunówki -wal śmialo

jestem juz expertem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robercie!!!!!!!

 

Dzisiaj 14-ty dzienjak biorę ten Zoloft, cały czas mnie boli głowa.Od 3 dni mi jest niedobrze. Teraz też mnie zbiera na wymioty. Brać dalej? Ile dni jeszcze mam brać ten lek,żeby zobaczyc czy te skutki uboczne miną. Oprócz tego jestem słaba. I spać mi siechce ciągle. Takich objawów przy Velaxinie nie miałam. Jestem zła!!!!

 

Robercie? Co robić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Post do wyszczególnionych osób i do wszystkich innych

China, ja również mam cały czas w głowie pomysły na nowe wyprawy, chciałbym parę rzeczy zobaczyć, mam ochotę podróżować, choćby po okolicach lub na rower pod gołe niebo - ale robiłem podobne rzeczy i żadnej z tego przyjemności nie miałem. Na pewno gorszy jest chory mózg ze zdrowym ciałem, ale zapewne osoba chora fizycznie myśli na odwrót - jak jest naprawdę tego się nie dowiemy. No chyba że targnę się na siebie nieudolnie i będę chory zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Czekam, czekam co będzie dalej. Ale wiem, że jeśli sam czegoś nie zrobię, to to czekanie będzie się ciągnęło w nieskończoność. Problem w tym, że gdy trzeba iść już na ten wymuszony wypoczynek, to ja zupełnie następnego dnia nie widzę. Ba, nawet nic zaplanowanego nie mam. Taka pustka. I myśl, by tylko zasnąć. Czasem przeradza się to w psychozę - chcę krzyczeć. A na drugi dzień budzę się i na początku jestem jeszcze w połowie we śnie, ale po ułamku sekundy włącza mi się w mózgu proces "życie" i wtedy wszystkie przyjemności z nocy znikają w mgnieniu oka. To jest okrutne doświadczenie. Dodam, że stopień porannego rozdrażnienia od początku tego roku zdecydowanie poszedł w górę i nie wiem, jak to zatrzymać. Wiem, że nie myślę normalnie, ale z drugiej strony dlaczego to właśnie ludzie "chorzy", tacy jak my, mamy mieć mniejsze prawo głosu odnośnie gównianej codzienności? Bo przecież taka jest prawda - TV, radio, net, uczucia, wydarzenia: jedna wielka hipokryzja. Ja się boję jednego - od marca będę w domu praktycznie sam. A wiem, że może mi coś wtedy do łba przyjść nieciekawego. Już w 2006 roku się o tym przekonałem. Impulsu nie da się wyciszyć. A nawet jakbym chciał, to i tak tolerancję od benzo mam tak wysoką, że chyba tylko gram Ketrelu na raz by mnie uspokoił.

 

Monika1974, tak, przed samobójstwem mnie powstrzymuje "coś". Niejednokrotnie byłem w stanie bardzo złym i tylko czarne myśli przede mną, ale jednak na samą myśl o tym, by to teraz zrobić (trzecia w nocy, nadjeżdża ekspres) pukam się w czoło. I jeszcze gorzej się czuję. Ja nie znam nawet właściwej swojej diagnozy, a zgłębianie tego wszystkiego powoduje u mnie tylko jeszcze większy zacisk klamry na mózgu. Powiem Wam, że od ostatniego posta miałem znów kryzys i już miałem praktycznie dać się wsadzić na zamknięty, ale powstrzymała mnie trzeźwa myśl: w czym mi tam niby pomogą? Może bardziej się uśmiechnę, jak popatrzę na ludzi-zombie, którzy nawet nie wiedzą, że istnieją? Dlatego też każda hospitalizacja powodowała albo nasilenie się negatywów albo ogromną agresję do ludzi, bo mi nikt pomagać nie chciał. A jak prosiłem o rozmowę i słyszałem "później, proszę pana; na razie proszę pójść do swojej sali" to miałem ochotę takiego lekarzynę rozszarpać. Byłem w pewnej klinice, która dożywotnio uczuliła mnie na wszelkie szpitale. A to ponoć 7. miejsce w rankingu. Depresja. Nerwica. Lęki. Schizofrenia. Które pasuje? Które nie? A może wszystko na raz? Każdy lekarz powie co innego. Każdy lekarz może przypisać mi coś, co mnie zniszczy. Bo przecież nie odpowiadają za skutki leczenia. Jestem sfrustrowany, tak. Wyżywam się i to często na sobie. Ciąży mi coś w płucach, mam ucisk na głowie, zatkane uszy, serducho bije >100, wieczna senność, zaburzenia postrzegania rzeczywistości, zachowania paranoidalne, myśli s., denerwuje mnie odgłos TV, wkurza pies, do szału doprowadza śmiech - ale nie reaguję. Przynajmniej bezpośrednio. Typowy wariat. Podejrzliwość. Wrogość. Nawet do znajomych potrafię szczeknąć. Unikam wzroku. Szara masa w mieście. Szybkie zakupy w sklepie. Nieuzasadnione pragnienia i wymagania. O Boże, ile tego jest! Mam pomysły na przyszłość - mam do tego łeb. Mam już powyżej uszu mówić wszystkim, że "zapauzowałem sobie studia i siedzę w domu", a ludzie na to "taki mądry facet". Książki, gry, TV, muzyka, rower - na siłę. Tak, moja miłość muzyka i rower - do nich też się muszę przymuszać. To fatalna sprawa. Cały czas w głowie myśli, że muszę coś jeszcze zrobić. Po raz setny zaglądam na półkę, jakbym coś miał znaleźć. Terapia piszesz. Ale przecież terapię stosuje się wtedy, gdy człowiek się psychicznie prostuje, a u mnie tak nie jest. Przecież nie będę terapeucie opowiadał tego wszystkiego. Zresztą co on może wiedzieć. Mam w zwyczaju używać skrótowców na tyle, że ja wiem, o co biega, ale pomimo wywodu na kilkanaście minut nie przekażę choćby promila wiadomości. Rezonans, badanie łba - miałem. Wszystko ok. Tak, przyczyny leżą w dzieciństwie. Ojciec po pierwsze. Po drugie bardzo niska samoocena. Ojciec karał za wszystko, nie odzywał się miesiącami, nie pomagał w niczym, teraz uciekł do USA i się ze mną pogodził "zdalnie". Nie było patologi fizycznej, ale była psychiczna. Nie mam oparcia w nikim w rodzinie. A drugie? Cóż, nieśmiałość. Liczne niepowodzenia. Za duże wymagania. Tłumaczenie sobie zwykłych zjawisk jako coś nieosiągalnego (durnowata ''miłość'' jakiejś tam parki). Wieczny tetryk ze swoim niemasowym zdaniem. Jako 18 latek zachowywałem się jak dzieciak. Zresztą wśród takich tylko siedziałem, bo stary zabierał nas tylko do znajomych, a tam max 14 lat. Tak więc okres młodości, szaleństw, miłości i dzikich przygód minął bezowocnie - nie mogę się z tym pogodzić i tego mi brakuje, niczego nie doświadczyłem. 22 lata to już czas ustatkowania się i niech nikt nie pisze, że nie. Do terapii stosunek mam negatywny, tzn. zapewne przy pierwszych podejściach śmiałbym się z gadek terapeuty.

 

Estel86, boję się tego okresu "ciszy przed burzą". Bo tak może teraz być. Nie ma co sumować w głowie - sam wiem, że kiedyś nadejdzie impuls. W zeszłym roku na wakacjach miałem jeszcze nieco frajdy ze świadomych snów, ale potem to się urwało i znów nie miałem na co czekać. Dochodzi do takich kuriozalnych sytuacji, że czekam tylko na nowe wydanie przeglądarki... Nie rozumiem, dlaczego ludzie nazywają chorych na depresję tylko tych, którzy patrzą się cały dzień w ścianę. Ja tak nie robię - chodzę, jeżdżę, rozmawiam, piszę. Ale to wszystko to taka moja hipokryzja. Wymuszam. Nawet ten śmiech - jak jest coś faktycznie dla mnie śmiesznego, to po rechocie nachodzi głęboka zaduma. Dlatego też zrezygnowałem ze wszelkich mitingów ze znajomymi. Nie rozkminię towarzystwa. A szczególnie, jak kolega daje ciała i robi inną rzecz, niż się umawialiśmy. Piszesz, że są leki, które pobudzają człowieka do działania. Przecież tak działają antydep i to po SSRI miałem poważne załamanie - dotarło do mnie, że jest tylko pustka. I chciałem skończyć ze sobą.

 

depresyjny098 "wieczorem, kiedy jest czas spania czuję się super, moja percepcja jest na wysokim poziomie, jednym słowem mogę iść na miasto, jestem na tyle rozbudzony że o spaniu nie ma mowy...jakimś cudem zasypiam...wstaję rano wymięty, tępy, i właściwie z rana moje możliwości na sen są znacznie wyższe...i sytuacja się wspina w górę by w godzinach nocnych znowu poczuć szczyt formy"

Mam praktycznie tak samo. To jest ku*ewsko irytujące, ale właśnie, żyć się z tym da. Dlaczego mamy przestawiony cykl dobowy? No i u siebie dodam, że w nocy nasilają się myśli s., a w dzień rezygnacyjne. Co to do cholery jest?

 

Niech w końcu ureguluje się ten sen, może będzie lepiej. Bo nie mam zamiaru robić powtórki z rozrywki i zapijać benzo procentami, by zasnąć. Teraz stoję na codziennym Klonazepamie 2mg, który mnie nie rusza, ale biorę, bo jestem uzależniony. Alkoholu nie ruszam, choć ciągnie mnie strasznie. Od sześciu dni biorę Mirtazapinę 15mg na noc. Myślę o dołączeniu w marcu SSRI na rano. Ale też chciałbym teraz na noc neuroleptyk, np. Ketrel - nie wiem, czy warto. Szkoda, że po Mircie na drugi dzień wchodzę w świat żywych dopiero po 17 (tak, 17!). Ale to ma niby minąć. Już teraz, po zaledwie sześciu dniach, senność w ciągu dnia przerodziła się w rozdrażnienie i owszem, leżę w łóżku, ale z narastającą akatyzją. Tragedia. Ja chcę nocy w dzień, a w dzień nocy!

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika

jest mi niezmiernie przykro ,że lek tak fatalnie działa,a właściwie nie działa...

lecz nie martw nic, są jeszcze inne

spróbuj jeszcze kilka dni skoro wytrzymałas te 14 juz, ale jak czujesz , że z dnia na dzień jest tylko gorzej to won do pieca (kominka,hehehehe) i do lekarza po jakiś inny......

po welaxinie byłas bardzo nerwowa,prawda?meczylas sie z nim kilka miesięcy...

po SSRI nie masz akatyzji, to pewne, więc wypróbował bym jeszcze inny lek z tej grupy..np paroxetyne. jest mocniejsza , najmocniej ze wszystkich lejków z tej grupy wyłapuje serotonine.Daje kopa. Może to by było ok??

jest szansa że tak

jest kilka leków z substancja Paroksetyna

wpisz sobie na wikipedii

Ale skonsultuj to oczywiście z lekarzem. Juz teraz sidź i powiedz że sertralina , którą teraz bierzesz jest raczej nie dla Ciebie

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×