Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

ja co prawda/na szczescie / mysli s teraz nie mam ale chcialam was jakos wesprzec bo wiem jak to jest...

Carica Milica, w takim razie idz do szpitala, to nie zaden wstyd.mysle ze tyle jest stresu w naszych czasach ze szpitale psychiatryczne powinny byc postrzegane tak jak zwykle-pomoc w chorobie.

Lilith,nie znam twojej sytuacji,ale czy nie szansy zebys zadbala o siebie,np.poszla na dlugi urlop,zmienila zupelnie otoczenie czy nawet prace? skoro w tym co masz jest ci tak zle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith wiem jak trudno uwierzyć komuś, kto chodzi normalnie, wykonuje wszystkie obowiązki, przykleja sobie uśmiech na twarz, że ma depresje i co chwile myśli tylko czy ten sposób zabicia siebie będzie skuteczny, czy ta ciężarówka jedzie wystarczająco szybko, czy blok jest wystarczająco wysoki. Wiem i rozumiem jak jest to kurew.. ciężkie na co dzień. Piszesz, że dużym wyzwaniem było pójście do lekarza i poprosić o pomoc. Może warto spróbować jeszcze raz i iść do innego? Nie jest rozsądne ze strony lekarza przepisywać tabletki przecie lękowe osobie z ms, bo ten lęk trzyma przy życiu. O tym jak się sprząta przed śmiercią, jak się załatwia rzeczy, o czym człowiek myśli sama dobrze wiesz. Cieszę się, że wiesz również jakie to niebezpieczne i piszesz tutaj o tym. Teraz jest największy dołek, ale i on w końcu mija. Masz dla kogo żyć, masz połówkę o której wspominasz, masz koty, masz cały ten bałagan na forum, który pewnie równo mocno wkurw.. co przyprawia o dumę. Masz tutaj dużo osób, które się martwią i chcą wspomóc choćby słowem jeżeli nie mogą być bliżej. A jak będziesz już wiedziała, że nie dasz rady olej wszystko i zadzwoń na policje/pogotowie. To żaden wstyd szukać pomocy w ten sposób gdy na nic innego nie ma już sił.

Wykonujesz na co dzień kawał roboty, może pora powiedzieć, że czegoś nie zrobisz, że ktoś inny ma wystarczająco siły i kompetencji by dać sobie radę bez Ciebie? Nie bierz wszystkiego na siebie. Wszystkim tam płacą mniej lub więcej więc niech też zapracują na swoje pieniądze. Masz firmę, ale masz też pracowników i daj im się wykazać. Najtrudniejsze w byciu szefem jest pozwolić ludziom by pracowali tak jak potrafią wymagając tego od nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lilith napisał:

A co do innych ludzi i mojej pracy. No właśnie. To skomplikowane. Przykładowo świadcząc usługi Recepcji w hotelu**** teoretycznie podlegam pod Kierownika Recepcji, Marketing, Managera i Prezes oraz Właściciela. I teraz zobaczyli, że coś potrafię. Kierownik Recepcji całkowicie olał swoje obowiązki i wszystko robię ja. Nawet głupie grafiki pracy.  Wszyscy ze wszystkim przychodzą do mnie, bo Kasia to "ogarnie". Marketing zlecił mi robotę, która należy do nich, czemu Góra przyklasnęła, bo Kasia jest rozgarniętą osobą i da radę. A kiedy Kasia mówi, że czegoś nie zrobi, bo jest tego za dużo, to otrzymuje w zamian pretensje i focha z przytupem. Dla świętego spokoju więc siedzę i dłubię. Jak okazuje się, że nie otrzymałam wystarczających informacji i coś jest nie tak, to pretensje są skierowane do Kasi. Na pytanie, od czego jest w końcu Kierownik Recepcji otrzymuję wzruszenie ramionami, albo zmianę tematu. Później przychodzi Pani prezes i moja rola ulega zmianie - z Recepcjonistki staję się konsultantem w sprawie dekoracji wnętrz i kontrolerem potężnego remontu wykonywanego przez moją Firmę. Do tego dochodzi jeszcze cała masa innych rzeczy. A, że w grę wchodzą duże kwoty, to i nerwy z obu stron są napięte. Stworzyła się siatka dziwnej zależności, której nie jestem jeszcze w stanie do końca rozgryźć. Czy poradziliby sobie beze mnie? Jasne, ale po co mają to robić, skoro jestem ja?

Kiedyś słyszałem, że 11 Przykazanie Boże brzmi - "Nie wychylaj się"

...coś w tym jest, prawda?

 

Co do "myśli"

Kiedy już raz , wykrystalizowane pojawią się jako dobre ( w sensie dające upragnioną ulgę w bezsensownej udręce ) rozwiązanie to już nigdy nie "znikną".

Udręczony umysł z jakąś niepojęta dla zdrowych przyjemnością będzie do owych myśli wracał z coraz to lepszymi argumentami "za"

Piszę to jako wieloletni już praktyk w temacie. Owo "za" jest coraz bardziej sensowne w moim przypadku.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith kiedy masz następną wizytę u lekarza? Myślę, że sposób by nie dać sobie przerwać lekarzowi będzie dobry. Powiedzenie wprost, że większym problemem dla Ciebie teraz są ms i załatwianie/porządkowanie wszystkiego z myślą o śmierci niż lęki. Czy lekarz wie o tym, że miałaś już próbę? Jak nie będzie Ci wierzył możesz powiedzieć wprost co dziś "poprawiłabyś" w poprzedniej próbie by była skuteczna.

Myśli samobójcze nie znikają na zawsze. Zwykle dają tylko oddech na pewien czas. Mam 20 lat praktyki życia z nimi i przerwy co najwyżej kilkutygodniowe ;) Przyzwyczaiłam się do nich, traktuję jako specyficzne ostrzeżenie, że coś się dzieje niepokojącego i warto zwolnić nim z myśli przejdę do działania. Kryzysów żadna z nas nie uniknie. Terapia dała Ci wiedzę i trochę oddechu, zapewne świadomość jak powstają ms i czemu służą w Twoim przypadku. Jeżeli nie to warto by była to jedna z pierwszych rzeczy w nowej terapii. Ja się wciąż tego uczę, ale widzę światełko w tunelu. Czy to wyjście, czy pociąg przekonam się pewnie za jakiś czas.

Teraz widzę komplikację w pracy. Taka forma gdy masz dużo zajęć nie tylko swoich jest dobra, gdy jak piszesz, jesteś w formie bo daje Ci zajęcie, możliwość sprawdzenia się, naukę, satysfakcję, że dajesz radę. Ale teraz nie jest ten czas, a czuję, że wymagasz od siebie więcej i trochę tłumaczysz? postępowanie innych względem Ciebie. Masz zaufanie szefów, masz ich poważanie i wiarę, że ze wszystkim dasz sobie radę. Może warto spisać to czym teraz się zajmujesz i poprosić o ustalenie priorytetów zadań? Zrobić spotkanie z "szefami" i powiedzieć wprost, że chcesz by jakoś Twojej pracy była jak najwyższa, ale ze względu na stan zdrowia i liczbę obowiązków potrzebujesz wiedzieć jasno, które zadania są najważniejsze, które mogą "wrócić" do ich właścicieli, kogo możesz wdrożyć w pewne rzeczy by mógł sam je wykonywać zamiast Ciebie. Może powiedzenie jasno (będzie masa pretensji) co robisz i ile czasu to zajmuje uświadomi im, że w ICH interesie jest to by Cię nie przeciążyć, bo wszystko to walnie z hukiem.

Na odległość i tęsknotę za drugą połówką nie ma niestety lekarstwa. Telefony, wideorozmowy to namiastka, ale zawsze coś. Magę tylko trzymać mocno kciuki by udało się Wam być jak najszybciej blisko siebie. Zgadzam się z Tobą, że to nie miejsca tworzą dom, to osoby, które w nim są gdy się przekracza próg drzwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To lekarka chyba nie zna statystyk. Moja zapytała się mnie wprost czy chce się zabić i jak bardzo. Jak potwierdziłam to powiedziała, że postara się by do tego nie doszło. Jest bardzo bezpośrednia, kiedyś mnie to peszyło, a teraz uważam to za plus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam myśli samobójstwa "na teraz", rozważam jednak samobójstwo w przyszłości, może za 5-10 lat. Moje rozważania są rozsądne, samobójstwo może stać się jedyną sensowną opcją. Moja decyzja będzie zależna m.in. od tego, jak się pewne sprawy potoczą w ciągu najbliższych lat.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, edytuje po swojemu, bo czas na edycje to jakaś kpina 

7 minut temu, mark123 napisał:

Ja nie mam myśli samobójstwa "na teraz", rozważam jednak samobójstwo w przyszłości, może za 5-10 lat. Moje rozważania są rozsądne, samobójstwo może stać się jedyną sensowną opcją. Moja decyzja będzie zależna m.in. od tego, jak się pewne sprawy potoczą w ciągu najbliższych lat.

 

Dodaję do tego [posta.

W ciągu tych 5-10 lat możliwe, że ostatecznie rozstrzygnie się m.in. kwestia, czy jestem zdolny do samodzielnego funkcjonowania, czy nie, a to bardzo ważna kwestia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też nie mam myśli samobójczych, ale przykro mi czytać ten temat. Napisanie komuś dobrego słowa nie zaszkodzi, ale niewiele zmieni w jego nie najlepszej sytuacji.

@JERZY62 Twoja lekarka kupiła chyba dyplom na bazarze, nadawałaby się do pracy w sklepie i określania, którego towaru jest więcej na magazynie, a którego mniej. 

 🍀

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do myśli samobójczych, to wydaje mi się że to już za mną, nie potrafię normalnie egzystować w tym świecie i tyle. Nie wiem tylko, po co te cale jałowe pierdolenie o pomocy której nie ma i lata męki, wydaje mi się że jak człowiek się tak miota w beznadziei to ludziom sprawia przyjemność, podnosi to społeczną samoocenę jednostek, dlatego np. w Polsce nie ma dostępu do eutanazji. Trzeba się w jakiś barbarzyński i niepewny sposobów zabić robiąc wiele szumu np wstrzymując ruch pociągu by mogli zebrać flaki, czy też niszczyć tym biednym cleanerom psyche gdy muszą zabrać na pół rozłożone zwłoki z kałuży płynów gnilnych ze strychu, o tym co rodzina przy tym czuje nie wspomnieć. Jakby nie można było tak po ludzku golnąć sobie pentobarbital, czy inny specyfik i po prostu zasnąć w ludzkich warunkach.... Nie i kij, męcz się, skomlij i wyj. Zwierzęta mają więcej praw niż ludzie w tym kraju

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith przeciez ty jestes na skraju wyczerpania nerwowego..wiem co czujesz bo mialam tak kilka razy.bylam doslownie na skraju przepasci.

ja, na twoim miejscu poszlabym do szpitala psychiatrycznego na jakies 2 mce,tam jest taki oddzial rehabilitacji psychiatrycznej albo bym wziela dlllugi urlop,pieprzyc pieniadze,przeciez teraz gra toczy sie o Twoje zycie!

nie bagatelizuj mysli s...powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, dr. Psycho Trepens napisał:

Chciałem coś napisać ale stwierdziłem, że nie warto, by niebieskie kur*y znowu nie wparowały mi na chate by zabrac mnie do szpitala.

Własnie. W związku z moją sytuacją też bardzo często muszę powstrzymywać palce na klawiaturze - kto wie co za kurwa może moje posty wykorzystać przeciwko mnie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami  paradoksalnie się boję, że w jakiś cudowny ( interwencja Boska ) sposób mimo wszystko wyślizgam się z kłopotów jakimiś zawiasami, pracami społecznymi, dozorami, grzywnymi ( tych nie zapłacę - niby z czego? ) i  tak dalej.

Dlaczego się boję? To proste. Bo kurwa będę wówczas musiał dalej żyć, gdyż zniknie koronny argument "za"  nie dający mi już żadnego innego poza samobójstwem wyjścia z sytuacji... I w ten oto sposób nawet nie wiem czy tego chcę.

Poważnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jednak w tamto październikowe popołudnie mogłam się nie wahać i zrobić swoje... Nie musiałabym już pchać do przodu tego całego bajzlu przez kolejne dni. Bo bajzel coraz większy, a dni coraz bardziej jałowe. Wszystko podszyte lękiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@distorted_level68 nie poddaję się, choć to cholernie kusi i ciągnie, dlatego tu napisałam. Gdybym się poddała, nie rozmawialibyśmy teraz ;)

Ucieczka jest zawsze kusząca, ale niestety nie rozwiązuje problemów, a raczej generuje nowe. 

Chciałabym umieć te swoje mądrości przełożyć na własne życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×