Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

nazywam się niewarto, chodziłam

 

acherontia-styx, skąd wytrzasnęłaś takie informacje :shock: Chodziłam do psychoterapeutki w nurcie Gestalt i bardzo mi pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś myślałem, że dobrze byłoby trafić na wojnę, wtedy by mnie zabili i jeszcze nazwali bohaterem.

Teraz nadal jestem w stanie, gdzie myślę o śmierci. Ale wiem, że tego nie zrobię, po drugiej stronie nie czeka ktoś, kto zabierze ten ciężar ode mnie. Jeśli nie robi tego teraz, to co zmieni śmierć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh trafiłeś monk.2000, tak samo myślałem kiedyś, zwłaszcza w czasach rycerstwa Ottomanów ścinać, a carlos to na pewno by na krucjatę się zaciągnął żeby ubić muslimów :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kojarzycię scenę z Breaking Bad gdzie Walter zastanawia się, który moment był najlepszy by umrzeć? Daje to do myślenia. Na co ja czekam, po co ja to ciągnę? Pewnego dnia, gdy wreszcie to zrobię, będę ledwie cieniem samego siebie. Pustą skorupą. Czuję coraz mniej, bo gdy czuję to za bardzo boli. Nie mogę już płakać, nie potrafię się rozpłakać no. Co za wybór, zabić się, albo umrzeć w środku. Nadziei nie ma. O problemach ciężko już nawet mówić, nie istnieją problemy po odjęciu, których wszystko będzie dobrze. Musiałbym być zupełnie innym człowiekiem. Kolejne dni nie przynoszą nic nowego. Pustka, cholerna pustka, przerywana momentami pobudzenia, gdy pojawia się niesamowity ból, którego wbrew logice próbuję się złapać i nie dać mu odejść, by pamiętać jak najdłużej kim jestem. Każda godzina na tym świecie truje. W końcu zatruje wszystko co we mnie dobre, moją miłość. I gdy już stanę, kiedyś, na tym parapecie by skoczyć to będę osobą, którą nigdy nie chciałem sie stać, kimś kim dawniej bym gardził. Powinienem przynajmniej umrzeć jako ja, a może już nawet teraz jest na to za późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przykro mi, julusia :( tak ciężko się od nich uwolnić...

 

dzisiaj usłyszałam, jak mój brat rozmawia z moją matką... Ten wesoło, swobodnie, ma z nią silną więź... To dobrze, bo gdy się zabiję, to będzie miała w nim wsparcie, nie zostanie sama na starość. Gdybym teraz tylko znalazła kogoś, kto zaopiekuje się moim ojcem i moim chłopakiem, to mogłabym wreszcie zrobić to spokojnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzicie z takimi myślami? Co robicie, aby przestały was nękać?
Patrzę co spowodowało u mnie napięcie/przeciążenie, staram się jakoś wyrzucić tę złość na świat jaką w sobie noszę, potem daję sobie prawo do jakieś przyjemności, do tego co najbardziej lubię. Następnego dnia staram się odkleić od kompa i w miarę możliwości wrócić do pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączę się do tematu bo dzisiaj miałam zajebiste myśli samobójcze. Jak sobie poradziłam? Rozmowa przede wszystkim. Z kimkolwiek. Odezwała się do mnie osoba z forum i z ponad godzinę rozmawiałyśmy. Życie mi uratowała, na prawdę. No i uratowało mnie to, że w domu była moja mama i siostra. Liczę, że jutro mnie nie dopadnie bo będę sama w domu... Ale jak coś to wiem gdzie szukać pomocy ;) Po rozmowie zajęłam głowę serialem a teraz już jest ze mną lepiej. Chociaż pewnie chwilowo :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indifference, mnie też pomaga rozmowa. Jak czuję się tak, że już prawie jestem gotowa to zrobić, a nie jestem w domu, natychmiast dzwonię do partnera. Jak nie mogę się dodzwonić do niego, to łapię kogoś innego, i gadam chociażby o pierdołach. Na wszelki wypadek, jakbym nie mogła złapać nikogo bliskiego, mam wpisany do komórki numer do telefonu zaufania dla osób ze skłonnościami samobójczymi. Jeszcze z tego nie korzystałam, mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby, ale czuję się spokojniej, skoro mam takie zabezpieczenie.

 

Też jestem pod wrażeniem, że tutaj jest tyle osób życzliwych i skłonnych do pomocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka razy już prawie podjąłem decyzję o samobójstwie ale tak naprawdę nie wiem jak to zrobić. Boję się, że będę żył długo i nie będę potrafił się odjebać. Najlepiej strzelić sobie z pistoletu w głowę ale nie mam skąd wziąć pistolet. Przedawkowanie leków jest niebezpieczne bo można się obudzić ze zniszczonymi nerkami i wątrobą albo co gorsza uszkodzić mózg i zostać roślinką.Najlepszy byłby zastrzyk tylko znów problem jest z dostępnością substancji. Skok z wysokości to ryzyko umierania w bólu. Pozostaje powieszenie się ale tego też się boję, że może się nie udać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej strzelić sobie z pistoletu w głowę ale nie mam skąd wziąć pistolet.

"Zmartwię" cię - skuteczne, szybkie zastrzelenie samego siebie nie jest takie proste jak się zdaje, są dziesiątki przypadków nieudanych samobójstw za pomocą broni palnej. Nie muszę dodawać jak "ślicznie" potrafi człowiek wyglądać po odratowaniu po takiej zabawie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×