Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze relacje z otoczeniem...?


Mada

Rekomendowane odpowiedzi

Życie w samotności, nawet izolacji, celibat to są na pewno wartościowe formy życia, ale ich wybór nie może wynikać z tego, że ktoś nie potrafi podejmować średniozaawansowanych relacji społecznych czy też nie wyobraża siebie w związku erotycznym, i w ogóle chce uciec od ludzi.

 

No OK, nie będę się spierał. Piszesz sensownie maemarc i masz sporo racji. Nie wyobrażam sobie życia w związku, wymuszanych relacji itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale rozumiem cię Mocarz...oj tak...

Też jestem nieśmiały w stosunku do kobiet,w ogóle nie umiem się do nich odezwać,zresztą teraz to ja już nawet do chłopaków odezwać się nie umiem,mniej więcej wygląda to tak,że zacząłem studia zaoczne na dawnym WSP w Cz-chowie :smile: ,mam swoją grupę składającą się z obu płci,no i ci ludzie gadają sobie między sobą a ja stoję sobie z boku bo nie wiem jak mam z nimi rozmawiać-może się czegoś boje...może tego,że mnie wyśmieją tak jak to było kiedyś...nie wiem ale będe trzymał za Ciebie kciuki żebyś się przełamał i zagadał do dziewczyn Wielki Mocarzu!!!,bo ja raczej się nie przełamie...chyba jest to moje przeznaczenie-wiecznie być nieśmiałym :(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj ludzie ja tez w wieku 20 lat nie wiedzialem jak wyglada kobieta bez ubrania,nie mialem powodzenia,mialem kompleksy,ale poznej to sie zmienilo i to nadrobilem,mialem kilka kobiet,nawet lecialy na mnie ,ale jakos te zwiazki nie wytrzymały próby czasu,brak dojrzałosci został do dzisiaj a mam 38 lat i apogeum swojej nerwicy ,nigdy nie czułem sie gorzej,mam kobiete ktora mnie wspiera,a ja mam ciągłe watpliwosci co do zwiazku stalego z nią,no zobaczymy,zreszta ona nie chce sie wiazac z niestabilnym facetem.Wszystko sie w zyciu zmienia,nie popadajcie w marazm.Samotnemu facetowi odbije palma predzej czy pozniej,lepiej sie z kim związac.Zadna kobieta nie jest idealna,trzeba troche odpuscic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie ten dziwny post, zastanawiałem się jakiś czas nad jego stworzeniem. Sprawa nie daje mi jednak spokoju, jest dość kłopotliwa, więc...

Mam problem Numer jeden to oczywiście nerwica ;) Istnieje od roku, bardzo powolutku wychodze na prostą, teraz przechodzę całkiem spory i nieprzyjemny nawrót. Przchodząc jednak do rzeczy. Od kilku lat odkad zacząłem studiować nie mam właściwie znajomych i przyjaciół. Z racji profilu tych studiów zajęcia których od początku wiele nie było, teraz ograniczone są do minimum. Środowisko bardzo niewielkie, w dodatku zupełnie mi nie odpowiadające.

Nigdy nie byłem szczególnie "towarzyski" znajomości ograniczały się do kilku kontaktów, jednak teraz nie ma nawet tego. Zapewne naraze się tym na "śmieszność"...

To co mnie obecnie bardzo niepokoji to fakt ze mam 23 lata i nigdy nie miałem dziewczyny, nie całowałem się, nie byłem z nikim blisko. Teraz jestem całkiem sam i dokucza mi to naprawdę mocno Zupełenie nie wiem co o sobie myslec. Marzę o tym bardziej niż kiedykolwiek, ale jestem zupełenie odcięty od świata, nie wiem gdzie moglbym isc, kogo spotkac...Wydaje mi się, że taka sytuacja w moim wieku jest dosc mocnym odchyleniem od normy i zastanawiam się czy poza chorobą wszystko jest ze mną ok, czy nie jestem "cofnięty"...Jak uważacie ? Czy jest jakiś wiek okreslajacy "zdrowa norme" w tej materii ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To myślę nie zależy od wieku, tylko od pewnej psychicznej gotowości i od zmieniających suę potrzeb. Jedni ludzie potrzebują więcej znajomości i bardziej intensywnych kontaktów z innnymi, inni nie. Niewątpliwie każdy potrzebuje do życia kontaktów, tych bliskich. Nadchodzi taki moment w życiu,że przyjaźnie i zanajomości z kolegami przestają wystarczać, dzieje sie to w rożnym wieku u różnych ludzi.

Wydaje mi się, że taka sytuacja w moim wieku jest dosc mocnym odchyleniem od normy i zastanawiam się czy poza chorobą wszystko jest ze mną ok

Nie nazwałabym tej sytulacji odchyleniem od mormy tylko brakiem zaspokojenia potrzeby bliskości. Na etapie, w którym ty się znajdujesz to botrzba bliskości z partnerem życiowym Ale to właśnie nerwica nie pozwala ci się otworzyć na drugiego człowieka.

Podobnie jak tobie, trudno mi znależć partnera z powodu nerwicy, czasami w ogóle nie podejmuję próby jego znalezienia, bo nie wiem co i jak......... :roll: Jednak do tego trzeba trochę cierpliwości i pracy nad sobą. Miejmy nadzieję,że kiedyś się uda :!::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stworzonek doskonale Cię rozumiem, ponieważ jestem w bardzo podobnej sytuacji. Dodam że nie mam ani jednej koleżanki, a tym bardziej kolegi, a tym bardziej faceta :oops: a jedyne sms-y jakie do mnie przychodzą to promocje i konkursy (nie licząc sporadycznych od siostry)!!!

 

A może warto spróbować poszukać kogoś na tym forum...?

Mam nadzieję nasz kofany admin nie pogniewa się za wykorzystanie forum do celów...poniekąd matrymonialnych :oops::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Justynko, piszesz o partnerze zyciowym... Ale jak można o takim mówić skoro ani razu tak naprawdę nie miało się w ramionach dziewczyny, nie całowało się z nią, nie było się z nią związanym emocjonalnie ani tym bardziej fizycznie. Nigdy. To dramat i raczej nie jest normalne . W tej chwili chciałbym po prostu wszystko to poczuć będąc bardzo blisko przy kimś naprawdę nieobojętnym i zaufanym Często na ulicy albo w autobusie widzę kogoś, "ją"...zdarza się ze często. I czuje wtedy że jestem od tego wszystkiego odgraniczony, od tych wszystkich wspaniałych osób.Nie mogę zapomnieć o dziewczynie spotkanej dwa lata temu w pociągu, dwukrotnie.Choc zwrocilismy na siebie a ona wpatrywała się niemal całą drogę nie odwazylem sie na słowo, bylem z rodzicami A wystarczyl mail A teraz jest tylko w mojej głowie-nie udało sie jej odszukac, choc ciagle probuje I ciągle pozostaje tylko z takimi marzeniami, sam. Jakiegokolwiek dotyku, słowa, tylko taka pustka.Nie jestem specjalnie niesmialy, nie zamykam się na wszystko, uwielbiam spoykac świetne osoby,dodaje mi to skrzydeł. Dzieje się tak niestety przewaznie głownie podczas wyjazdów, potem znow pusto Teraz doprawdy nie wiem co zrobic, ani dokad pojsc ani nic. Bardzo hermetyczne towarzystwo szkolne odpada

Samotniczko :) , nie ciesze się z powodu Twojej sytuacji, ale to rodzaj ulgi przeczytac, ze istnieja osoby podobne, w dodatku w "obozie opozycyjnym" Twoj pomysł wydaje się dośc interesujący :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:56 pm ]

Wiem, to byla glupia wypowiedz

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:14 pm ]

No moze przesadzilem piszac o tej dziewczynie z pociagu, mam nerwice ale nie jestem maniakiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No moze przesadzilem piszac o tej dziewczynie z pociagu, mam nerwice ale nie jestem maniakiem Wink

Nie szkodzi, ja też czasem przesadzam, np. dziś dostałam biegunki, bo wczoraj rozmawiałam przez chwilę z byłym facetem :!::shock: trzeba być nienormalnym, żeby tak cyrkować :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc widze ze moj rocznik mianowicie 89:) milo mi kasia jestem ja 1 LO jakos w klasie przezylam w drugiej w listopadzie juz nie chodzilam bo sie ludzi balam i ciagel myslalam ze cos na mnie mowia i tez skoncze na indywidualnym mi sie wydaje:) Ale trzymam kciuki za Ciebie wrazie co pisz do mnie jak bedziesz miala ochote

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wy też macie coś takiego,że ludzie z zewnątrz lub wy sami czujecie,że musicie do pewnego okresu wyzdrowieć? Że po prostu musicie na siłe iść,jeszcze kilka kroków itd.? Że musicie coś zrobić? Że nie możecie się bać? Że nie możecie być już dłużej chorzy?

Ja tak czuję, że muszę iść często na silę, pod prąd, mierząc się z moimi lękami i strachem, z bezsilnością iść do przodu bo to jedyna droga, żeby z tego wyjść. Stąd moj podpis pod postem ;)

 

Tak. Już dłużej nie mogę. Bo spierdolę sobie życie
no dokladnie Hollow ;) gorzej jak ktoś już to zrobil, ale dobra nie narzekam, trza się wsiąć w garść ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa jestem jak co niektorzy z Was radza sobie w momencie szukania pracy?Dla mnie chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne to KOSZMAR!Nie mam sie czego wstydzic bo mam wyzsze wyksztalcenie,perfekt jezyk a jednak gdy tylko ktos zadzwoni z propozycja o prace....wpadam w panike.Wiem,ze musze isc,pokonac swoje slabosci a jednak im blizej spotkania tym pewnosc siebie opada...Od rana przed wyjsciem moje jelita pracuja na wysokim obrotach,serce wali, z szyi splywa pot,jestem blada i rozdrazniona,na rozmowie wydaje mi sie ze jestem nieatrakcyjna,mimo ze staram sie trzymac mocno i pokazac swoje dobre strony, a nie daj Boze aby ktos mnie pytal w obcym jezyku!Na co dzien pracuje jako tlumacz,posluguje sie jezykiem bez zajakniecia,pisze w nim zdania z zamknietymi oczami a na rozmowie o prace.....nerwy,platanie,slowa uciekaja.Szkoda gadac.Na razie mam dobrze platna prace w domu,ale wiem ze tak nie mozna cale zycie.

Na razie zadna firma sie mna nie zainteresowala chociaz wiem ze nie ja jedna szukam stale pracy,ostatnio nawet ucieklam z rozmowy w hotelu gdy od wejscia zobaczylam ze pytaja w obcym jezyku.Stchorzylam jak ostatnia idiotka, ale dopiero wtedy napiecie opadlo.

Czy ja jestem jakas dzika.....?Jakie Wy macie z tym doswiadczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello !

 

Myślę , że 'podwyższony' poziom stresu spotkał każdego z nas w podobnych sytuacjach , jednak dzięki kochanej nerwicy mamy szanse na szczególne :evil: doznania w czasie rozmów kwalifikacyjnych ... ja ostatnią przechodziłem 6 miesięcy temu , zacisnąłem zęby i jakoś przeszło ... do dziś pracuje w tej firmie .

 

Paweł

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...ja też mam taki problem, dlatego tez cieżko mi znaleźć pracę, a ostatnio szukam bo koncze studia lada dzień i chciałbym pracować.... Qrde to jest okropne. Po rozmowie zastanawiam się co się działo bo nie pamietam, dopiero po kilku giodzinach przypomina mi się co mówilem i dręczy mnie to później całymi dniami że źle zrobilem to czy tamto, że mogłem inaczej. Przed rozmową zawsze mam wszystko poukładane, biorę kilka głębokich wdechów i wchiodzę na rozmowę i co.. ? i biała plama dopiero po jakimś czasie dochodzę do siebie i analizuję co było na rozmowie bo nic nie pamietam. Tak też mam z egzaminami na studiach i jak dotąd to wszystko zdawałem, ale ze znalezieniem pracy idzie mi ciężko...właściwie to stoję w miejscu :cry: jak widać nie tylko ty masz takie problemy z rozmową kwalifikacyjną :roll: ...

....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po prostu nie cierpie rozmow kwalifikacyjnych.Zawsze jak przyjdzie ten moment ja mam pustke w glowie,normalnie czarna dziura.A przez ostatnie pare miesiecy tez to przezywalam bo szukalam pracy, pare razy stres tak mna zawladnal ze po prostu nie poszlam odpuscilam sobie i dopiero wtedy moglam sie lepiej poczuc.Teraz od niedawna pracuje bo mi kolezanka zalatwila prace takm gdzie ona pracuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez wprost nie znosze tych chwil,nie ma jak wejsc do instytucji a zaraz potem stchorzyc. Lecz nawet tam, gdzie nie stchorzylam to i tak jakos mnie nie wybrali i znow sie we mnie pojawiaja niepewnosci,czy dobrze wygladam,czy cos nie palnelam,co o mnie mysleli itd.Czasem tez marze,by ktos zadzwonil,zaprosil na rozmowe i zaraz powiedzial,ze takiej osoby jak ja szukali.Mam studia,jezyk,brzydka chyba nie jestem a jednak cos musi byc nie tak.Na co dzien mam kontakt z ludzmi,pracuje jako tlumacz,robie teksty,wiele osob przewija sie przez moj dom-ale moze prawdziwa praca wyglada inaczej, a ja jestem zwykly dzikus bez krzty szczescia....:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio też szukam pracy.

 

Ja wychodzę z założenia że rozmowa to stres dla kazdego czy ma nerwice czy nie ale osoba z która się spotykamy to nie jakiś cyborg, wielki egzaminator tylko poprostu taki sam człowiek jak my który ma okreslone zadanie- wybrać kogoś kto najlepiej pasuje do danego stanowiska lub do tego co szef sobie wymyslił.Nie ma co tego odbierać jakoś personalnie.Mi takie patrzenie na sytuację pomaga.

 

Oczywiście stresik jest, ostatnio na rozmowę pojechałam taksówką bo tak się kiepsko czułam.Nie jestem do końca zadowolona z tego jak mi poszło, zwłaszca rozmowa po angielsku- jednak stresik robi swoje.Staram się tym jednak nie przejmować.

 

Szukam dalej. Szczerze mówiąc bardzo bym chciałą pójść na jakąś rozmowę bo ostatnio cisza, nikt do mnie nie dzwoni :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A widzisz, a do mnie dzwonia niemal codziennie, chodze,zaliczam te rozmowy zawsze przygotowana i ladnie ubrana i....cisza. Wciaz praca na wlasny rachunek...Moze lepiej byloby isc raz, ale prace dostac. Na pewno kwestie utrudnia fakt, ze nigdy w zadnej firmie nie pracowalam, zawsze na swoim...

Napiszcie prosze, jak wlasnie ida wam te angielskie rozmowy z ewentualnymi pracodawcami? Ja jako znajaca perfect English, na takich spotkaniach normalnie placze sie jak wariatka:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...ja też zam dobrze angielski, ale jak przychodzi co do czego to mam wszystko na koncu języka, zatyka mnie i nie moge z siebie wydobyć czegoś sensownego poza bełkotem...może nie doceniam swojej znajomości języka, bo zawsze mam wrażenie że ta osoba z którą mam rozmowe zna lepiej i wogóle...ale tak nie jest, wiem to, mimo to mam jakąś blokade w głowie której nie jestemw stanie rozwikłać....może mam jakieś kompleksy które mnie stresują...nie wiem....coś jest nie tak ze mną :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zapewne wielu z was przebywanie z ludźmi przestało sprawiać przyjemność.. Myślę, że kontakty międzyludzkie są bardzo ważne, więc pytam: Co zrobić, by nie uciekać od ludzi, rozmawiać z nimi, nie bać się ich, a przede wszystkim mieć z tego przyjemność?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:19 pm ]

Do napisania tego postu zainspirowała mnie dziewczyna, która napisała tutaj o swojej radości z powodu odzyskanej chęci kontaktu z ludźmi :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego boję się ludzi. W ten sposób poznajemy swoje emocje. Boimy się bo nie umiemy sobie poradzić w trudnych sytuacjach? Trzeba pouczyć się asertywności i wtedy kontakty z ludźmi będą prostrze i wtedy będzie przyjemność z każdego spotkania. Musimy na nowo bez lęku nauczyć się nawiązywać kontakty z ludźmi. Nauczyć się mieć i wyrażać swoje zdanie nie raniąc drugiej osoby. Wtedy nie budujemy przepaści pomiędzy sobą. Sytuacja jest wtedy prosta i nie ma lęku. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×