A właśnie, że da bo wtedy będzie się miało uczucie chociaż małego zmniejszenia stopnia swojej brzydoty, co może być dużą pomocą dla osoby dajmy na to cierpiącej na dysmorfofobię i kompleksami na punkcie wygladu twarzy tak wielkimi że uniemożliwia to wyjście z domu. Poza tym po co te wszystkie sztuczki w makijażu, modelowanie twarzy różem, itp? Chyba nie tylko po to by zbić majątek na sprzedaży przez koncerny kosmetyczne? Czy miliardy kobiet są w takim razie okłamywane?
Czy moje zabiegi mające na celu upodobnienie się do kobiety są nic nie warte? Mam znów zamknąć się w domu i nie wychodzić, żeby nie straszyć ludzi swoją facjatą?
Ja również wyczułam pogardę do kobiet nie obdarzonych urodą, ciekawe tylko dlaczego właśnie te ładniejsze kobiety są najbardziej zjadliwe w tej kwestii? Już dawno zaobserwowałam tę zależność.