Skocz do zawartości
Nerwica.com

The Winner

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia The Winner

  1. Witam po raz kolejny. Ponownie możemy wrócić do tego jakże fascynującego tematu i przekonać się jakie atrakcyjne przygody spotkały tych bohaterów. Zacznę więc od przedstawienia sytuacji, jaka ma miejsce dzisiaj, otóż nie kolegujemy się od wakacji. Pewnie czytając to, zastanawiacie się jak do tego doszło ? Mianowicie, studiujemy w różnych miastach, widywaliśmy się tylko co weekend, on zaczął kumplować się z ludźmi spędzających cały swój wolny czas przed komputerem i tym podobnymi, którzy nie mają większych zainteresowań. To miało wielkie znaczenie w naszej relacji koleżeńskiej, a kto wie czy nie było to kluczowe. Pogodziliśmy się pod koniec minionego roku, zaczęliśmy się kumplować, lecz w marcu zabrakło nam wspólnych tematów. Nie było z nim o czym rozmawiać, kompletnie o niczym ! Nigdy mi się nie zdarzyło, abym z osobą, którą znam parę lat kompletnie nie wiedział o czym rozmawiać. Kolega również permanentnie chciał pokazać swą siłę. Pragnął za wszelką cenę udowodnić, że jest lepszy, mądrzejszy, wyśmiewał mnie przy dziewczynach, oraz koniecznie chciał aby było jak on chce. Zacznę od przedstawienia I sytuacji. Szliśmy ulicą i nagle opowiada jak w 2006 roku poszliśmy na pizze i była dziwna sytuacja. Odpowiedziałem, że to było fajne, lecz dodałem iż to było w 2007 roku. Kolega nie zgodził się i mówił : "w 2006 chyba od Ciebie lepiej wiem". Odpowiedziałem z uśmiechem "stary w 2007, w 2006 to jeszcze nie było tej pizzeri". On wtedy "kurwa mówię, że to było w 2006 ja to lepiej wiem od Ciebie !!!!!!!!!!!!!!" Jak widzicie kolega koniecznie chciał mieć rację i nie znosił sprzeciwu. Innym razem kiedy zaproponowałem, że wyjdę po niego na stację PKP - wracał ze studiów, odparł "pomyślę, czy się zgodzę". Łaskę mi robił, że pozwoli mi po niego przyjść. Wiosną gdy przyjeżdżał na weekendy do domu, to nigdy nie miał czasu się spotkać. Mało tego, kiedy ja poprosiłem go by poszedł ze mną na zakupy do miasta, stwierdził iż jest za gorąco. Tego samego dnia poszedł na spacer z innym kolegą... Na początku lata zmuszał mnie, bym przyjechał do jego akademika. Kiedy odmówiłem to zaczął mnie krytykować, chciał zmanipulować, że jestem złym kolegą, który nie ma czasu przyjechać do swojego najlepszego przyjaciela. Nie dałem się, to kolega powiedział, że za to, nie przyjedzie na weekend do domu, jakby mi na złość miał zrobić. Latem trochę przytyłem i miałem brzuszek(pozbyłem się go po kilku tygodniach ćwiczeń). Jak tylko się spotkaliśmy to naśmiewał się ze mnie, że ważę 100kg, że mam 50 lat, że jak będę jechał motorem to go zarwę. Wiecznie notorycznie gadał, "allee masz brzuszeeek". Robił to Zwłaszcza kiedy obok siedziały bądź stały nieznajome dziewczyny. Za każdym razem się przyczepiał do drobnego brzucha. To wszystko sprawiało, że miałem go dość, ale nie chciałem zerwać znajomości. Wszystko zmieniło się od czasu kiedy poznałem Gosię. Opowiedziałem mu o niej i kolega nie mogąc uwierzyć, że dziewczyna jest na prawdę niebywale atrakcyjna chciał na własne oczy ją zobaczyć i przekonać się czy na prawdę jest ona taka ładna. Zaproponował, że pójdzie ze mną na spotkanie, usiądzie niedaleko i będzie ją obserwował. Poprosiłem go, aby po umówionym czasie do nas podszedł i powiedział "cześć". Tak abym, miał możliwość opowiedzenia historii, jak się poznaliśmy, oraz co niezwykłego się nam przydarzyło. Niestety kolega nie zgodził się. Zapytałem dlaczego i on stwierdził, że może popatrzyć, ale nie powie "cześć". Zapytałem go z jakich powodów nie powie jej cześć. Wtedy odrzekł bo nie. Zirytowany jego zachowaniem, bo niby ma się za mojego najlepszego kolegę, a nie chce mi pomóc z dziewczyną, zapytałem wprost "czy się boi czy nie jest koleżeński". Powiedział, że nie boi się. Dodałem więc, że jeżeli się nie boi, to jest nie koleżeński, skoro nie chce powiedzieć tylko "cześć" kiedy będzie blisko. Wtedy przyjaciel powiedział, że jestem śmieszny mówiąc, że jego cześć pomoże w relacji z Gosią. Wiedziałem, że pomysł może mu się nie podobać, może uznać go za niewarty uwagi, ale skoro ja wierzyłem w jego siłę, a on i tak by stał niedaleko mnie to świadczyło o tym, iż kolega jest bardzo niekoleżeński. Powiedziałem więc "jeżeli uważasz, iż jestem śmieszny to miłego dnia". Kolega odpowiedział "miłego dnia". Od tamtej pory nie rozmawialiśmy. Widziałem go raz jak szedł, ja rozmawiałem z innym kolegą, zaś dawny kolega przeszedł obok jakbyśmy się nie znali. Paradoks jest taki, że po tym zajściu wrzuciłem na YT filmik. Inny kolega napisał do mnie, że fajny filmik z moim PS3, zapytałem go skąd wie, bo ja nie dałem nigdy mu linka do mojego profilu na YT i nie chwaliłem się, że mam Ps3, wtedy przyznał, że ma go od ... domyślcie się sami o kogo tu chodzi, bo powiedział mu, że ja mam Ps3. To ciekawe bo nie rozmawiamy, nie kolegujemy się, minęliśmy się jak nieznajomi, a tu interesuje się rzeczami, które kupiłem. To śmieszne. Reasumując zamierzam poznać Waszą opinię na ten temat. Zinterpretujcie zachowanie tego Pana i napiszcie Wasze zdanie.
  2. Witam po długiej przerwie. Po raz trzeci ponawiam ten temat. Pewnie zastanawiacie się co wydarzyło się od ostatniego posta. Kolega mnie zaczął denerwować, nie miał czasu dla mnie i któregoś dnia ja celowo napisałem, że też nie mam czasu, od tamtej pory przestał się odzywać. Spotkałem go na mieście, wyciągając rękę powiedziałem "cześć". On przeszedł obok mnie, udając iż mnie nie zna. To mnie zdenerwowało i postanowiłem zerwać znajomość. Zablokowałem go na GG i zmieniłem numer telefonu. Nie odzywałem się do niego. 3 miesiące później się pogodziliśmy. Był to nowy start. Było wszystko dobrze, dogadywaliśmy się, był humor, ale do czasu - 4 miesiące później ponownie zaczęło mu odbijać. To kilka przykładów jego zachowania: Studiujemy w innych miastach, oddalonych o godzinę drogi. Widzimy się jedynie parę dni w tygodniu. Najczęściej tylko raz na tydzień. Po czterech miesiącach ponownie zaczęło się niedogadywanie. Poszliśmy na miasto i kolega zaczął opowiadać jak fajnie było latem 2008 kiedy byliśmy na wakacjach w Warszawie. Stwierdziłem, że to było w 2007 a nie w 08. Kolega odparował, że na pewno w 2008. Nie zgodziłem się z jego zdaniem, bo na pewno to było w 2007 roku. Wówczas zaczął się denerwować, krzyczał "to było w 2008 ja chyba lepiej wiem od Ciebie!". Odpowiedziałem mu spokojnie, to było w 2007 roku, w 2008 robiłem remont w domu i pamiętam doskonale, gdyż nie dawno znalazłem listę zakupów, paragony z datą 2008. To kolega używając ponownie podnoszonego głosu stwierdził "remont robiłeś w 2007 a my pojechaliśmy do Warszawy w 2008, no kurwa lepiej pamiętam!". Nie miał racji, a nie dość iż mi wmawiał na chama, że ją ma to jeszcze krzyczał. Inna sytuacja, mieliśmy iść razem do klubu. Przyszedł po mnie i pojechaliśmy jego samochodem na miasto. Zapytałem go, do jakiego pubu chce iść, on odpowiedział, że nie wie, więc ja zaproponowałem pewien pub, on nagle doszedł do wniosku "nie trzeba nigdzie iść do klubu, jest fajnie w samochodzie, słuchamy muzyki i jest fajnie." Idziemy na miasto i na chodniku był duży pies, postanowiłem iż ominę go dużym łukiem, kolega to samo, po chwili gdy przechodziła ładna dziewczyna dodał "Ty jesteś popierdolony, psa się bać hehehehe" - sam też się go bał. Poza tym wyśmiewając mnie pokazał "klasę". Gdy byłem u niego powiedziałem, "fajnie, że mieszkasz na I piętrze, możesz w sumie wyskakiwać przez balkon" on na to "uważaj, abym ja Cię zaraz nie wyrzucił przez balkon". Powiedział to pełnym grozy tonem. Nie było to w formie żartu. Szliśmy przez miasto i kolega wszedł mi pod nogi i jakoś lekko się potknął i wszedł w śnieg tylko butami. Powiedział do mnie "chuju pierdolony, przez Ciebie mam nogi mokre, zjebie popierdolony". Odparłem "przepraszam, poza tym to Ty wszedłeś w śnieg, ja nic nie zrobiłem" on "co mi po Twoim przepraszam głupi pojebańcu, zaraz Cie popierdolony chuju wrzucę do śniegu i wytarzam całą Twoją twarz w nim". Kiedy mieliśmy więcej wolnego od zajęć mieliśmy spędzić więcej czasu. Mieliśmy dla siebie 4 dni. W pierwszym dniu się spotkaliśmy było całkiem fajnie, a potem on stwierdził że jest chory. W ostatni dzień wolny powiedział, że nogi go bolą i też nie spotkaliśmy się, tego dnia jednak pojechał do rodziny - nogi już nie bolały ? Chciał iść do centrum i poszedłem z nim, po tygodniu ja chciałem wybrać się tam, to już stwierdził, że jest to daleko i jest brzydka pogoda. 7 dni po tym, on znowu chciał iść do tego centrum, ale ja odmówiłem, gdyż były zły warunki, 2 stopnie i deszcz. Obraził się i odezwał po paru dniach. Kilka dni temu mieliśmy się spotkać i iść na miasto. Rano rozmawialiśmy na gg i zapytał, o której po niego przyjdę. Była godzina 9.20. Odpowiedziałem, że o 11 najszybciej, gdyż nie jestem ubrany i nie zjadłem śniadania. Kolega napisał, abym przyszedł o 10 bo potem już będzie za późno, bo chce kupić myszkę do laptopa i o 14 musi iść do kolegi. Odpisałem, że nie wyrobie się na 10, że najszybciej o 11. Kolega wtedy napisał "trudno, sam pójdę, bo mam wiele spraw do załatwienia". Odebrałem to jako próbę nacisku na mnie. Muszę być o 10, bo dla mnie to najlepsza godzina. Jak nie to sam się wybierze - tutaj starał się pokazać niezależnego i obojętnego. "Wiele spraw, które musi załatwić" są zmyślone, jedynie myszkę kupował i jakie on może mieć "sprawy". Dla mnie blefował, aby wyjść na kogoś kto ma wiele zajęć, że jest niedostępny. Co uważacie o jego zachowaniu. Przesadzam, czy jednak coś jest w tym. Jak powinienem się zachowywać.
  3. Ja odnosze wrazenie ze dziewczyny z maska na twarzy i duza iloscia makijazu to sa z wyzszej polki jakby. hehe :)
  4. Właśnie doszedłem do wniosku, dlaczego się ich bałem, otóż ta tapeta, duży makijaż niweluje wszelkie niedoskonałości, sprawia że twarz staje się ładniejsza i kiedy dziewczyna ma to w dużych ilościach, to jej cera jest wręcz doskonała i wygląda ładniej. Przez to staje się bardzo ładna z twarzy i rodzą się wymówki - strach przed pięknymi dziewczynami. Pytanie tylko, czy ładne dziewczyny z dużą ilością makijażu gdy stają się bardzo ładne to są jak bardzo ładne naturalnie i mają wysokie mniemanie o sobie ?
  5. Uważam, iż to złe przekonania jakieś. Teraz myślę, że to normalne dziewczyny jak inne.
  6. Malują się, ale nie mocno, nie żeby mieć całą twarz bardzo mocno w tym czymś.
  7. Pytam całkiem poważnie, mi chodzi o zmianę postawy wobec nich.
  8. Te wymalowane są ładne, nie są piękne, ale często są bardzo ładne. Nie wiem jak bez niego wyglądają, istnieje bowiem możliwość, iż pozbawione makijażu nie wyglądają interesująco.
  9. Wymalowane dziewczyny są słabe, gdyż "są głupawymi laluniami, albo wydaje im się że taka porcja make-upu jest odpowiednia (podczas, gdy w istocie nie jest(...))" ? Jeżeli to prawda to znaczy, że one są poniżej innych dziewczyn i ja wkręcam sobie, że one są cool i mega.
  10. Tzn. normalnie jestem pewny siebie w stosunku do dziewczyn - tych bez makijażu, z makijażem również, ale mocnym makijażem to mam przekonanie, iż te dziewczyny myślą :jestem taka zajefajna*, tak pięknie wyglądam" - bo ma jakiś podkład, co wygładza skórę. Boję się takich, nie wierzę że mógłbym zainteresować je i wydaje mi się, że z nimi jest inaczej niż z "normalnymi" dziewczynami. Odczuwam taki lęk przed mocno wymalowanymi dziewczynami, nie wiem czy one są jak każda inna, albo gorzej bo nie mają gustu i dopisuje im etykietę z wysoką wartością, czy super atrakcyjnymi dziewczynami, które są "sukami" mającymi duże mniemanie o sobie. Nie chodzi o podniecenie :) Wy kobiety jesteście zboczone :)
  11. Ogólnie dziewczyn się nie boję, z lekkim makijażem również - fluid, puder w małych ilościach, ale takich co widać jakby plastikową twarz, gdzie widać, że mają tapetę na twarzy to się boję i jakoś podświadomie uważam, że są to dziewczyny bardzo atrakcyjnie, nie potrafię tego opisać.
  12. Od jakiegoś czasu mam lęk przed zaczepieniem, zagadaniem, interakcją z dziewczynami mocno wymalowanymi. Nie chodzi mi o fluid czy puder, lekki makijaż ok, mam na myśli taką jakby maskę na twarzy. Chodzi o dziewczyny, które mają dużo czegoś na twarzy i to sprawia, że wyglądają na twarzy jak plastiki. Mocno mają to na twarzy i nie widać naturalnej skóry. Boję się takich. Odnoszę wrażenie, że one są KIMŚ i że są bardzo GORĄCE. Czym jest to spowodowane, dlaczego i jak się temu przeciwstawić.
  13. Dzisiaj około godziny 11, szedlem ulicą i usłyszałem swoje imię. Odwróciłem się i ujrzałem dwie koleżanki: Monikę i Alicję. Zatrzymałem się, poczym podszedłem do nich z uśmiechem. Porozmawialiśmy chwilkę i okazało się, że one idą w podobnym kierunku co ja. Podczas rozmowy, niechcący nadepnąłem Monice na buta. Przeprosiłem ją i zatrzymaliśmy się, aby ona mogła poprawić obuwie. Jeszcze raz wyraziłem swoją skruchę, a ona uderzyła mnie swoją torbą w twarz. Było to celowe z jej strony. Torba ciężka, więc zabolało mniej to, powiedziałem "zwariowałaś", lecz ta nie odpowiedziała. Zmieniłem temat i porozmawialiśmy jeszcze chwilę, potem dodałem, że muszę skręcić, więc musimy się pożegnać. Zastnawiam się, czy to był powód aby uderzyć mnie torbą w twarz ? Bo wg mnie, ona nie powinna tego robić, jest prawo o nietykalności i ona je naruszyła. Gdybym celowo to zrobił, to też nie powinna w taki sposób mi oddać. A ja to zrobiłem nie celowo i ona wiedziała, że to był przypadek - bo rozmawialiśmy i podczas rozmowy idąc takie rzeczy się zdarzają.
  14. Właście mi się przypomniało, że kiedyś czytał książki o "byciu alpha". Ze swojego konta, widziałem co ma na liście ściąganych na torrencie. Książki te pamiętam były o "rób to co się podoba tobie, wiesz czego chcesz i to rob" oraz o "byciu nagroda, ze to ty jestes towarem dla wszystkich". Jak dla mnie ksiazki napisane przez idiotow kompletnych.
×