Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)


Rekomendowane odpowiedzi

Moje zachowanie.. fakt. Ja też dużo widzę, zauważam. Ale czasami jestem bezsilny, jak nagle zaczynam obawiać się, że mogę po prosu jej nie kochać, jak czuję gniew po jakimś normalnym zachowaniu. Staram się nad tym pracować. Są sytuacje, kiedy mój humor zmienia się o 180 stopni w ciągu kilku minut tak naprawdę, ciężko mi nad tym zapanować, dopada mnie jakiś dziwny marazm. No i do tego dorzuciłbym ciągłe analizowanie, wszystkiego, nie tylko miłość i własna dziewczyna, ale zachowania, słowa, gesty w zwykłej rozmowie z kumplem, rodzicem.. oj, to potrafi męczyć. Na zakończenie dodam tylko częste takie napady niepewności. A ja chciałbym pracować nad sobą, by walczyć o tę dziewczynę, bo przecież miłość to nie tylko pocałunki i czułe słowa, prawda? ;)

 

Dzisiaj na duchu, że wszystko się uda i zakończy bajkowo (żyli długo i szczęśliwie), podtrzymuje mnie

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję. Heh, ale jakby to było takie proste na co dzień. Czuję się bardzo oderwany od ludzi. Jestem inny, zachowuję się inaczej, mam inne upodobania, gusta od rówieśników. Zawsze byłem uważany za osobę "dziwną", co chyba nie do końca znaczy chyba gorszy, zły i w ogóle be. Mam jeszcze jakieś skłonności do przesady, zamartwiania się. Pamiętam jak chodziłem 3 dni zaniepokojony, że jestem gejem (chociaż byłem non stop z dziewczyną swoją) bo złapałem się na tym, że patrzyłem na przechodzących ludzi i bardziej się skupiałem na mężczyznach... Takie myśli naprawdę robią wodę z mózgu i zniechęcają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam nazywam się Magdalena mam 20 lat.. Moja historia ciagnie sie do dnia dzisiejszego .. A zaczelo sie to 3 lata temu kiedy to poznalam przez internet chlopaka mlodszego o rok ode mnie o imieniu Przemek. Kiedy go poznalam akurat zerwal ze mna poprzedni chlopak( to bylo takie szczeniackie chodzenie ale ja wszystko zawsze przezywalam bardzo na powaznie .. ) Przemek byl zupelnie inny od tego poprzedniego , przede wszystkim bardzo niesmialy , cichy ale zarazem kochany delikatny i troskliwy . Spojzmy prawdzie w oczy byl jeszcze dzieckiem mial chyba z 16 lat.Ale spodobal mi sie bardzo , troszczyl sie o mnie, ciagle sie spotykalismy -potrafilismy razem spedzic caly dzien na dworze zapominajac o potrzebach fizjologicznych itp . Bylo naprawde cudownie , takie pierwsze mlodziencze zakochanie , potem po jakims czasie slowo "kocham cie" .. Jednak z czasem bylo dla mnie juz tego za duzo .. troszke mialam dos i nie usprawiedliwiajac sie ale bylam jescze tez gowniara zaczelam go troszke unikac a moze nawet w penym sensie bawi sie nim poniewaz zrywalam z nim na kazdym kroku , czesto bylam nie mila. I moze wlasnie to moje zachowanie wszystko zepsuło ...:( Po jakims czasie on ze mna zerwal .. ja strasznie rozpaczalam bo to bylko juz tak na powaznie zerwanie .. Niie bylismy ze soba z 2 miesiace ale po jakims czasie on zatesknil za mna i pisal do mnie chcial znow byc razem a ja wrocilam do niego .I od wtedy sie zaczelo. Potem ja go pierwsza takjakby zdradzilam poniewaz pojechalam z "kolega" na piwo.. i calowalam sie z nim.. Oczywiscie przyznalam sie do tego a o mi wybaczyl i znow bylismy razem.. Jednak z biegiem czasu bylo miedzy nami gorzej .. on przestal juz sie tak o mnie troszczyc jego koledzy byli wazniejsi ode mnie ...Ale po roku bycia razem przeylismy razem nasz pierszy raz. . . Pamietam to bylo jakos na swieta Bozego Narodzenia. Potem ja z nim zerwalam( ale dla mnie to nie bylo tak na powaznie ,robilam to tylko dlatego ze bylam na niego zla albo cos) Ale on to wykorzystal.. Dwa tygodnie nie bylismy razem a on juz znalazl sobie inna.. pisal z nia nawet jak byl ze mna ale ja nic nie podejzewalam.Wtedy ja chcialam z nim byc blo to przed sylwestrem, mierlismy go spedzic razem ..Ale on wlasnie tego dnia ze mna zerwal,powiedzial ze ma inna, ladniejsza ode mnie..I zostalam sama w domu na sylwestra..Tak srasznie sie czulam, tak bardzo to pprzezywalam,plakalam wpadlam w szal..:(Jak sobie o tym przypominam az mam ciarki na ciele..Potem jeescze jezdzilam do niego, chcialam go przekonac ale ONA byla dla niego wazniejsza.Coz cierpialam z 3 miesiace poniewaz po tym czasie znoow do mnie napisal a ja znow wybaczylam i wrocilam..bylo dobrze tez jakies 3 miesiace a potem znow zaczelo sie psuć..I wtedy ja zerwalam bo mialam tego dosc on zaczal sobie pozwalac na wszystko mowil ze jestem popier**lona i tak dalej .Przestal mnie szanowac a moze nigdy nie szanowal..:( Zerwalam i znow nie bylismy razem z 3 miesiace ja mialam z w tym czasie innych on chyba tez, ale jak zobaczyl ze kreci sie kolo mnie taki jeden to wtedy postanowil walczyc o mnie..No i ja glupia znow wrocilam do niego.To byla tragedia, oboje sie nie szanowalismy wyzywalismy,, znow zrywalam z nim bez powodu a on ze mna.Ale z tego co pamietam bylismy juz dlugo ze soba jakies dwa lata tak podliczajac wszystko moze nawet dluzej i powoli niby bylo dobrze..Powiem bylo tak normalnie.Ale ja juz na serio bardzi sie zaangazowalam.Bardzo go pokochalam bo on jak nie traktowal mnie okropnie ponizajaco to byl taki dobry..nie wiem ra byl jak aniol raz jak potwor..:(Wtedy przyleciala z Irlandii moja rodzina.Ukochana jescze wtedy ciocia i wujek ktorych traktowalam jak drugich rodzicow i kumpli zarazem.Moglam z nimi gadac o wszystkim.Oni oczywiscie jak i reszta mojej rodziny nienawidzili i nienawidza przemka(wszyscy twierdza tez ze nie pasujemy do siebie bo on jest nizszy).Spedzlaam wiec z nimi u nich duzo czasu.On natomiast pojechal do Lublina na meeting bo tanczy c-walka.Nie odzywal sie do mnie wttedy caly dzien i ja juz cos przeczuwalam .Rano pamietam to byla niedziela zadzwonil i powiedzial ze to koniec bo mnie zdradzil byl na imprezie i poznal dziewczyne.Nie moglam w to uwierzyc,chcialam sie abic ale tak na powaznie.Nawet nie wiem jak ja to zniosla.Wtedy jesczze mialam przyjaciol wiec oni mi pomogli i ciocia z wujkiem.I zabrakli mnie ze soba do Irlandii.Tam zapomnialam o nim, zaczelo sie moje nowe zycie.Zmieialm sie , poznalam wielu ludzi,chodzilam z bogatym irlandczykiem, zapomnialam kim wogole byl przemek,powodzilo mi sie tak dobrze.To bylo zupelnie inne zycie, pracowalalm duzo zarabialam i bylam szczesliwa.Ale pewnego pieknego dnia napisal do mnie.Ze mnie wciaz kocha ze przeprasza i takie tam.Na poczatku chcialam go wyklac, ale nie potrafilam wszystko mi sei przypomnialo..To byl moj najwiekszy blad bo jesczze nie bedac w Polce wrocilam do niego i postanowilam wrocic do Polski.Wszyscy sie ode mnie odwrocili i do tej pory nie mam ani przyjaciol ani rodziny..Jak wroocilam do polski to przez pierwsze 2 miesiace bylo zajbiscie..Lecz potem to juz do mnie zaczal mowic wszystko a naweet mnie bic.Ciagle mowi ze pewnie spalam z kazdym ze jestem ta na k! Jestesmy razem do tej pory..Przez niego nie poszlam na studia nigdzie dalej tylko zostalam w miescie a potem rzuciclam studia.. teraz akurat udalo mi sie znalesc prace mam zamiar znow isc na studia.. Ale ciagle nie potrafie z nim zerwac.Kocham go i nienawidze. Tak bardzo cierpie jak on mi mowi ze spalam zkadym i tym podobne..ze jestem szmata jeb**ieta.. :(Wlasnie dzis tak mnie wyzwal.. Powiedzialam ze o koniec ale on bedzie mnie prosil i pewnie itak do niego wroce.. Prosze pomozcie mi , co ja mam robic:( Placze co noc bo czuje sie jak nikt, zero poczucia wlasnej wartosci a czasem serio czuje sie jak ta szmata ktora on mnie nazywa... JEstem w strasznym stanie , nie radze soebie ze soba i tym wszystkim prosze o pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamwszystkogdzies, NA TERAPIĘ - BIEGIEM!!!!!

bo się całkiem zniszczysz.

a nawiązujac do całej historii - zachowywujecie się przez cały czas jak dzieci. :roll:

tylko w pewnym momencie dziecinada się skończyła i zaczął Cię lać -poważny sygnał, żeby spieprzać od takiego dziada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie dzisiaj sie z nim rozstalam ale to nie jest takie proste.. tak mnie boli to ze on mnie tak wyzywa klnie i twierdzi ze spalam z kazdym z kim popadnie.. a przeciez bylam tylko z nim.. nie umiem sobie z tym poradzic nie wiem jak teraz znow zyc.. jak szybko o nim zapomniec .. :( teraz siedze i rycze...jak glupia..

 

-- 07 kwi 2011, 13:19 --

 

ja nie potrafie sobie odpuscic ..Wy tez tak macie> ? Nie potrafie zerwac chociaz wiem ze ten zwiazek mnie zabija..Ja mysle ze chyba go kocham dlatego mi tak ciezko..Czasem mysle ze juz nic sie nie da zrobic.. :(ze juz tak bedzie wygladalo cale moje zycie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamwszystkogdzies, odetnij się całkowicie od niego.

 

shinobi, jesteś w 6-letnim związku, a piszesz że miłość to przereklamowane gówno... jesteś w związku bez miłości?

 

ps. ja nie jestem w związku długo, ale mam trochę inną sytuację - połowe trwania ze sobą mieszkamy. a to co innego, niż spotykać się przez 2 lata codziennie, czy parę razy w tygodniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Od około dwóch lat leczę się na depresję. mniej więcej półtora roku temu poznałam faceta. Zaczęliśmy się spotykać. od pół roku mieszkamy razem. niby ok. Problem w tym ze oboje jesteśmy chorzy. Ja się leczą, ale on ... nie chce. Oboje wiemy że to chory związek, sami się nakręcamy, licytujemy sie kto czuje sie gorzej, kto bardziej potrzebuje pomocy. Wszystko jest w porządku gdy mam dobry dzień uśmiecham sie nawet i widzę że jemu też jest dobrze jakby lżej, ale sa dni kiedy potrzebuję pomocy, wsparcia. Zdajemy sobie sprawę ze to chory związek, ze nigdy nie będzie tak jak ja to sobie wyobrażam-cudownie i radośnie, ale na swój sposób kochamy się. I pewnie nie mamy odwagi odejść ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo się ciesze,że jest taki temat jak toksyczne związki. w takim związku od 11 lat jest moja teściowa.rozwiodła się ze swoim meżem,z którym też nie miała łatwego życia.zakochała się w przystojnym starszym panu z naprzeciwka.wysoka kultura osobista,zamożny,szarmancki-całkowite przeciwieństwo jej byłego męża. niestety weszła z deszczu pod rynnę:(on ma żonę i od owych 11 lat prowadzi podwójne życie.mówi ,że to z powodów finansowych z nią jest,bo sprawa rozwodowa, mogła by, zabrać mu znaczną część funduszy. moja teściowa się na to godzi.co jest dla mnie niesamowite:/od 11 lat jest jego kochanką!!! z taką łatwością owinął ją sobie wokół palca.przyznaje,że potrafi być pomocny i pełen uroku,jak na starszego pana przystało.ale...wieczne wyjazdy z żoną,czasem na 2,3 miesiące,a ją zostawia samą,po czym wraca jakby nigdy nic się nie stało...jakby sobie wrócił z wakacji!potem jest parę tygodni szczęscia,by tesciowa znów go na nowo pokochała, a póżniej...awantury,obrażanie,nastawianie mojej teściowej przeciw własnemu dziecku(szwagier ma 26 lat,mieszka z tesciową bo ma pecha do pracy i ciągle poszukuje czegos:/)to partnerowi mojej teściowej nie pasuje i każe mu się wynosić.tak! mój szwagier ma sie wynosić ze swojego rodzinnego domu bo nie ma pracy i stałych dochodów.a teściowa już chyba z chęci posiadania spokoju, uprzyksza życie swemu synowi poprzez ciagłe awantury,żeby ten palant to widział.a przez takie zachowanie ona tylko mu pokazuje,że on ma wiele do powiedzenia i może się szarogęsić.za każdym razem jak on ją zostawia i jedzie do swojej żony nastepuje załamanie.wtedy staramy się pomóc,rozmawiamy,podajemy rozwiazania,błagamy by w końcu zaczeła się szanować,bo znienawidzi sama siebie.kiedy jego nie ma ,ona jest silna,ma determinacje by zaszły zmiany,dziękuje na za rady i obiecuje,że postąpi tak jak powinno być.niestety....kiedy on wraca,powie mu raptem pare słów,przez góra dwa dni sie do niego nie odzywa a póżniej wszystko jest po staremu:/ostatnio znów miał taki wyjazd i znowu wrócił do jej łóżka.czuje jak powoli przestaje ja szanować,czuje coraz większa złość i bezradność.możecie zapytać,gdzie pomoc od nas,jej dzieci?ona jest ale tylko słownie wobec niej,z nim nikt nie rozmawia o tym bo boimy się,że to może się bardziej obrócić przeciwko niej.tak juz bywało,gdy mój mąż na niego nawrzeszczał,nie przyniosło to żadnego skutku,jedynie mamie się dostało w ubliżaniu,że żle syna wychowała!!nie wiem co robić,jak jej pomóc.to kochana osoba,ma serce pełne miłości ale charakteru za grosz:( TOKSYCZNY ZWIAZEK? JAK NAJBARDZIEJ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobnie. W skrócie można określić to tak: wiele daję, gówno dostaję. Latami się trułem narkotykami żeby nie mieć tych strasznych wątpliwości związanych z dawaniem jeszcze więcej. Prawda jest taka, że te znajomości, które mi jeszcze zostały (o takim czymś jak miłość mogę sobie tylko pomarzyć albo obejrzeć w filmie) i tak się skończą nagle, gdy tylko przestanę o nie dbać, bo na tym to wszystko polega, że ja dbam i gówno dostaję. Gdy przestanę o nie dbać, wymyślę sobie piękną, dowartościowującą mnie myśl, że to ja zostawiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba podstawa to zrozumieć. Siebie przede wszystkim. W zdrowy sposób siebie stawiać na pierwszym miejscu - w znaczeniu: siebie kochać, tak jak się kocha swojego partnera/partnerkę. Wtedy nie można na dłuższą metę pozwolić na to, żeby ktoś Cię krzywdził. Bo przecież zawsze robisz wszystko, żeby osoba, którą kochasz była szczęśliwa... Łatwo się mówi. Wiem. Ale jestem po dwóch długich totalnie toksycznych związkach, jeden "po drodze" krótszy, ale też toksyczny. Myślałam, że nigdy mi się nie uda wyjść z tego przeklętego błędnego koła. Leczyłam depresję, przeszłam terapię. Mnóstwo po drodze. Nie było różowo, wiele złych rzeczy musiałam też zauważyć w sobie, przed samą sobą przyznać się do nich. Zrozumieć dlaczego reaguje tak, a nie inaczej. Przestać "wieszać się" na innych, przepracować uzależnienie własnego szczęścia od innych ludzi. Długo by wymieniać. Ale wiecie co? Warto. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, ze warto. Bo w pewnym momencie, kiedy najmniej się tego spodziewasz, możesz spotkać kogoś, z kim naprawdę będzie dobrze, zdrowo, normalnie. I nawet jeśli na chwilę się zagubisz, coś się zadzieje złego, wpadniesz w swój dotychczasowy schemat, to na dłuższą metę, nie pozwolisz już na to by ktoś czy coś tak Cię niszczyło, po prostu będzie Ci łatwiej... Oby! Mnie, mimo wszystko, jest :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba podstawa to zrozumieć. Siebie przede wszystkim. W zdrowy sposób siebie stawiać na pierwszym miejscu - w znaczeniu: siebie kochać, tak jak się kocha swojego partnera/partnerkę. Wtedy nie można na dłuższą metę pozwolić na to, żeby ktoś Cię krzywdził. Bo przecież zawsze robisz wszystko, żeby osoba, którą kochasz była szczęśliwa... Łatwo się mówi. Wiem. Ale jestem po dwóch długich totalnie toksycznych związkach, jeden "po drodze" krótszy, ale też toksyczny. Myślałam, że nigdy mi się nie uda wyjść z tego przeklętego błędnego koła. Leczyłam depresję, przeszłam terapię. Mnóstwo po drodze. Nie było różowo, wiele złych rzeczy musiałam też zauważyć w sobie, przed samą sobą przyznać się do nich. Zrozumieć dlaczego reaguje tak, a nie inaczej. Przestać "wieszać się" na innych, przepracować uzależnienie własnego szczęścia od innych ludzi. Długo by wymieniać. Ale wiecie co? Warto. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, ze warto. Bo w pewnym momencie, kiedy najmniej się tego spodziewasz, możesz spotkać kogoś, z kim naprawdę będzie dobrze, zdrowo, normalnie. I nawet jeśli na chwilę się zagubisz, coś się zadzieje złego, wpadniesz w swój dotychczasowy schemat, to na dłuższą metę, nie pozwolisz już na to by ktoś czy coś tak Cię niszczyło, po prostu będzie Ci łatwiej... Oby! Mnie, mimo wszystko, jest :-)

 

podziwiam za odwagę i za walke i prace osiebie :!::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mam robić?

 

Witam wszystkich,

tak na prawdę nie wiem od czego mam zacząć.

Najlepiej jak zacznę od początku. Moje życie nie było usłane różami, rodzice nie umieli sie dogadywac, szkołe olewałam i prowadzilam raczej zwariowany tryb życia, az do momentu poznania mojego obecnego meża. Było naprawdę cudownie az do pewnego momentu. :105: Od kilku tygodni widze u siebie pewne zmiany bardzo niekorzystne zmiany. Stałam się bardzo nerwowa, ludzie dookoła mnie denerwują, nie mam ochoty sprzatac, gotowac, jakies dziwne chodza mi myśli po głowie, mam bardzo niską samoocenę i wogóle źle sie sama ze sobą czuje. Od 14 miesięcy jestem mężatką i cały czas słyszałam od męża ze za mało zarabiam, że w sklepie spożywczym lepiej płacą. Bardzo przejełam sie bycie żoną, brałam na siebie czasem taki ogrom obowiązków że były momenty kiedy padałam dosłownie na pysk. Czasem nie bede ukrywac ze narzekałam, ale starałam sie jakos trzymac, panowac nad nerwawi i emocjami. Niektóre docinki teściowej i mamy obracalam w żart az w pewnym momecie coś we mnie pekło. Mam teraz taki dziwny mętlik w głowie, że nie wiem co pisze, ręce mi chodza jak oszalałe, serce wali jak młot i nie mogę sie uspokoić. Wiem jedno że bardzo podupadłam psychicznie, juz nie jestem ta wesoła dziewczyną co kiedys. Wszystko widze w czarnych barwach, zero pozytywu. Wiecznie mnie porownywano a to do mojej młodzszej siostry, a to do żony jakiegos kolegi, wiecznie o cos pretensje, że nie umiem sie zachować jak dama, odezwac jak kochająca żona. Skoro nie jestem dla męża dama ani kochającą żona to kim jestem?????? Owczem były momenty kiedy było też z mojej winy ale wina stoi po obydwu stronach. Weszłam na ta strone zupełnie przez przypadek po awanturze z mężem i nie wytrzyałam musiałam napisac bo nie umiem mówić tego co mnie boli i chyba nigdy nie umiałam. Cały smutek i ból w sobie dusiłam, walczyłam z nim ale jak mozna tak dalej walczyć ze sobą. Ile jeszcze???? Zle sie sama ze soba czuje i nie wiem co mam robić. Wiem jedno potrzebuje spokoju i pomocy. Musze coś ze soba zrobic bo się sama wykończe. Jakies jednorazowe tabletki uspokajace nie pomagaja. Jestem wykończona psychicznie i nerwowo. Może ktoś cos doradzi??????

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×