Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Jetodik, ja rozumiem ze przesłanie w Biblii jest szczytne, ale to nie powod zeby mu dorabiac jakies cechy nadprzyrodzone.. w tym momencie nalezaloby tez zaakceptowac jako uzasadniony kult rycerzyJedi, wyrosly w USA na tle " Gwiezdnych wojen". Pamietam, ze nawet jakis ksiadz odprawial tam msze w stroju Jedi, dopoki wierni sie nie zbuntowali... w sumie nie wiem dlaczego gosciu w kimonie mialby byc mniej wiarygodny od takiego w koronkowej sukience :-D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai,

Ja Ci podstawiam pod nos fakty, a Ty mi "że głodnych trzeba nakarmić a spragnionych napoić". Przecież każdy poczciwy człowiek wie, że głodnych wypadałoby nakarmić, a spragnionych napoić. Przy każdych wyborach politycy Ci to powtarzają. Do takich tekstów naprawdę nie potrzeba żadnego Jezusa. :hide:

 

o tym jeszcze zapomniałem, więc teraz odpisze, bo będziesz zły, że nie odpowiadam :]

no a co uważasz za ważniejsze, czy wiare w to, że Jezus zdołał ponieść krzyż czy wiarę w to że należy być sprawiedliwym i przyjaznym.

niby wszyscy wiedzą co wypada, ale jakoś słabo się stosują, a jak chcesz wiedzieć to chrześcijaństwo zakłada pewien model polityczny, socjalizm jest mu najbliższy, zadbać trzeba o biednych i chorych, a ostatnio wyczytałem że:

czcij ojca i matke swą dotyczyło starszyzny - ludzi którzy są już bezproduktywni.

nie kradnij - dotyczyło porwań ludzi a nie własności prywatnej.

dzień świety święć - chodzi o odpoczynek od pracy, a nie chodzenie do świątyń których nie było w tamtych czasach.

 

podstawą wiary powiadasz jest droga krzyżowa, podstawą wiary jest przekonanie, że Bóg nas kocha, a wątpliwości można mieć wobec doktryny i należy je mieć, to nie jest brak wiary.

 

kurde czytam tego Herberta McCabe to był jednak wielki umysł, wszystko zaczyna mi się układać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no a co uważasz za ważniejsze, czy wiare w to, że Jezus zdołał ponieść krzyż czy wiarę w to że należy być sprawiedliwym i przyjaznym.

Poruszamy się jednak po liniach równoległych. Co ma obalanie wierzeń religijnych (czyli podważanie wiarygodności całej historii) do tego, że należy być w życiu sprawiedliwym i przyjaznym? Znam ateistów, którzy muchy by nie skrzywdzili i bogobojnych katolików, leżących krzyżem co niedzielę w kościele, którzy w tygodniu utopiliby bliźniego w szklance wody.

podstawą wiary powiadasz jest droga krzyżowa, podstawą wiary jest przekonanie, że Bóg nas kocha, a wątpliwości można mieć wobec doktryny i należy je mieć, to nie jest brak wiary.

Nie napisałem, że droga krzyżowa jest podstawą wiary, tylko że jest to jedno z podstawowych wierzeń chrześcijan. Z mojego punktu widzenia, świadomość tego, że bóg nas kocha czy nie kocha jest zupełnie nieistotna, bo niczego nie zmienia. No ale jeśli Tobie taka wiara pomaga, to nic mi do tego, tylko nie narzucaj wszystkim swoich wierzeń (i konsekwencji z nich wypływających => polityka).

kurde czytam tego Herberta McCabe to był jednak wielki umysł, wszystko zaczyna mi się układać...

Czyli co Ci się zaczęło układać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bywam sporadycznie w kościele, jak jest jakaś rocznica i też jakoś się tam dziwnie czuję. Czułem że za chwilkę zemdleję, duszno mi było. Raz mnie wkurzył jeden jegomość. Może mnie się to wydawało, ale jakoś dziwnie się do mnie uśmiechał, to przy podawaniu sobie znaku pokoju, ścisnąłem mu mocniej rękę i tak za słabo. Potem, akurat to już było niechcący, kopnąłem go w chyba piszczel, kiedy uklęknąłem. Mogło mi się to wydawać, ze mnie prowokuje. W sumie lepiej nie reagować siłą na zaczepki w postaci uśmiechu. Teraz już to wiem. Za nim jednak odciąłem się od kościoła w wieku kilkunastu lat, bardzo mnie wkurzało ile ludzi idzie do kościoła, by poplotkować sobie o innych ludziach. To mnie tak wkurzało, że też w dużej mierze przesądziło o tym, że odszedłem z kościoła, nie licząc świąt co z rodziną się chodzi do kościoła. Po co oni tam idą ? Lepiej niech siedzą w knajpie, jak mają w takim miejscu plotkować o innych. Ogólnie plotkowanie w sensie złym jest podłe, co innego kiedy się o kimś dobrze gada, ale większości to były takie złe plotki i ocenianie, patrz jak ta wygląda, jak ten. Niech się popatrzą na siebie. Aż była ochota coś mocnego powiedzieć w ich stronę. Racja raz za małolata też zrobiłem głupstwo i z ziomkami poszliśmy pod wpływem alko do kościoła i śpiewaliśmy piosenki nie na temat. Śpiewaliśmy piosenki, które do dzisiaj śpiewam a mianowicie zespołu Legion.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai,

No ale jeśli Tobie taka wiara pomaga, to nic mi do tego, tylko nie narzucaj wszystkim swoich wierzeń (i konsekwencji z nich wypływających => polityka).

 

a w jaki sposób miałbym narzucać swoje wierzenia? co to znaczy?

 

Czyli co Ci się zaczęło układać?

 

no rozumienie tej wiary i w perspektywie tego rozumienia swiat sie zaczal ukladac w inną całość, w tym moje życie i jego sens.

co ciekawe zmieniło się też moje nastawienie do ludzi, zawsze zmęczony byłem opryskliwy i drażliwy wobec ludzi, sama ich obecność mnie irytowała, odcinałem się itp., a już widze dużą zmianę np. dzisiaj rano po 16h pracy jeszcze sobie ucinałem serdeczne pogawędki to do mnie nie podobne i to nie na siłę, to do mnie niepodobne, szok :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a w jaki sposób miałbym narzucać swoje wierzenia? co to znaczy?

Popierając partie narodowo-katolickie.

 

Kaczyński: "Nie ma w Polsce innej nauki moralnej niż ta, którą głosi Kościół. I nawet gdyby ktoś miał wątpliwości, nawet gdyby ktoś nie wierzył, ale był polskim patriotą, to musi to przyjąć – musi przyjąć, że nie ma Polski bez Kościoła, nie ma Polski bez tego fundamentu, który trwa od przeszło tysiąca lat."

 

(jeśli jego ugrupowanie będzie rządzić, to ja zacznę chodzić na manifestacje, nie wytrzymam tego już)

 

Inny psychol - abp Dzięga o in vitro:

 

"Wyście ją przygotowali zbrodniczą, bo można ludzi bezkarnie zabijać tylko dlatego, że się to dziecko komuś nie udało, jakiemuś profesorowi w laboratorium, że jest chore, że źle się rozwija. To jest czysta eugenika, to jest zbrodnia."

 

I przekaz dla dzieci poczętych tą metodą: "To nie jest wasza wina, że aby się jedno z was narodziło, to kilkadziesiąt innych dzieci musiało zamrzeć albo być zabitych. To nie jest wasza wina - za to odpowiedzą dorośli przed Bogiem, ci którzy to nakazali, którzy to zaproponowali."

 

(przez takich ludzi moja lekka nienawiść do kościoła przybiera na sile)

no rozumienie tej wiary i w perspektywie tego rozumienia swiat sie zaczal ukladac w inną całość, w tym moje życie i jego sens.

co ciekawe zmieniło się też moje nastawienie do ludzi, zawsze zmęczony byłem opryskliwy i drażliwy wobec ludzi, sama ich obecność mnie irytowała, odcinałem się itp., a już widze dużą zmianę np. dzisiaj rano po 16h pracy jeszcze sobie ucinałem serdeczne pogawędki to do mnie nie podobne i to nie na siłę, to do mnie niepodobne, szok :shock:

Co ma zrozumienie wiary do życia i jego sensu, to nie wiem, ale domyślam się, że wielu osobom jest ona potrzebna by widzieć sens swego istnienia. A ja zawsze lubiłem ludzi, mimo pogardy dla religii, nie widzę tu związku. No ale jeśli Ci to pomaga, to jestem jak najbardziej "za", tylko, jak wspominałem, zachowaj swoje wierzenia dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abrakadabra xx, nie wiem czy byłem tak do końca niewierzący, raczej agnostyk który chce być niewierzący, po to by stać się 100% ateistą czytałem różne książki proponujące ateistyczny światopogląd, ale te z wyższej półki czyli nie takie które tylko negują ale też wyjaśniają, jednak żadne do końca mnie nie przekonały.

oprócz tego krytykowałem religie katolicką nie rozumiejąc jej tak na prawdę, przykładowo było dla mnie nie do pomyślenia o Jednym Bogu w Trzech Osobach, kompletnie tego nie rozumiałem jak i wielu innych rzeczy więc to co negowałem to było tylko moje wyobrażenie nie ujmujące w żaden sposób sedna sprawy.

W międzyczasie zmierzyłem się z tym co mają do powiedzenia ludzie twierdzący, że wiara nie jest sprzeczna z nauką i rozważając argumenty z dwóch stron zdecydowanie przyznałem rację pozostając jednak zniechęcony do intytucjonalnych religii.

Teraz do instytucjonalnych religii mam zdanie takie jak do różnych organizacji sportowych, które wielokrotnie kierowane są przez ludzi np. nie mających ze sportem nic wspólnego, chcących tylko na sporcie zarobić itd., ale również przez ludzi kochających sport, uczciwych itp., organizacje te coby nie mówić zrzeszają ludzi, propagują pewne pasje i w których gdzieś tam jednak ten żywy sport odgrywa rolę, na podstawie postępowania tych co robią machlojki nie powiemy przecież że dany sport jest bezwartościowy (o ile coś ten sport faktycznie dla nas znaczy ale to tylko przykład)...oczywiście jest to bardzo kulawa analogia, ale wiadomo o co chodzi ;)

mam też swoje doświadczenia i znam historie których nie mogę pogodzić z ateizmem, czy ściślej ujmując z fizykalizmem, jednak trudno mi ocenić moją wiarę, pisać przykładowo, że w 90% wierzę a w 10% nie wierzę, nie umiem oszacować, dlatego nie bede składał deklaracji, pozostane skromny pod tym względem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, pytam bo cenie sobie twoje zdanie w innych tematach, wydajesz się dosyć rozsądną osobą i wydawało mi się też, że nie wierzysz. Wygląda na to, że nie do końca jest tak jak myślałem. Mam nadzieję, że koniec końców przejdziesz na jasną stronę mocy czyli ateizm ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek może poznać świat duchowy rozwijając w sobie dodatkowe zmysły przez odpowiednie szkolenie np na drodze antropozoficznej : "Jak osiagnąć poznanie wyższych światów" dr R. Steiner. Nie musi przy tym uciekam w skrajnosci dawnej gnozy, czyli asceze czy libertynizm. neognoza-- gnosis - pozananie, pistis -wiara

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W co ja wierzę? Ciężko powiedzieć. Kieruję się tym co wie ludzkość, tym co ma sens. Odrzucam Biblijnego Boga, moim zdaniem nie możliwe jest jego istnienie. Zostawiam sobie też przestrzeń na sprawy, które do tej pory nie zostały jeszcze wyjaśnione, nie zaprzątam sobie nimi głowy bo nie ma sensu tworzyć teorii nie opartych na niczym. Czyli wiem, że istnieją rzeczy, których na razie jeszcze nie rozumiemy, możemy próbować je wyjaśnić jeżeli mamy jakieś punkty zaczepienia w nauce, jeżeli nie to nie ma sensu ich roztrząsać, wymyślając bzdury. Teoretycznie mógłby istnieć jakiś byt dzięki któremu istniejemy, który stworzył jakąś energię, masę i prawa (być może przypadkowo lub w celach eksperymentu, czy chooj wie po co) i według tego wszystko mogłoby się potoczyć dalej samoczynnie (a może nie). Jednak nie ma podstaw żeby w to wierzyć a więc nie ma sensu tego roztrząsać. Nie mogę też przeboleć, że raczej nigdy nie dowiem się czym to wszystko jest a chciałbym wiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kosmaty, ezoteryczne takie dosyć, ja unikam raczej ezoteryki, nie chce sobie coś namieszać ;)

 

 

abrakadabra xx, no tak, możemy sobie zbierać informacje odnośnie świata typu jest ziemia kręci się w okół słońca, jest sobie ewolucja organizmów itd., no i to są fakty powszechnie uznane więc tutaj kierując się tym "co ludzkość wie" zajdziemy, jednak ta wiedza się rozwidla w wielu miejsach, nawet odnośnie samych fundamentów świata, dajmy na to niektórzy twierdzą że rzeczywistość to matematyczna struktura, a nie zbiór pojedynczych rzeczy - nie ma żadnej rzeczy jest tylko struktura, powiada ontologiczny realizm strukturalny, są tacy co to negują, debaty trwają są argumenty za i przeciw, a tego typu stanowisk jest mnóstwo w samej nauce i w filozofii nauki, nie ma czegoś takiego jak bezpieczny wybór światopoglądu co do którego w większości tęgie głowy się zgadzają tak jak co do ewolucji i nie mówie tu już wcale o sprawach teistycznych, to jest smutne bo chodzi przecież o fundamenty które człowiek chciałby znać, no ale co zrobić :bezradny:

 

odnośnie wiary wielu ludzi popełnia ten błąd, że myślą, że jak zbiorą odpowiednią liczbę argumentów to staną się wierzący, a to tak nie jest (tak można uzyskać taką tylko teoretyczną wiarę), zresztą na argumenty znajdą się kontrargumenty tak jak w debacie między epistemicznym realizmem strukturalnym a ontologicznym realizmem strukturalnym, owszem wiara może iść drogą rozumową ale prawdziwa wiara to dar, wykraczający poza rozum (nie znaczy, że z nim sprzeczna).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, no niestety, nie ma jak to napisałeś bezpiecznego wyboru światopoglądu. Tak czy inaczej jesteśmy skazani na to co wiemy i rozumiemy, jeżeli są spory naukowe co do jakichś teorii wybieramy sobie samemu to co uważamy za słuszne. Jeżeli chodzi o mnie to nie mam całej dostępnej ludzkości wiedzy więc pozostaje mi ją zgłębiać. Kto wie, może z czasem zmienię czy zmodyfikuje swoje poglądy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak sobie myślę, a może warto się z tym godzić, że pewnych rzeczy na rozum nie wiemy, co nie znaczy też przyjęcia postawy antyintelektualnej, chodzi o to, że zawsze są wątpliwości i trzeba sobie z nimi radzić, a nie kurczowo, obsesyjnie łapać się tej czy innej teorii, jako gruntu pod nogi, chorobliwy lęk przed niedopowiedzeniem to cecha fundamentalizmu, nie ważne po której stronie debaty teizmu z ateizmem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×