Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zawody/zajecia dla osób z nerwica/ fobia spoleczna


Alma

Rekomendowane odpowiedzi

Wracając do tematu, o ile kogoś to jeszcze interesuje, polecam pracę kierowcy, dostawca, kurier itp. Za kółeczkiem, przy radyjku, a z ludźmi tylko na chwilę, krótko, wcisnąć towar, uśmiechnąć się i wiać. Do samochodu, do schronu! Nie jest to oczywiście wielkie osiągnięcie, ale da się z tego wyżyć, jeśli się dobrze trafi, to nawet wcale nieźle. Ewentualnie jakieś fizyczne prace typu wykończenia wnętrz, bo trzeba się skupić na konkretach i nie potrzeba wiele z nikim gadać, a nawet specjalnie przebywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu, o ile kogoś to jeszcze interesuje, polecam pracę kierowcy, dostawca, kurier itp. Za kółeczkiem, przy radyjku, a z ludźmi tylko na chwilę, krótko, wcisnąć towar, uśmiechnąć się i wiać. Do samochodu, do schronu! Nie jest to oczywiście wielkie osiągnięcie, ale da się z tego wyżyć, jeśli się dobrze trafi, to nawet wcale nieźle. Ewentualnie jakieś fizyczne prace typu wykończenia wnętrz, bo trzeba się skupić na konkretach i nie potrzeba wiele z nikim gadać, a nawet specjalnie przebywać.

 

Wszystkie zajęcia jakie wymieniłeś są raczej męskie. A co mają robić kobiety? Mam siedzieć całe życie i czekać, aż mąż przyniesie wypłatę do domu żebym mogła za nią pójść do psychiatry??? Nie dziękuję to nie dla mnie. Szukam jakiegoś złotego środka, nie mogę znaleźć. Nie podejmuję w tej chcwili żadnego leczenia, bo nie mam swoich pieniędzy, a nie chcę brać od nikogo. Wystarczająco dużo kasy przetraciłam. Tylko, że to błędne koło. Nie mam pieniędzy na leczenie, a nie zapracuję dopóki się nie wyleczę. Naprawdę nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić. Studiuję na kierunku, który bardzo mnie interesuje, ale nie mam odwagi złożyć dokumentów do pracy, bo boję się, że znów coś spieprze, że wyjdę na kretynkę i krętacza. Dodatkowo, jeśli ktoś wspomina przy mnie, że szuka pracy bądź składa dokumenty, mam ochotę siąść i płakać. Wstyd mi za siebie. Chciałabym robić coś choć w domu, ale nie wiem czy jest to możliwe. Złapałam strasznego doła, choć zawsze staram się myśleć pozytywnie. Napiszcie jak Wy sobie radzicie? Jeszcze jedno czego nie mogę znieść, to to jak widzę jak dobrze radzą sobie ludzie z moich dawnych klas z gimnazjum czy średniej. I tak myślę, nie byłam głupsza od nich, nie byłam gorsza, ale w połowie tak dobrze mi nie idzie jak im. Ja, niby zdolna. Nie mam poczucia własnej wartości, czuję się pasożytem, który tylko wyciąga rękę po wszystko nie starając się samemu zapracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak myślę o tym. Po prostu zastanawiam się nad najlepszym rozwiązaniem dla siebie. Mam przykre wspomnienia z leczenia państwowego, powiedzmy, że zostałam potraktowana jaby cała ta choroba była moją winą. A żeby było śmieszniej to moja chrzestna matka jest dyrektorem Poradni Psychologiczno- Pedagogicznej. Tylko problem w tym, że nie ineterseuje się mną od przeszło 10 lat, a ja jestem zbyt dumna, żeby udac się do niej po jakąkolwiek pomoc, choć często o tym myślę. W tym momencie raczej nie pozostaje mi nic innego jak NFZ. Dziękuję Ci za radę :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że macie racje, ale mnie jest bardzo trudno to zrobić. Raczej niemożliwe jest, żeby w tym wypadku wina leżała po obu stronach, bo jaką winą można obarczyć 11letnie dziecko? Ona przyczyniła się do rozpadu małżeństwa moich rodziców, krótko mówiąc. Potem również na mnie wygadywała różne bzdury, nie pytajcie w jakim celu. Jest bardzo wyniosła i zarozumiała, a jak czytam w necie jej wypowiedzie z jakiś durnych warsztatów dla dzieci z rodzin dysfunkcyjnych to zastanawiam się tylko kto dał jej to prawo. Tak się składa, że ona ma takie dziecko we własnej rodzinie. Poza matką jestem jej najbliższą krewna, a ona totalnie mnie olała i można powiedzieć przyczyniła się do tego, że tkwię w tym bagnie po uszy. Kolejny przykład w moim życiu, że coś jest dla mnie za wielką "szybą". Niby, widzę, jest blisko, ale nie mogę po to sięgnąć. Dziękuję Wam za zainteresowanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie to mozna powiedzieć, że juz szukam. Ciężko to idzie, bo właściwie to ja nikomu nie opowiadam o mojej chorobie. Z mamą tego tematu nie poruszam, ponieważ ona uważa , że jeśli ja się nie skarżę to znaczy, że wszystko jest w porządku, że samo mi minie itd. a ja widzę po sobie, że wcale tak nie jest, nie minie samo, a może być jeszcze gorzej z czasem. Jestem na III roku studiów i nie chcę po skończeniu siedzieć z założonymi rękami. Muszę sama coś wykombinować i jakoś się z tego wygrzebać. Ty linka656 wydajesz się bardzo dobrze sobie radzić i jesteś pozytywnie nastawiona co w moim przekonaniu jest bardzo ważne. Daje dużo siły. J achwilowo jej nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem na III roku i właśnie mam nawrót nerwicy lękowej, pierwszy epizod - rok temu - diagnoza - nerwica lękowa ze stanami depresyjnymi - leczenie= fluoksetyna conajmniej 6 miesięcy, po czterech stwierdziłam, że jestem zdrowa i przestałam brać leki, zaczęłam spowrotem imprezować, pić, zarywać nocki i nerwica wróciła.

Od przeszło tygodnia biorę po raz kolejny Fluoksetynę a 28 idę do psychiatry na konsultację. Nie dam się tej wstrętnej chorobie - wiem co mi jest, wiem jak to działa, teraz czeka mnie prawdopodobnie rok brania leków +psychoterapia.

Nie wstydź się o tym mówić mamie, może właśnie potrzeba ci wsparcia od niej, to nie jest tak, że zwariowałaś, że sobie to wymyśliłaś - to jest choroba .......

Nie czuje się świetnie, co więcej z rana czuje się paskudnie......ale jakoś trzeba dać radę.

To są uleczalne choroby, naprawdę........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek bardzo ciężko mi w to uwierzyć. Właściwie, juz nie pamiętam jak to jest żyć bez tego świństwa. We wszystkich moich planach muszę uwzględniać to, że jestem chora, mam dość. To nie jest funkcjonowanie, tyle rzeczy przechodzi mi koło nosa, na tyle nie mogę sobie pozwolić, muszę rezygnować. Ja już około 8lat zmagam się z tym choróbskiem, na różne sposoby i czasem łapie takiego doła, że nie widzę żadnego wyjścia z sytuacji. Linka656 ja leki brałam bardzo długo, może aż za, bo pewnego pięknego dnia 3 lata temu stwierdziłam, że jesli wezmę jeszcze jedną tabletkę to zwymiotuję. Smród tej chemii był nie do zniesienia. Rzuciłam to z dnia na dzień i nie żałuję, przynajmniej oczyściłam organizm z tych toksyn. Leki powodowały, że mogłam spać i 14-16 godzin na dobę, byłam nieprzytomna. Teraz fizycznie czuję się dużo lepiej, ale emocjonalnie bardzo rozchwiana. Moja mama wie, że tego nie wymysliłam, ona obrała taką taktykę, że jeśli nie będziemy o tym mówić to przestanie istnieć, nie chce przywoływać wspomnień rozmową, nie rozumie, że mnie wygadanie się przed kimś bardzo pomaga. Uważam, że Ty sobie poradzisz z tym, nie trwa to tak długo jak u mnie, wiesz gdzie popełniłaś błąd, jesteś pod opieką lekarza. Wyjdziesz z tego i zapomnisz i na pewno w niedługim czasie. Acha psychoterapia jest barzdo ważna i na pewno w połączeniu z lekami przyniesie efekty. Ja niestety to zaniedbałam i uważam, że w tym tkwił mój błąd, bo same leki niestety mi nie pomogły, zagłuszyły ale nie wyleczyły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ten sam problem co wielu z Was,a mianowicie:jestem na kierynky w którym nie poradze sobie z fobią,chodzi mi o prace socjalną.....a przecież pracownik socjalny musi nie bać się ludzi.......a ja boje się ich bardzo:(( na zajęciach w ogóle się nie odzywam,w grupie tez nie za bardzo sobie radze z ludżmi.ogólnie jest żle..po co ja w ogóle na studia się zapisałem skoro wiedziałem że taki jestem.....jescze nie dosc że boje sie ludżmi to niczego zrobić nie potrafie i zrozumieć z wykladów.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam za^^^^scie stresujaca prace z ludzmi. ostatnio juz nie wyrabiam doslownie. sa momenty kiedy mam ochote sie poplakac, robi mi sie slabo, nie wiem czy to z przemeczenia czy z nerwicy i to jest najgorsze bo boje sie ze naprawde moge zemdlec ze to nie jest tylko nerwica ale przemeczenie. do tego na rozluznienie popijam alkohol co na 2gi dzien tez ma wplyw i wogole juz boje sie jutro isc tam znowu bo jak sie to bedzie powtarzac ze sie bede ciagle zle czuc to mnie stamtad w koncu wywala a nie jest latwo znalezc prace. staram sie uspokoic ale nie moge, ciagle sie boje co bedzie jutro i tak sie nakrecam i rzeczywiscie zle czuje. wypruwam z siebie flaki. mam teraz strasznie niski poziom nerwow, serio, kiedys tak nie bylo. teraz byle gowno a ja juz sie trzese nie wiem sama dlaczego bo niby wiem ze to nic takiego. kolezanek w pracy tez sie nie wybiera niestety :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ten sam problem co wielu z Was,a mianowicie:jestem na kierynky w którym nie poradze sobie z fobią,chodzi mi o prace socjalną.....a przecież pracownik socjalny musi nie bać się ludzi.......a ja boje się ich bardzo:(( na zajęciach w ogóle się nie odzywam,w grupie tez nie za bardzo sobie radze z ludżmi.ogólnie jest żle..po co ja w ogóle na studia się zapisałem skoro wiedziałem że taki jestem.....jescze nie dosc że boje sie ludżmi to niczego zrobić nie potrafie i zrozumieć z wykladów.:(

 

 

ja skończyłem pracę socjalną (ledwo, ledwo, licencjata, z uzupełniających uciekłem z powodu fobii) ; na studia szedłem na siłę, biorąc się za mordę, żeby coś przełamać; tak samo w pracy; ale i z pracy uciekłem;

teraz jestem freelancerem :P i tak już raczej zostanie,pokochałem wolność, a do ludzi wychodzę bez szarpania, powoli, jak wilk do stada

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taniecupsychiatry, fajny nick :lol: mogę Cię zapytać, w jakiej dziedzinie pracujesz jako wolny strzelec? Z racji tego, że u mnie jest zdrowie w tym momencie też na kiepskim poziomie, moim marzeniem również jest praca w swoim tempie, gdzie nikt nie będzie obserwował mojego zachowania i wytykał błędów. Ja też wybrałam kierunek opierający się na pracy z ludźmi, który bardzo mnie interesuje tylko co z tego? I też czasem się za zastanawiam co ja miałam w głowie decydując się na to? Po kilku chwilach przychodzi odpowiedź, miałam nadzieję, że wyzdrowieję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NO ja tez mam super pracę:) choc stresującą niezwykle:) Jestem.... dziennikarka...:)

w sam raz zawód dla ludzi z nerwicą lękowa...

Żeby było śmieszniej w pracy, jak jestem zajęta nic mi nie jest:), skupiam się mobilizuję i jest super:)

Inna sprawa, że ten wolny zawód to doskonały wybór - jestem też niejako "wolnym strzelcem" i wiele rzeczy robie wówczas kiedy ja tego chcę, nie siedzę od 8.00 do 16.00 przy biurku... najśmieszniejsze jest to, że ludzie z zewnątrz mają mnie za osobę bardzo komunikatywną, radosna i uśmiechnieta, po ktorej nie widać żadnego stresu np. podczas publicznego wystąpienia... a ja myslę, że zemdleję, w głowie mam chaos, ale jakoś się mobilizuję i jest ok... no ale zawsze potem te stresy mi wychodza po jakims czasie...

Ale z drugiej strony obcując z ludźmi, chodząc na różne imprezy, spotkania i konferencje muszę się mobilizować i czuję, że w ten sposób walczę i przeciwstawiam się moim lękom... przez 15 lat jakoś sobie radziłam, no ale teraz łykam moj pierwszy antydepresant...MOja rada - nie siedźcie w domach - jest mnóstwo czasu by analizować, skupiac sie na sobie, na dolegliwościach, rozczulać się nad sobą... przerabiałam to i powiem jedno - do pracy, między ludzi!!! TYlko fakt, praca musi być fajna...

pozdrowionka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taniecupsychiatry, fajny nick :lol: mogę Cię zapytać, w jakiej dziedzinie pracujesz jako wolny strzelec? Z racji tego, że u mnie jest zdrowie w tym momencie też na kiepskim poziomie, moim marzeniem również jest praca w swoim tempie, gdzie nikt nie będzie obserwował mojego zachowania i wytykał błędów. Ja też wybrałam kierunek opierający się na pracy z ludźmi, który bardzo mnie interesuje tylko co z tego? I też czasem się za zastanawiam co ja miałam w głowie decydując się na to? Po kilku chwilach przychodzi odpowiedź, miałam nadzieję, że wyzdrowieję...

 

 

 

 

z tym, że ja nikomu nie polecam takiego rozwiązania;u mnie była to reakcja ucieczkowa i trudno ocenić ile straciłem; praca na własny rachunek tylko wydaje się fajna, dla kogoś innego może być koszmarem; ja w ogóle nie mam zmysłu do biznesu, wszystko u mnie jest pochrzanione i niepoukładane; generalnie zajmuję się grafiką, stronami www i innymi podobnymi historiami; ale to nie jest praca mojego życia;

praca mojego życia to pracą nad sobą :mrgreen:

 

---- EDIT ----

 

do pracy, między ludzi!!!

 

 

brrrrrr :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Myślę, ze to bardzo fajny, praktyczny temat.

Chętnie podzielę się z Wami swoimi doświadczeniami zawodowymi.

 

Mam 27 lat i od połowy życia cierpię na fobię społeczną, z powracającymi depresjami i różnymi innymi zaburzeniami lękowymi. Najdłużej w pracy wytrzymałam 2 lata. Myslę że to dlatego, że zaczynając ta pracę brałam leki, które bardzo mi pomagały. Miałam wtedy fantastyczny humor. Stan ten trwał do momentu gdy postanowiłam je odstawić. Gdy to zrobiłma parę miesięcy jeszcze się trzymałam, ale ostatnie pół roku to był istny koszar. Miałam problemy z prostymi zadaniami, które wymagałychoćby małego kontaktu z pracownikiem. Wtedy zaczęły się silne ataki paniki. Stresowałam się całe 24 godziny na dobę, mało spałam imiałam obniżony nastrój. Wtedy odeszłam. I w zasadzie, z każdej pracy odchodziłam gdy zaczynałam się czuć źle psychicznie. Pracowałam chyba w 10 firmach. Byłam:hostessą, kelnerką, barmanką, sekretarką.

Obecnie od 1 listopada 2008 roku pracuję w dużym banku jako asystentka dyrektora działu informatycznego. I niestety znowu zaczynam się czuć coraz gorzej. Dopadają mnie straszne lęki, każdy kontakt z człowiekim mnie przeraża i z ledwoscią wykonuję polecenia szefa, ale widzę ze daje mi ich coraz mniej.Boję się ze mnie zwlonią. Tym razem postanowiłam nie odchodzić az mnie nie zwolnią.

Od pół roku żyje na własny rachunek - wyprowadziłam się od rodziców i jeśli stracę ta pracę to wyklecę na ulicę :(

Dziś miałam silny atak lęku. Pracowniczka przypisała mi zadanie pilne do wykonania na teraz, które wymagało rozmowy z kilkoma osobami. Spanikowałam i nie mogłam się uspokoić.

Mam nadzieje że to był epizod który nie bedzie się zdarzał zbyt często :((((

Zastanawaim się co mi wpadło do głowy żeby zatrudnić się w firmie liczącej w samym moim budynku 400 osób ! :(:(:(:(

 

Jeśli chodzi o zawody dla fobików społecznych to fajna praca na stanowiskach takich jak: tester, programista, grafik, pisarz, może pomoc księgowej. Odradzam własną działaność gospodarczą z wyjatkiem sprzedaży internetowej,, dlatego ze w jakiś sposób trzeba zdobyć przychod, a to nie moze obyć się bez częstych kontaktów z ludźmi.

Odradzam bycie asystentką dyrektora, sekretarką, dziennkiarzem, i każda prace przy obsłudze klienta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mahadevi wiem co czujesz...miałem podobnie,też mi wpadł do glowy pomysl zeby zadrudnic sie w wielkiej firmie produkcyjnej w dziale logistyki.Kontak z ludzmi to malo powiedziane do tego dochodzily powazne zadania,bylem świadom tego ze jestem mocno odpowiedzialny za daną częsc w fabryce.Na początku szlo mi calkiem niezle, na luzie gratulacje od szefa itd... w ogole wtedy jeszcze nie mialem takich silnych objawow fobii/lęków...sama wiesz ze to wszysko przychodzi "nagle" wkręcamy sobie te dziwne leki bojaźliwosc itd.Z tygodnia na tydzień bylo coraz gorzej, widziałej jak inni patrza sie na mnie nieco dziwnie...nie bede sie rozpisywal w końcu wiesz jak się czułem...jaki to dziwny lęk strach wręcz paraliż....ta praca mnie dobiła psychicznie.

 

Wnerwia mnie to ze taki jestem nie potrafie sobie poradzic w pracy? dla innych zdrowych ludzi jest to przeciez cos normalnego...ale to jest glupie, mam juz tego dosc i potrzebuje zmian.Nigdy nie bralem lekow ale chyba czas sie nad tym zastanowic...nie chce stracic calego zycia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja jestem po malo konkretnym kierunku studiow, zero perspektyw na prace w zawodzie (ewentualnie moglbym pracowac jako nauczyciel - taaa... juz to widze), a bez dodatkowych kwalifikacji (ktorych nie posiadam) - takze poza.

 

a w ogole, to zeby cie zatrudnili, to musisz isc na interwju i sie ladnie zaprezentowac (byc komunikatywnym, asertywnym, i nie wiadomo co jeszcze :P), co jest w moim przypadku nie do wykonania. tzn. mam za soba kilka rozmow, ale bez efektow (kompromitacja + stres + czasami niewerbalne wyrazy wspolczucia od osoby rekrutujacej, jaki to ja biedny i schorowany musze byc).

 

i pierwszy rok bezrobocia za soba. czas ucieka i nie ma przyszlosci. hehe.

 

zazdroszcze tym co pracowali dluzej niz 3 tygodnie :P

 

ci co pracowali, niech napisza jak znalezli prace. z ogloszen (gazeta, internet)? z pupu? bo raczej nie przez znajomych? przynajmniej w moim przypadku ostatnie rozwiazanie odpada... ^^

 

no i jak sobie radziliscie na rozmowie kwalifikacyjnej, zdradzcie sekret sukcesu, wyprobuje nastepnym razem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o zawody dla fobików społecznych to fajna praca na stanowiskach takich jak: tester, programista, grafik, pisarz, może pomoc księgowej. Odradzam własną działaność gospodarczą z wyjatkiem sprzedaży internetowej,, dlatego ze w jakiś sposób trzeba zdobyć przychod, a to nie moze obyć się bez częstych kontaktów z ludźmi.

Odradzam bycie asystentką dyrektora, sekretarką, dziennkiarzem, i każda prace przy obsłudze klienta.

 

 

 

całkowicie się z tym nie zgadzam to sie nazywa uporządkowanie życia lękowi zwykła ucieczka,jesli ktos chce byc niewiem kierowcą,ksiegowym czy pilotem to niech zrobi wszystko aby tak sie stało,nie mówie tu żeby na siłe,ale w innych dziedzinach życia codziennego trenowac(takze w pracy) żeby ten lęk w obcowaniu z innymi ludzmi był minimalny.oczywiscie wiadomo że jak fobika wyślesz na kase do marketu to wytrzyma 5 min,chodzi tu o prace nad sobą by robic to co sie chce a nie byc jak zdyskryminowany kaleka który nadaje sie tylko do pracy w samotnosci przy komputerze...,pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×