Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

Singer,

przeczytaj sobie moje posty. Ja miałam myśli o krzywdzie w stosunku do swojej córci. Udaje mi się je lekceważyć i jest coraz lepiej bo wiem że to absurd. Mój psycholog powiedział że na pewno jej krzywdy nie zrobię, a to są tylko ukryte emocje które w tak podły sposób manifestują się pod postacią natrętnych myśli.

Napisz co u Ciebie?

 

 

Czołem !

 

A więc nabrałem troszkę dystansu do życia, ale niestety skończyło się odejściem od małżonki. Córkę widuję, z żoną zachowane są dobre relacje. Nerwica ciągle siedzi we mnie, ale już nie sprawdzam po dwieście tysięcy razy czy zamknąłem dom, zakręciłem kurek od gazu..co prawda zdarza mi się nacisnąć dwa razy guzik od zamknięcia auta, ale to bardziej z braku zaufania do mojego samochodziku :mrgreen:

Przyjąłem jedną zasadniczą postawę " ni ch%$a".. kiedy jadę autem i mózg podpowiada mi by gwałtownie skręcić kierownicą, powtarzam sobie to w myślach i tłamszę, tłumaczę że od tego świat się nie zawali.

Odkąd odszedłem od żony nabrałem niesamowitej pewności siebie, stałem się dla siebie kimś atrakcyjnym, kreatywnym, błyskotliwym.. pierwszy raz nie miałem problemów z nawiązywaniem pierwszego kontaktu z płcią przeciwną, wyjście do klubu na trzeźwo - nie ma sprawy !

Może też była to kwestia jednej znajomości, która uświadomiła mi iż jestem osobą atrakcyjną i kobiety zwracają na mnie uwagę. Bardzo mnie to dowartościowało i niwelowało moją nerwicę.

Z córcią chodzę na basen, place zabaw, wspólnie spędzamy czas na zabawie i nie mam ochoty zrobić jej krzywdy..bo przecież te słowa " Tato..ale ja Cię lubię / kocham " rozganiają wszystkie chore zalążki złych myśli. Czasami krzyknę, ale to wiadomo jak włączy się "dokuczacz" to każdemu rodzicowi zdarzy się podnieść głos.

W pracy denerwuje się mniej, praktycznie wcale, troszkę ciężej mnie wyprowadzić z równowagi. Jedyne co odczułem to mocniej się wzruszam i chyba zgubiłem gdzieś po drodze uczucie miłości. Miłości do kobiet rzecz jasna, to jest to czego szukam całe życie, a wydaje mi się że jeszcze tego nie znalazłem. Może kiedyś dosięgnie mnie jakaś strzała amora :105:

Do specjalisty nie udałem się, mam fajne myśli których nie chcę stracić, boję się że nie będę sobą..staram radzić sobie sam :)

 

Teraz pojawił się inny problem.. jak już wspominałem zacząłem dbać o siebie. Zapisałem się na siłownię, chodzę na treningi, czuje się lepiej. Początkowo gdy ćwiczyłem w domu ciągle miałem ochotę na seks, wystarczyło zdjęcie modelki żeby ruszyć cały mechanizm pragnień seksualnych. Poznałem kobietę, gdzie nie mogłem przełamać się do zbliżenia, mimo tego że chciałem, to jakoś nie mogłem "zaskoczyć". Pogmerałem w swoim mózgu i udało się, nie było już z tym problemów, a wręcz przeciwnie.. libido szalało. Niestety poznana kobieta okazała się inna niż myślałem więc związek musiał się skończyć. Zacząłem chodzić na siłownię, wspomagać się suplementami i całkowicie straciłem ochotę na seks :hide: Dnie treningowe mam 4 razy w tygodniu i nie wiem czy jest to kwestia przemęczenia organizmu czy przesytu seksem z ostatniego "związku". Zrobiłem sobie "odwyk"..leci już drugi tydzień, a moje libido leży i kwiczy.. Nie wiem co dalej z tym robić .. Mniej trenować ? Ale przecież taki zdrowy wysiłek pobudza chęci do "działań".. iść do specjalisty ? Ciężko gadać o swoich przygodach seksualnych z osobą która nie jest moim kumplem ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tych czasach wydaje mi się, że każdy może nabawić się nerwicy. Ona jest z nami cały czas. Może się zacząć od najmłodszych lat. Gdy osoba jest zbyt wrażliwa i bierze wszystko głęboko do siebie. Nastały ciężkie czasy, każdy ma w życiu załamania. Ja nabawiłam się nerwicy w pracy. Wszystko w biegu, ciągle coś od ciebie chcą i to na już. Dobrze was rozumiem. Miejmy nadzieję, że b ędze lepiej i za to trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy celowe powstrzymywanie się od natrętnej czynności, np. dotykania określonych rzeczy określoną liczbę razy, bezsensownego wychodzenia i wchodzenia do pokoju po zaistnieniu określonego czynnika, jest dobrym sposobem na nerwicę natręctw? Od lat mam takie dziwne czynności, które musze zrobić, bo inaczej czuje dyskomfort psychiczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od lat mam takie dziwne czynności, które musze zrobić, bo inaczej czuje dyskomfort psychiczny.

 

Olej je.. jak olejesz pierwszy raz , drugi , pięćdziesiąty to zobaczysz że świat się nie zawalił..Ty dalej żyjesz i jest wszystko dobrze. Ja tak powoli eliminuje te wszystkie chore nawyki :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim,

Zarejestrowałem się tu wczoraj ale od kilku tygodni obserwowałem to forum. Bardzo podoba mi się temat "pośmiejmy się", uwierzcie mi naprawdę jak człowiek czyta to wiele sytuacji wywołuje śmiech. Super, że istnieje takie forum, bo wiele postów daje dużo otuchy i wiedza o tym, że z podobnymi lub takimi samymi przypadłościami zmaga się bardzo dużo osób nieco krzepi bo to daje siły do walki ze swoimi natręctwami. Ale wrócę do głównego tematu topiku, otóż pozwolę sobie opowiedzieć historię swojej choroby. Zauważyłem, że czytanie takich postów pomaga, a szczególnie tych które nerwicę traktują z przymrużeniem oka. Zaczęło się to w sumie dwa lata temu, początkowo dostawałem ataków paniki i lęku, nie wiedziałem co mi jest bo nigdy nie miałem takich objawów. Najbardziej nie miłym objawem był wówczas ucisk w gardle przy przełykaniu śliny i jedzeniu. Po roku fizyczne objawy ustąpiły ale przekształciły się w lęki i natrętne myśli. W tym samym roku rzuciła mnie dziewczyna którą bardzo kochałem i między innymi to wyzwoliło u mnie takie objawy. Piszę między innymi ponieważ obejrzałem kiedyś dokument o tej chorobie i lekarz psychiatrii powiedział, że jest to choroba "martwienia się". Muszę przyznać mu rację, bo będąc na studiach bardzo dużo się zamartwiałem, stwarzałem sobie wiele sztucznych problemów. Kiedy o tym się dowiedziałem, staram się już tego nie robić. Nie rozumiałem nigdy ludzi, którzy mają lekkomyślny stosunek do życia, teraz im nieco zazdroszczę bo może dzięki niemu nie miałbym żadnych dziwnych natręctw. Nie biorę żadnych leków bo wydaje mi się, że leki tu nie wiele pomogą, zamierzam pójść na psychoterapię poznawczo behawioralną ( wyczytałem tutaj, że taka jest najbardziej skuteczna). Wychodzę z założenia, że rozmowa ze specjalistą jest bardziej skuteczna niż branie leków. Ukrywam swoje dziwne zachowania, ale kiedyś moja siostra zauważyła, że coś tam dotykam kilka razy i tak dalej. A zadziwiające było dla mnie to, że ona też miała podobne objawy rok temu, obejrzała jakiś dokument w telewizji na ten temat i sama wyleczyła się z tego. No cóż ale to też kwestia wrażliwości. Tak czy owak życzę wszystkim powrotu do zdrowia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja potrafię przed wyjściem z domu lub pójściem spać stać przed drzwiami i macać je przez kilka minut, żeby upewnić się czy są dobrze zamknięte. Czasem się wracam i sprawdzam jeszcze raz i jeszcze raz, po kilka razy. Nigdy się nie zastanawiałam nad tym, że może to być w pewnym sensie natręctwo, które może się kwalifikować do leczenia. Wiem doskonale, że drzwi są zamknięte, ale to silniejsze ode mnie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety ja też ukrywam się pod maską, by inni nie wiedzieli, że coś ze mną jest nie tak. Że choroba zmieniła mnie o 180 stopni:| Że już nie umiem się cieszyć, śmiać, żartować. Że moja codzienność to lęk strach i analiza każdego kroku, każdego słowa. Wydaje mi się, że ludzie żyją obok, a ja jestem ponad tym i, że moje życie to odmienność, że nie mogę wręcz im dorównać bo jestem przecież taka inna. Też niestety wrażliwość jest moją cechą podstawową, chęć dobroci, pomocy i przyjaźni. Niestety jak na razie o tym mogę zapomnieć, bo boję się nawet podejść i mówić do obcych.

Jeżeli chodzi o temat, że komuś przeszło i myśli, że to nie wróci. Ja z własnej autopsji ostrzegam, wróci ze zdwojoną siłą. Mnie tak właśnie o mały włos nie zniszczyło. Była chwilę, ok 2 tygodnie. Przeszło. Po miesiącu wróciło nagle, w jeden dzień i z taką siłą, że nic już od tamtej pory nie było takie same. Nagle z dnia na dzień zamknęłam się w pokoju, przestałam jeść, pić, z płaczem szłam do łazienki w domu bo się bałam. Nie rozmawiałam, nosiłam szalik niczym kominiarkę, pod same oczy, żeby ludzie nie patrzyli. Bałam się stóp, butów siebie rodziny własnej pościeli.

Ja bym tego nie ignorowała i skontaktowała się ze specjalistą i jego zapytała jaka jest szansa powrotu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc

 

Jestem tu nowa i bardzo mi ciezko z tym aby napisac swoja historie ale sprobuje.

 

Mam 25 lat. Choruje na nerwice natrectw i lekowa juz od 10 lat. nie bylam zdiagnozowana jeszcze. Ale tydzien temu przelamalam sie i poszlam do lekarza, chlopak mnie namowil i powiedzialam troche o sobie teraz czekam na wizye u psychiatry.

Ja mam bardzo duzo dziwnych rzeczy nawet niewiem od czego zczac.

Wszystkie codzienne czynnosci ktore sa codziennoscia dla mnie sa koszmarem. Zaczne od tego ze boje sie dotyku. Ciagle myje rece wiele razy w ciagu dnia potrafie pol godziny stac nad zlewem i je szorowac. Nic nie dotykam jak tylko cos dotkne to od razu musze umyc rece nie daje mi to spokoju dopoki tego nie zrobie. Moje rece sa suche biale i popekane do krwii. Nie mam sily nad tym zaplanowac. Wszystko wokol mnie jest brudne. Pracuje w szpitalu przez co jak dotkne jakiejs czesci ciala brudnymi rekoma to juz ich nie dotykam bez mycia rak zaraz potem. Nie dotykam swoich wlosow oczu uszu praktycznie calej twarzy bo dotknelam sie gdzies w spzpitalu mimo, ze myje je codziennie nie dam rady uzmyslowic sobie ze sa czyste. MOja twarz rece. Nie am juz sily.

Boje sie bardzo wszystkiego, boje sie spac ze umre dostaje nerwoboli przed snem, boje sie wypadkow boje sie ze cos sie stanie mojemu chlopakowi i moje rodzinie. Zawsze musze sie upewnic ze jest z Nimi wszystko wporzadku. Ciagle w nocy sprawdzam czy moj chlopak oddycha. Boje sie ze ludzie z korymi rozmawiam nie sa prawdziwi i ze mam schizofrenie. Ciagle wszystko sprawdzam potrafie sprawdzic czy drzwi sa zamkniete 50 razy gaz wszystko poporstu wszystko. I wiem jak glupio to wszystko brzmi to nie moge sobie dac ztym rady

O myslach juz lepiej nie wspomnie staram sie ich pozbyc myslac o innych rzeczach i przyznam, ze nad tym moge zapanowac.

Do tego mam obsesje na punkcie mojej wagi cale zycie mialam i bede miala nie moge jesc normalnie. Z kazdym posilkiem mam wyzuty sumienia i rozne. Za duzo by tu opisywac.

Rozpisalam sie wiec koncze jak narazie. Dziekuje za zrozumienie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, a ja się zastanawiam :) Pewnie za dużo myślę, ale dziś trochę przestraszyło mnie moje zachowanie: otóż napisałam dziś za młodszego brata wypracowanie, a on przy przepisywaniu się pomylił i musiał skreślić całą linijkę. Myślałam, że go uduszę, aż wyszłam z pokoju. Chciało mi się płakać :lol: zaczęłam wydzierać się na niego, a to, że się ze mnie śmiał, było dla mnie sygnałem, jak irracjonalna jest moja złość, a mimo to... jeszcze mnie to trochę wkurza, jak o tym myślę, irytujące! A to tylko przykładowa sytuacja.

Czy to jakieś natręctwo? Że nie cierpię, gdy coś jest nieidealnie, nieschludnie? Nie mam problemu z krzywo stojącymi książkami na półkach itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam coś takiego, jak miała postać Jacka Żytkiewicza (Mieczysław Hryniewicz) w serialu "Zmiennicy" Stanisława Barei. Było takich parę scen, jak z deklem, "jeszcze.. jeszcze... jeszcze...", czy ta scena, w której kapało mu z dachu starej kamienicy w czasie snu. nie wiem jak to dokładnie nazwać, opisać, gdyby ktoś mi pomógł nazwać to po imieniu, co to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam coś takiego, jak miała postać Jacka Żytkiewicza (Mieczysław Hryniewicz) w serialu "Zmiennicy" Stanisława Barei. Było takich parę scen, jak z deklem, "jeszcze.. jeszcze... jeszcze...", czy ta scena, w której kapało mu z dachu starej kamienicy w czasie snu. nie wiem jak to dokładnie nazwać, opisać, gdyby ktoś mi pomógł nazwać to po imieniu, co to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam coś takiego, jak miała postać Jacka Żytkiewicza (Mieczysław Hryniewicz) w serialu "Zmiennicy" Stanisława Barei. Było takich parę scen, jak z deklem, "jeszcze.. jeszcze... jeszcze...", czy ta scena, w której kapało mu z dachu starej kamienicy w czasie snu. nie wiem jak to dokładnie nazwać, opisać, gdyby ktoś mi pomógł nazwać to po imieniu, co to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, to mój pierwszy post. Ja mam coś takiego, że nie mogę normalnie używać telefonu. Chodzi o to, że potrafię całymi godzinami siedzieć nad nim i przestawiać ikonki i widgety. Zaczyna się od tego że postanawiam sobie jakoś je rozłożyć, tak żeby było mi wygodnie. Następnie stwierdzam że ich położenie względem siebie mi nie odpowiada (np. nie następują po sobie kategoriami) więc segreguję ikonki do folderów - system, programy, gry, itp. Potem zaczyna się koszmar ustawiania wewnątrz tych kategorii - jak dam alefabetycznie to jest źle bo wizualnie wyglądają nie tak jak bym chciał, jak przestawię to znowu logiczna kolejność jest nie taka - do tego zaczynam uświadamiać sobie że jakiś program może równie dobrze należeć do jednej jak i do drugiej kategorii... więc żeby nie było wyjątku - postanawiam je obie połączyć... po 3 godzinach stwierdzam że bolą mnie wszystkie mięśnie już od ślęczenia nad tym telefonem, ja czuje się nieszczęśliwy i sfrustrowany że choć poświeciłem tyle czasu i energii na taką ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ - pierdołę nieznaczącą nic - ciągle myślę tylko o tym i nie daje mi spokoju fakt że ciągle jest "źle" z tymi ikonkami. Chce mi się już płakać nade mną :(. Acha i dodam, że jak bym nie miał telefonu - to samo robiłbym na komputerze, a jak nie miał komputera - segregowałbym rzeczy w szafkach w pokoju. Czy ktoś ma coś podobnego i jak z tego wyjść :( proszę o pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, to mój pierwszy post. Ja mam coś takiego, że nie mogę normalnie używać telefonu. Chodzi o to, że potrafię całymi godzinami siedzieć nad nim i przestawiać ikonki i widgety. Zaczyna się od tego że postanawiam sobie jakoś je rozłożyć, tak żeby było mi wygodnie. Następnie stwierdzam że ich położenie względem siebie mi nie odpowiada (np. nie następują po sobie kategoriami) więc segreguję ikonki do folderów - system, programy, gry, itp. Potem zaczyna się koszmar ustawiania wewnątrz tych kategorii - jak dam alefabetycznie to jest źle bo wizualnie wyglądają nie tak jak bym chciał, jak przestawię to znowu logiczna kolejność jest nie taka - do tego zaczynam uświadamiać sobie że jakiś program może równie dobrze należeć do jednej jak i do drugiej kategorii... więc żeby nie było wyjątku - postanawiam je obie połączyć... po 3 godzinach stwierdzam że bolą mnie wszystkie mięśnie już od ślęczenia nad tym telefonem, ja czuje się nieszczęśliwy i sfrustrowany że choć poświeciłem tyle czasu i energii na taką ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ - pierdołę nieznaczącą nic - ciągle myślę tylko o tym i nie daje mi spokoju fakt że ciągle jest "źle" z tymi ikonkami. Chce mi się już płakać nade mną :(. Acha i dodam, że jak bym nie miał telefonu - to samo robiłbym na komputerze, a jak nie miał komputera - segregowałbym rzeczy w szafkach w pokoju. Czy ktoś ma coś podobnego i jak z tego wyjść :( proszę o pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc

 

NEVERER a byles z tym u lekarza? Pytam a wiem, ze nie jest latwo. Mnie chlopak wyciagnal z miesiac temu bo mecze sie z mojimi natrectwami juz 10 lat a od 3 jest juz masakrycznie.

Odbylam dzisiaj godzinna rozmowe z terapeutka ktora znalazla w mojej chorobie podloze z przeszlosci co jest dla Nas normalne ale nie pomyslalam o tym w takim sensiejak Ona to mowila a miala racje. W kazdym razie czeka mnie terapia niewiem jeszcze ma czym ma polegac dowiem sie niedlugo i niewiem ile na nia bede czekac ale mam nadzieje ze szybko bo nie daje juz sobie rady.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc

 

NEVERER a byles z tym u lekarza? Pytam a wiem, ze nie jest latwo. Mnie chlopak wyciagnal z miesiac temu bo mecze sie z mojimi natrectwami juz 10 lat a od 3 jest juz masakrycznie.

Odbylam dzisiaj godzinna rozmowe z terapeutka ktora znalazla w mojej chorobie podloze z przeszlosci co jest dla Nas normalne ale nie pomyslalam o tym w takim sensiejak Ona to mowila a miala racje. W kazdym razie czeka mnie terapia niewiem jeszcze ma czym ma polegac dowiem sie niedlugo i niewiem ile na nia bede czekac ale mam nadzieje ze szybko bo nie daje juz sobie rady.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niunka87, 10 lat :o Boze, wspololczuje

ja niecaly rok, a juz mam serdecznie dosyc..

mysl ,ze moglabym byc pedogilka, morderca mnie przeraza a jednoczesnie caly czas meczy

staram sie olewac, alke dalej mnie mecza

juz nie wiem co mam robic

 

-- 27 lut 2013, 17:59 --

 

czasami sie zastanawiam, czy ja sobie zasluzylam na ta nerwice..

na ta meke, zazdroszcze innym kolezankom ich wydumanych problemow typu, "mama nie chce mnie puscic na impreze, ale mam pecha zyciowego " -,-

ja bym oddala wszystko zeby tych mysli nie bylo

juz trace nadzieje, ze bedzie lepiej. biore leki od 4 miesiecy, a te mysli dalej sa. fuck

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niunka87, 10 lat :o Boze, wspololczuje

ja niecaly rok, a juz mam serdecznie dosyc..

mysl ,ze moglabym byc pedogilka, morderca mnie przeraza a jednoczesnie caly czas meczy

staram sie olewac, alke dalej mnie mecza

juz nie wiem co mam robic

 

-- 27 lut 2013, 17:59 --

 

czasami sie zastanawiam, czy ja sobie zasluzylam na ta nerwice..

na ta meke, zazdroszcze innym kolezankom ich wydumanych problemow typu, "mama nie chce mnie puscic na impreze, ale mam pecha zyciowego " -,-

ja bym oddala wszystko zeby tych mysli nie bylo

juz trace nadzieje, ze bedzie lepiej. biore leki od 4 miesiecy, a te mysli dalej sa. fuck

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×