Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

Mysle , ze jestem wrazliwa osoba , zachwycam sie pieknem swiata i boleje nad biada i niesparwiedliwoscia.. szkoda tylko , ze to moja postrzeganie swiata kiedys tak swierze i niewinne teraz zostalo przytepione...

Bol i strach odbieraja mi sily , netrectwa karza ciagle sie kontrolowac , nie ufam nikomu( poza moim chlopakiem) nie potrafie sie do nikogo zblizyc, a najgorsze jest to , ze ciagle udaje kogos, kim nie jestem:( , juz dawno nalozylam maske i teraz ona mi towarzyszy nieustannie, innym wydaje sie , ze jestem wesloa, usmiedhnieta, pogodna , ale to tylko pozory...niestety..chyba potrfaie sie dobrze maskowac ..nie wiem czy jest to powod do dumy(?)

czy wy tez macie wrazenie , ze zycie ucieka wam przez palce , a swiat zyje gdzies obiok was??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez sie maskuje ale coz nie chce zeby mnie od hipochondryczek wyzwali-jestem mloda cale zycie przedemna a przez to swinstwo czuje sie ograniczana przez zycie.No bo jak normalnie funkcjonowac kiedy ciagle oczuwa sie to wewnetrzne napiecie ktore wtoruje zewnetrznymi objawami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ze zycie ucieka wam przez palce , a swiat zyje gdzies obiok was

 

oj tak i to czesto... jakbym zyla innym zyciem, a czas zwyklych ludzi mnie nie dotyczyl...

A co do maskowania - chyba wielu z nas tak ma. Jestesmy w tym naprawde dobrzy! :| To chyba wynika z naszej obawy przed ocena!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i ja sie zaliczam do tych osob,ktore z zewnatrz potrafia z perrfekcja udawac,ze wszystko jest ok.Wszyscy mi mowia,ze jestem bardzo silna ze zwalczylam tyle przeciwnosci ale w duszy popiskuje jak myszka ze strachu przed wszystkim.Boje sie zawsze powiedziec stanowczo nie...Nie umiem byc konsekwentna.Zaczynam i rzadko koncze.Kiedy jestem zadowolona z siebie i z zycia najmniejsza drobnostka potrafi to zepsuc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madeline20 Witaj serdecznie ja sie czuje jak bym byla szara mysza.Nie zauwazalna przez swiat i ludzi.Czasami bym nie chciala zyc to sie staje byc przykre i nie sprawiedliwe.Czasem czlowiek mysli:Czymu nie moge zyc tak jak inni??? Ale o to sie trzeba czasami postarac i nie tylko my musimy wyciagac reke ale tez spolecznstwo.Pozrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Madelaine ja tez nikomu nie ufam i pilnuje sie na kazdym kroku bo tak mnie nauczylo zycie.Wlasnie przez to iz mialam wiele nieciekawych przezyc stalam sie osoba bardziej skryta i niedostepna pomimo iz wczesniej bylam bardzo czesto usmiechnieta i otwarta dla ludzi.Znam to uczucie nie od dzis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madeline20 świetnie cie rozumiem, znam ten ból, u mnie też wszyscy cały czas myślą że jest pięknie i wogóle , a ja cały czas udaję że jest pięknie, kiedy tak nie jest. Widzę ludzi młodych w moim wieku , którzy korzystają z życia na maksa, jeżdżą gdzieś na koncerty bywają między ludźmi cieszą się z życia... i wtedy właśnie nachodzi mnie to samo wrażenie , że życie mnie omija i tracę czas. Trudno mi jest się uśmiechać i cieszyć tak jak było dawnej chciałoby się wrócić w przeszłość i robić wszystko żeby nie zachorować na nerwicę natręctw.... ta choroba jest jak powolna autodestrukcja...natrętne myśli nas niszczą zmieniając nas na ludzi zamkniętych w sobie, tworzą się bariery które blokują nas od życia..tego prawdziwego życia...chciałoby się jak najszybciej wyzdrowieć...tylko pada pytanie czy jest to możliwe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dopiero teraz po przeczytaniu kilku Waszych temamtów, dotarło do mnie, że "to" co mnie spotkało, to było cholerne natręctwo.

Zdarzyło się to po raz pierwszy, akurat z dala od domu, bliskich.

myśli, które mnie nękały przez 2 miesiące, niemalże 24h/dobę, doprowadzały mnie do szału, nie mogłam spać,normalnie funkcjonować.

starałam się jak mogłam, ze wszystkich sił zagłuszyć je...z marnym rezultatem :(

w końcu zaczęłam się modlić i prosić Boga o pomoc, o spokój...

i muszę przyznać, że chyba to uratowało mnie przed szaleństwem :)

Myśli odeszły, wróciłam do domu i ani razu (od miesiąca) nie przyplątały się.

Tylko tak się zastanawiam, czy jeśli pojawiły się one raz, to czy może się to powtórzyć :?: czy konieczny jest lekarz już teraz, nawet gdy wszystko ucichło :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję Ci za odpowiedź :smile:

 

Wiem, że to co przeszłam było małym piekiełkiem i jestem prawie pewna, a raczej obawiam się tego, że gdy znajdę się znów w podobnej sytuacji życiowej, zacznę (a raczej mój mózg) w ten sam sposób reagować na stres.

Więc pewnie lepiej pójść za wczasu...

Tylko to takie trochę przerażające, bo lekarz kojarzy mi sie z chorobą...a ja nie chcę być chora :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, mam podobne wątpliwości...

Kiedyś było ze mną gorzej niż teraz. Od dłuższego czasu jakoś się trzymam (z wyjątkiem kilku cięższych dni ponad miesiąc temu). Znaczy wiecie - teraz też mam pewne objawy, ale nie są tak męczące jak te dawne. Nigdy nigdzie się nie leczyłam. Czy może być tak, że poprzedni stan powróci? Albo że będzie jeszcze gorzej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest choroba. Znamię waszej przeszłości. Ognisko zepsucia, niepewności i lęku które trzeba jak najszybciej zgasić. Bo nie same myśli, a niemoc wobec nich, niepewność i napięte oczekiwanie kolejnego ataku w końcu was zniszczą. Jak im zaradzić?

Najlepiej poprzez psychoterapię, bądź tez samokontrolę-poznanie siebie, źródła lęku i zrozumienie, wyeliminowanie problemu. Ale kto chce prawdy, niechaj uda się do specjalisty!! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Czy mieliście taką sytuację kiedy wykonywaliście swoje natręctwa aby zapobiec pewnemu zdarzeniu a ono faktycznie się wydarzyło?? Np: Wykonywałem różnego rodzaju natręctwa kiedy myślałem/widziałem mojego siostrzeńca z długopisem w ręce. Wtedy wyobrażałem sobie, że upada i wbija mu się w oko. Może dokładnie tak się nie wydarzyło ale mój siostrzeniec nie widzi na jedno oko po tym jak wykryli u niego guza w oczodole i dokonując operacji usunęli mu część nerwu wzrokowego. Ciekawi mnie jak wtedy sobie radziliście?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje natręctwa często wiążą się z tym, by "czemuś zapobiec". Zdażyło się może z raz przez całe życie i jedyny objaw to był fakt, że dostałam w końcu tego kataru czy coś w tym stylu. Pewnie stało się tak, że i tak była paskudna jesień a ja tak męczyłam się z rytuałami i zamartwianiem się, by nie zachorować, że sama osłabiłam sobie odporność.

Ciągle jednak mam "jazdy", że szczęście całej rodziny, świata etc. zależy od wypełniania moich natręctw :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, o nerwice zacząłem się podejżewać gdy ktoś mi o niej wspomniał lecz nie mam pojęcia czy moje problemy mają jakiś związek z tą chorobą i proszę was o pomoc. A więc tak: od paru tygodni nie mogę spokojnie zasnąć dopuki nie ma idealnej ciszy, wszystko mnie denerwuje (telewizor nawet z drugiego pokoju, komputer, tykanie zegara, odgłosy poruszania się domowników, nawet przedłużacz który ledwo buczy) a gdy już nie mogę przez to spać to dosłownie wstrząsa mnie na łóżku ze złości. Następnie mam tak jak niektóre osoby z tego forum że stale boję się chorób i doszukuje się obiawów u siebie i choć na niektóre byłem badany to nadal mnie męczy możliwość chorowania na nie. Mam też obsesje dotyczące tego co inni myślą o mojej osobie (np. gdy ktoś mi powie coś przykrego w żartach to chociaż to nie prawda to jednak zadręczam się tą myślą aż nie wyjaśnię tego). Martwię się też stale o swoją przyszłość oraz mam problemy z samookaleczaniem się.

A więc tak jak wspomniałem na początku proszę was o pomoc i poradę, za, które dziękuję z góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja historia

Czyli jak to się zaczelo że jestem taki hm „oryginalny” :twisted:

 

Od jakiegoś czasu należę do oryginalnych ludzików którzy maja nn.

 

Jestem z rocznika 1976 czy jak wiadomo najlepszego.I jestem typowym cholerykiem.

Mam nadludzkie poczucie humoru cos jak Chendler w serialu „Przyjaciele” – kto ogladał ten wie o co chodzi.Jestem raczej „user freindly”, ale czasem nie odpuszczę, choć by nie wiem co :)

 

Mam kochającą żonę której powiedziałem o tym „oryginalnym niedociągnięciu”

Moje slonko wpsira mnei ile może i za to kocham ja jeszcze bardziej

Ja na jej miejscu dawno bym się już pewnie zwinoł

 

Jak to sie zaczło u mnie.

 

Pamiętam że parę lat temu oglądałem film coś w stylu atostrada do nieba i był tam taki mały umierający chłopiec, w każdym razie film się kończył tym że chłopiec umarł. Pod koniec filmu popatrzyłem na zegarek była godzina i minut 53.

Od tego czasu zacząłem sobie kojarzyć :roll: tą liczbę z tym incydentem.

Potem doszedłem jakoś dziwnie do wniosku że liczba 3 jest złem czyli evil i tu zaczęły się problemy z nn. Gdy coś nie udało mi się zrobić za 1 razem albo podczas tego miałem czarne myśli robiłem drugi a jak znowu powracało to następny raz i tu sławne „aleeeeeeee” kolejny raz jest 3 wiec idę dalej do 4 bo wiadomo 4 jest lepsze od 3

 

Później zacząłem to rozgryzać :roll: ze jeżeli 3 jest złe to później jest cztery a w dół to znowu 3 wiec bezpieczniejsza jest liczba 5

 

Czasem też nasunęło się liczenie 4 x 4 plus extra 4 plus dla pewności 1

 

Bałem się w sumie nadal się boję choć to irracjonalne że jak to pomine to stanie się coś złego mnie albo rodzinie.

 

Jeżeli np. byłem w miejscu publicznym to przecież zawsze :roll: można policzyć w pamięci.

Potem zaczęło się nasilać np. zapalne światła i gaszenie (ale nie wszędzie)

Potem nałożyło się że trzeba wracać z kądś tą samą droga jaka się przyszło np. (z domu do sklepu ze sklepu do domu)

Zauważyłem też, że chce albo chciałbym mieć nad wszystkim katrolę

np. strzepuje kołdrę a róg kołdry się podwinoł więc próbuję prawie do skutku oczywiście licząc próby aż się uda – albowiem ja jestem pan i żadna głupia kołdra nie będzie mi robić tak jak ona chce – jak to pisze to właśnie widzę jak to komicznie brzmi - zaczynam się złościc wkurzać i wyzywać ja albo w pamieci albo na głos , albo mam chęć to zniszczyć (czasem to robie) – teraz to zabrzmiało jeszcze komiczniej :)

 

Tak samo jak cos robię i kończę to robić a tw w tym momencie sa jakieś reklamy odcinków typu kriminalne sprawy LA czy cos w tym stylu że kogoś tam pobili to się zaczynam wkurzać i myśle tak „dlaczego akurat w tym momencie leci to w tv czy tam w radiu czy nie mogło pieć minut pożniej” no i zaczynam robić to prawie od nowai zaczyna się liczenie L pracuje jako informatyk i to jest wkurzajace ze cos musz erobic jeszcze raz do skutku rodzaj zapetlenia – oczywiście licząc

 

Zauważyłem też ze denerwuje mnie liczba 33 „bo to jest wiek kiedy zmarł Jezus” do tego dochodzi , że jak denerwuje mnie lietar „t” bo to przypomina krzyż no i litery „sp” bo to na pewno od „świętej pamięci”.

 

Jest to o tyle uciązliweże jak coś tam zaczynam czytać to w pewnym momencie przełączam się na tryb myślenia literowego i obok np. zadowolenia z lektury jest analiza literowa albo jakiś atak zlych mysli. No i powtarzam czytac zdanie a jak jest to zdanie w 3 wersie to od poczatu albo od poprzedniego akapitu jeżeli ten nie był 3.

Troche mnie to irytuje bo hobbistycznie staram się pisać scenariusze (staram bo na razie prace stoja w miejscu choć all jest już gotowe w głowie tylko przepisać)

 

Ja wiem że to irracjonalne , próbuje sam z tym walczyć nie chce prochów bo uważam ze powinno się mi udać alo fajnie by było gdyby sie udało z godnie z hasłem „Jestem – mogę”.

 

Zauważyłem także że są okresy przejściowe.

Oraz nasilenia jak chce cos kupic nowego wtedy zaczyna się swoisty rytuła kupienia zawiezienia do domu rozpakowania.

Zacząłem sobie to tłumaczyć też tak :roll: ze jak cos kupuje to tylko na wypróbowanie i z później kupie coś podobnego ale o wiele bardziejszego.

No nie daj boże ze następnego dnia coś będzie nie tak albo cos będzie nie tak to od razu się irytuje wkurzam i jestem w stanie nawet coś wymyśleć żeby to oddać do sklepu.

To jest tak irracjonalne że aż śmieszne.:twisted:

 

Cieszę się że moja żona mnie wspiera i mogę na nią liczyć.

 

A wszytsko zaczęło się od niewinnej @#%$@#$%@#$ liczby 53

Malo tego ja staram się ta liczbę w ogóle wykluczyć i jak jest 53 na zegarze to nic nie robie albo przerywam prace. Jak się kogoś zapytam o godzinę to jak powie np. 14 : 53 to czekam chilke i pytam jeszcze raz.

Czasem się wkurzam jak wlaczam tv czy komputer czy komorke czy cos i że akurat teraz jest ta liczba nie za chile nie wczesniej tylko teraz no i już pełno myśli wlaczego akurat pojawiola się teraz. Przeważnie wyłaczam i wlaczam na nowo

 

Maly przykład ogladam tv leci film zona chce wyciagnąc mnei do tesco. Jak wyłazilem z domu popatrzyłem na zegarek a tam akurat @$@#$$@#$ 53 pomyślałem olać.

Jestemw Tesco stoje z zakupami a tu nagle podbiega jeden z drugim i pach mi z liścia – noto nie byłem dłużny i oddalem troche mocniej az wpadł koles na jakieś pierogi :twisted: a jego kumpel tylko patrzył. Potem jakos to wyjasnilismy.

W drodze do domu zaczolem myśleć i analizować i doszedłem do jakże banalnego ale i genialnego wniosku to prze zto że wyszedłem kiedy było 53

I jak tu być normlanym :twisted:

 

A teraz cos pozytywnego

Zauważyłem także ze w stresujących sytuacjach nn znika prawie hah totalnie. Tak samo znika jak jestem wśród nowych osób czy coś tam robię z nowymi ludzikami – nowymi w sensie których nie znam albo przed chila poznałem np. ludziki z wycieczki itp. Czy tam ludziki na imprezce.

 

W sumie da się z tym walczyć da się z tym żyć ale jest ciężko

Nie przyszło łatwo mi to wszystko napisać.

 

 

"Najciężej jest wybić sobie z głowy to co sie ubzdurało"

 

[ Dodano: Czw Gru 21, 2006 2:39 pm ]

hm nie czytac ale i komentowac i pisac swoje historie

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, to typowa nerwica natręctw. Ja też swojego czasu nienawidzilam cyfry 3!! nic nie mogłam robic 3 razy! mnie cyfra 3 kojarzy sie z chorobą nowotworową- a dlaczego- nie mam zielonego pojęcia. Odkąd 4 lata temu zaczęłam brac leki- ani śladu jakis wiekszych natręctw, dlatego szkoda, że nie bierzesz tego pod uwage i mimo wszystko dajesz wygrywać chorobie. Nieraz mnie złapie NN, ale jest ona nieporównywalna z tym co było. Leki działają cuda i nie uzalezniają :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedz Aleksandry znowu mnie zaskoczyła (tu przypomina mi się scena z filmu Sexmisja gdy czujesz się źle weź pigułke a jak nie pomaga to jeszcze jedną a jak i to nie pomaga to może ze dwie jeszcze).Skoro możesz obejść się bez tabletek to napewno przy pomocy psychoteapii uda ci się pokonać chorobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mozesz to napisz jakie to sa lekarstwa i jaki maja sklad :)

To ze nie uzalezniaja to akurat po czesci wazne dla mnie wazne czy nie otepiaja :)

 

Na marginesie probuje dojsc przyczyn takiego zachowania sie i takiego toku myslenia.

 

 

 

"Każdy sposob jest dobry by nie przegrać"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam Twojego posta i zobaczyłam siebie! Najgorsze jest z cyframi i literami. Jeden złe, bo jest samotne, 2 to połowa z czterech które jest cyfrą śmierci, 3 połowa z 6 czyli cyfry szatana, siedem to przecież 3 i 4, 8 dwie 4, 9 3x3 ... Więc uznałam że najbezpieczniejszą liczbą jest 18 + jeden taki bonus. A robić wszystko 19 razy to naprawdę katorga. Litery też mi się źle kojarzą, dlatego zrezygnowałam prawie w całóści z czytania, które przecież tak uwielbiam. Bo jak czytam jakąś książkę, to zanim przerzuce artkę to muszę zatrzymać wzrok na jakimś pozytywnym wyrazie. W rezultacie czytanie zajmuje mi wiele czasu i nie jest takie przyjemne. Mam tego dosyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej ej wlazisz z butami do mojego swiata :) przecie zkazdy wie ze to zla jest lioczba 3 nastepna po niej jest 4 ktora mogaby sie zarazic ale nie zawsze wiec bezpieczna jest liczba 5

 

napisales ze 18 ale 18 lat moze miec dres ktory bedzie barczystym ksiegowym i poprosi o telefon

 

 

 

 

"Każdy ma swoje priorytety niesty, kazdy ma swoje wady zalety "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, że długo zastanawiałam się nad 5 ? Myślałam, myśłałam i mój krytyczny, zniewolony umysł ;) powiedział, że 5 to cyfra nieparzysta, więc jak ja to określam samotna (inne skojarzenie 5 koło u wozu), kiedyś myślałam że 4 jest ok. , ale moje dziecięce złudzenie zniszczył odcinek W11 , w którym morderca na swoich ofiatach zostawiał kartki z 4. Wszechwiedzący śledczy doszli do wniosku, że dlatego 4 bo 4 jest liczbą śmierci. A co to ma do 5? Dużo, bo od 4 do 5 niedaleka droga :) . Ja bym nie ryzykowała :P .

 

Ps: Jeszcze raz przeczytałam mojego posta (staracją się wcielić w postać człowieka bez NN) i stwierdziłam, że niejestem normalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×