Skocz do zawartości
Nerwica.com

godzina kawkowania i słuchania opowieści 100zł?!


ideaxp

Rekomendowane odpowiedzi

NaaN,

Jeżeli jest już zebrana grupa, której trzeba coś powiedzieć, żeby się zdecydowali na udział w czymkolwiek i jest jakaś inna grupa, która uczestniczy w psychoterapii to nie ma mowy o efekcie placebo.
Nie ma mowy, mój drugi przykład nie był z efektem placebo, przecież o tym napisałam.

 

Moim zdaniem nie ma możliwości zbadania skuteczności psychoterapii na zasadzie placebo,
A jak chciałabyś to badać(bez placebo) i dlaczego twoja metoda jest lepsza od metody z placebo?

 

http://psycho-kit.pl/?p=3971

 

nie mówiąc już o przyjęciu rozsądnych kryteriów wyzdrowienia.
Ooo, to by było tym gorzej dla psychoterapii i pacjentów, skoro nawet nie wiadomo kiedy pacjent jest zdrowy....bo skąd w ogóle wiadomo, że ktokolwiek wyzdrowiał...skoro nie można tego stwierdzić, to jak można twierdzić, że jakakolwiek terapia jest skuteczna? Przykro mi, ale to strzał w stopę... :(

 

cytat z linku powyżej:Jaka jest oficjalna definicja skutecznej psychoterapii? „Leczenie psychologiczne jest uznawane za skuteczne, jeśli porównanie jego efektów ze skutkami braku leczenia, zastosowania psychologicznego placebo lub alternatywnej metody terapii wykazuje jego znacząca przewagę. Za skuteczne uznaje się te interwencje psychologiczne, które w powtórzonym badaniu, opartym na planie porównania między grupami, wykazują przewagę” (ref APA 1995).

 

 

Natomiast cała sztuka w terapii polega na tym - że OSOBA jest chora (a więc jej myślenie, odczuwanie etc.).

I jak ktoś mówi/myśli że terapia nie działa to NIKT go nie przyjmie na leczenie, bo po co ?

No pewnie! bo jeśli terapia działa na zasadzie efektu placebo, to faktycznie nie ma po co...

 

-Ty nie rozumiesz że tarapaia sama z siebie nie działa
Ależ rozumiem! musi być jeszcze pacjent i terapeuta, który tą terapię poprowadzi wg zasad danego nurtu.

 

Jezeli się wie że terapeuta to nieczuły zdzierca pozbawiony skrupułów to jak mozna chciec wejśc z nim w głebszy związek emocjonalny? Jak można mu opowiadać o swoich wstydliwych sprawach?

Jak mozna się zwierzać osobie o której ma się taką opinię jak wy?

@jetodik jakoś potrafi, a że Ty tego nie potrafisz, nie znaczy, że tak się nie da.. myślę, że ja też bym potrafiła analogicznie jak @jetodik, aż mnie zaczęło korcić żeby pójść na jakąś terapię, sprawdzić co Ci terapeuci tak naprawdę potrafią... :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[ciach] superwizja też niedroga, [ciach]

 

Byłeś? Skąd wiesz, że niedroga?

 

-- 20 lut 2015, 17:33 --

 

nie mówiąc już o przyjęciu rozsądnych kryteriów wyzdrowienia.

 

Ależ jest definicja zdrowia psychicznego stworzona przez WHO. Mozna ją znaleźć na Wikipedii:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zdrowie_psychiczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[ciach] superwizja też niedroga, [ciach]

 

Byłeś? Skąd wiesz, że niedroga?

Jedna superwizja kosztuje, mniej więcej tyle co wizyta u terapeuty, czy to dużo? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[ciach] superwizja też niedroga, [ciach]

 

Byłeś? Skąd wiesz, że niedroga?

Jedna superwizja kosztuje, mniej więcej tyle co wizyta u terapeuty, czy to dużo? :mrgreen:

 

Dla autora wątku wydaje się, że dużo... :mrgreen:

I to jest ciekawe. 100 zł dla terapeuty to dużo, ale te same 100 zł dla superwizora, to już niedużo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko jest łatwizną

to, że wszystko to już Ty powiedziałaś, ale

psychologia to jest taka prościzna, że szkoda gadać :)

wystarczy to lubić i się tym interesować

 

Tak wystarczy to lubić i interesować się i wtedy wszystko jest łatwizną.

 

a teraz mały przegląd dyskutantów broniących t.:

 

 

NaaN - jej ulubionym tematem jest "co na dzisiaj czyli "dziennik psychoterapii"

Realla - jej ulubionym działem na forum nerwica.com jest dział "psychoterapia"

Abraxas - od lat uczęszcza na różne psychoterapie, cud, że jeszcze nie jest zdrowsza od najzdrowszych.

espritt - od lat broni terapeutów na forum, kiedyś podejrzewałem, ze sama jest terapeutką

ingabeta - chodzi na psychoterapię od 7 lat

....................................

 

 

i teraz przedstawię tutaj pewien mechanizm psychologiczny, dobrze już poznany: człowiek który robi coś angażując w to czas, pieniądze, nadzieje, racjonalizuje szeroko pojętą zasadność tego czegoś.

to jest taki mechanizm obronny przed zawodem.

dlatego z różnych badań wynika, że jak więcej poświęcimy terapii, to znaczy nie jest ona darmowa itd., to ta terapia jest skuteczniejsza.

bo psychika będzie wręcz wymuszała na sobie skutki podświadomie, coś w stylu placebo, po to tylko aby nie doznać zawodu, że ta terapia jest guzik warta.

były badania na grupach kontrolnych którzy nie bulili i na tych którzy bulili no różne różne i potwierdzone to było.

 

i tutaj podejrzewam że dyskutantki powodowane tym mechanizmem psychologicznym, walczą właśnie o zasadność tego w co się mocno zaangażowały, więc nie jest tak, że to ja się okopałem na swoim stanowisku jak pisze Abraxas, sytuacja jest odwrotna 8)

 

Wiele trudu, widzę sobie zadałeś, żeby broniące pokazać w całej rozciągłości ich udziału w forum i nie tylko a mechanizm jaki opisałeś też jest znany powszechnie.

 

Tak jetoduik masz rację - jedni się angażują w zmianę siebie a inni szukają wymówek.

To jest jeszcze prostszy mechanizm psychologiczny.

Jak napisałam wcześniej każdy robi to co mu pasuje :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w temacie, więc mam nadzieję, że komuś niepotrzebnie nie spieprzę dyskusji, a jeśli tak, no to cóż- przepraszam :) Ale chcę się dołączyć do pisania o cenach za sesje, i ogólnie o terapii, których nie znoszę :/ Dwa lata temu płaciłam u pani R. 110 zł za 50 minut (niepomagającej) rozmowy, czasem też za milczące sesje, podczas których terapeutka bardzo ogólnie odpowiadała na zadawane przeze mnie pytania, a kiedy ja zamilkłam, bo ona "dziwnie" odpowiadała siedziałyśmy na fotelikach milcząc obie. Terapeutka wpatrywała się we mnie wzrokiem dzikiego lwa, by na koniec powiedzieć: "Na dzisiaj już skończymy"... Co mnie podkusiło wydawać 110 zł raz w tygodniu przez okres 7 miesięcy? Dodam, że terapia oczywiście nie pomogła mi nic, a nic!

Nie mam zamiaru zarabiać i płacić na to, by terapeuci mogli sobie kupować papier toaletowy... Bo tak to trochę odbieram... Pacjent zarabia na terapeutę, daje mu kasę, kupuje sobie pomoc, która przecież jest bezcenna, od serca i nie wymaga wysiłku... Jak dla mnie to jakaś masakra z tymi terapiami. Wkurzają mnie nawet słowa: psycholog, psychoterapia, terapia, idź na terapię... powinnaś iść na terapię... Bla bla bla, na samą myśl dostaję skrętu kiszek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla autora wątku wydaje się, że dużo... :mrgreen:
To chyba dobrze, to znaczy, że autor, przynajmniej jest konsekwentny, w przeciwieństwie do obrońców taniości terapii... że gdy oni sami płacą terapeucie 100zł, to jest to mało, a potem gdy terapeuta płaci tyle samo, to jest nagle dużo... ;)

 

I to jest ciekawe. 100 zł dla terapeuty to dużo, ale te same 100 zł dla superwizora, to już niedużo...
Bo patrząc relatywnie i uwzględniając ile zarabia terapeuta, a ile pacjent, to tak właśnie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla autora wątku wydaje się, że dużo... :mrgreen:
To chyba dobrze, to znaczy, że autor, przynajmniej jest konsekwentny, w przeciwieństwie do obrońców taniości terapii... że gdy oni sami płacą terapeucie 100zł, to jest to mało, a potem gdy terapeuta płaci tyle samo, to jest nagle dużo... ;)

 

I to jest ciekawe. 100 zł dla terapeuty to dużo, ale te same 100 zł dla superwizora, to już niedużo...
Bo patrząc relatywnie i uwzględniając ile zarabia terapeuta, a ile pacjent, to tak właśnie jest.

 

Ale z mojego oglądu tego wątku wynika, że jego autor nie jest właśnie konsekwentny, bo twierdzi, że 100 zł za terapię u psychoterapeuty to za dużo, ale kiedy ten psychoterapeuta płaci 100 zł za superwizję, to jest juz "niedużo"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znachor,

ale kiedy ten psychoterapeuta płaci 100 zł za superwizję, to jest juz "niedużo"...
100zł dla kogoś, kto zarabia 10000 na miesiąc, to jest dużo? A 100 złotych, dla kogoś kto zarabia 10000 w rok, to jest dużo czy mało? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znachor,
ale kiedy ten psychoterapeuta płaci 100 zł za superwizję, to jest juz "niedużo"...
100zł dla kogoś, kto zarabia 10000 na miesiąc, to jest dużo? A 100 złotych, dla kogoś kto zarabia 10000 w rok, to jest dużo czy mało? :smile:

 

Oczywiście rozumiem Twoją wypowiedź i widzę różnicę, ale ja w swojej wypowiedzi zestawiłem to co stwierdza autor wątku i to nie jest konsekwentne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znachor, za superwizje on płaci jak często?

więc właśnie chodziło o to odniesienie, sama w sobie stawka 100zł/h oczywiście że droga i tutaj jest sytuacja taka, że t. zdziera z t.

 

NaaN,

 

 

NaaN,

 

na serio ? Każdy kto prowadził własną DG wie, że odpowiedż na takie pytanie jest raczej niemożliwa.

 

chce się jeszcze odnieść do tego, a więc o czym Ty piszesz, bierzesz pita i masz czarno na białym, szkolenia wrzucasz w koszta itd.

 

 

Tak jetoduik masz rację - jedni się angażują w zmianę siebie a inni szukają wymówek.

 

wymówek do czego?

 

Tak wystarczy to lubić i interesować się i wtedy wszystko jest łatwizną.

 

miałem ten przedmiot, psychologia nie jest trudna ;)

 

WinterTea,

 

przykro mi, że tak z Ciebie bezwzględnie zdzierano :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, jak już pisałam, skończ waść, bo nawet nie potrafisz napisać o mnie słowa prawdy, chyba coś ci się przyśniło :lol: różne terapie, od lat, toś mnie rozbawił. Twój styl odpowiadania na argumenty nie zmienił się od poprzednich dyskusji, które z Tobą prowadziłam (a to było już dość dawno), więc nie będę i tu tracić czasu. Widać to, co myślisz na ten temat jest lepsze i właściwie niepodważalne przez jakiekolwiek słowa, bo na każdy merytoryczny argument odpowiadasz: to łatwizna przecież, jakie koszty -przecież każdy się doszkala... Nawet nie będę wszystkiego powtarzać po dziewczynach, dodam tylko że też trzeba gabinet wynająć i, tu zaskoczenie, to nie jest za darmo. A w takiej Warszawie nawet bardzo dużo kosztuje. Nikt terapii we własnym domu nie będzie przeprowadzał.

Ogólnie pozostaje życzyć powodzenia w życiu.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

NaaN,

 

na serio ? Każdy kto prowadził własną DG wie, że odpowiedż na takie pytanie jest raczej niemożliwa.

 

chce się jeszcze odnieść do tego, a więc o czym Ty piszesz, bierzesz pita i masz czarno na białym, szkolenia wrzucasz w koszta itd.

Odniosłam się do konkretnej prośby o wyliczenie ile z każdej godziny pracy idzie w koszty a ile jest dochodem. Tak, wiem, zaraz powiesz, że wystarczy podzielić na godziny ale to będzie miarodajne tylko w jakimś okresie.

 

 

Tak jetoduik masz rację - jedni się angażują w zmianę siebie a inni szukają wymówek.

 

wymówek do czego?

do zajmowania się sprawami na jakie nie ma się praktycznie wpływu oprócz własnegoi działania skierowanego jednoznacznie do określonej osoby.

 

Tak wystarczy to lubić i interesować się i wtedy wszystko jest łatwizną.

 

miałem ten przedmiot, psychologia nie jest trudna ;)

A dla kogoś innego całki są łatwizną i o tym pisałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt terapii we własnym domu nie będzie przeprowadzał.
A dlaczego nie? jak ma duże mieszkanie, to co stoi na przeszkodzie? z resztą co tam -nie musi, obecnie terapeuci proponują też inne możliwości jak dojazd do pacjenta, czy terapia online.

 

A dla kogoś innego całki są łatwizną i o tym pisałam.
Sądzisz, że na psychologię czy na jakiekolwiek studia, często idą tacy, którym wydają się one dla nich za trudne? przecież CI dla których psychologia okaże się być zbyt wymagająca , po prostu jej nie skończą... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak słów na to, co w tym wątku jest. Przynajmniej, ja wymiękam.

 

Jedyne co mnie zaskakuje - już tak całkiem CAŁKIEM na boku dyskusji ;)

Po co wam wiedzieć jakie oni mają koszty, ile kosztuje coś tam, a ile ZUS, a ile no nie wiem - fotel na którym siedzisz.

Czy tak SAMO podliczasz prawnika, lekarza czy architekta - jak chcesz skorzystać z ich usług ?

A nawet gdyby oni to wszystko mieli za darmo (nie ponoszą żadnych opłat/kosztów etc.) - co Ci do tego.

Widzisz cenę usługi - albo ją bierzesz, albo nie.

 

Tak jak napisałam. Cena endokrynologa 350 zł - mnie nie stać, wybrałam tańszego.

Ale do głowy by mi nie przyszło - żeby podliczać koszty studiów/szkoleń/specjalizacji/ZUSu/wynajmu gabinetu czy ile kosztuje aparat do USG lekarza endokrynologa!

Na Boga !

 

A jeśli miałabym tak zrobić - ok, podliczę koszt endokrynologa i co dalej ?

JA jako pacjent mam mu powiedzieć ile on ma prawo zarabiać ?

Zidiocieliście już całkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo, można, ale niestety zazwyczaj się sporo czeka i nie dla wszystkich wystarcza miejsc "sponsorowanych" przez państwo :bezradny:
Do tego z tego co się orientuję, to w ramach NFZ pacjentowi przysługuje określona ilość sesji psychoterapii, nie jest tak, że na NFZ można chodzić w nieskończoność...

 

Po co wam wiedzieć jakie oni mają koszty, ile kosztuje coś tam, a ile ZUS,
To jest mniej więcej wiadomo i było już tutaj mówione, w ramach DG to jest koszt ok 1000zł miesięcznie, a jak terapeuta pracuje gdzieś na etacie np. szkole, to tam płaci składki ,a w ramach prywatnej działalności może sobie już szaleć( proszę mnie poprawić jeśli się mylę).

 

Czy tak SAMO podliczasz prawnika, lekarza czy architekta - jak chcesz skorzystać z ich usług ?

Ja niczego nie podliczam, bo wiedząc jakie mają stawki wiem, że mnie na ich usługi nie stać. Ale jak by mnie było stać, to bym zaczęła liczyć..tak już mam, że lubię wiedzieć za co płacę i dlaczego aż tyle...

 

Zidiocieliście już całkiem.
Myślisz, że terapia by na to pomogła? :mrgreen: Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale filozofia. Popyt przewyższający podaż zawsze winduje ceny. Niewiele ma to wspólnego z kosztami osiągnięcia przychodu.

Obrazy Picassa kosztują tyle nie dlatego, że farba i płótno było drogie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NaaN,
Jeżeli jest już zebrana grupa, której trzeba coś powiedzieć, żeby się zdecydowali na udział w czymkolwiek i jest jakaś inna grupa, która uczestniczy w psychoterapii to nie ma mowy o efekcie placebo.
Nie ma mowy, mój drugi przykład nie był z efektem placebo, przecież o tym napisałam.
Moim zdaniem nie ma możliwości zbadania skuteczności psychoterapii na zasadzie placebo,
A jak chciałabyś to badać(bez placebo) i dlaczego twoja metoda jest lepsza od metody z placebo?

W Twoim pierwszym przykładzie jednej grupie podawano lek, drugiej placebo a trzecia była poddawana terapii. Placebo zastępowało jedynie lek a nie psychoterapię.

Nie przedstawiłam żadnej swojej metody. Pokazałam, że nawet coś takiego jak zorganizowanie i uzyskanie zgody na udział w takim nierealnym eksperymencie (jedni terapia, drudzy pierdu-pierdu) jest już działaniem. Czyli wyklucza efekt placebo.

 

nie mówiąc już o przyjęciu rozsądnych kryteriów wyzdrowienia.
Ooo, to by było tym gorzej dla psychoterapii i pacjentów, skoro nawet nie wiadomo kiedy pacjent jest zdrowy....bo skąd w ogóle wiadomo, że ktokolwiek wyzdrowiał...skoro nie można tego stwierdzić, to jak można twierdzić, że jakakolwiek terapia jest skuteczna? Przykro mi, ale to strzał w stopę... :(

A pisząc to pomyślałam o terapii odwykowej dla alkoholików, gdzie miarą "wyleczenia" jest 2 lata abstynen cji.

Oczywiście jeśli w grupie badanych są osoby z rozpoznaniami to miarą wyleczenia jest ustąpienie objawów.

To moja ewidenta pomyłka.

 

cytat z linku powyżej:Jaka jest oficjalna definicja skutecznej psychoterapii? „Leczenie psychologiczne jest uznawane za skuteczne, jeśli porównanie jego efektów ze skutkami braku leczenia, zastosowania psychologicznego placebo lub alternatywnej metody terapii wykazuje jego znacząca przewagę. Za skuteczne uznaje się te interwencje psychologiczne, które w powtórzonym badaniu, opartym na planie porównania między grupami, wykazują przewagę” (ref APA 1995).

Jest to publuikacja z 1995 r. i nie jest tam napisane co autor rozumie przez psychologiczne placebo. Nie jestem się w stanie do tego odnieść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo, można, ale niestety zazwyczaj się sporo czeka i nie dla wszystkich wystarcza miejsc "sponsorowanych" przez państwo :bezradny:
Do tego z tego co się orientuję, to w ramach NFZ pacjentowi przysługuje określona ilość sesji psychoterapii, nie jest tak, że na NFZ można chodzić w nieskończoność...

punkt dla was laski w ten sposob nie patrzylam bo sama sie wycwanilam i chodze nie na nfz (przy tym tyz nie bulac)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo, można, ale niestety zazwyczaj się sporo czeka i nie dla wszystkich wystarcza miejsc "sponsorowanych" przez państwo :bezradny:
Do tego z tego co się orientuję, to w ramach NFZ pacjentowi przysługuje określona ilość sesji psychoterapii, nie jest tak, że na NFZ można chodzić w nieskończoność...

punkt dla was laski w ten sposob nie patrzylam bo sama sie wycwanilam i chodze nie na nfz (przy tym tyz nie bulac)

 

To tylko częściowo prawda, bo rzeczywiście na NFZ przysługuje chyba ok. 50 sesji terapii, ale...na rok :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przedstawiłam żadnej swojej metody.
To zauważyłam.Czyli mamy teraz sytuację taką, że twierdzisz, że placebo jest złą metodą badawczą do określania skuteczności danej terapii i nie potrafisz wskazać metody skuteczniejszej, ani w w ogóle żadnej, przy użyciu której można by badać skuteczność terapii... :?

 

Pokazałam, że nawet coś takiego jak zorganizowanie i uzyskanie zgody na udział w takim nierealnym eksperymencie (jedni terapia, drudzy pierdu-pierdu) jest już działaniem. Czyli wyklucza efekt placebo
Ależ skąd! efekt placebo to jest właśnie skuteczność pierdu, pierdu...

 

Jest to publuikacja z 1995 r. i nie jest tam napisane co autor rozumie przez psychologiczne placebo. Nie jestem się w stanie do tego odnieść.
I co z tego, że z 1995?

Co autor rozumie rozumie przez placebo było wyjaśnione w linku( poniżej mojego cytatu):Przedmiotem badania jest wybrana metoda terapeutyczna – gdyż szukamy odpowiedzi na pytanie czy to ona „działa” czy nie. „Strategia oparta na modelu eksperymentalnym polega na porównaniu grupy pacjentów poddanych psychoterapii z grupą kontrolną”. Grupę kontrolną stanowi grupa placebo (empatyczne wsparcie terapeuty bez technik psychoterapii) lub/i grupa nie poddana terapii np. oczekująca na leczenie lub/i grupa poddana leczeniu metodą alternatywną np. psychoterapią innego nurtu lub farmakoterapią. Grupy muszą być wystarczająco duże, by można było uogólnić wnioski.

 

i powyższe jest zgodne z tym co się rozumie w psychologii pod tym pojęciem:http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/P/42/Placebo/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przedstawiłam żadnej swojej metody.
To zauważyłam.Czyli mamy teraz sytuację taką, że twierdzisz, że placebo jest złą metodą badawczą do określania skuteczności danej terapii i nie potrafisz wskazać metody skuteczniejszej, ani w w ogóle żadnej, przy użyciu której można by badać skuteczność terapii... :?

 

Bo uważam, że nie ma takiej miarodajnej metody.

 

Pokazałam, że nawet coś takiego jak zorganizowanie i uzyskanie zgody na udział w takim nierealnym eksperymencie (jedni terapia, drudzy pierdu-pierdu) jest już działaniem. Czyli wyklucza efekt placebo
Ależ skąd! efekt placebo to jest właśnie skuteczność pierdu, pierdu...

 

Jest to publuikacja z 1995 r. i nie jest tam napisane co autor rozumie przez psychologiczne placebo. Nie jestem się w stanie do tego odnieść.
I co z tego, że z 1995?

Co autor rozumie rozumie przez placebo było wyjaśnione w linku( poniżej mojego cytatu):Przedmiotem badania jest wybrana metoda terapeutyczna – gdyż szukamy odpowiedzi na pytanie czy to ona „działa” czy nie. „Strategia oparta na modelu eksperymentalnym polega na porównaniu grupy pacjentów poddanych psychoterapii z grupą kontrolną”. Grupę kontrolną stanowi grupa placebo (empatyczne wsparcie terapeuty bez technik psychoterapii) lub/i grupa nie poddana terapii np. oczekująca na leczenie lub/i grupa poddana leczeniu metodą alternatywną np. psychoterapią innego nurtu lub farmakoterapią. Grupy muszą być wystarczająco duże, by można było uogólnić wnioski.

 

i powyższe jest zgodne z tym co się rozumie w psychologii pod tym pojęciem:http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/P/42/Placebo/

 

Nic z tego, tylko coś się już mogło zmienić. Skuteczna terapia zaburzeń psych. może trwać lata i przez lata jeszcze trzeba być zdrowym, żeby uznać, że się wyzdrowiało. To jednak nie angina. Takie badania są potwornie drogie i bardzo rzadko prowadzone.

Spory, która terapia działa, czy działa w ogóle zapewne nigdy nie zostaną rozwiązane. Bo nawet w tym co przytoczyłaś jest b.wyrażny "czynnik ludzki" czyli empatyczne wsparcie terapeuty (a nuż mu się coś znaczącego wypsnie), grupa oczekująca na leczenie (jak wiadomo istnieją remisje i pogorszenia),

Mianem placebo określa się także procedury psychoterapeutyczne oparte na zastosowaniu jedynie czynników niespecyficznych, określanych często jako tzw. czynniki wspólne dla różnych terapii, do których zalicza się m.in.: relację między klientem i terapeutą, nastawienie oraz cechy klienta i terapeuty, a także okoliczności stosowania terapii (np. miejsce terapii)
.

Skoro musimy coś mierzyć to można przyjąć każdą miarę. Dla mnie taka miara jest mało miarodajna i nadal trudno mi przyjąć ją jako placebo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo, można, ale niestety zazwyczaj się sporo czeka i nie dla wszystkich wystarcza miejsc "sponsorowanych" przez państwo :bezradny:
Do tego z tego co się orientuję, to w ramach NFZ pacjentowi przysługuje określona ilość sesji psychoterapii, nie jest tak, że na NFZ można chodzić w nieskończoność...

punkt dla was laski w ten sposob nie patrzylam bo sama sie wycwanilam i chodze nie na nfz (przy tym tyz nie bulac)

 

sama chodziłam na NFZ, ale niestety przychodnia nie miała przedłużonego kontraktu z nfz i ja straciłam z tygodnia na tydzień terapię, a terapeuta pracę (jedną z kilku, dla ścisłości). to, że kontynuuję terapię prywatnie to mój wybór. muszę się trochę postarać, by mieć kasę - podkreślam to, żeby ktoś sobie nie myślał, że sram kasą i dlatego bronię terapeutów... pewnie, wolałabym chodzić na fundusz, ewentualnie płacić jakieś 40 zł, ogólnie lubię mieć wszystko tanio. ale w tym przypadku wiem za co płacę: za wiedzę, certyfikaty (kilka), doświadczenie, prestiż, mnóstwo kursów, dojazdy, wynajem gabinetu w centrum miasta. wiem, że to nie jest jakiś anonimowy ktoś, ale człowiek który realnie mi pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×