Skocz do zawartości
Nerwica.com

godzina kawkowania i słuchania opowieści 100zł?!


ideaxp

Rekomendowane odpowiedzi

Ego

Wklejam to żeby ci wyjaśnić że empatia nie polega na tym że terapeuta płacze po nocach z powodu pacjenta.

 

Czyli podsumowując, potwierdza się to o czym kiedyś na tym forum wspominałam(i co @jetodik Wam tłumaczył), że dla skuteczności terapii, wcale nie jest potrzebna autentyczna empatia terapeuty i terapeuta wcale nie musi płakać po nocach z powodu swoich pacjentów, żeby terapia była skuteczna i pacjent nie musi sądzić, że terapeuta go kocha, żeby terapia jako taka była skuteczna, więc bujdy o tym jak to terapeuci cierpią z powodu angażowania się w sprawy swoich pacjentów, bo to przecież jest niezbędne do skuteczności terapii, a zatem trzeba im to wynagrodzić finansowo, to tylko bujdy..:P

 

W ostatnich czasach termin „empatia” jest nadużywany do tego stopnia, że zatraci!

swój sens. Nie ma jednak innego słowa, które oznaczałoby odczuwanie wraz

z kimś w odróżnieniu od odczuwania wobec kogoś, czyli rozgraniczałoby empatię

i współczucie (czy też litość, troskę, zainteresowanie i podobne terminy sugerujące

pewien stopień obronnego dystansowania się wobec cierpiącej osoby).

Termin „empatia” jest stale nadużywany w odniesieniu do ciepłych, akceptujących

i współczujących reakcji na pacjenta bez względu na to, co ten komunikuje

na poziomie emocjonalnym. Pragnę podkreślić, że w niniejszej książce używam

tego terminu w jego dosłownym znaczeniu, określając za jego pomocą zdolność

do emocjonalnego odczuwania tego, co aktualnie czuje klient.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ego

Wklejam to żeby ci wyjaśnić że empatia nie polega na tym że terapeuta płacze po nocach z powodu pacjenta.

To nie do końca zgadza się z tym co wiki na ten temat mówi: http://pl.wikipedia.org/wiki/Empatia

Silna empatia objawia się między innymi uczuciem bólu wtedy, gdy przyglądamy się cierpieniu innej osoby,

 

Ale ok! Mam nadzieję, że w związku z tym, co mówisz, nie będzie tu już więcej wyciągany argument, jakoby terapeuci cierpieli z powodu psychicznego obciążenia wysłuchanymi problemami swoich pacjentów, co miałoby uzasadniać takie, a nie inne wynagrodzenie dla nich. :D

 

-- 27 lut 2015, 23:12 --

 

Chociaż szczerze mówiąc, jak jeszcze raz przeczytałam, ten cytat który zapodałaś, to z niego wynika coś przeciwnego, co w Twoim komentarzu, a zgodnego z tym z wiki.

 

-- 27 lut 2015, 23:18 --

 

A propo, widzieliście opinie terapeuty na temat relacji psychoterapeutycznej i tego co jest potrzebne do skuteczności terapii(psychodynamicznej)?

Jest tutaj:http://www.nerwica.com/pytania-do-psychoterapeuty-t54310-42.html#p1950723 ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest potrzebna autentyczna empatia, na pewno nie w rozumieniu autentycznego cierpienia terapeuty z powodu problemów pacjenta (wszystko jedno, czy w czasie sesji, czy poza nimi). Przeczytałaś w ogóle wyniki tego badania, które zalinkowałam? Nigdzie skuteczność leczenia nie korelowała z postrzeganiem terapeuty jako autentycznego ....i nigdzie nie liczyła się autentyczna empatia, a jedynie w niektórych, nielicznych przypadkach postrzeganie terapeuty, przez pacjenta jako empatycznego, rozumiejącego.

Nie wiem w ogóle co Ty chcesz w tym momencie tak usilnie udowodnić? że pacjent musi być kimś niesłychanie ważnym dla terapeuty dla skuteczności leczenia? przykro mi, ale nie musi, moim zdaniem byłoby to nawet niewskazane...nie bez powodu terapeutą nie może być ktoś np z rodziny...

Przeczytaj co Pani @annagorska napisała, skoro nie dajesz wiary ani mnie , ani jetodikowi, ani zalinkowanym badaniom, to może chociaż zdanie zawodowca Cię przekona, a najlepiej przepracuj to sobie z własnym/ą terapeutą/tką. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie daję wiary ani tobie ani jetodikowi ponieważ nie macie ani wiedzy ani doświadczenia odnośnie terapii. No bo skąd ją macie mieć? Z przypuszczeń? Mogę dać wiarę komus kto sam jest w terapii i kto doświadcza tego co mu pomaga w robieniu postępów. Temu kto odczuwa pozytywne skutki działania terapi a nie temu komu terapia nie pomaga a on nie wie dlaczego.

Co to za ekspert od terapii który nie chodzi na terapię a wie o niej tyle co gdzieś przeczyta a resztę sobie wyobraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To forum czyta wiele osób nie zdecydowanych jeszcze na terapię i szukających odpowiedzi jak to jest na tej terapii.

Wy przedstawiacie ją jako kawkowanie w słuchanie opowieśći. Chciałam sprzeciwić się tym opiniom i pokazać jak jest naprawdę, na dobrej terapii z dobrym terapeutą.

Wy twierdzicie że terapeuta nie przejmuje się pacjentem i jest w stosunku do niego obojętny,co ma uzasadniać to że bierze za dużo.

Ja chcę pokazać że jest inaczej.

 

To jest fragment ksiązki :Jacek Kubitsky- Vademecum psychoterapeuty

 

Postawę T najtrafniej opisał już dawno Carl Rogers, sprowadzając ją do 4 elementów, które mają decydujące znaczenie dla procesu terapeutycznego niezależnie od orientacji teroretycznej.

- niezaborcze ciepło

- empatyczne zrozumienie

- autentyczność

- bezwarunkowe pozytywne uznanie

 

T odnosi się do pacjenta przyjaźnie, z ciepłem, nie szukając przy tym włąsnych korzyści. Fizyczna i psychiczna obecność T stwarza odpowiedni klimat, dzięki któremu pacjent jest w stanie uczynić pierwszy krok w kierunku zmiany.

 

Empatia czyli współodczuwanie, polega na emocjonalnym utożsamieniu się z innym człowiekiem. T wczuwa się w wewnętrzny świat pacjenta, równoczesni e traktując go jako osobę całkowicie samoistną, o niepowtarzalnej historii i włąsnych odczuciach. T nie myli potrzeb pacjenta ze swoimi pragnieniami. Nie przywiązuje do siebie pacjenta i nie obciąża go własna osobowośćią.

 

-- 02 mar 2015, 12:34 --

 

Autentyczność reakcji jest przeciwieństwem fałszu i dwulicowośći. T nie ukrywa swoich uczuć po maską, unika pozy i nie manipuluje pacjentem. Spójność wyrażanych uczuć T jest istotnym czynnikiem leczniczym, który budzi zaufanie pacjenta i umacnia jego wiarę w powodzenie terapii.

 

Bezwarunkowe pozytywne uznanie oznacza pełną akceptację pacjenta takim jakim po prostu jest, ze wszystkimi jego wadami i zaletami. T nie ocenia i nie osądza pacjenta lecz odnosi się doń z szacunkiem. Postawa T sprawia że pacjent nabiera innego stosunku do siebie. Postawa T sprawia że pacjent nabiera innego stosunku do siebie. Często ta pozytywna postawa T ulega introjekcji, uwewnętrznieniu.

Charakterystyczne dla postawy T jest to że nie jest ona statyczna i że zawiera duży ładunek emocjonalny. Często intelektualny stosunek do pacjenta nie wystarcza. Podczas terapii między terapeutą a pacjentem zachodzi przez cały czas wymiana uczuć. Oznacza to że T wystawia się na działanie przemożnych sił psychicznych- własnych i pacjenta.

 

Doświadczenie kliniczne uczy że zrozumienie i wzajemna sympatia są ważniejsze od rodzaju szkół i ideologii. Nadawanie na tych samych falach jest szczególnie istotne w terapii podtrzymującej. W terapii wglądowej osoba terapeuty jest mniej ważna, ponieważ pacjent w wyniku przeniesienia będzie w miarę postępów terapii postrzegał T głownie przez pryzmat swoich włąsnych doświadczeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta,

To forum czyta wiele osób nie zdecydowanych jeszcze na terapię i szukających odpowiedzi jak to jest na tej terapii.

Wy przedstawiacie ją jako kawkowanie w słuchanie opowieśći. Chciałam sprzeciwić się tym opiniom i pokazać jak jest naprawdę, na dobrej terapii z dobrym terapeutą.

Wy twierdzicie że terapeuta nie przejmuje się pacjentem i jest w stosunku do niego obojętny,co ma uzasadniać to że bierze za dużo.

Ja chcę pokazać że jest inaczej.

 

już było pisane na ten temat, kawkowanie to coś co terapeuci często robią i pokazuje to jak mało terapia wymaga nakładu od nich, bo jak jest zajob w pracy to nie ma gdzie rąk włożyć i wtedy się nie popija kawki, taka prawda. i w tym sensie zostało to słowo użyte, nie wypaczaj kontekstu.

nikt tu nie twierdził, że na kawkowaniu polega terapia, że to jest czynnikiem terapeutycznym i za picie kawy terapeucie płacimy.

 

odnośnie słuchania opowieści: na terapii się rozmawia, to jest główny element terapii, temu nie zaprzeczysz, na tych terapiach co ja byłem, mówiącym byłem głównie ja i na większości terapii tak jest, więc gdzie tu błąd? nie ma.

 

odnośnie przejmowania się pacjentem, to też nie chodziło o to, że t. traktuje pacjenta po macoszemu tylko o to, że nie cierpii przeprowadzając terapię.

 

także, jak ktoś niezdecydowany się wczyta to będzie wiedział to wszystko bez Twoich cytatów, no ale fajnie, że wkleiłaś :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta, moim zdaniem Ty prezentujesz niebezpieczny styl przywiązania do terapeuty i terapii. ;) ... znaczy się, jak czytam te Twoje wpisy, to mam wrażenie, że za punkt honoru postawiłaś sobie przekonać wszystkich, do tego jak to terapeuta przejmuje się losem pacjentów i że najlepszy terapeuta, to taki empatyk, który gdy trafi na rozhisteryzowanego pacjenta, to zacznie histeryzować razem z nim.. :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta, ależ skąd ja piszę o terapeutach w ogóle, czy to słaby czy to dobry golą po całości:D

i wiem od podszewki jak wygląda praca z dobrym terapeutą, bo moja obecna t. taka jest, kiedy mówię o trudnych dla mnie problemach np. o lękach nie znaczy wtedy, że ona się w tym momencie boi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, Ja miałam sytuację (u tej terapeutki, o której pisałam), że jak mówiłam jej o tym co w tamtej chwili czułam, to ona się popłakała. Nieznacznie, ale zauważyłam to. Uważasz, że to nieprofesjonalne? Sama się przeraziłam, bo byłam pewna, że sobie ze mną nie daje rady...

Być może Twoja się boi, ale tego nie pokazuje, bo terapeuta podobno nie powinien ujawniać swoich emocji, ale to jednak człowiek. Tamta się popłakała mówiąc, że to co jej powiedziałam jest przerażające... Ale mnie taka reakcja tylko do niej zniechęciła i odechciało mi się płacenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea, myślę, że jej płacz nie wynikał z konieczności jako nieodłącznego elementu pracy psychoterapeuty, bardziej z jej osobniczego uwarunkowania. hmm, ona żyła sobie w krainie 150złotówek na 50 minut płynącej, a Ty ją zaatakowałaś jakąś drastyczną historią wiec troche nia wstrzasneło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mnie taka reakcja tylko do niej zniechęciła i odechciało mi się płacenia...

Mnie też by zniechęciło takie coś, jeszcze by tego brakowało, żeby pacjent musiał prowadzić terapię terapeuty, bo ten sobie z własnymi emocjami nie radzi, no chyba, że terapeuta zgodziłby się mi płacić odpowiednią stawkę , to wtedy jeszcze można by się zastanowić... :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, no tak właśnie jest. Dlatego po tym wydarzeniu od razu zaczęłam mieć wątpliwości co do jej kompetencji we własnym zawodzie. Zresztą ona przez prawie 7 miesięcy mówiła, że nie wie co mi jest, chociaż objawy były typowe dla nerwic i zaburzeń osobowości. I za co tu płacić? Źle trafiłam, to na pewno. Z moim przypadkiem sobie nie poradziła. Zapewniała mnie też "że będzie dobrze" a rzekomo dobry terapeuta tak nie mówi... Ciekawe jak radzi sobie z innymi przypadkami, no ciekawe... jetodik, tak, pewnie tylko myślała sobie, kiedy wreszcie skończy się sesja, a ja jej w końcu zapłacę i wyjdę :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że jeśli terapeuta okazuję swoje uczucia,na przykład współczucie i empatię wobec nas,to nie oznacza że jest niekompetentna ani że sobie nie radzi z własnymi emocjami.Skąd ten pomysł??Myslę że o tym ,kiedy klient zapłaci i sobie pójdzie może myśleć terapeuta mniej wrażliwy,ale jeśli ktoś jest w stanie postawić się w rolę pacjenta i odczuć jego ból,to w tym momencie nie jest w stanie myśleć o swoim wynagrodzeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, dobry terapeuta nie powinien mi płakać na sesji. Mnie to zniechęca i wydaje się nieprofesjonalne. Dla mnie to nie empatia, lecz właśnie bezsilność i sygnał, że nie daje sobie zbytnio rady z moim przypadkiem.

rella, próbowałam jeszcze raz na indywidualnej, tez kiepski terapeuta i na grupowej, która okazała się w miarę udana. Terapeuta miał świetne poczucie humoru i dystans do siebie i klientów, co mi bardzo odpowiadało. .. ale niestety okazało się, że na grupową już nie może mnie przyjąć, a na indywidualnej, to naprawdę nie chce mi się"kawkowac" wolę pogadać z koleżanką :) niż mu płacić za chwilę rozmowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, Zapewne też od tego to zależy, ale jak dla mnie terapeuta, który płacze na sesji nie jest zbyt dobry w swoim zawodzie. Przykładowo klient opowiada o jakimś wydarzeniu i się rozpłacze, a terapeuta po usłyszeniu powie, że to bardzo przykre i też się rozpłacze... Co wtedy? Kto tu jest terapeutą, a kto klientem? I 100/150 zł za takie coś? Dla mnie niewyobrażalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×