Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wpływ toksycznych rodziców na nasze dorosłe życie.


Harpija

Rekomendowane odpowiedzi

Ją obawiając się, że siebie już skreslilam
I lepiej Ci z tym? ala1983, Zupapomidorowa, dopóki tkwi się w toksycznym środowisku trudno wyjść na prostą i żyć w miarę stabilnie,otoczenie sciąga na dól.

Przeciez ja nie mieszkam z nimi.

Myslisz, ze jak sie odetniesz od toksycznego srodowiska to zaraz zaczniesz sobie radzic w zyciu? Otoz nie, mozesz probowac latami, a nawet i do smierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też już z nimi nie mieszkam. Czasami wracam, spotykam się w weekendy, bo ciagnie mnie do brata, do rodziny. Ale co ja się uwag nasłucham...

Wiadomo trochę mi dało odseparowanie się. Ale lata życia z nimi zrobiły ze mnie osobę aspołeczną, która nie może utrzymać się w pracy, żyjącą w ciągłym lęku i na przemian terapia czy prochy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi wyjechali na wakacje 2-tygodniowe. I pomimo tego, że została siostra, to i tak niesamowicie odpoczęłam psychicznie. Wystarczyły 2 dni od ich powrotu, żebym znowu czuła się tak beznadziejnie jak wcześniej... Także wiem, jak się czujecie, bo walczę z tym gównem codziennie. I modlę się, żeby sobie gdzieś wyjeżdżali na jak najdłużej, bo tylko wtedy mogę od nich odpocząć... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zupapomidorowa właśnie jest opcja wyprowadzki na studia, no ale to już cięższy orzech do zgryzienia, bo z tym wiąże się kilka innych spraw... :/

Ojca nienawidzę, ale jak mam lepszy dzień to jest mi bardzo neutralny. A matka zależy... przeważnie wyżywa się na mnie za to jakiego faceta sobie znalazła, więc głównie po pierwszym zdaniu tracę ochotę na jakąkolwiek konwersację z nią.

Generalnie mam wrażenie, że całą moją terapię szlag bierze właśnie przez nich. Jak ja mam się zmienić skoro oni nadal są tacy sami...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na zajęciach z psychologii dowiedziałam się że terapia nic nie da, albo pomoże niewiele jak człowiek jest ciągle w toksycznym środowisku. Właśnie ... matki... czemu jest kurewa tak, że one zamiast nam jakoś pomóc byc bezpieczną trampoliną w chwili gdy spadamy jeb*ięci przez ojca to oje w zamian sie na nas wyzywaja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że nic nie da. Ale ja nie zamierzam tu mieszkać całego życia. Nawet jak zostanę na studia to potem i tak planuję uciekać, a jak już uda się usamodzielnić w 100% to zmniejszyć kontakty do minimum.

U mnie na szczęście ojciec nie jest agresywny, ale i tak... mam dosyć słuchania tych kłótni, sprzeczek i wrzasków na temat pieniędzy... Co gorsza, moja matka ZAWSZE znajdzie coś, żeby się przyczepić. A to nieposprzątane, a tu mogłam przecież zrobić obiad, pójść do pracy albo gdzieś wyjść. Szuka takiej zaczepki na siłę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ala, przeczytałam gdzieś niedawno, że dla nas, DDA, strach przed światem jest jeszcze większy niż pozostanie w domu. I to jest bardzo celna uwaga. Każdy z nas chciałby się odseparować na zawsze, ale najczęściej się boimy. A przynajmniej tak jest w moim wypadku (może to przez nerwicę, nie wiem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheval, to jest święta prawda to co napisałaś, to jestem cała ja. Tak boję się całego świata że mnie to tak wypompowuje ze nie mam sily sie calkiem odseparowac, pozostaje w zawsze w jakis sposob zalezna, np. teraz finansowo bo nie mam sily podjac pracy na ta chwile.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na zajęciach z psychologii dowiedziałam się że terapia nic nie da, albo pomoże niewiele jak człowiek jest ciągle w toksycznym środowisku. Właśnie ... matki... czemu jest kurewa tak, że one zamiast nam jakoś pomóc byc bezpieczną trampoliną w chwili gdy spadamy jeb*ięci przez ojca to oje w zamian sie na nas wyzywaja?

Mam wrażenie, ze to zespół współuzależnienia. One też są często sfrustrowane, przerażone, żyjące w ciągłym strachu, emocjonalne wraki.

Przynajmniej tak, dziś po latach postrzegam moja mamę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno jest niezaprzeczalny plus z zycia w takiej rodzinie: to zeby uczyc sie na cudzych błędach a nie na swoich i nie powtorzyc tego w swojej rodzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno jest niezaprzeczalny plus z zycia w takiej rodzinie: to zeby uczyc sie na cudzych błędach a nie na swoich i nie powtorzyc tego w swojej rodzinie.

Niestety bardzo trudnym jest nie powielać schematów zinternalizowanych przez rodzinę za młodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno jest niezaprzeczalny plus z zycia w takiej rodzinie: to zeby uczyc sie na cudzych błędach a nie na swoich i nie powtorzyc tego w swojej rodzinie.

Niestety bardzo trudnym jest nie powielać schematów zinternalizowanych przez rodzinę za młodu.

Ja myślę, że niektórym trudno, niektórym nie. Np. ja mam inne poglądy wychowawcze, niż moi rodzice i gdybym kiedyś w przyszłości miał dzieci, to myślę, że łatwiej by mi było zastosować te własne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tak zalezy od rodziny/czlowieka/itd. sama jestem z rodziny AA i nie powielam schematu, nie ciagnie mnie do facetów alkoholikow ani sama nie pije. Z kolei mam dalsza kolezanke gdzie rodzice rzadko pili itd. a ona ma meza alkoholika, który jest z nia tylko dla domu jej rodziców z ktorymi mieszkaja. Rodzice płaca rachunki, ona pracuje a on jak mu sie chce. Co najlepsze jej to nie przeszkadza ze facet szuka pracy w knajpach gdzie sie moze oficjalnie napic (po pracy). Zreszta z kazdej go wywalaja bo nikt nie bedzie pozwalał zeby pracownik za darmo wypijał alko. Poniza ją, poszturchuje itd. a ona mu pozwala. I to dopiero tragedia, bo jeszcze bedac DDA mozna jakos to usprawiedliwic ze weszło sie w taki zwiazek bo sie nie miało wzorców, ale tak? Po prostu brak słow. Jej rodzice nic sie nie wtracaja, maja osobne wejscie w sumie rzadko sie z zieciem widuja, raczej corka chodzi do nich ale sie nie skarzy. Wrecz jakiekolwiek proby rozmowy z nią na ten temat powoduja u niej histerie i zaprzeczenie, na dodatek maja corke ktora to wszystko oglada i juz mimo ze ma 8 lat jest leczona u psychiatry/ psychologa z powodu nerwicy. Ale tej kolezance to nie przeszkadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Ja myślę, że niektórym trudno, niektórym nie. Np. ja mam inne poglądy wychowawcze, niż moi rodzice i gdybym kiedyś w przyszłości miał dzieci, to myślę, że łatwiej by mi było zastosować te własne.

Ja myślę to samo ale inaczej. Niektórzy są zdolni przeciwstawić się nabytym automatyzmom, bo mają świadomość ich istnienia. Inni nawet nie są ich świadomi.

Dla tych, którzy świadomość mają i postanowią z utrwalonymi schematami walczyć, jest to zadanie bardzo trudne.

Dla pozostałych praktycznie niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie powinien się ślepo opierać na modelu rodzinnym, w jakim się wychowywał. Uważam, że każdy bez względu na to, z jakiej rodziny pochodzi, powinien mieć świadomość, że należy dążyć do tego, by mieć własne poglądy na temat tego, jak powinna wyglądać rodzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie powinien się ślepo opierać na modelu rodzinnym, w jakim się wychowywał. Uważam, że każdy bez względu na to, z jakiej rodziny pochodzi, powinien mieć świadomość, że należy dążyć do tego, by mieć własne poglądy na temat tego, jak powinna wyglądać rodzina.

 

Ale czy tego chcemy czy nie, pierwszy model rodziny jaki widzimy to ten, w którym tkwimy a wraz z nim obyczaje i domowe tradycje. Później do tego dochodzą czynniki zewnętrzne, które przedstawiają ten uniwersalny schemat w naszej kulturze i być może, zaczynamy zastanawiać się czy u nas jest coś nie tak.

 

Fajnie jest mieć świadomość pewnych zachowań, szczególnie tych złych, żeby ich nie powielać, aleee.....

Niektórzy są zdolni przeciwstawić się nabytym automatyzmom, bo mają świadomość ich istnienia. Inni nawet nie są ich świadomi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi chyba taki moment w terapii DDA, kiedy zaczynamy dostrzegać nasze dysfunkcje i wpływ toksycznego dzieciństwa. Kiedy nasze wewnętrzne dziecko zaczyna dorastać zmienia się też nasza relacja z rodzicami. Zaczynamy stawiać granice, wychodzić z roli dziecka. O ile mój ojciec (alkoholik i przemocowiec).... dość naturalnie się przystosowuje, to moja mama mnie zszokowała dziś. Mam wrażenie, że ona wyczuwa to, że traci nade mną kontrolę i zaczyna być agresywna słownie, a nie słyszałam z jej ust jakichkolwiek przekleństw od wielu lat... Ewentualnie, jest też opcja, że te wszystkie emocje, które siedzą w niej od lat... zaczynają wyłazić z niej. Póki co jestem w szoku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie powinien się ślepo opierać na modelu rodzinnym, w jakim się wychowywał. Uważam, że każdy bez względu na to, z jakiej rodziny pochodzi, powinien mieć świadomość, że należy dążyć do tego, by mieć własne poglądy na temat tego, jak powinna wyglądać rodzina.

 

Ale czy tego chcemy czy nie, pierwszy model rodziny jaki widzimy to ten, w którym tkwimy a wraz z nim obyczaje i domowe tradycje. Później do tego dochodzą czynniki zewnętrzne, które przedstawiają ten uniwersalny schemat w naszej kulturze i być może, zaczynamy zastanawiać się czy u nas jest coś nie tak.

 

Fajnie jest mieć świadomość pewnych zachowań, szczególnie tych złych, żeby ich nie powielać, aleee.....

Niektórzy są zdolni przeciwstawić się nabytym automatyzmom, bo mają świadomość ich istnienia. Inni nawet nie są ich świadomi.

To jak nie sa swiadomi złych zachowan to i Boze nie pomoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój ojciec jest alkoholikiem, ale nic z tym nie chce robić. Matka niby chce z tym walczyć, ale wystarczy jej, jak jeden dzień trzeźwy przyjdzie i już skacze wokół niego. Dość mam tego, źle się czuję w domu. Raz już składałam wniosek o przymusowe leczenie, ale jak przyszło wezwanie, to pogadał swoje i matka (nie wiem, cholera, jakim prawem) wycofała MÓJ wniosek. Teraz niby się zawzięła i mówi, że jeśli sam jutro się nie zgłosi, to ona to zrobi. Wątpię w to, bo już dzisiaj ,,jest super", ale powiedziałam sobie - jeśli tym razem odpuści, to ja wynoszę się z tego domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×