Skocz do zawartości
Nerwica.com

Harpija

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Harpija

  1. Tak i wtedy pojawiają się obawy, że swoją decyzją zamiast na lepsze zrobisz sobie na gorsze. I ja już mam paraliż :) ... jak u mnie w domu był problem, to zamiast rozmawiać o problemie, starać się go rozwiązać to były podawane leki na uspokojenie i wprowadzanie atmosfery ogólnego dramatu. Najgorsze jest to, że dramat w moim domu mógł się zapoczątkować rozsypanym cukrem. To był wystarczający powód. Ja u psychiatry byłam pierwszy raz jak miałam 13 lat. Mama zaprowadziła mnie, wmawiając mi że mam problemy emocjonalne. Sama już wtedy leczyła się kilka lat i do tej pory z resztą bez farmakologii nie może funkcjonować.....I tak też jest teraz, jak coś się dzieje nie potrafię funkcjonować. Nie jem, nie wstaję z łóżka.. po prostu nie ma mnie... ew coś na uspokojenie i byle mieć święty spokój.
  2. Również mam podobnie. Czasem dochodzi od tego, że nie mogę podjąć jakiejś decyzji jeśli ktoś jej nie poprze, nie powie mi że mam racje i też by zrobi w ten sposób. Jak znajdzie się osoba, która się ze mną nie zgadza... Potrafię bardzo przekonująco przedstawić swój punkt widzenia, choć wtedy już zaczynam wątpić w to co mówię ale... dążę do tego by ktoś poparł moje zdanie. Jak już tak się zdarzy jestem zadowolona, że każdy ma takie zdanie jak ja więc moja decyzja będzie słuszna. Ostatnio miałam problem z wyjazdem do domu. Planuję jechać do domu do mamy swojej już od miesiąca, ale za każdym razem jak mówię że jadę.. nikt nic nie mówi tylko przytakuje. Więc ja przekładam wyjazd aż ktoś mi powie żebym pojechała konkretnego dnia i że to popiera, że nie robię nic źle :| Boję się co moja mama pomyśli jak będę z ojcem mojego dziecka, i jestem już bliska by odejść.. Ja na prawdę potrzebuję terapii :) Luktar, myślę że jak jest dobry psychoterapeuta, to potrafi człowiekowi pomóc. Trzeba być dobrej myśli
  3. Dla mnie w takich chwilach strach przed porażką jest na tyle paraliżujący, że nie potrafię zrobić nic by było dobrze....Jak może się coś ułożyć jeśli ja w swoim umyśle od początku skazuję to na porażkę ? A gorzej zawsze może być :) Oj co ja bym dała, żebym pewnego dnia miała przekonanie, że gorzej już nie będzie. Wtedy można by było zaakceptować sprawy takie jakie są, skoro to się nie zmieni to jest bezpieczne :) Nie lubię zmian...
  4. Harpija

    Wkurza mnie:

    Dziś, chyba wszystko mnie wkurza. Że dywan jest zawinięty w rogu, że komuś włosy sterczą na głowie, że mi zimno, że odkurzacz się zatkał... Wkurza mnie ludzka obojętność, brak życzliwości...
  5. Ja pewnego dnia usiadłam, poczułam od siebie niewyobrażalny smród. Poczułam wstyd, że chodzę taka śmierdząca między ludzi. Pomyślałam ile pieniędzy na to wydaję... że mogła bym sprawić sobie w miesiącu jakąś przyjemność np kupić sobie jakieś ubrania droższe niż zwykle o tyle, ile zwykle przepalam. I po prostu.. nie palę od tamtej pory :) Mija dopiero trzeci tydzień więc nie wiem jeszcze jak to będzie ale jedno jest pewne... Tych pieniędzy na ubrania i tak nie widać :) Ochoty na palenie raczej nie mam, odrzuca mnie i śmierdzi. Na początku było najciężej rano, przy kawusi.. Później poszło łatwo :)
  6. Candy14, Nie chodzę na terapię. Szczerze mówiąc nie wiem, na jaką powinnam uczęszczać. DDA, nerwice natręctw, lęki, depresje.. czy są jakieś all inclusive ?? Luktar, jak myślisz, czym to jest spowodowane ? Wchodzenie w toksyczne związki, powielanie błędów... Po prostu maciek, tak... najłatwiej jest wejść w bezuczuciowy związek. Ja też kilka takich przeszłam. Ale później i tak czułam zawód, mimo że się nie angażowałam. Albo mi się tylko wydawało że się nie angażuję, bo tak było mi wygodniej. Widzę że nie ja jedna borykam się z takimi problemami. Nie powinno tak być, by przez własnych rodziców człowiek nie mógł ułożyć sobie spokojnego życia... Najgorzej, jak zaczyna się układać.. Wtedy czuję strach że niedługo to wszystko legnie w gruzach. I tak też zazwyczaj jest...
  7. Powiem szczerze, że gdybym miała być z alkoholikiem w tym momencie - wolała bym już od początku ciąży być sama, niż narażać dziecko na takie życie. Masz rację Luktar, że przejęłam pewne zachowania po matce choć wierz mi, że ciężko mi to przyznać. Mimo wszystko, matka jest dla mnie bardzo ważna i nie potrafię się od niej odciąć raz na zawsze. Staram się mieć pewien dystans, ale za każdym razem go tracę i nawet nie wiem kiedy to się dzieje. Orientuję się gdy już kolejny raz z rzędu po rozmowie z nią płaczę. Ona mną manipuluje, dzwoni i jest miła a jak coś nie jest po jej myśli to powie dwa słowa i się rozłącza.. później i tak do niej dzwonie... i tak jest za każdym razem. Odnoszę wrażenie że dla niej w tym momencie liczy się tylko jej sympatia. Myśli o sobie nie o mnie. Może się mylę.. Gubię się w tym. Nie chcę jej stracić, nie mam praktycznie nikogo więcej. Moja rodzina ogranicza się do 4 osób... Nie chcę palić za sobą mostów...
  8. Czy nadużywa ? Po tym, co wpaja mi do głowy matka.. Jak widzę go pijącego piwo, to czuję że nadużywa... Nie zachowywał się po alkoholu nigdy nieodpowiednio, ani nie upija się często...nie zaniedbuje żadnych spraw. Nie wiem, ile trzeba wypić by nadużywać...
  9. To kompletnie nie o to chodzi... Zastanawiam się skąd jej przychodzi do głowy, że on jest alkoholikiem...
  10. Nasz ojciec stwarzał nam piekło na ziemi. Bardziej matce i mojemu bratu, po moich narodzinach trochę się jak by uspokoiło. Jednak pamiętam, jak podpalił nas w baraku by iść się napić. Nie wiem, co było przyczyną jego picia.... wiem na pewno, że ojciec pił i taki obraz mam z domu. Pił, a później odszedł i nigdy już się ze mną nie kontaktował. A ja teraz boję się, że i mój partner będzie pił... mam wielkie pragnienie normalnej rodziny a teraz, gdy spodziewam się dziecka, zaczęłam się o to zamartwiać na tyle, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Może matka widzi coś, czego ja nie widzę ? Dodam, że ona od dawna leczy się na depresję. Ma bardzo różne stany ...Nie wiem, czy jest coś nie tak z nią czy ze mną.... a może z nami obydwoma.... Mam już taki mętlik w głowie, że nie wiem co o tym wszystkim myśleć
  11. Moja mama całe życie łapała się jakichkolwiek prac żeby tylko nam nie brakowało niczego... lecz nigdzie długo nie potrafiła utrzymać stanowiska. Zawsze chodziła na zwolnienia lekarskie, gdy np spóźniałam się do domu ja lub mój brat - brała zwolnienie na tydzień, mówiąc że musi nas pilnować wynikiem czego zwalniali ją z każdej pracy, o co obwiniała nas.
  12. Nie potrafię normalnie żyć.... i jak teraz sięgam myślami wstecz... nigdy nie potrafiłam....Boję się życia.. ' alt='>Nie potrafię normalnie żyć.... i jak teraz sięgam myślami wstecz... nigdy nie potrafiłam....Boję się życia.. '>
×